Wierchuszka związkowa spiskuje z demokratycznym gubernatorem stanu Nowy Jork

Publicystyka

Ukradkowy atak na emerytury robotników sektora publicznego

Na początku grudnia miał miejsce znaczący antyrobotniczy atak, kiedy stanowi ustawodawcy w Albany wprowadzili i przepchnęli w jeden dzień ustawodawstwo, które stworzyło nową emeryturę „piątego poziomu” dla większości nowych robotników stanowych i municypalnych zatrudnionych po 1 stycznia. To patroszenie twardo wywalczonych praw emerytalnych zostało urządzone przez Davida Patersona, demokratycznego gubernatora stanu Nowy Jork, który ogłosił, że w ciągu następnych trzech dziesięcioleci przeszło 35 mld. dol. zostanie obciętych z emerytur robotników sektora publicznego. Te oszczędności dla kapitalistycznego rządu będą pochodzić ze zmuszenia większości nowo zatrudnionych do dłuższej pracy przed przejściem na emeryturę oraz do akceptowania wyższych potrąceń z każdego czeku do wypłaty. Uprawniający do przejścia na emeryturę wiek zostanie podniesiony z 55 do 62 lat, a staż pracy w służbie publicznej z pięciu do dziesięciu lat.

Ten ukradkowy atak na emerytury jest znakiem, że sezon polowania na robotników w Ameryce Obamy został otwarty. Kryzy finansowy amerykańskiego kapitalizmu zapoczątkował kryzysy budżetowe w stanach całego kraju. Z kolei rządy stanowe kierowane zarówno przez demokratów, jak republikanów podchwyciły sygnał z Białego Domu, który wydarł zmasowane ustępstwa Zjednoczonym Robotnikom Samochodowym (ZRS) jako warunek ratowania GM i Chryslera. One wykorzystują kryzysy budżetowe, by przepychać zwolnienia oraz ciąć płace i świadczenia. Jest to pęd do niszczenia związków wycelowany w robotników sektora publicznego, którzy obecnie po raz pierwszy stanowią większość związkowców w Stanach Zjednoczonych.

Latem Paterson zagroził masowymi zwolnieniami, aby skłonić biurokratów z dwóch największych związków pracowników publicznych stanu, Stowarzyszenia Pracowników Służby Cywilnej i Federacji Pracowników Publicznych, do tajnych negocjacji, żeby wygotować nowy poziom emerytalny. Popierająca Partię Demokratyczną wierchuszka związkowa sprzedała się w mgnieniu oka, zgadzając się nawet na obcięcie 7 tys. miejsc pracy przez „agresywne zużycie” zamiast zwolnień. Nowa emerytura „piątego poziomu” nie ma zastosowania do większości pracowników publicznych nowego Jorku, chociaż pewna jej wersja ma zastosowanie do nowo zatrudnianych nauczycieli. „Piąty poziom” nie ma również zastosowania do robotników transportowych zatrudnianych przez stanowy Metropolitalny Zarząd Transportu (MZT), chociaż jest jedynie kwestią czasu, kiedy republikański mer-miliarder Mike Bloomberg i MZT spróbują wymusić „równość” robotników transportowych ze wszystkimi robotnikami miejskimi.

Warto zauważyć, że zażądanie przez MZT od komórki nr 100 Związku Robotników Transportowych (ZRT) zgody na nową emeryturę „piątego poziomu” było główną prowokacją, która w grudniu 2005 r. rozpaliła 60-godzinny strajk transportu w Nowym Jorku. Ówczesny przewodniczący komórki nr 100 ZRT Roger Toussaint ogłosił wcześniej, że związek nie sprzeda „nienarodzonych” (przyszłych pracowników). Jednak gdy robotnicy transportowi na liniach pikiet walczyli przeciwko poziomom emerytur, zagrożeniu w obliczu którego stali wszyscy stanowi i miejscy robotnicy publiczni, miejscy przywódcy związkowi odmówili poparcia strajku. Był to wyraz ich faktycznego poparcia dla ustawy Taylora o niewolniczej pracy, która wyjmuje spod prawa strajki pracowników publicznych stanu Nowy Jork. Zjednoczona akcja robotnicza, by zniszczyć ustawę Taylora, byłaby kluczem do wygrania cieszącego się szeroką popularnością strajku transportowego. W końcu strajk przeszkodził wprowadzeniu emerytury „piątego poziomu”, ale Toussaint i S-ka zagwarantowali MZT duże ustępstwa w sprawie opieki medycznej, poza tym szybko i niegodnie kończąc strajk bez układu zbiorowego w ręku.

