Walka klasy pracującej przeciwko kryzysowi: samodzielne obniżki cen we Włoszech

Prawa kobiet/Feminizm | Prawa pracownika | Publicystyka

Bruno Ramirez dokonał analizy reakcji włoskiej klasy pracującej na kryzys ekonomiczny lat 70'tych, skupiając się na odmowie zgody na podwyżki istotnych usług, formie walki znanej też jako "samodzielne obniżki cen".

Oto jego artykuł, opublikowany w 1975 r. w piśmie ZEROWORK.

Inflacja szaleje na poziomie ponad 25%, szerzy się bezrobocie i nasilają się represje. Obecny kryzys ekonomiczny we Włoszech uzmysławia, jak daleko jest skłonny posunąć się kapitał w swoich atakach na warunki życia klasy pracującej.

Jedną z wyróżniających się cech kryzysu, tak we Włoszech, jak i w innych krajach kapitalistycznych, jest stopień w jakim doszło do poszerzenia się frontu walk klasowych, w tym bezpośrednio sfery konsumpcji. Drastyczne zwiększenie kosztów utrzymania uruchomiło całą falę walki pracowników o utrzymanie wywalczonego poziomu dochodów i zachowanie dostępu do niezbędnych dóbr i usług takich, jak pożywienie, mieszkanie, energię elektryczną, wodociągi, transport publiczny, itp. To nie przypadek, a zwłaszcza we Włoszech, że zmasowany atak kapitału na tym polu nastąpił po całym długim cyklu strajków w fabrykach, które doprowadziły do znacznego wzrostu poziomu płac i polepszenia warunków pracy. Strategia kapitalistyczna jest bardzo spójna, co wyszło na jaw dzięki zorganizowanemu oporowi szerokich kręgów klasy pracującej.

Tzw. “samodzielne obniżki”, czyli brak zgody na płacenie wyższych rachunków za podstawowe usługi, to taktyka, która samoistnie wyłoniła się na tym polu walki. Sposób, w jaki prowadzona była walka, nasuwa na myśl pewne istotne kwestie dotyczące zarówno kapitału, jak i klasy pracującej. Jak kapitał może doprowadzić do zapośredniczenia tej walki i skanalizowania jej? W jakim stopniu główny ciężar walki spada przede wszystkim na barki kobiet pracujących w domu, jako głównych aktorek na scenie konsumpcji społecznej?

Samodzielne obniżki

Samodzielne obniżki nie są we Włoszech nowym zjawiskiem. Na przykład, w dzielnicy Magliana, największej dzielnicy robotniczej w Rzymie, około 2 tys. rodzin od dwóch lat stosuje praktykę samodzielnych obniżek, zmniejszając swoje czynsze o 50%. To nie jest wcale odizolowany przypadek. Nowością jest sposób, w jaki tego rodzaju praktyki przeniosły się do innych sfer podstawowej konsumpcji społecznej, takich jak transport publiczny, energia elektryczna i ogrzewanie.

Jeśli spojrzeć na to w kontekście innych podobnych praktyk, takich, jak skłotowanie i zorganizowane wywłaszczanie towarów w supermarketach – widać, że to nie jest jedynie strategia defensywna. Niektórzy aktywiści nazwali to walką o ponowne przejęcie społecznego bogactwa wytworzonego przez klasę pracującą, za którą kapitaliści nigdy nie zapłacili.

Pewnego poniedziałku w sierpniu 1974 r. setki pracowników dojeżdżających do pracy dowiedziało się, że cena biletów z Pinerolo do Turynu wzrosła o prawie 30%. Mało kto spodziewał się, że tak względnie nieistotne wydarzenie wywoła nową falę walki. Pasażerowie odebrali podwyżkę jako tchórzliwą prowokację firmy autobusowej. Wystarczyło kilka dni, by zorganizować akcje i zmobilizować pasażerów korzystających z tej linii. Tydzień później, był już gotów plan działań.

Pracownicy rozstawili stoły niedaleko dworca autobusowego w Pinerolo i rozwiesili bannery z napisem "Nie zgadzajcie się na podwyżki biletów!". Ponadto, wydrukowali zastępcze bilety tygodniowe, które sprzedali po starych cenach (pasażerowie zwykle kupowali bilety tygodniowe w poniedziałki). Firma autobusowa zareagowała zamknięciem linii, więc setki pracowników mieszkających w Pinerolo nie pojechało tego dnia do pracy. Mobilizacja trwała. Po południu wysłano delegację do Regionalnego Biura Transportu domagając się przywrócenia starych cen biletów i honorowania biletów zastępczych. Po kilku dniach protestów, Biuro odwołało decyzję o podwyżkach biletów.

