WSPÓLNY WRÓG ALE NIE WSPÓLNY CEL
Pojawienie się działaczy Nowej Lewicy w OZZ Inicjatywa Pracownicza, w tym ich lidera Piotra Ikonowicza, wywołała małą burzę wśród wolnościowych związkowców. Okazało się, że chcąc nie chcąc, doszło do zjednoczenia anarchosyndykalistów z lewicą partyjną; że od teraz działamy w jednej grupie, walczymy wspólnie. Wspólnota ta jest jednak czysto formalna i bardzo krucha. W tej perspektywie wydaje się sensowne rozpoczęcie publicznej debaty między anarchosyndykalistami a zwolennikami partii, zwłaszcza po opublikowaniu wywiadu w 13 numerze Biuletynu OZZIP. Do takiej dyskusji zachęca również tekst Antykapitalizm Nowej Lewicy. Czuję się zobowiązany do przedstawienia swoich racji i zabrania stanowiska w tym sporze.
Piotr Ikonowicz i część działaczy NL propagują idee budowania szerokiego ruchu społecznego opartego na szerokim porozumieniu grup antysystemowych. Czytamy: „Dlatego nie rezygnując z własnej odrębności programowej i organizacyjnej, zdecydowaliśmy się skierować nasze wysiłki na tworzenie nie tylko partii (NL), ale przede wszystkim szerokiego ruchu, frontu walki z kapitalizmem. Anty-kapitaliści, komuniści, socjaliści, anarchiści, alterglobaliści, pacyfiści, ekolodzy, feministki, Łączcie się!”. Jednocześnie to wezwanie poprzedza uwaga, że NL czeka poważna i ciekawa dyskusja z anarchistami. Tej dyskusji się nie boimy, tą dyskusję czas zacząć!
Anarchiści mają zawsze ten problem, że z powodu braku znajomości doktryny przez społeczeństwo, jej nieobecności na płaszczyźnie publicznej (nieobecność w systemie nauczania od podstawowego po wyższy, blokada dostępu do mediów, szerokiej propagandy antyanarchistycznej od sprzedajnych intelektualistów po masowo produkowane filmy akcji…), każdy może mówić o anarchizmie co mu się żywnie podoba. Pomimo nieznajomości tematu, być wybitnym krytykiem wolnościowego socjalizmu. Do takich krytyków można zaliczyć Piotra Ikonowicza.
"My chcemy systemu sprawiedliwości społecznej, oni, anarchiści, braku systemu, anarchii", pisze w tekście Antykapitalizm Nowej Lewicy. W wywiadzie zamieszczonym w 13 numerze Biuletynu zaś znajdziemy cytaty z bolszewickich bryków, gdzie anarchosyndykalizm jest „be” bo: maksymalizuje cel końcowy bez wytyczenia programu przejściowego; nie uwzględnia roli państwa; redukuje się do walk o lepsze pensje, a nie prowadzi do zmiany systemu. Ogólnie to anarchosyndykaliści jawią się jako idealiści, błękitne ptaki, którzy chcą dobrze, ale których robotnik raczej nie zrozumie. Jedynym prawdziwym stwierdzeniem w wypowiedzi Ikonowicza na temat anarchosyndykalizmu jest przyznanie się, że nie jest znawcą tematu. Nie przeszkadza to jednak liderowi NL ustawiać wroga tak, by łatwo było go znokautować. Tylko że anarchizm nie jest karłem, jakim chce go widzieć.
ANARCHIA, CZYLI CHAOS, ZNISZCZENIE I DOBROBYT DLA WSZYSTKICH
Jedno z większych nieporozumień, nieporozumień potocznych, odnośnie anarchizmu dotyczy braku wizji struktur przeszłego społeczeństwa. Nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy za chaosem, bezwładem czy światem niczym z filmu Mad Max! Chcemy po prostu „instytucji na miarę człowieka”, gdzie głos każdego będzie tak samo ważny i gdzie każdy będzie mógł brać udział w kolektywnym kształtowaniu rzeczywistości. O tym piszemy od dawna, toteż nie ma sensu się powtarzać. Wystarczy sięgnąć do źródeł – tego Ikonowicz nie zrobił. Co świadczy o niepoważnym traktowaniu przeciwnika/partnera.
Z kwestią organizacji wiąże się nasz stosunek do państwa. Posiadamy dokładną analizę państwa, tylko że nie socjaldemokratyczną. Uważamy, że państwo służy kapitalistom. Raz, broni własności prywatnej środków produkcji: rozbijanie strajków, okupacji i uniemożliwianie przy pomocy policyjnych represji przejmowania fabryk, do tego więzienia i prawo, które izolują co bardziej radykalnych bojowników o sprawiedliwość. Dwa, poprzez podatki uspołecznia koszty prywatnych przedsiębiorstw.
Państwo to też odrębna instytucja, która jest pasożytem na łonie społeczeństwa. Elity polityczne, oprócz służenia kapitałowi, posiadają własne interesy. Tym celem jest utrzymanie się u władzy i czerpanie zysków oraz licznych przywilejów z faktu „bycia reprezentantem”. Ekskluzywne kolekcje, wakacje w egzotycznych krajach, pałace prezydenckie, diety i „godna reprezentacja” są przejadaniem pieniędzy wypracowanych przez robotników. Tym samym elity polityczne okradają ludzi pracy tak samo jak kapitaliści.
