Anarchiści Szatana
Stanisław Przybyszewski to postać na poły legendarna, artysta-cygan, jeden z czołowych twórców Młodej Polski i Młodych Niemiec. Wielbiciel absyntu, który w czarnym płaszczu przesiadywał przy kawiarnianych stolikach, gdzie z dala od filistrów i reszty prostego, mieszczańskiego społeczeństwa, zbierała się ówczesna awangarda artystyczna, nadając ton i kierunek polskiej i niemieckiej bohemie. Przybyszewski pokazał, co to znaczy osiągnąć pełnię dekadentyzmu, upajał się cierpieniem, a ukojenia szukał w chwilowej ekstazie, by zapomnieć o grozie świata. Podobnie, jak mu współcześni, dostrzegał zanik wartości, żył w poczuciu schyłku i upadku, koniec wieku, koniec świata... Wychowany w dusznej i nudnej Wielkopolsce, po wyjeździe do Niemiec rozwinął skrzydła i zainteresował się satanizmem. Motyw Szatana stał się dominujący w jego twórczości, a sam stał się jego wyznawcą. Do najważniejszych jego dzieł zaliczamy przecież Synagogę Szatana i powieść Dzieci Szatana.
Dzieci Szatana, bo to właśnie o nich chcę mówić, to powieść o anarchistach. Zanim jednak przejdziemy do samej powieści, powiedzmy kim dla Przybyszewskiego był Szatan, ponieważ jest to kluczowy aspekt do zrozumienia przesłania całego dzieła. Szatan to Bóg postępu, chuci, pierwotnych instynktów, od których wszystko się zaczyna i dzięki którym trwa. Artysta-cygan opiera się o kawiarniany stolik, wpatruje się w swoje pofalowane odbicie na dnie niedopitej szklanki i z niezachwianą pewnością mówi, że na początku była chuć. Na początku nie było słowa, nie było także nic innego poza chucią, to ona stwarza, napędza, jest siłą życiową, z której czerpie człowiek, cała natura. Świat to twór dualistyczny, powstały z pomieszania dobra i zła. Istnieje dwóch bogów, jest Bóg dobry, Bóg ładu, harmonii, świata duchowego, idealnego, gdzie nie ma wojen i okrucieństwa. Temu Bogu przeciwstawia się Bóg zły, Bóg świata cielesnego, świata materii, która sama w sobie jest przesiąknięta złem, Bóg natury, której wszystkie procesy wiążą się z nieustannym cierpieniem, bólem śmierci i stwarzania, rozkładu i narodzin. Zły bóg to Bóg ciągłego stawania się, przyszłości, odkrywania, nieustannego pędu ku zmianie, to burzyciel zastałego porządku, którego dogmatem jest łamanie boskich i ludzkich praw. Tym Bogiem jest Szatan. Szatan jest pierwszym filozofem i pierwszym anarchistą[1]. Szatan jest Bogiem tych, co wątpią i szukają, tych którzy nie oglądają się na ustanowiony porządek, ale którym coś ciągle każe być przeciw, burzyć, podnosić rękę i mówić: nie ma świętości, nie dla mnie. Dopijając zawartość szklanki Przybyszewski mówi nam o tym, że Bóg umarł, o swojej fascynacji Nietzschem, jego koncepcją nadczłowieka, dionizyjskością, nieskrępowanym czerpaniem i jednostką będącą ponad, mającą moc prawotwórczą, a nie przyjmowania praw. Przybyszewski mówi nam o swym podziwie dla jednostek wybitnych, a przez to cierpiących, bo one i tylko one mogą w pełni odczuć grozę świata, nadwrażliwych geniuszach, sumieniu świata, o ile świat ma jeszcze jakiekolwiek sumienie. Jednostki te składają z siebie ofiarę całemu społeczeństwu, którym i tak pogardzają, a które ich ofiary nigdy nie będzie w stanie docenić. Ich Bogiem jest Szatan. Artysta-cygan opiera się na poszarpanym lekko rękopisie, tak, artysta tworzy duszą, staruszek Wolter, wraz z innymi tworząc Wielką Encyklopedię zabił duszę, oświecenie było śmiercią duszy, rozum jest jedynie marnym narzędziem, upośledzonym substytutem, niezdolnym do odczuwania, to dusza stwarza, to w niej chuć i natura, to ona winna być podporządkowana Szatanowi.
Satanizm Przybyszewskiego jest buntem wobec świata pozbawionego wartości, zasad, moralności, satanizm ma poniekąd uratować Chrześcijaństwo, jako przeciwieństwo do niego, bez zła nie ma dobra, bez Szatana nie ma dobrego Boga. Nietzsche wierzy w nadczłowieka, Przybyszewski w zbawczą moc Szatana. On, który w godzinie śmierci przyzna się do swego katolicyzmu i Szatana odrzuci. Szatan okazuje się więc sloganem, metaforą, symbolem epoki, bólu i duszy dekadenta, trwogi końca wieku. Szatan jest więc w twórczości oraz życiu jednego z czołowych modernistów, bo obie te sfery idą u niego w parze, wyrazem buntu wobec otaczającej go rzeczywistości, nihilizmu.