To była iskra, od której rozprzestrzenił się ogień. W ciągu kilku dni, podobne wydarzenia miały miejsce w całym regionie wokół Turynu. Dnia 17 września, władze regionalne wydały nowe wytyczne dotyczące transportu międzymiastowego, które miały zastosowanie do 106 prywatnych linii autobusowych działających w regionie. Wytyczne unieważniły w znacznym stopniu podwyżki, które zostały już wprowadzone przez właścicieli linii autobusowych i te, które były dopiero planowane.

Pierwsza runda samodzielnych obniżek przyniosła rezultaty. Ten styl działania szybko przyjął się w innych częściach Włoch, doprowadzając do popłochu w lokalnych władzach i biurokracjach związkowych. Pod koniec września, media histerycznie pisały o wybuchu „nieposłuszeństwa obywatelskiego”. Włoska Partia Komunistyczna z pełną powagą pouczała pracowników, że jedyną właściwą metodą walki jest strajk.

Rachunki za prąd

Logicznym krokiem było zastosowanie tej samej formy walki do innych dziedzin konsumpcji społecznej. Rachunki za energię elektryczną były jedną z ważniejszych pozycji w budżecie większości rodzin pracowniczych. Nic więc dziwnego, że właśnie rachunki za energię stały się przedmiotem walki. To był dynamit polityczny. Przemysł energetyczny we Włoszech był upaństwowiony i stosował ujednolicone stawki w całym kraju. Państwo mogło zatem stać się bezpośrednim celem w walce, która mogła potencjalnie ogarnąć całą klasę pracującą. Co więcej, podwyżki energii elektrycznej zbiegły się ze skandalem, w którym państwowa firma energetyczna ENEL została przyłapana na skandalu z nielegalnym finansowaniem partii politycznych. Polityka firmy ENEL polegająca na przyznawaniu zniżek w wysokości 25% odbiorcom przemysłowym, przy zachowaniu pełnych stawek dla odbiorców indywidualnych, dodatkowo dolała oliwy do ognia i była postrzegana jako jawna forma dyskryminacji.

Inicjatywa wyszła znów z uprzemysłowionych regionów Turynu i Mediolanu. Mobilizację pracowników bardzo ułatwiło początkowe wsparcie przedstawicieli związkowych i organizacji takich, jak Turyńska Rada Pracy. Dzięki temu, stało się możliwe wykorzystanie instytucji rad pracowniczych, zwłaszcza, gdy przedstawiciele rad poparli walkę. W większości przypadków, mobilizacja polegała na utworzeniu „komitetów samodzielnych obniżek” (często działających z ramienia związków), które zbierały rachunki za elektryczność od pracowników i obniżały je średnio o 50%.

Komitety samodzielnych obniżek

Mobilizacja nie ograniczyła się jednak do fabryk. Komitety powstawały w całych Włoszech, w miastach i miasteczkach, na fali samodzielnych obniżek. W niektórych dużych dzielnicach miejskich łatwiej było założyć komitety, bo już istniały tam organizacje sąsiedzkie o długiej historii walki. Komitety składały się w większości z delegatów z każdego kwartału lub budynku mieszkalnego i miały na celu mobilizację i koordynację działań mieszkańców różnych budynków i nawiązywanie kontaktów z sąsiednimi dzielnicami i fabrykami. Wsparcie pracowników firmy ENEL, którzy często odmawiali wykonania polecenia wyłączenia prądu, było również niezwykle pomocne i przyczyniło się do zwycięstwa. Dzięki połączeniu komitetów dzielnicowych i fabrycznych, pod koniec grudnia zebrano dziesiątki tysięcy rachunków za elektryczność w każdym większym mieście we Włoszech. Turyn zajął pierwsze miejsce: 140 tys. rachunków.

Ta walka czerpała swoją siłę polityczną z więzów lokalnych pomiędzy fabrykami i dzielnicami. Pewien robotnik z Neapolu wytłumaczył to tak: "W Neapolu już wcześniej mieliśmy doświadczenia z samodzielnymi obniżkami rachunków za wodę, gaz i elektryczność, ale zawsze to się ograniczało do pojedynczych budynków lub dzielnic i nigdy dotąd nie przyjęło się w zakładach pracy i związkach zawodowych. Dziś, sytuacja wygląda całkiem inaczej i ma duży potencjał polityczny." (LOTTA CONTINUA, 4 października 1974 r.)