Sprzedajna biurokracja ZRT pospieszyła wesprzeć kampanię gubernatorską demokraty Eliota Spitzera, który jako stanowy prokurator generalny uderzył komórkę nr 100 i jej członków masowymi grzywnami na mocy ustawy Taylora, a nawet na krótko wsadził Toussaint do więzienia. Po odejściu Spitzera wierchuszka związkowa entuzjastycznie poparła Patersona (którego ojciec Basil Paterson, długoletni działacz Partii Demokratycznej, przed strajkiem i podczas niego był etatowym doradcą komórki nr 100). Jednak Paterson tylko jeszcze raz udowadnia, że poleganie na kapitalistycznej Partii Demokratycznej jest przegraną grą. Faktycznie Paterson zadał związkowym zdobyczom emerytalnym cios, o jakim republikański były gubernator George Pataki i MZT mogli jedynie marzyć.

Dla biurokraty związkowego, przyzwyczajonego do ustępstw wobec kapitalistów, nie trzeba wiele, by zaakceptować nowe poziomy: obecni robotnicy rzekomo „nie będą dotknięci”, podczas gdy jeszcze nie zatrudnieni robotnicy nie mogą głosować. Jednak skutki są niszczące dla związku. Wkrótce nowi robotnicy pracują na tych samych stanowiskach pracy za mniej, stając się warstwą związkowców drugiej kategorii, którzy są mniej chętni bronić czy związku, czy starszych robotników. Kiedy nowy poziom zostaje wprowadzony, kapitaliści nieuchronnie wracają do nożowania starszych i emerytowanych robotników z tak zwanymi „cadillacowymi” płacami i świadczeniami. Układ z 2007 r., zawarty przy pośrednictwie wierchuszki ZRS, zezwolił by nowo zatrudniani i robotnicy tymczasowi zarabiali tylko połowę płacy za wykonywanie tej samej pracy, co dotychczasowi członkowie ZRS. Niedługo później Wielka Trójka, wspomożona przez układ o ratowaniu, wielce przyspieszyła zamykanie fabryk i zwolnienia, by wypędzić starszych robotników z załóg. Robotnicy muszą domagać się: Równa płaca za równą pracę!

W tych dniach marzenie amerykańskich robotników o „wygodnej emeryturze” jest chorym żartem. Burżuazyjni ideolodzy, think tanki i tuby medialne złorzeczą przeciwko pracownikom państwowym, wciąż mającym emerytury z „określonymi korzyściami”, w sektorze prywatnym porwanymi na strzępy. Pogląd, że spółki są winne robotnikom parę dolarów na życie albo kiedy odchodzą na emeryturę, jest uważany za przestarzały. Emerytury z określonymi korzyściami zostały w większości zastąpione przez te na mocy artykułu 401(k), na które składają sie w większości sami robotnicy, a faktyczne świadczenia zależą od kaprysów pasożytów z Wall Street. W 1983 r. plan emerytalny z określonymi korzyściami miało 62 proc. amerykańskich robotników, ale w 2007 r. jedynie 17 proc. Duże korporacje często ograbiają ich fundusze emerytalne, a zbankrutowane po prostu przerzucają swe zobowiązania na Federalną Korporację Gwarancji Świadczeń Emerytalnych, która potem wypłaca jakieś grosze.

Gdy robotnicy są zmuszani do „poświęceń”, by wesprzeć słabnącą gospodarkę kapitalistyczną i krwawy imperializm Stanów Zjednoczonych, reakcją biurokracji związków zawodowych było łaszenie się o okruchy z równoczesnym sprzedawaniem fałszywej jedności interesów z kapitalistami. Związki robotników publicznych Nowego Jorku reprezentują robotników transportowych, oczyszczania, szpitalnych i metra o ogromnej potencjalnej sile. Jednak ta siła jest świadomie marnowana przez złych przywódców związkowych, których lojalność wobec amerykańskiego kapitalizmu i Partii Demokratycznej od dziesięcioleci krepuje ręce robotników.

za Workers Vanguard nr 951

"Pracownicy publiczni"? To

"Pracownicy publiczni"? To chyba też ta słynna, brutalna i bezkompromisowa policja amerykańska. Solidaryzujecie się z nimi?

Ja nie solidaryzuję ani z

Ja nie solidaryzuję ani z policją. Pracownicy sektora publicznego to m.in. nauczyciele, listonosze, śmieciarzy, bibliotekarzy i wielu inni.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.