W Ścinawie pod Wrocławiem zlikwidowano obóz pracy
Pracownicy z Rumunii byli zmuszani do pracy pod nadzorem. Brakowało im jedzenia i picia - informuje Gazeta Wrocławska.
Nikolae L., 35-letni obywatel Rumunii, który od lat mieszka w Polsce, kusił swych znajomych z rodzinnej wsi perspektywą zarobku. Obiecał im pewną pracę i pieniądze, od 800 do 1500 euro rocznie. Po przyjeździe zabierano im dokumenty. - Pokrzywdzeni byli zmuszani do pracy pod nadzorem. Sprzedawali buty i odzież na bazarach w różnych miastach - informuje Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Praca odbywała się w trudnych warunkach, bez zapewnienia odpowiedniej ilości jedzenia i picia i trwała po kilkanaście godzin dziennie.
Po pracy niewolnicy trafiali do dwóch domów w Ścinawie, gdzie byli przetrzymywani. - Mieszkali po kilka osób w bardzo złych warunkach. Ograniczano im jedzenie, nie pozwalano wychodzić z terenu posesji ani korzystać z telefonów - opowiada prokurator Łukasiewicz. - Do najbliższych mogli dzwonić tylko w obecności pracodawcy. Nie mogli mieć własnych pieniędzy ani rozmawiać z obcymi. Często wyzywano ich i poniżano w celu zastraszenia.
Nikolae L. nie działał sam. Pomagała mu Polka, jego 29-letnia żona Kamila K.-L. oraz inne osoby.