Zmieniona dyrektywa Bolkesteina przyjęta
Dyrektywa usługowa liberalizuje świadczenie usług w innych krajach UE niż ten z którego pochodzą oraz zakładanie filii danej firmy w innych krajach.
Poprzednia wersja dyrektywy wywołała masowe protesty w krajach UE szczególnie ze strony związków zawodowych, które podkreślały, że dyrektywa stanie się narzędziem likwidacji, i tak już ograniczonych, praw pracowniczych. Próbowała ona wprowadzić zasadę "kraju pochodzenia" - firmy mogłyby świadczyć usługi za granicą na podstawie swoich macierzystych przepisów, co spowodowałoby "konkurencję w dół" pomiędzy krajami, które starając się zachęcić firmy do rejestrowania się na ich terenie, ograniczałyby prawa pracownicze. Także dochodzenie swoich praw przez pracujących w firmie zarejestrowanej w innym kraju byłoby bardzo trudne. Wszak już często rodzime przepisy są niezrozumiałe dla wielu osób, a co dopiero te z innego kraju. Otworzyłoby to pole do "wolnej amerykanki" i de facto likwidacji wszelkich praw pracowniczych i oddanie pełni władzy w ręce kapitalistów.
Aby nieco zamydlić ten fakt w nowej wersji zamiast zasady "kraju pochodzenia" wprowadzono niejasną zasadę "swobody świadczenia usług". Pozwala ona teoretycznie władzom danego kraju ograniczyć swobodę świadczenia usług, ale tylko w ściśle określonych przypadkach oraz pod warunkiem, że te ograniczenie nie będą "dyskryminacją". Dyrektywie nie będą podlegały m.in. usługi zdrowotne, hazard, czy pośrednictwo pracy. Ułatwiono także zakładanie filii firm w innych krajach.
Za dyrektywą głosowali wszyscy polscy europarlamentarzyści z socjaldemokratami na czele. Niektórzy wylewali żale w mediach, że dyrektywa jest za bardzo "rozwodniona" i że poprzednia była lepsza.
Mimo to przedstawiciele kapitalistów się cieszą: - My, przedsiębiorcy, musimy być realistami: podziały polityczne były ogromne, a taka dyrektywa jest lepsza niż nic - powiedział w Gazecie Wyborczej Philip de Buck, sekretarz generalny UNICE, największego lobby gospodarczego w UE. Choć niektórzy chcieliby jeszcze więcej, szczególnie, jak zwykle nienasyceni, polscy właściciele: - Ta dyrektywa to kulawy kompromis polityczny - czytamy w komunikacie Konfederacji Pracodawców Polskich.