Przyspieszenie pracy w domu

Mobilizacja najbardziej objawiła się w poszczególnych dzielnicach, dzięki połączeniu z innymi formami walki, takimi jak skłoting i samodzielne obniżki czynszów. Choć robotnicy w fabrykach stali na czele mobilizacji, walka była najbardziej intensywna na poziomie dzielnic. To tam mieszkańcy musieli stawić czoła pracownikom firmy ENEL, którzy przychodzili zbierać należności lub odłączać elektryczność. Na tym obszarze walki kluczową rolę odegrały kobiety pracujące w domu. Energia elektryczna jest najważniejszą częścią konsumpcyjnej produkcji kobiet pracujących w domu.

Podwyżki rachunków za elektryczność oznaczają konieczność przyspieszenia pracy w domu, gdyż trzeba wykonać tyle samo zadań w domu (gotowanie, zmywanie, prasowanie, czyszczenie, itd.) w krótszym czasie, lub przedłużyć dzień pracy, wykonując część pracy ręcznie.

To jasne, że atak kapitału na produkcję konsumpcyjną wiąże się bezpośrednio ze zwycięstwem pracowników fabryk w walce o podwyżki płac. Choć atak jest skierowany na całą klasę pracującą, w szczególny sposób stara się wyzyskać podział pracy (pracy w fabryce przeciw nie opłacanej pracy w domu), na której oparty jest kapitalizm - uderzając w słabszą część klasy, tzn. wyciskając więcej nieopłaconej pracy od kobiet pracujących w domu. Gdyby niezwykle istotną rolę w walce o samodzielne obniżki, jaką odegrały kobiety pracujące w domu, widzieć jedynie w kategoriach solidarności z zakładami pracy, stracilibyśmy z oczu niezwykle ważny proces klasowy, a jego miejsce zajęłaby pusta retoryka lewicowa.

Rolę kobiet pracujących w domu jako głównego podmiotu w walce tłumaczy fakt, że ich materialne warunki pracy są bezpośrednim celem ataków kapitału, oraz że chodzi tu o rzeczywistą walkę z narastającym wyzyskiem. Dopiero, gdy się to zrozumie, można mówić o solidarności.

W tym sensie, walka o znaczne zmniejszenie kosztów konsumpcyjnej produkcji stała się niezwykle istotna w wielu rodzinach robotniczych, zwłaszcza w dużych dzielnicach miejskich, np. w Rzymie i Neapolu, których mieszkańcy żyją na marginesie z drobnego handlu, transakcji na czarnym rynku, prostytucji, itp. W większości przypadków, relacja pomiędzy kapitalistą, a mężczyzną „zarabiającym na chleb” - podyktowana przez pracę najemną - nie została nawiązana lub jest zbyt niestabilna, by poddawać się mediacji związków zawodowych. To tłumaczy, dlaczego praktyka samodzielnych obniżek rachunków była bardziej autonomiczna w swoim ogólnym kierunku i swojej formie i dlaczego kobiety pracujące w domu odegrały w niej wiodącą rolę, właściwą dla tego pola walki. Warto np. zauważyć, że w wielu przypadkach nie korzystano z hasła „obniżki o 50%” (to było hasło podyktowane przez szefów związków w zakładach pracy), ale z hasła „płacimy takie stawki, jakie otrzymują szefowie” – czyli obniżki o ponad 75%.

Fabryki i dzielnice

Różnicę pomiędzy mobilizacją w fabrykach, a mobilizacją w dzielnicach można lepiej zrozumieć, gdy przeanalizuje się strategię związków zawodowych służącą kontroli i kanalizowaniu walki o samodzielne obniżki. Ta strategia przypominała strategię użytą podczas fali strajków w fabrykach w 1969 r.

Początkowy wybuch walk o samodzielne obniżki i powstanie rad pracowniczych (w większości kontrolowanych przez związki), zmusiło przedstawicieli związkowych do zajęcia stanowiska. Również w dużych dzielnicach zamieszkałych przez klasę pracującą, Partia Komunistyczna spotkała się z sytuacją, w której wielu aktywistów partyjnych przyłączyło się do walki o samodzielne obniżki, często nawet korzystając z lokalnych komórek partyjnych. Partia Komunistyczna wkrótce potępiła te praktyki, nazywając je „stwarzaniem podziałów” i „prowokacją kilku grup poza-parlamentarnych”. Jednak sytuacja była o wiele trudniejsza dla kierownictwa związków zawodowych.

