Włoska mafia zatopiła statek z radioaktywnymi odpadami
W odległości 20 mil od wybrzeży Włoch, na głębokości blisko 500 metrów, leży od kilkunastu lat 120 pojemników z odpadami promieniotwórczymi. Niebezpieczny ładunek poszedł na dno wraz z frachtowcem, zatopionym przez kalabryjską mafię, do tej pory jednak nie było na to dowodów.
Współpracujący z wymiarem sprawiedliwości były członek 'ndranghety, kalabryjskiej mafii, Francesco Fonti, przyznał się, że brał udział w zatopieniu statku z wyjątkowo niebezpiecznym ładunkiem. Prowadzącym dochodzenie podał nawet nazwę frachtowca, ale okazało się, że poszedł on na złom 17 lat temu.
Przez długi czas nikt nie powracał do tej sprawy. Kilka dni temu władze Kalabrii udostępniły prokuraturze zdalnie sterowaną łódź podwodną, która po zejściu na głębokość 480 metrów natrafiła na wrak statku odpowiadającego opisowi, jaki podał mafioso. W jego burcie jest duża wyrwa po eksplozji ładunku wybuchowego, założonego specjalnie po to, aby poszedł na dno.
Przypuszcza się, że w tym samym rejonie zatopiono jeszcze co najmniej trzy statki z niebezpiecznymi ładunkami. Istnieją obawy, że u wybrzeży Włoch jest więcej podobnych źródeł skażenia wód, które uchodziły do tej pory za krystalicznie czyste.
IAR