Gruzini na ulicach, chcą obalić prezydenta
Protesty w Tbilisi. Trzeci dzień trwają w Tbilisi protesty przeciwko prezydentowi tego kraju Micheilowi Saakaszwilemu. Mieszkańcy Gruzji oskarżają go o autorytaryzm i twierdzą, że przez niego żyją w biedzie - informuje bbc.co.uk.
Rząd gruziński doprowadził ludzi do sytuacji nie do zniesienia. Ludzie płaczą, bo nie wszystkim wystarcza na chleb - mówi starsza kobieta, jedna z protestujących.
Około 10 tysięcy manifestantów koczuje na głównym placu Tbilisi, wielu ma zasłonięte twarze i uzbrojonych jest w białe kije, które jak twierdzi przywódczyni opozycji Nino Burdżanadze, mają służyć do obrony przed policją.
Na razie jednak policja jest praktycznie niewidoczna. Jedynie w niedzielę rano na placu doszło do krótkiego starcia pomiędzy funkcjonariuszami i protestującymi, gdy zatrzymano jednego z nich. Wówczas jeden z młodych ludzi rozbił radiowóz, policja użyła gazu łzawiącego i pałek.
Protesty już okrzyknięto "srebrną rewolucją", jako że większość zebranych to ludzie starsi, protestujący przeciwko niskim rentom i emeryturom. Wielu z nich twierdzi, że lepiej im było za czasów ZSRR.
Organizatorzy planują na środę "dzień gniewu" - masową demonstrację.