Gaz na psy ma chronić listonoszy przed napadem?

Publicystyka

Gaz na psy ma chronić listonoszy przed napadem?

Nieudany strajk Poczty Polskiej zakończony, ale od tego czasu nie zabieram gotówki w rejon, a więc nie doręczam klientom kwot przekazów. Zdecydowałem się na to, ponieważ zbyt długo obserwuję lekceważący stosunek strony pracodawcy do najważniejszych wartości, jakimi są zdrowie i życie pracowników.

Chodzi mi o niewystarczające środki ochrony osobistej w stosunku do wartości pieniędzy, jakie przenoszą listonosze. Dyrekcja firmy czyni wszystko, aby ukryć lub usprawiedliwić swoje karygodne decyzje, takie jak zwiększenie limitu gotówki do jednorazowego zabrania w rejon bez jednoczesnego zwiększenia zabezpieczenia tych pracowników.

Dyrekcji chodzi o to, aby kosztem nawet bardziej ryzykanckiego wystawienia listonoszy na utratę życia zaoszczędzić ich czas pracy i zminimalizować coraz częściej występujące nieprawnie godziny nadliczbowe przy zanadto obciążonych rejonach (choć teoretycznie obciążenie rejonów wynoszą jedynie 70-90 proc.) oraz zastępstwach przy notorycznie nie obsadzonych etatach. To nie jest normalna sytuacja, zwłaszcza, że w Karcie Ryzyka Zawodowego dla listonoszy jeszcze w 2007 roku sposobem na minimalizacje wystąpienia napadów rabunkowych było systematyczne obniżanie limitów gotówki oraz tym samym częstsze zasilanie się listonoszy w gotówkę w urzędach.

Dawniej kontakt urzędu z listonoszami był częstszy i dłuższa nieobecność pracownika pozwalała poczcie szybko reagować. Dziś listonosze znikają z urzędu na kilka godzin i nikt nie wie, co się z nimi dzieję. Listonosza można porwać, wywieźć, poćwiartować i nikt nie będzie się tym właściwie interesował praktycznie do godzin zamknięcia urzędu i na interwencje może być już zdecydowanie za późno.

Od blisko dwóch lat rotacja pracowników eksploatacji Poczty, a zwłaszcza listonoszy, jest ogromna. W efekcie tego tajemnice ochraniające pracowników wypływają szeroką rzeką. O tym, jak wielkie sumy noszą listonosze czytałem niedawno w "Gazecie Wyborczej". Trudno o lepszą zachętę do ataku na nas.

Stosunek dyrekcji Poczty Polskiej do bezpieczeństwa pracowników widać też w innych fatalnych decyzjach, jak ponowne zatrudnianie kobiet na stanowiskach listonoszy, a przecież jeszcze niedawno zaprzestano zatrudniać panie jako doręczycieli, bo właśnie kobiety byłe najczęściej ofiarami napadów. Dawniej aby zatrudnić się jako listonosz (zawód zaufania publicznego z racji odwiedzania wielu mieszkań itd..) trzeba było posiadać zaświadczenie o niekaralności, a teraz i od tego odstąpiono nie licząc się z bezpieczeństwem.

Kierownictwo firmy w swoich decyzjach udaje Greka i na wyzysku pracowników pomnaża swoje zyski. Jestem przekonany, że władze Poczty Polskiej są świadome swoich szalonych pomysłów, które realizują oraz wiedzą jak wielkie niebezpieczeństwo zrzucane jest na barki pracowników. Dowodem jest tutaj pismo, jakie otrzymałem od w ub.r. od pełnomocnika Dyrektora Generalnego Jerzego Skibniewskiego, w którym dowiadujemy się, że Poczta Polska różnicuje listonoszy pod względem bezpieczeństwa. Otóż pewna ich liczba jest lepiej zabezpieczona. Pozostali są pewnie tak wyposażeni, jak ja.

Co mnie chroni? Posiadam sygnalizator dźwiękowy oraz gaz pieprzowy, na którym jest napisane "Ten gaz pieprzowy jest wyłącznie przeciw psom. Nie stosować przeciw ludziom." To jest odpowiednie zabezpieczenie dla listonosza posiadającego gotówkę do wypłaty rent i emerytur? To jest odpowiednio opłacane ryzyko napadu w postaci wynagrodzenia 1300 zł netto?

To, że część listonoszy jest lepiej chronionych, a część gorzej, to jest również zjawisko dyskryminacji, które jest zabronione poprzez Kodeks Pracy. Ten sam wyżej wymieniony urzędnik kłamie w tym samym piśmie, że wysokość limitów gotówki przenoszonych przez listonoszy określa rozporządzenie MSWiA. Tymczasem ministerstwo i Komenda Główna Policji przyznały, że "rozporządzenie MSWiA z 14.10.98 nie dotyczy kwot przekazów przenoszonych przez listonoszy" lecz "określa zasady i warunki transportu wartości pieniężnych przez pracowników ochrony w myśl ustawy z dnia 22.08.97 roku o ochronie osób i mienia".

