W Krakowie kamienicę można przejąć "na słowo"
Zdobycie prawa własności, według patentu "na bliźniaka", jest ciągle możliwe. Wcale nie trzeba udowadniać, że przodek był właścicielem.
W ten sposób udziały w krakowskiej kamienicy przy ul. Łobzowskiej 6 niedawno trafiły w ręce ludzi, którzy ze spadkobiercami nie mają nic wspólnego. Ich pełnomocnik zapewnia, że o oszustwie nie ma mowy. Przekonuje, że w grę najwyżej może wchodzić błąd, który w obrocie nieruchomościami zawsze może się zdarzyć.
Czterokondygnacyjna kamienica wraz z oficyną stoi w jednym z najlepszych punktów Krakowa, zaledwie 10 minut spacerkiem od Rynku Głównego. Ma cztery lokale użytkowe i ok. 30 mieszkań (o łącznej powierzchni ok. 1500 m kw.). Szacunkowa wartość nieruchomości to 12 mln zł.
Przed wojną miała trzech właścicieli. Dwie trzecie udziałów należało do Malwiny Kohn, jedna trzecia - do braci: Maurycego i Józefa Ebel. Z urzędowych akt wynika, że przez kilkadziesiąt powojennych lat wszyscy posiadali status nieznanych z miejsca pobytu. Pod koniec ub. roku z księgi wieczystej kamienicy przy ul. Łobzowskiej wykreślono Maurycego Ebla. W jego miejsce pojawili się spadkobiercy, czyli wnuk Mark i synowa, Eleonora Ebel, obywatele USA.
- Z akt wynika, że sąd badał tylko dokumenty spadkowe. Skoro wydał postanowienie o dokonaniu wpisu, musiał uznać je za wystarczające - mówi Aneta Rębisz z wydziału prasowego krakowskiego sądu.
Może z tego wynikać również i to, że sąd wieczysto-księgowy wykluczył zbieżność nazwisk. Choć prawdopodobieństwo jest duże, bo w przedwojennych księgach nie podawano ani daty urodzenia właścicieli, ani imion ich rodziców. W przeszłości oszuści chętnie z tego korzystali, stosując patent "na bliźniaka", czyli podstawiając osobę o tym samym nazwisku, co zmarły właściciel.
- Sprawdziłem wszystko, co było możliwe, żeby upewnić się, że nie występują dwie osoby o tym samym nazwisku. Nie znalazłem żadnego śladu - zapewnia mecenas Marcin Jagielski, pełnomocnik rzekomych spadkobierców.
Jednak w czerwcu sąd odmówił im udziału w sprawie o zasiedzenie nieruchomości, jednoznacznie stwierdzając, że nie są potomkami faktycznego właściciela. Mec. Jagielski przekonuje jednak, że ta kwestia wcale nie jest jeszcze przesądzona.
Tymczasem Mark i Eleonora Ebel nie cieszyli się długo odzyskaną własnością. Szybko ją odsprzedali - za 95 tys. dol. Udziały (jedną szóstą kamienicy) kupiła czwórka krakowian i spółka z Jędrzejowa. Wśród nowych właścicieli jest m.in. krakowski adwokat i biznesmen Artur Bobrowski, specjalizujący się w odzyskiwaniu pożydowskich kamienic.
W marcu mec. Marcin Jagielski, który stał się również ich pełnomocnikiem, wystąpił do gminy o wydanie zarządu całą nieruchomością. Zgodnie z dyspozycją Wydziału Mieszkalnictwa UMK, wydano mu ją 1 lipca. Fakt, że kilka dni wcześniej sąd oficjalnie zakwestionował prawa poprzednich właścicieli, nie miał znaczenia. Urzędnicy zapewniają bowiem, że dowiedzieli się tym dopiero po fakcie - z pisma jednej z lokatorek. Mimo że w postępowaniu sądowym o zasiedzenie budynku od początku uczestniczy prawnik gminy.
Lokatorzy przez lata próbowali zainteresować miejskich urzędników losami nieruchomości przy ulicy Łobzowskiej 6.
Na ich wniosek prowadzone jest nawet postępowanie w sprawie zasiedzenia przez gminę.
Więcej: http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/malopolska/1241375-kamieni...