W TVP zwolnienia grupowe. Kierownictwo i administracja nietykalna
Zarząd TVP szuka oszczędności. W tym celu planuje najłatwiejsze rozwiązanie: zwolnienia grupowe, które mają dotknąć głównie pracowników twórczych: dziennikarzy, operatorów i montażystów. Żadnych redukcji nie będzie na stanowiskach dyrektorskich. Minimalne - na kierowniczych i w administracji.
Jeśli plan zarządu wejdzie w życie, to z telewizji będzie musiało odejść: - 145 dziennikarzy (30 proc. z 483 dziś zatrudnionych ); - 83 operatorów kamer i obrazu (55 proc. ze 151); - 65 montażystów (38 proc. ze 169). Największe cięcia mają dotknąć operatorów kamer Agencji Produkcji Telewizyjnej, w której powstają wszystkie telewizyjne produkcje. Zwolnienia mają przynieść 32 mln zł oszczędności.
Co z grubymi rybami (dyrektorami oraz kierownictwem), które kosztują TVP ponad 150 mln zł? W prawie całości zachowają posady. Pracę straci jedynie 14 na 560 zatrudnionych na tych stanowiskach. W administracji pracę straci zaledwie 8 proc. (38 osób na 435 zatrudnionych). Od lat każda nowa władza zwalnia "nie swoich", by zrobić miejsca "swoim". Przychodzą nowi szefowie anten, kierownicy programów, dziennikarze. Dostają etaty, wysokie pensje i gwarancje niezłych odpraw w razie zwolnienia.
Związek zawodowy "Wizja", który zrzesza pracowników twórczych TVP stwierdził: - Telewizja bez twórców to będzie ewenement. W nowym ogromnym gmachu zostanie tylko administracja.
Dodają zarazem: - My, dziennikarze, realizatorzy, operatorzy, technicy, żądamy telewizji, w której zachowane są standardy profesjonalizmu i obiektywnego dziennikarstwa. Stanowczo odcinamy się od działań obecnego zarządu TVP. Żądamy telewizji niezależnego dziennikarstwa, a nie politycznych uległości i politycznej służalczości.
Związkowcy pytają zarząd, kto będzie produkował telewizyjne programy, skoro zostaną zwolnieni przede wszystkim ci, którzy je produkują. - Po zwolnieniu z etatów w TVP pracowników twórczych ich funkcje będą wykonywać osoby zatrudnione na umowach cywilnoprawnych. Stawia ich to w słabszej pozycji wobec pracodawcy, stwarza niebezpieczeństwo instrumentalnego traktowania dziennikarzy i pozbywania się tych, którzy mogą być niewygodni.
Związkowcy ostrzegają zarząd, że tak zaplanowane zwolnienia tylko formalnie oznaczają oszczędności. - Na papierze zmniejszy się stan zatrudnienia w spółce, ale ktoś będzie musiał produkować programy, więc trzeba będzie korzystać z usług firm zewnętrznych, w których zatrudnią się zwolnieni operatorzy, i im płacić. To żadna oszczędność.