Giertych przechodzi na "ręczne sterowanie" w edukacji
Ministerstwo Edukacji Narodowej od przyszłego roku planuje organizować przetargi na podręczniki szkolne. Teraz to nauczyciele decydują, z jakich książek uczą. Sami ustalają program i scenariusze lekcji (to jedno z najważniejszych założeń reformy oświaty). Jeśli rząd przyjmie nowy program - tę swobodę stracą. Będą skazani na podręcznik, który wybrało ministerstwo.
Wydawnictwa oprócz druku będą musiały zapewnić dowóz książek do wszystkich gmin i powiatów. Potem samorządy dostarczą podręczniki do szkół. Tam za ustaloną w ofercie przetargowej cenę kupią je rodzice.
Komentarz w tej sprawie: Jeden Naród, Jeden Wódz, Jedna Prawda
Prof. Elżbieta Putkiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego mówi: - Rynek podręczników to ogromny biznes, którym nie mogą rządzić tylko zasady konkurencji i wolnego rynku. Ale organizowanie przetargów to nieporozumienie. O wartości podręcznika nie decyduje jego cena. W Polce potrzebna jest rozsądna grupa recenzentów, którzy z oferty wydawnictw wybiorą te wartościowe tytuły. Przetargi oznaczałyby centralizację programów nauczania. Czy o to chodzi nauczycielom?