Bielsko-Biała: Batalia o symbole. Kogo rażą barwy związkowe

Kraj | Historia

 TablicaW specjalistycznym Psychiatrycznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Bielsku-Białej prawie 6 lat temu powstała pierwsza w historii zakładu organizacja związkowa. Pracownicy zorganizowani w komisji zakładowej wystąpili z żądaniami poprawy warunków pracy i płacy. Nad zakładem zawisła czarno-czerwona flaga – symbol ruchu pracowniczego i związków zawodowych.

W ciągu okresu działania KZ OZZ Inicjatywy Pracowniczej w szpitalu ujawniono wiele nieprawidłowości. Od początku 2012 roku trwa wydłużający się konflikt, o którym można przeczytać [tutaj]. Pomimo iż opór Dyrektora Józefa Kulińskiego wydaje się absurdalnym – do tej pory nie udało się wyegzekwować podstawowych sanepid-owskich i bhp-owskich wymogów.

Podczas spotkań Rady Społecznej szpitala jej uczestników zbytnio nie poruszają zaniedbania z tytułu bezpieczeństwa i higieny pracy oraz niespełnione normy sanitarno-epidemiologiczne. Czyżby w takim miejscu jak szpital była to aż tak błaha sprawa?Radę Społeczną porusza co innego. Od kilku miesięcy trwa debata dotycząca barw flagi związków zawodowych. Oto fragmenty z protokołów posiedzeń z dnia 23 stycznia:

„Pani Borth wyraziła niezadowolenie z uwagi na przedłużający się okres rozwiązywania sporu, jak również zawieszoną flagę przez organizację związkową na budynku przy wjeździe na posesję SP ZOZ, która swoimi barwami wprowadza w zakłopotanie i gniew wielu odwiedzających pacjentów i sąsiadujących z posesją ludzi.

Pani Krypciak potwierdziła niepokój wśród pacjentów dotyczący kolorów flagi.

Pani Majewska dodała, że wpływają skargi od mieszkańców do Starostwa Powiatowego, jak również do Urzędu Miasta na barwy flagi (czerwono-czarnej) zamiast barw narodowych."

Ignorancja autorów powyższych wypowiedzi załamuje. Na szczęście dopiero za ponad rok wypada okrągła 70. rocznica powstania warszawskiego. Mam nadzieję, że do tego czasu uczestnicy spotkań Rady Społecznej nadrobią zaległości z historii. Wszak do szkoły chodzili dawno, a wtedy niestety tylko o Armii Ludowej uczyli. Na szczęście, jak mówi stare przysłowie „na naukę nigdy nie jest za późno”!

Tablica poświęcona powstańcom warszawskim, Warszawa, ul. Świętojerska 4
„W TYM MIEJSCU W DNIACH 1.08-2.09.44 r KWATEROWAŁA 104 SAMODZIELNA KOMPANIA ZWIĄZKU SYNDYKALISTÓW POLSKICH AK ZGRUPOWANIA 'RÓG' ZDOBYWCÓW PAŁACU RZECZYPOSPOLITEJ. W PODZIEMIACH MIESCIŁY SIĘ: SZPITAL, WYTWÓRNIA GRANATÓW, REDAKCJA PISMA 'ISKRA' I OBÓZ JEŃCÓW. ZGINĘŁO PONAD 40 ŻOŁNIERZY, SANITARIUSZEK, ŁĄCZNICZEK, ZAŚWIADCZAJĄC PRZELANA KRWIĄ WOLĘ WALKI O NIEPODLEGŁOŚĆ OJCZYZNY.”

„Wykorzystywanie flagi w kolorach czarnym i czerwonym, nie powinno dziwić, gdyż jest ona symbolem działającego na terenie Rzeczypospolitej ruchu syndykalistycznego. Barwy zaczerpnięte z symboliki organizacji propagujących, apolityczną samoorganizację pracowników, pojawiły się w naszym kraju w latach 30 tych XX w. Wykorzystywała je, choć nie na masową skalę jedna z największych central związkowych w okresie II Rzeczypospolitej: syndykalistyczny Związek Związków Zawodowych działający w latach 1931 – 1939. Wedle informacji źródłowych, pod tym sztandarem demonstrowano podczas pochodów 1 maja 1937 r. we Lwowie i Krakowie. Warto zaznaczyć że sztandar ten w symbolice ruchu funkcjonował równolegle z biało-czerwoną flagą państwową.

Symbolikę czarno-czerwonej flagi wykorzystywał także konspiracyjny Związek Syndykalistów Polskich (ZSP), organizacja podziemna pomiędzy 1939 a 1944 r., aktywnie walcząca z hitlerowskim okupantem o wyzwolenie społeczne i narodowe naszego kraju. Flagą tą ozdabiano prasę ZSP („Czyn”, „Sprawa Chłopska”), a także stała się znakiem rozpoznawczym 104 Samodzielnej Kompanii ZSP, walczącej podczas powstania warszawskiego, szeregach Zgrupowania „Róg” dowodzonego przez Armię Krajową. Dla syndykalistów, flaga czarno-czerwona stała się symbolem walki o wolną, samorządną i sprawiedliwą społecznie Polskę, w obronie której podczas okupacji niemieckiej wielu z nich zapłaciło cenę najwyższą.