Nie może być wątpliwości, że rola odegrana przez przedstawicieli związkowych – z których wielu było członkami innych organizacji marksistowskich – przydała się w uzyskaniu poparcia wielu instytucji pracy, zwłaszcza w regionie Mediolanu i Turynu. Ale inni przywódcy związkowi widzieli wybuch samodzielnych obniżek jako wyraz niezadowolenia pracowników z obstrukcji stosowanej przez związki zawodowe przeciw powszechnej mobilizacji przeciwko zwiększeniu kosztów utrzymania. W jasny sposób wyraził to sekretarz Rady Pracy Miasta Turyn: "...stawką jest nasza relacja z ludnością. Stawia się pod znakiem zapytania naszą zdolność do budowania alternatywy. W ciągu ostatnich miesięcy, wiarygodność związków zawodowych osiągnęła dno. [Abyśmy mogli odzyskać wiarygodność], nie wystarczy zażądać kwoty 50 tys. czy 100 tys. lirów dla pracowników. Musimy wymyślić alternatywne rozwiązania polityczne" (L'ESPRESSO, 29 września 1974.)

Gdy zostało uruchomione "alternatywne rozwiązanie", związki zawodowe mogły powrócić do swojej starej roli. Gdy przywódcy związkowi niskiego szczebla wspierali nową falę aktywizmu i stykali się z nią na co dzień, przywódcy krajowi starali się zyskać na czasie i unikali jasnego deklarowania się. Takie podejście było podyktowane dążeniem do zachowania równowagi pomiędzy trzema krajowymi federacjami związków zawodowych, która była zagrożona "niesterowalnością" klasy pracowniczej i kryzysem, w którym uwikłane były wszystkie partie polityczne.

Rząd upada

Strategia wyczekiwania przyniosła w końcu rezultaty, gdy rząd Rumora podał się do dymisji na początku października, wywołując kryzys polityczny, który trwał przez cały miesiąc. Brak rządu w czasie gwałtownego rozwoju ruchu samodzielnych obniżek przyczynił się do znacznego zwiększenia zasięgu tej formy walki. Dzięki sytuacji, związki zawodowe mogły się wykreować na jedyną siłę zdolną do zarządzania falą protestów społecznych, co dało im kartę przetargową przy tworzeniu nowego rządu. Formuła polityczna, którą zastosowano przy powołaniu nowego rządu Aldo Moro pod koniec października jest zbyt skomplikowana, by próbować ją tu opisać. Jednak jednym z kluczowych elementów było poparcie udzielone przez związki zawodowe pod warunkiem, że rząd Moro zajmie się renegocjacją na poziomie krajowym dodatków płacowych związanych z kosztami utrzymania. Kolejnym warunkiem była zmiana stawek za energię elektryczną. Za wszelką cenę związki chciały powstrzymać autonomiczny ruch samodzielnych obniżek. Wymagała tego logika mediacji konfliktów klasowych i wiarygodność związków zawodowych wobec rządów.

W czasie długich negocjacji pomiędzy rządem, a trzema krajowymi federacjami związków zawodowych, które zakończyły się porozumieniem podpisanym w grudniu, skutek nowej polityki związków wobec samodzielnych obniżek stał się widoczny w fabrykach. Większość rad pracowniczych nakazała zaprzestanie mobilizacji. To oznaczało, że pracownicy, którzy nadal chcieli prowadzić walkę, musieli sprzeciwić się organom związkowym. Konflikt przybierał czasem bardzo ostre formy, co pokazało, że związki o wiele bardziej przejmowały się swoją wiarygodnością wobec państwa, niż wiarygodnością wobec pracowników. W fabryce samochodów ALFA SUD, niedaleko Neapolu, uzyskano liczbę 2,5 tys. rachunków za elektryczność zebranych od pracowników, gdyż ominięto działającą w zakładzie radę pracowniczą. W hucie ITALSIDER w Bagnoli, kilku przedstawicieli rad pracowniczych musiało podać się do dymisji ze względu na ich sprzeciw wobec mobilizacji.

Znów na dzielnicach

Pomimo innych sukcesów odniesionych przez autonomiczne, oddolne grupy robotników w fabrykach w całych Włoszech, stało się jasne, że mobilizacja do samodzielnych obniżek została poważnie ograniczona przez wytyczne polityki związków zawodowych. Walka musiała więc być kontynuowana na dzielnicach, gdzie mediacja związków zawodowych nie była możliwa i gdzie za to możliwy był opór przeciw bezpośrednim atakom państwa.

Nowe porozumienia związane ze świadczeniami uwzględniającymi koszt utrzymania, w tym koszt energii elektrycznej, były poważnym krokiem związków zawodowych w kierunku ich integracji z aparatem kapitalistycznego państwa. Rozszerzenie funkcji negocjacyjnych związków zawodowych na rewolucyjny teren podstawowej konsumpcji spowodował, że związki zawodowe stały się niezbędnym partnerem w procesie planowania kapitalistycznego. Odtąd nie tylko współ-zarządzały określaniem wysokości pensji i podziałem zarobków, ale także sposobem wykorzystania zarobków na polu społecznej konsumpcji.