Jako działacz związku zawodowego i człowiek wrażliwy na ile w mojej mocy nie pozwolę na dalsze zbędne zwiększone narażanie pracowników Poczty Polskiej i proszę o naprawę uchybień, które obecnie sprzyjają wystąpieniu tragedii.

http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/news.php?id_news=28557

hehe

A ten gaz to tylko na prewencje czy na drogówkę na ten przykład też działa ;)

...

Ciekawe, czy ten gaz jest mocniejszy, czy słabszy od tego "na ludzi"...Bo jak silniejszy i któryś listonosz go użyje, to może jeszcze będziemy świadkami procesu "listonosz-psychopata kontra biedny gangster któremu oczy wypaliło"...szkoda gadać...

Bartosz Kantorczyk zwolniony

Bartosz Kantorczyk, związkowiec Inicjatywy Pracowniczej i inicjator
strajku listonoszy z listopada 2006 roku, został bezprawnie zwolniony
za domaganie się przestrzegania praw pracowniczych.

Poczta Polska zwolniła na bruk związkowca, który zgodnie z prawem
domagał się podniesienie bezpieczeństwa pracy listonoszy i piętnował
permanentne łamanie prawa pracowniczych przez kierownictwo Poczty,
przeciwko któremu toczy się obecnie postępowanie prokuratorskie. Samo
zwolnienie Kantorczyka narusza przynajmniej trzy ustawy: o związkach
zawodowych, o rozwiązywania sporów zbiorowych i kodeks pracy.

Od 31 stycznia 2008 Komisja Zakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza przy
Poczcie Polskiej znajduje się w sporze zbiorowym z pracodawcą. Jednym
z żądań związku było podniesienie bezpieczeństwa pracy listonoszy
roznoszących przekazy pieniężne. Jednak do dziś pracodawca nie podjął
negocjacji ze związkiem zawodowym, co jest niegodne z ustawą o
rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Dyrekcja Poczty arbitralnie
kwestionuje bowiem fakt istnienia OZZ Inicjatywa Pracowniczej na
terenie przedsiębiorstwa, naruszając tym samym ustawę o związkach
zawodowych i przypisując sobie kompetencje sądownicze. Związek już
wcześniej powiadomił o tych faktach Państwową Inspekcję Pracy, która
bada sprawę. W proteście przeciwko nielegalnym praktykom dyrekcji
Poczty Polskiej, od dnia 12 czerwca 2008, Bartosz Kantorczyk jako
przewodniczący związku i jednocześnie listonosz, odmówił zabierania
gotówki w rejon, o czym poinformował zwierzchników - miało to stanowić
bezpośrednią przyczynę dyscyplinarnego zwolnienia.

Narażenie na niebezpieczeństwo

Kantorczyk zdecydował się na taki krok z powodu lekceważącego
podejścia pracodawcy do bezpieczeństwa. Dokładnie chodzi o
niewystarczające środki ochrony osobistej, w stosunku do kwot jakie
musi przenosić przeciętny listonosz. Dyrekcja firmy czyni wszystko,
aby ukryć i usprawiedliwić swoje decyzje, takie jak zwiększenie
limitów gotówki, bez jednoczesnego zwiększenia zabezpieczenia
doręczycieli. Nie jest to normalna sytuacja zwłaszcza, że w Karcie
Ryzyka Zawodowego jeszcze w 2007 roku istniał zapis, że sposobem na
zmniejszenie ryzyka wystąpienia napadów, było systematyczne obniżanie
limitów gotówki oraz częstsze zasilanie się listonoszy w gotówkę na
urzędach. W 2008 zmieniono już ten zapis, a wcześniej podnosząc
dopuszczalne limity. Na to nie zgadzała się Inicjatywa Pracownicza.
Bartosz Kantorczyk kilka razy próbował skontaktować się z działem BHP
Poczty Polskiej, celem wyjaśnienia tej sytuacji, ale zawsze dostawał
odpowiedź, że dział ten jest przeznaczony do reprezentowania
pracodawcy.

