Antyprzyczynek do budowy elektrowni atomowej w Polsce
Władze rządowe z premierem D. Tuskiem na czele podejmują ostatnimi czasy coraz energiczniejsze działania w kierunku budowy w Polsce elektrowni atomowych. Ma to być szybkie, tanie i bezpieczne rozwiązanie problemów energetycznych. Niestety w żaden sposób nie jest to koncepcja na szybki, tani i bezpieczny rozwój tej branży.
Polska nie dysponuje własną technologią elektrowni atomowej, niezbędnymi surowcami jak i odpowiednim zapleczem do gromadzenia odpadów. Wszystko to spowoduje ogromne jednorazowe wydatki rządowe jak i stałe wydatki w trakcie funkcjonowania elektrowni. Nie jest prawdą, że nie istnieje zagrożenie awarią - nikt nigdy nie daje całkowitej pewności bezawaryjnego funkcjonowania jakiegokolwiek urządzenia mechanicznego.
O bezpieczeństwie technologii atomowej energetyki mówi się od momentu powstania tego typu obiektów na świecie. I najgłośniej chwalą to bezpieczeństwo środowiska zainteresowane budową i eksploatacja takich obiektów. W razie awarii rozmiar destrukcji jest nieporównywalny do jakiejkolwiek awarii elektrowni konwencjonalnej. Myślę, że osoby, które przeżyły awarię w Czarnobylu, a jeszcze bardziej wszyscy ci, którzy obserwowali tą tragedię w zachodnich środkach przekazu lub posiadający wiedzę na temat szkód powstałych w bezpośrednim sąsiedztwie uszkodzonej elektrowni mogą dać i dają światu świadectwo ogromu nieszczęść i zniszczeń.
Mimo upływu wielu lat (ponad 20) katastrofa ta wciąż trwa i zbiera żniwo. Jestem jak najdalszy od czarnego wizjonerstwa. Uprzytamniam jedynie realne fakty. Awarie wśród zachodnich technologii również nie są niemożliwe i miały miejsce. Koszty materialne budowy elektrowni atomowej dla Polski i całego społeczeństwa będą ogromne. I będą drenować kraj. A wizja decydentów, że w ten sposób unowocześniona zostaje polska gospodarka jak i cała Polska wraz z jej mieszkańcami, wydaje się jakby wyjęta z innej epoki.
Polska ma szereg możliwości rozwiązania sprawy własnego bezpieczeństwa energetycznego. Zależy to przede wszystkim od podjęcia racjonalnych decyzji. Jeszcze po wojnie działało w Polsce ponad 6300 małych elektrowni wodnych. Tak było 60 lat temu. Teraz w kraju powinno istnieć 12000 takich obiektów (istnieje ok. 300) a kolejne powinny być w planach. W Polsce, podobnie jak w przypadku budowy autostrad, podejmuje się wciąż błędne decyzje o strategicznym znaczeniu dla żyjących na tej ziemi ludzi.
Do błędu w sprawie autostrad przyznał się niedawno były premier Cimoszewicz. Błąd ten skutkuje ogromnymi wydatkami z państwowej kasy oraz żenującym postępem w rozbudowie sieci dróg. A nadto w perspektywie kolejnych kilkudziesięciu lat będzie powodował ogromny drenaż kieszeni polskiego podatnika i użytkownika. Po tym okresie Polska otrzyma prawdopodobnie zrujnowaną już infrastrukturę – o czym świadczyć może jakość niektórych, wybudowanych już odcinków autostrad. Komu postawić pomnik za ten majstersztyk już wiemy – również posłom podpisującym się po prawem legalizującym takie rozwiązania prawne. Czy był jakiś lobbing?
Prócz tego wszystkiego, szybka konieczność budowy nowoczesnej sieci dróg skutkowała szeregiem innych rozwiązań prawnych. W celu ograniczenia tej szybkości. Po następnych latach zaczęto uchwalać kolejne prawa, które wyłączają budowę dróg określonych kategorii spod kurateli tych ograniczających ustaw.