Anarchista, jako ten, który nie zgadza się, nie przyjmuje do wiadomości, że istnieją uświęcone boskie prawa, jako ten co nie ma ni Boga ni pana, jest czcicielem Szatana. Jacy są anarchiści Przybyszewskiego? Jaką ofiarę składają swemu Bogu? Chaos i ogień.
Dzieci Szatana to powieść trudna w odbiorze, z jednej strony spotykamy się z prostą fabułą, która nieodparcie przywodzi nam na myśl Biesy Dostojewskiego, nie tylko ze względu na głównych bohaterów, ale także na sam przebieg akcji. Przybyszewski przedstawia nam małe miasteczko, w którym grupka anarchistów pod przewodnictwem Gordona szykuje serię podpaleń i kradzież pieniędzy, która ma zburzyć społeczny porządek. Przywódca buntowników jest jednostką aspołeczną, ogarniętą idee fixe, dla której jest w stanie wszystko poświęcić, a właściwie nie poświęca niczego, bo nic nie ma i w nic nie wierzy. Każda z postaci istnieje jedynie w stosunku do niego i każdą z nich wykorzystuje do osiągnięcia swoich celów, staje się dla nich niemalże bogiem i Jedynym. Stoi ponad nimi, bo odrzucił wszystko, wartości, moralność, którą uważa za oznakę drobnomieszczaństwa, ludzkie i boskie prawa są poza nim, on jest ponad nimi. Anarchizm Gordona jest typowo Stirnerowski i indywidualistyczny, uważa on siebie za Jedynego, za tego który odrzucił Boga drobnomieszczańskiego i sam jest sobie Bogiem, jest na tyle silny, że nie musi liczyć się z nikim i niczym. Indywidualizm Gordona jest totalnym nihilizmem, w jego świecie istnieje jedynie jego idee fixe, którą jest zniszczenie. Nie jest to niszczenie, mające w zamiarze konstrukcję, burzenie dla przyszłej budowy, ale zniszczenie samo w sobie, jako sztuka. Pan chce zniszczyć stan istniejący, bo ma pan nowy system w pogotowiu. A ja chcę zniszczyć, bo na gruncie zniszczenia wykwitnie nowy stan rzeczy, zupełnie od woli niezależny, nie obliczony (...)[2] – mówi Gordon do jednego z podporządkowanych sobie uczestników spisku, Hartmana. Hartman wierzy w rozum, ma kontakty z anarchistami z innych stron świata, chce zniszczyć istniejący system, by na jego miejscu wybudować inny, ale Gordona to nie interesuje. Przywódca spisku nie wierzy w rozum i wolę, prezentuje typową dla Przybyszewskiego postawę afirmacji nieskrępowanej duszy, uważa że nie sposób przewidzieć rozwoju kolejnego systemu, ponieważ człowiek jest nieprzewidywalny. Gordon ucieka w zniszczenie przed koniecznością, odrzuca istniejący świat, dlatego że jest narzucony i dlatego, że jest. Zniszczenie jest dla niego tożsame z Szatanem, nieskrępowane burzenie i chaos, to jedyne czego pragnie. Dziećmi Szatana nazywa anarchistów, jako tych, którzy nie zgadzają się na istniejący porządek, chcą burzyć, obrócić w pył cały świat, tak by nie ostał się kamień na kamieniu, ale co potem? Potem nie wiadomo, Hartman może sobie budować porządek jaki chce, czy to według Marksa czy Bakunina, ale to i tak się nie uda, dusza ludzka jest zbyt nieprzewidywalna, by móc osadzić ją na określone tory. Chaos może trwać wiecznie, chaos jest porządkiem Szatana. Idea Gordona jest jego paranoją, chory umysł daje mu siłę, pozwala tworzyć coraz bardziej pokraczne i niecodzienne rozwiązania, każe iść przed siebie i nie cofać się przez niczym. Anarchizm opisany przez Przybyszewskiego jest anarchizmem metafizycznym, tożsamym z satanizmem.
