Wartości "pro-rodzinne" urzędników

Kraj | Dyskryminacja

Jewgienj, syn Pani Haliny, ma poważny problem z Urzędem ds. Cudzoziemców. Biurokraci z Urzędu odmówili udzielenia mu zgody na jego pobyt w Polsce, gdzie od lat mieszka razem z rodziną.

Pani Halina wyszla za mąz za Jerzego w 2000 roku. Od tego czasu, Pani Halina, która pochodzi z Ukrainy, walczy z Urzędem ds. Cudzoziemców.

Opisała sytuację w wywiadzie z GW:

Przez kolejne lata musiałam walczyć o każdą pozytywną decyzję. O obywatelstwie mogłam na razie zapomnieć, bo według urzędników nie potrafiłam udowodnić swojej polskości, choć moi rodzice byli Polakami i mieszkali w Krzeszowie Górnym w powiecie biłgorajskim. Wraz z dziadkami zostali przesiedleni w 1945 roku do Dniepropietrowska na skutek porozumień między władzami polskimi i radzieckimi - na wschód przesiedlano wielu prawosławnych.

- Odnalazłam po latach: świadectwo ze szkoły taty, dokumenty stwierdzające wysiedlenie z archiwum w Lwowie, akty urodzenia członków mojej rodziny, akt ślubu rodziców. Jednak dla Urzędu ds. Cudzoziemców nie jest to dowodem moich polskich korzeni. Nie pomogło też zaświadczenie rodziny mieszkającej w Polsce. Poproszono, żebym przyniosła zaświadczenia z parafii rzymskokatolickiej dziadków. Tyle że oni byli prawosławni - opowiada Pani Halina.

- Z jednego ze spotkań w urzędzie wyszedłem biały. Urzędniczka agresywnie zwracała mi uwagę, że jak ja sobie wyobrażam założenie rodziny, jak mieszkania nie mam. Odpowiedziałem, że to nasza sprawa. Mamy z żoną stałą pracę, damy sobie radę - mówi Pan Jerzy.

Jerzy i Halina kupili mieszkanie w Konstancinie-Jeziornie. W 2004 roku pani Halina dostała zgodę na osiedlenie. Wcześniej, w 2002 roku, ściągnęli dwóch synów pani Haliny - Jewgienija i Igora. Jednak wszystko wciąż jednak było czasowe. Urzędnicy nie dali im zgodę na osiedlienie.

Pierwszą odmowę przyznania wizy 19-letni Jewgienij otrzymał 29 marca, a do 30 marca miał ważną poprzednią. Według urzędników student nie wystarczająco uzasadnił swoją prośbę o pozostanie w Polsce.

Urzędnicy nie uważają starszego syna za "prawdziwego Polaka" ponieważ kiedy mieszkał na Ukrainie (ostatnie jako 13-latek!) nie należał do żadnych polskich organizacji. Także wypominano mu też, że jako grekokatolik nie obchodził świąt Kościoła rzymskokatolickiego (po wojnie rodzina zmieniła wyznanie z prawosławnego na grekokatolickie).

Fakt, że mama mieszka w Polsce nie wystarczy. Fakt, że ostatnio pracowdawcy mówią, że nie wystarczy pracowników w Polsce i trzeba zaproszić ludzi ze wschodu dla pracy też nie jest wazny. Syn, który nikomu nie przeskadza i może spokojnie mieszkać i pracować w Polsce przy matce, ma poważny problem z pobytem.

Jewgenij złożył odwołanie. Dopiero pod koniec maja doszła wiza od 1 kwietnia do końca czerwca. Kolejną odmowę dostał dopiero 23 lipca po interwencji w biurze urzędu. Już od 1 lipca był więc w Polsce nielegalnie. W każdej chwili mógł zostać deportowany.

Rodzina wniosła skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. 30 lipca złożyli kolejny wniosek o wizę i kartę pobytu czasowego syna. Odmowa wizy, datowana na 7 września, przyszła do nich dopiero 28 września - na dwa dni przed ostatecznym terminem odwołania!

Interwencje załamanych rodziców i tłumaczenia, że chłopak żyje w Polsce od lat, że ma polskie korzenie, a na Ukrainie nie ma nikogo, nie przynosiły skutku. W końcu spróbowali o wizę starać się w konsulacie we Lwowie. 4 października pojechali na Ukrainę ze wszystkimi dokumentami. Teraz Jewgenij ma wizę do końca roku. Potem będzie musiał wrócić na Ukrainę za kolejną.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.