Dyrekcja Poczty zasłania się statystykami, które mówią, że do 2006
roku ilość napadów na listonoszy spadła. Inicjatywa Pracownicza
twierdzi, że były to wyniki utrzymywania mniejszych limitów gotówki.
Istnieją uzasadnione obawy, że po wprowadzeniu nowych wewnętrznych
przepisów, znowu zagrożenie wzrośnie. Tym bardziej, że od blisko dwóch
lat, rotacja pracowników eksploatacji, a zwłaszcza listonoszy,
zwalniających się i zatrudniających, nigdy nie była tak wysoka.
Rzekome zatem tajemnice ochraniające listonoszy wypływają coraz
częściej na zewnątrz. Dodatkowo o kwotach jakie mają przy sobie
listonosze można wyczytać z gazet i kronik policyjnych opisujących
napady na pocztowców. Stosunek dyrekcji Poczty Polskiej do
bezpieczeństwa swoich pracowników widać też na przykładzie innych
decyzji, jak ponowne zatrudnianie kobiet na stanowiskach listonoszek
(z powodu niskich zarobków, trudniej znaleźć do tej pracy mężczyzn).
Jeszcze niedawno zaprzestano zatrudniać kobiety w tym charakterze, bo
właśnie one były najczęściej ofiarami napadów. Dawniej, aby przyjąć
się jako listonosz, trzeba było też posiadać zaświadczenie o
niekaralności, a i od tego odstąpiono, z powodu braku chętny do tej
nisko płatnej pracy.

Nie przeciw ludziom

B. Kantorczyk otrzymał w 2007 roku pismo od pełnomocnika Dyrektora
Generalnego Jerzego Skibniewskiego, z którego dowiadujemy się, że
Poczta Polska nieobiektywnie różnicuje listonoszy pod względem
bezpieczeństwa. Otóż niewielka ich liczba jest lepiej zabezpieczona i
posiada paralizatory, których Inicjatywa Pracownicza domaga się dla
wszystkich. Pozostali posiadają sygnalizator dźwiękowy, często
niesprawny, oraz gaz pieprzowy, na którym jest napisane: "Ten gaz
pieprzowy jest wyłącznie przeciw psom. Nie stosować przeciw ludziom."
Czy to jest odpowiednie zabezpieczenie dla listonosza roznoszącego
renty i emerytury? Wymieniony wyżej urzędnik, w tym samym piśmie
stwierdził, że wysokość limitów gotówki przenoszonych przez listonoszy
określa rozporządzenie MSWiA. Tymczasem ministerstwo i Komenda Główna
Policji na pytanie Kantorczyka przyznały, że „rozporządzenie MSWiA z
14.10.98 nie dotyczy kwot przekazów przenoszonych przez listonoszy”,
lecz „określa zasady i warunki transportu wartości pieniężnych przez
pracowników ochrony w myśl ustawy z dnia 22.08.97 roku o ochronie osób
i mienia”.

W takich okolicznościach Inicjatywa Pracownicza zarzuciła dyrekcji
Poczty Polskiej celowe igranie życiem i zdrowiem pracowników oraz
naruszanie art. 160 kodeksu karnego, mówiącego o narażeniu na
niebezpieczeństwo. Przestępstwo z tego art. popełnia się nawet
wówczas, kiedy osoba narażona nie doznała krzywdy. Zgodnie z wyrokiem
Sądu Najwyższego z dnia 5 listopada 2002 roku (IV KKN 347/99, LEX nr
74394), art. 160 kodeksu karnego odnosi się nie tylko do sytuacji, w
których ktoś wywołał stan niebezpieczeństwa, odnosi się także do tych
przypadków, w których ktoś np. niebezpieczeństwo to zwielokrotnił,
urealnił .

Poczta łamie dalej prawo

Dyrekcja Poczty Polskiej zamiast załatwić poważny problem, postanowiła
za wszelką cenę pozbyć się człowieka, który kolejny raz upomina się o
przestrzeganie prawa i nie narażanie pracowników na niepotrzebne
ryzyko. Przebywając na urlopie, w dniu 30 czerwca, Kantorczyk otrzymał
pismo, informujące go, że pracodawca rozwiązał z nim umowę o pracę w
trybie art. 52 kodeksu pracy, czyli dyscyplinarnie! Pracodawca zrobił
to, bez wymaganej prawem konsultacji z zakładową organizacją związkową
i pomimo, że Bartosz Kantorczyk jest osobą chronioną prawem.

Powodem zwolnienia może być także to, że Bartosz Kantorczy wygrał
niedawno inną sprawę przed Sądem Rejonowym w Gdańsku. Zdaniem
Inicjatywy Pracowniczej Poczta Polska naruszała art. 218 kodeksu
pracy: „§ 1. Kto, wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy
i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa
pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia
wolności do lat 2”. Bartosz Kantorczyk powiadomił o tym prokuraturę
jeszcze w 2007 roku. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach,
Prokuratura umorzyła sprawę, nie dopatrując się przestępstwa.
Kantorczyk nie dał za wygraną i zwrócił się do sądy, który był innego
zdania i nakazał Prokuraturze przeprowadzić dochodzenie. Prokuratura
m.in. nie przeanalizowała raportów PIP, mówiących o łamaniu praw
pracowniczych na Poczcie Polskiej, które to uchybienia do dziś nie
zostały przez pocztę naprawione. O decyzji tej dyrekcja Poczty
dowiedziała w drugiej połowie czerwca. W tym też czasie zapadła
decyzja o zwolnieniu Kantorczyka z pracy.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.