Czy spółka Nordstream doprowadziła do katastrofy ekologicznej na Bałtyku?
Rybacy biją na alarm od końca maja w Morzu Bałtyckim zaczęły pojawiać się dziwnie wyglądające dorsze. Są pokryte śladami po oparzeniach i zakrwawione. Zdaniem rybaków i wędkarzy, w wodzie dzieje się coś złego, poinformował „Dziennik Bałtycki”.
Zjawisko wykryto na odcinku pomiędzy Władysławowem a Jastarnią. Zdaniem rybaków, wygląd ran wyklucza możliwość tego, że ryby zostały okaleczone przez inne zwierzęta. Przypominają one ślady po oparzeniach żrącą substancją, sączy się z nich krew. Część specjalistów podejrzewa, że za oparzeniami może stać broń chemiczna zatopiona na dnie morza lub substancja wypłynęła z któregoś ze statków.
Jednak według wcześniejszych doniesień "Wprost" spółka Nordstream, inwestor budujący Gazociąg Północny, zamierzała przed oddaniem rury do użytku przepłukać ją bardzo żrącymi chemikaliami, które potem miały zostać wylane do Bałtyku. Ostrzegano, że może to grozić katastrofą ekologiczną na olbrzymią skalę.
Chodzi o aldehyd glutarowy, środek używany do sterylizacji i odkażania metodą chemiczną. - Ten środek jest bardzo toksyczny, niebezpieczny nie tylko dla środowiska, ale i dla ludzi Ten związek powoduje u ludzi m.in. astmę, podrażnienia oczu i skóry.