Tusk apeluje i grozi
Tusk zaapelował, a właściwie nastraszył związkowców, aby nie protestowali przeciw ustawie emerytalnej podczas euro 2012, gdyż po apelu szybciutko dodał groźbę, że w razie demonstracji będzie pełna gotowość służb mundurowych. Tusk stwierdził:
- Jestem przekonany, że przytłaczająca większość Polaków traktuje Euro 2012 tak jak ja, tzn. jako wielką szansę, wielkie święto i interes dla Polski, polegający także na tym, aby ukazać Polskę jako kraj ludzi odpowiedzialnych. Jeżeli jednak wydarzą się akcje protestacyjne, liczę na odpowiedzialność ich organizatorów, ale przede wszystkim na sprawność państwa i jego służb, tak aby zabezpieczyć Euro 2012. Jestem przekonany, że dojdziemy do porozumienia ze związkami zawodowymi w tej sprawie. Jest to możliwe.
Niestety większość Polaków nie traktuje mistrzostw tak jak Tusk, gdyż nie będzie miała szansy czerpać z nich takich zysków jak on, a poniesie jedynie koszty tej imprezy polityków. Interes to faktycznie będzie miał, ale Tusk i jego kolesie z rządu, choć ich "chwała" może zostać przyćmiona odpowiedzialnymi za Polskę ludźmi, którzy zrobią rządowi swoje własne "igrzyska" na ulicy i wtedy zobaczymy kto wygra. Walka ta będzie jednak nierówna, gdyż politycy będą wspierani przez kordony uzbrojonej po zęby policji. Choć akurat to nie dziwi, gdyż rząd już nie raz pokazał, że nie ma zamiaru grać z obywatelami uczciwie, a wręcz pogrywa sobie ze społeczeństwem coraz bardziej i zuchwalej.
Związkowcy także apelowali do Tuska o debatę, a doczekali się zignorowania i arogancji władzy. Czemu, więc mieliby potraktować go inaczej.
Niestety nie spełnią się marzenia rządu i ludzie nie najedzą się igrzyskami, a jak wiadomo człowiek głodny, to człowiek zły.
Euro zamiast sukcesu i prestiżu odbije się w Europie echem krzyku oburzonych i głodnych ludzi, którzy chcą chleba zamiast igrzysk i to właśnie ten prawdziwy wizerunek Polski zostanie przedstawiony na świecie, a policyjne pały tego nie ukryją. Głos milionów sfrustrowanych Polaków zostanie usłyszany i nie zagłuszą go żadne fanfary ani żałosne pojękiwania polityków, aby społeczeństwo nie zepsuło im tego interesu życia.