Atomowy „product placement”
Jak informuje Gazeta Wyborcza, w przyszłym roku rząd zacznie kampanię propagandową związaną z elektrowniami jądrowymi w środkach masowego przekazu.
- Marzy mi się, by dyskusja o elektrowni jądrowej znalazła miejsce w popularnym serialu – mówi Hanna Trojanowska, pełnomocnik rządu ds. wprowadzenia energetyki jądrowej.
O jaką dyskusję chodzi Trojanowskiej, gdy model telewizyjnego przekazu jest jednokierunkowy? Nie wiadomo.
Rząd ma czas do 2012 roku, aby kampania na którą zamierza przeznaczyć 10 milionów złotych, przyniosła oczekiwany skutek. Za te pieniądze, kampania zmieści się między 50. i 60. miejscem w rankingu reklamodawców, obok Johnson & Johnson czy ING. Widz będzie mógł być bombardowany przekazem przez dziesięć miesięcy bez przerwy po kilka razy tygodniowo w różnych stacjach telewizyjnych.
„Product placement”, czyli ukryta perswazja w środkach masowego przekazu (m.in. poprzez serial, czy film), był już stosowany w “Plebanii” oraz “Pierwszej miłości” przy okazji wątku wejścia Polski do strefy euro. NBP za serialową propagandówkę w 20 odcinkach zapłacił 610 tys. zł. Podobnie wyglądała sytuacja przy “przekonywaniu” obywateli do używania kart kredytowych.
Polecam przeczytać:
Przekonywanie społeczeństwa do “atomówki” drogą oszukiwania
Złudzenie nieskończonej dostępności energii jądrowej rozwiewa się
Antyprzyczynek do budowy elektrowni atomowej w Polsce
Polskie elektrownie atomowe nie będą bezpieczne