Tragedia w kopalni "Halemba"
We wtorek o 16.30 nastąpił wybuch metanu w kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej. W wyniku wybuchu pod ziemią zostało uwięzionych 23 górników. Wszyscy zginęli. Akcja ratunkowa, która rozpoczęła się zaraz po wybuchu, została przerwana ze względu na zagrożenie ponownym wybuchem. W środę wieczorem stężenie metanu się zmniejszyło i akcja została wznowiona, ale niestety nie udało się nikogo uratować. W momencie wybuchu temperatura w wyrobisku mogła sięgać 1500 stopni.
W miejscu wybuchu pracowało m.in. 15 pracowników z firmy zewnętrznej. Rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej, mówi, że "był zorganizowany przetarg i jeżeli firma wygrywa, to widocznie była lepsza od innych". Związkowcy podkreślają, że często "lepiej" znaczy przede wszystkim "taniej". Często pracownicy wynajmowani przez takie firmy są źle opłacani i wyposażeni, pracując w ciężkich warunkach. Górnicy opowiadają, jak wygląda sytuacja w firmach podwykonawczych.
Większość ich pracowników to górnicy na emeryturze, nie będących już w pełni sił oraz młodzi pracownicy przuczający się do zawodu. Kopalnie zatrudniają jednak pracowników firm podwykonawczych, gdyż są znacznie tańsi. Mimo katastrofy kopalnie pracują dalej, a górnicy, choć się boją, nadal pracują, bo muszą zarobić na utrzymanie. Górnicy zostali wysłani na dół w celu "uratowania" zagrożonego sprzętu wartego 70 mln zł. Pracowali w bardzo niebezpiecznym miejscu, o czym zdawało sobie sprawę kierownictwo kopalni. W tej samej kopalni w lutym tego roku doszło do tąpnięcia, w czasie którego został uwięziony jeden z górników (na szczęscie po 111 godzinach został uratowany).
W tym roku w kopalniach węgla kamiennego zginęło 20 górników. W ciągu minionych 30 lat w polskim górnictwie węgla kamiennego doszło do kilkunastu poważnych katastrof; w każdej z nich zginęło od kilku do ponad 30 osób - w sumie od 1974 r. życie straciło w nich ponad 150 górników.