W retrospektywie, działania związków miały jeszcze jedną ważną konsekwencję z punktu widzenia dynamiki walki. Ich rola polegała na odcięciu autonomicznych więzów, które powstały pomiędzy mobilizacjami w zakładach pracy i na dzielnicach i próbie narzucenia nowych „odgórnych więzów” w celu współ-zarządzania, wraz z państwem, nowymi stawkami za elektryczność i ich akceptacją przez społeczeństwo. To jasno pokazuje pierwszorzędną rolę związków zawodowych w kontekście kryzysu ekonomicznego we Włoszech jako jedynej instytucji, która może dokonywać mediacji pomiędzy pracownikiem jako zarabiającym, a pracownikiem jako konsumentem podstawowych dóbr i usług i nadal ukrywać wyzysk nie opłacanej siły roboczej - w większości kobiet pracujących w domu.

Pewien etap się zakończył

Porozumienie jedynie zamknęło pewien etap walki. Nie spowodowało to końca praktyki samodzielnych obniżek, które trwało nadal na dzielnicach praktycznie niezależnie od polityki związków zawodowych i rządu. Również mobilizacja w zakładach pracy nie została całkowicie wstrzymana. W ciągu ostatnich miesięcy [autor pisze w 1975 r. - przyp. tłum] walka znów wybuchła w wielu fabrykach, a na specjalnym zebraniu tysiąca delegatów pracowniczych z regionu Mediolanu udzielono poparcia dla samodzielnych obniżek cen, sprzeciwiając się woli central związkowych. Częściowo można to wytłumaczyć reakcją pracowników na nowe stawki za elektryczność, które zostały wprowadzone w styczniu. Nowe stawki są oparte na systemie progowym, zależnym od stopnia konsumpcji w każdym gospodarstwie domowym. W wyniku podwyżek, typowa rodzina robotnicza konsumująca średnio 450 kilowatów na kwartał musiała płacić o 33% więcej za energię elektryczną.

Wielu uważa, że warto walczyć z tą podwyżką, zwłaszcza miliony kobiet pracujących w domu, które mogą zostać zmuszone do zmniejszenia zużycia prądu, co oznacza, że usługi domowe wykonywane przez urządzenia elektryczne będą musiały być wykonywane ręcznie.

Dzisiejsza polityka włoskiego kapitalizmu dąży do zmniejszenia poziomu konsumpcji do poziomu zgodnego z bieżącym kryzysem ekonomicznym. Stało się jasne, w jakim stopniu ciężar tej operacji spadnie na barki kobiet pracujących w domu. Ta polityka umożliwia wyciśnięcie z nich o wiele więcej nieopłaconej pracy bez poważnych konsekwencji w postaci inflacji. Kryzys ekonomiczny we Włoszech pokazał wagę gospodarstwa domowego, jako jednostki produkcji, oraz centralną rolę kobiet pracujących w domu w walce z kapitalistycznym planowaniem na tym polu.

Bruno Ramirez

Ciekawe, ale...

Zastanawia mnie jedno - czy taka sytuacja była naprawdę możliwa, rozumiem przykład, gdy zarówno użytkownicy (biorcy prądu) jak i osoby w zakładzie energ. pracujące odmawiają odbierania prądu za płacony czynsz, ale w innych sytuacjach nie rozumiem jak to działało...

Niemniej jednak chciałem powiedzieć o ciekawej metodzie, tzw. przerywaniu pass'a. Otóż gdy występuje kryzys, rosną ceny, dobrym rozwiązaniem zrzeszonych sprzedawców jest obniżenie cen do poziomu sprzed podwyżki. Przyniesie to chwilowy efekt dna (sprzedawca przestanie zarabiać), ale w dłuższym rozrachunku zwiększony popyt na tańszy towar spowoduje wyrównanie, a nawet wybicie się ponad poziom utrzymywany sprzed podwyżki, to z kolei doprowadzi do kolejnych obniżeń cen (sprzedawców stać na więcej i mogą kupić więcej towarów, przez co ich producentowi bazowemu opłaca się sprzedawać taniej). Ten efekt wymaga jednak jeden rzeczy: sprzedawcy muszą mieć obraną starannie metodę walki, oraz być zrzeszeni, tworząc mocny front jednościowy (tak jak to było w/w Włoszech).

Niestety jest też inna sprawa, nie wszystkich zależy na obniżkach - przyjmowanie, że rynek jest czysty od przekrętów jest czystą abstrakcją.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.