Świat, który odnajdujemy na kartach powieści Przybyszewskiego jest niewyraźny, zamazany, niczym ze snu lub wizji szaleńca. Wiadomo jedynie, że jest to niewielkie miasteczko, gdzie głównym punktem jest ratusz i fabryka, w której pracuje większość mieszkańców. Autor tworzy klimat świata pozbawionego wartości, pozostali bohaterowie również są jednostkami aspołecznymi, trapionymi problemami natury egzystencjalnej i żalem do otaczającej ich rzeczywistości. Bohaterowie przeżywają niespełnioną miłość, odczuwają w pełni upadek świata końca wieku, szukają alternatyw, ale znajdują je jedynie w zniszczeniu, chcą niszczyć nie tylko świat, ale także siebie nawzajem, mszczą się za to, co ich spotkało. Wroński, śmiertelnie chory, który ginie w płomieniach, po podpaleniu ratusza, chce zemścić się na społeczeństwie za biedę i upokorzenie jakie spotkało go w życiu. Motorem ich działania, tak jak i Gordona, jest nienawiść. Przez całą powieść bohaterowie toczą ze sobą filozoficzne debaty, jednocześnie coraz bardziej pogrążając się w bólu egzystencji. Pragną wyzwolić się od przymusu, także od przymusu istnienia. Życie jest dla nich jedynie udręką, ale śmierć ma ich jedynie wyzwolić, a nie przenieść na łono lepszego świata. Rozpacz, ból i nienawiść pcha ku Szatanowi, są więc dziećmi Szatana. Nastrój grozy Przybyszewski potęguje przez nieustannie padający listopadowy deszcz, wszechogarniającą noc, wydaje się, że mrok miasteczka jest symbolem mroku dusz bohaterów, dusz dekadenckich.
Anarchizm Dzieci Szatana nie ma żadnej społecznej podstawy, nie rodzi się z analizy społecznej ani ekonomicznej, ale z bólu duszy i grozy świata. Gordon gardzi ludźmi, uważa ich za zdominowanych przez własność, twierdzi że każda filozofia oparta jest na pojęciu własności, a więc w gruncie rzeczy burżuazyjna. Człowiek w ujęciu Gordona jest jedynie słabą, zdominowaną przez własność jednostką, która drży przed dynamitem anarchisty, nie należy jej się nic, nawet szacunek, może służyć jedynie za narzędzie i tym też w rękach anarchisty się staje. Spiskowcy podpalają fabrykę nie dlatego, że jej właściciel wykorzystuje pracowników, ale po to by pozbawić ludzi pracy, doprowadzić do ostateczności i wyzwolić zwierzęcą wściekłość. Jeden z bohaterów agituje wśród robotników, twierdząc że fabryka została podpalona przez właściciela, w celu otrzymania odszkodowania. Podburza tłum, który rzuca się na okoliczne sklepy i rabuje co się da, gdy jeden z właścicieli strzela wybuchają zamieszki. Przywódca spisku patrzy na mord i zniszczenie w spazmach rozkoszy. Spełnia się sen anarchisty. Na koniec miasteczko pogrążone jest w chaosie, unosi się nad nim łuna ognia, giną prawie wszyscy bohaterowie, oprócz Gordona. Ogień staje się symbolem oczyszczenia i zniszczenia, ale także zmartwychwstania, nie powstanie nic nowego, ale Gordon – Jedyny powstanie niczym feniks z popiołów gotowy do kolejnego czynu.
Na Gordona możemy spojrzeć także jak na bohatera romantycznego, dręczonego bólem istnienia, ale także nieszczęśliwego kochanka. Gordon zakochany jest w jednej z bohaterek, Heli, ale czuje, że nie może przeżyć z nią pełni zespolenia duchowego, ponieważ nie był jej pierwszym kochankiem. Wobec innych jej mężczyzn czuje się tylko kolejnym numerem, co go upokarza. Uważa, że tylko będąc pierwszym jest w stanie stworzyć kobietę, odcisnąć piętno na jej duszy, a przez to prawdziwie pokochać. Jeżeli jednak nie jest to możliwe, porzuca ją i uniemożliwia jej związek z innym ze spiskowców. Gordon jest więc nieszczęśliwym kochankiem, cierpiącym, ale czynnym. Przywódca spisku jest postacią byroniczną, nie przez przypadek nosi imię angielskiego poety. Mamy więc do czynienia z postacią, będącą syntezą modernistycznego dekadenta i romantycznego niespełnionego kochanka.
Podsumowując, anarchizm Przybyszewskiego to satanizm, żądza niszczenia, kierowana przez nienawiść. Anarchizm rodzi się z bólu i prowadzi do chaosu, nic nie chce, niczego nie żąda, prócz tego, by nie ostał się kamień na kamieniu. Może przyjdą ci, co będą chcieli budować, a może nie... Czy to ważne? Tam, gdzie nie ma wartości, gdzie umarł dobry Bóg, gdzie króluje Szatan pojawiają się anarchiści, by palić, niszczyć i mordować, pogrążyć świat w wiecznym chaosie. Anarchizm jest sztuką dla sztuki, estetyką ognia i dynamitu.
Dominika K. Gruntkowska
[1]Stanisław Przybyszewski, Synagoga Szatana i inne eseje, Oficyna Literacka Kraków 1997, str. 149
[2]Stanisław Przybyszewski Dzieci Szatana Oficyna Literacka Kraków 1993, str. 32