Podobnie zaczyna dziać się w przypadku rozwoju energetyki w Polsce.Nie wiedzieć czemu uaktywniają się właśnie stowarzyszenia ekologiczne, którym zaczyna przeszkadzać rozwój energetyki wodnej. „Ekolodzy” ci, uważają, że odbudowa i powstawanie małych elektrowni wodnych szkodzi środowisku przyrodniczemu. Nie biorą pod uwagę, że w Polsce prawie połowa powierzchni kraju jest zagrożona stepowieniem a już na ponad 60 000 km kw. jest to fakt.
Zdają się zapominać, że w Polsce ilość słodkiej wody przypadająca na osobę jest na najniższym poziomie w Europie, że statystyczny Egipcjanin dysponuje już większym zapasem tego życiodajnego płynu. Zapominają, że przez wieki działalności człowieka również Polsce, nastąpiło takie przekształcenie środowiska, że nastąpił znaczący spadek zasobów wody i degradacja z tego powodu znacznych obszarów. Od tego typu działań („proekologicznych”) już bardzo blisko do legislacji i tworzenia „prawa”. Z pewnością pomogą przy tym górnicy, elektrownie węglowe, PGNiGE, i inni aktualni monopoliści i beneficjenci na rynku energetycznym, dążący do utrzymania swojej pozycji.
A przecież, wystarczy policzyć i przekonać się co jest racjonalne i korzystne dla mieszkańców tego kawałka Europy. Odbudowa i budowa małych elektrowni wodnych nie będzie tak kosztowna dla społeczeństwa i będzie bezpieczna. Koszty bieżące nie będą drenować kraju a koszty przyszłego funkcjonowania bardzo nieznaczne. Strategiczne bezpieczeństwo kraju ulegnie zdecydowanej poprawie (jakie może być zagrożenie dla bezpieczeństwa gdy pracują tysiące niedużych elektrowni, a jak dużym zagrożeniem dla tego bezpieczeństwa są nieliczne, ogromne „fabryki prądu”). Jakie zagrożenia dla ludzi mają niewielkie spiętrzenia małych rzeczek, potoków; spiętrzenia, często tylko części nurtu. Dodatkowo w zdecydowany sposób wzbogacone zostanie na znacznych obszarach środowisko przyrodnicze oraz wzrosną zapasy wód. Przecież woda to życie.
Elektrownia atomowa w Biblis / Fot. Maciej Kuroń PAPMam nadzieję, że wędkarze zrozumieją, że budowa małych elektrowni wodnych to dodawanie nowych akwenów, powierzchni hodowli i połowów. Świadczą o tym istniejące tego typu budowle i ich wykorzystanie.
W ten sposób powstanie znacznie więcej pomników, może mniejszych, ale jakże istotnych dla kraju - ważnych dla lokalnych działaczy i radnych wszelkiej maści. I najważniejszych dla nas wszystkich.
Nowoczesność polega na właściwym dostrzeżeniu problemu i rozwiązaniu go z maksymalną korzyścią przy minimalnych kosztach z uwzględnieniem aktualnego stanu wiedzy i technologii. Technologia atomowa nie jest aktualnie technologią nowoczesną. Są zdecydowanie nowocześniejsze i bezsprzecznie bezpieczniejsze technologie w dziedzinie energetycznej. Dobrze by było gdyby ten fakt dostrzegli w końcu nasi wybrańcy.
A parafrazując słowa byłego prezydenta Francji Jacquesa Chiraca: my, Polacy ”nie powinniśmy tracić dobrej okazji by uniezależnić się od wszelkich zewnętrznych źródeł energii”. I mieć świadomość, że jak sami sobie nie pomożemy, to Sarko z pewnością nam nie pomoże.
Trochę już późno, ale weź się Pan w końcu do roboty, panie Tusk.
Robert Grzeszczyk
Wiadomości24