Nie miejsce tutaj na szczegółową analizę państwa, której poświęcono sporo literatury dostępnej również w języku polskim. Można jeszcze nadmienić, że sama struktura państwa sprawia, że nie mam mowy o jego reformie. Państwo musi zostać zastąpione inną formą organizacji. Zostać zniszczone, zdruzgotane.
Oczywiście istnieje grupa lewicowców, która opowiada się za państwem socjalnym, wskazując, że istnienie państwa socjalnego poddaje w wątpliwość anarchistyczną analizę państwa (marksowską też!). Nie dostrzegają oni, że państwo socjalne pojawia się w określonych warunkach historycznych, jako odpowiedź na zagrożenie rewolucją, często opiera się na wyzysku robotników z krajów peryferyjnych oraz nie prowadzi do oswobodzenie pracowników spod dyktatury kapitału, a jedynie podwyższa pensje, zabezpieczając w miarę przyzwoite warunki egzystencji ludziom pracy, zabezpiecza jednocześnie trwanie niesprawiedliwego i więziennego systemu. Pracownik nie odzyskuje kontroli nad swoim życiem, nad wykonywaną pracą…
KTÓRA DROGA WEDŁUG PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCI ZAPROWADZI DO WOLNOŚCI
Dziwi mnie również stwierdzenie, że anarchosyndykaliści nie przedstawiają sposobu osiągnięcia nowego systemu i że redukują swoją walkę do żądań płacowych. Żeby zrozumieć nasze stanowisko, należy pojąć specyfikę wolnościowego socjalizmu.
Nastanie sprawiedliwego i wolnościowego społeczeństwa jest uwarunkowane w dużym stopniu od drogi, jaką się idzie, od sposobu jego wprowadzania. Przyczyną odejścia od ideałów socjalistycznych, zaprzepaszczenia rewolucji w Rosji, było między innymi, jak wskazywała Róża Luksemburg, wprowadzenie demokracji pracowniczej bez demokracji, próba zadekretowania odgórnie zmian, które powinny wykłuwać się oddolnie i być tworzone przez zainteresowanych… Anarchosyndykaliści wskazują na oddolne organizowanie się pracowników i wykluwanie nowego społeczeństwa w bezpośredniej walce z państwem i kapitałem. Demokracja, samoorganizacja, solidarność i wartości prospołeczne, muszą pojawiać się od razu, być pielęgnowane w związkach zawodowych, w codziennym życiu i potyczkach.
Nasza droga różni się zdecydowanie od ścieżek, którymi przemierzają partie. Partia walczy w imieniu ludzi, ona tworzy program, ustala strategie, a masy są jej potrzebne jako mięso armatnie – i tylko o tyle uznaje masy. Kiedy mówią o tworzeniu ruchu społecznego, mają na myśli zbieranie elektoratu. Wystarczy spojrzeć na działania Polskiej Partii Pracy, która doskonale wie, że nie zaistnieje w świecie polityki, jeśli nie zgromadzi sobie poparcia poprzez bezpośrednią walkę. Walka ta jest niestety tylko instrumentem, a nie celem samym w sobie. Również Nowa Lewica nie prezentuje niczego innego. Ich opowieści o tworzeniu ruchu społecznego, są zapowiedziami wyborów. Może nie tych, ale już następne, to kto wie. Musi być reprezentant, musi być ktoś kto walką pokieruje i ktoś kto wie, jak zmienić system – oto zasady działania partyjnego!
Anarchiści wskazują, że mamy tutaj do czynienia z myśleniem hierarchicznym, utrwalającym podziały społeczne i odtwarzającym kapitalizm. Droga Partii prowadzi do wyłonienia się elity politycznej w rodzaju bolszewików, którzy będą wiedzieli lepiej czego chcą masy. Znowu szampan będzie pity przez lud ustami jego przedstawicieli. Poza tym, Droga Partii, wyłaniając elitę rewolucyjną, gasi zaangażowanie społeczne, zabija ich spontaniczność i kreatywność: w ten sposób nie narodzi się człowiek socjalizmu, a jedynie burżuazyjny obywatel.
Anarchosyndykaliści chcąc zniszczyć kapitalizm i państwo, nie startują wyborach, nie zabiegają o głosy, nie korumpują społeczeństwa – oni są ze społeczeństwem. Pojawiają się w miejscu walki jedynie służąc radą czy pomocą, wskazują na dostępne alternatywy. Co się będzie działo zależy już od samych robotników. Organizując zaś związki zawodowe nie tylko walczą o lepsze warunki pracy, ale starają się tworzyć kontr-organizację mogącą zastąpić obecny porządek społeczny. Nie tylko wznosi postulat podniesienia pensji, ale domaga się kontroli nad sposobem produkcji.
STRZELAJ JANEK! ALE DO KOGO?
Nie jestem pewien, czy możliwe jest stworzenie rzeczywistej wspólnej płaszczyzny działań. Wydaje się, że nie tylko cel mamy inny, ale i wroga.
NL dąży do udziału w państwie i z tego co zauważyłem (nie znalazłem na ich stronie programu partii), życia społecznego bez państwa nie jest w stanie sobie wyobrazić. Tym samym utrwalać będzie podział klasowy społeczeństwa, niewolę robotników, którzy przywiązani do komputera, szlifierki, czy innej maszyny wykonywać będą polecenia przełożonych i utrzymywać elity, choćby i rewolucyjne. Jeśli się nie mylę, to są oni takimi samymi wrogami, jak PPP czy PO. Są wrogami demokracji pracowniczej.