Współcześnie syndykaliści, niezależnie od różnic doktrynalnych, kontynuując walkę swoich przedwojennych poprzedników, wykorzystują sztandar czarno-czerwony, jako symbol walki robotników o godne warunki pracy, płacy i wyzwolenie społeczne. Reasumując, wykorzystywanie tej flagi, przez Komisję Zakładową Szpitala Psychiatrycznego w Bielsku-Białej, jest jak najbardziej właściwe i historycznie uzasadnione.”

Komentuje sprawę Tomasz Romanowicz – historyk Uniwersytetu Łódzkiego

Wacław Podgórski

Klasyczny mechanizm

Klasyczny mechanizm rozpraszania uwagi - poważne tematy sprowadza się do absurdalnych batalii na tematy drugorzędne. Pieprzyć ich, to tylko kawałek szmaty. To domena "patriotów" ginąć za sztandar czy inny głupawy symbol czegośtam, robotnicy nie powinni dać się wciągać w takie durne gierki. Pieprzyć wszystkie sztandary, wszystkie godła, wszystkie symbole - ważny jest człowiek.

Posrany, ciemny kraik...

W katolicko-kapitalistycznej telewizyjce nie powiedzą, że w powstaniu walczyli anarchosyndykaliści czy anarchokomuniści. Za to mamy święto krwawych bydlaków pokroju Kurasia. Tfu!
Nie jestem wybredny jeśli chodzi o symbole, bo liczy się idea. Można występować pod flagą czarną, czerwoną czy też czerwono-czarną. Rzygać mi się jednak chce, kiedy ktoś próbuje łączyć anarchistyczną czarno-czerwoną flagę z nacjonalistyczną biało-czerwoną. Przecież to nędzne, katolickie wypizdowo zwane "polską" zawsze było wrogiem lewicy.

W takim razie bardzo cie

W takim razie bardzo cie przepraszam w imieniu przedwojennych syndykalistów, którzy nosili zarówno flagę czarnoczerwoną jak białoczerwoną. Niestety nie dorośli oni do twoich wyobrażeń o prawdziwej lewicowości która oczywiście jest możliwa wszędzie tylko nie w tym kraju. Skoro tak to chyba pora emigrować...

Matole, idź sobie

Matole, idź sobie prowokować gdzie indziej.

W Polsce każda

nieprawośc owinieta w biało-czerwoną jest wynoszona na ołtarze.

Słuszne społeczne postulaty pod czerwono-czarnym czy czerwonym sztandarem zaraz atakują hurapatrioci, nacjonaliści czy szowiniści

Jak zostawało się komunistą i dlaczego w II RP

tRZEBA PAMIĘTAĆ DLACZEGO LUDZIE ZOSTAWALI KOMUNISTAMI PRZEDWOJNĄ, JAKIE BYŁY TEGO PRZYCZYNY

Opowieść o życiu Toni Lechtman i jej dzieci, strasznie trudnym i dramatycznym, i tak skończyła się nienajgorzej, bo w Izraelu i w Szwecji, więc bezpiecznie. Ale jest w niej jeden wielki nieobecny wątek. A nawet nie wątek, ale raczej grunt, z którego cała ta historia wyrastała, czyli rzeczywistość, w jakiej Tonia dorastała: te Bałuty lat trzydziestych, tamta niewyobrażalna dziś nędza, niesprawiedliwość społeczna, ci ludzie z elit z feudalną mentalnością i empatią dużo mniejszą niż ma przeciętny krokodyl; te nieszczęścia i udręki biedy, szczególnie tej żydowskiej, przeogromnej, to wszystko, o czym dziś mało kto chce mówić, bo dziś racje są inne, a głównie mity są inne. Wtedy jednak nie każdy mógł i umiał patrzeć na to, jak na niezmienne status quo społeczne. Więc cała tamta rzeczywistość i reakcja Toni na nią były początkiem i powodem.

Ale opowieść o tym początku brzmi dziś inaczej i bywa szalenie fantazyjna. Może na przykład brzmieć tak: przed wojną było normalnie i dobrze. Zwykła rodzina miała dom, ogródek, kucharkę i praczkę. Te kucharki i praczki też miały swoje domki i ogródki, choć skromniejsze, i swoją służącą. Ta służąca z kolei miała raczej mieszkanie w bloku i pralkę, bo nie stać jej było na praczkę. Wieczorami niektórzy z tych ludzi spotykali się w kawiarniach. Tam paląc papierosy i popijając alkohole, wśród dyskusji wysoce abstrakcyjnych, zostawali komunistami.

Świetny komentarz.

Świetny komentarz.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.