Honduras: CIA nigdy nie ma dość
Tłumaczenie artykułu Gary Sudborough’a z witryny Bay Area Indymedia.
Stany Zjednoczone mają długą historię wtrącania się w sprawy Ameryki Łacińskiej. Ostatni zamach stanu w Hondurasie prawdopodobnie wpisuje się w ten schemat.
Zaraz po tym, jak skończyłem pisać artykułu o domniemanym oszustwie wyborczym, demonstracjach ulicznych i przemocy w Iranie, czyli klasycznych przykładach destabilizacji w wykonaniu CIA mających na celu przejęcie kontroli nad bogatym w ropę i strategicznie położonym kraju, wybuchł zamach stanu w Hondurasie. Z pewnością ma on znamiona działań CIA: dwóch z przywódców zamachu stanu zostało wyszkolonych w niesławnej School of Americas.
School of Americas w Fort Benning w stanie Georgia wyszkoliło wielu z najbardziej brutalnych dyktatorów i przywódców szwadronów śmierci w Ameryce Łacińskiej. Dwa nazwiska przychodzą od razu na myśl: były dyktator-morderca Gwatemali, Rios Montt i Roberto d'Aubuisson, przywódca szwadronów śmierci w Salwadorze, odpowiedzialny za zamordowanie arcybiskupa Oscara Romero w El Salvador. Nazwiska absolwentów SOA pochodzących z Hondurasu, to generałowie Vasquez i Suazo, z sił powietrznych i armii lądowej. Prezydent Zelaya, ofiara zamachu, został przewieziony do Kostaryki, a ambasadorowie Kuby i Wenezueli zostali aresztowani.
Scenariusz bardzo przypomina aresztowanie prezydenta Aristide’a w Haiti przez siły amerykańskie i przewiezienie go do Republiki Środkowoafrykańskiej. Prezydent Aristide próbował wtedy zwiększyć płace pracowników amerykańskich korporacji na Haiti, a tego nie można było tolerować. Prezydent Zelaya prawdopodobnie próbować coś zrobić dla biednych w Hondurasie.
Historia zaangażowania USA w Hondurasie jest bardzo interesująca. United Fruit Company miała w tym kraju swoje plantacje bananów. W latach 1903, 1907, 1911, 1912, 1919, 1924 i 1925 miały miejsce interwencje wojskowe USA. To były tzw. "wojny bananowe", które miały miejsce również w innych krajach regionu. W 1928 r. w Kolumbii doszło do masakry pracowników plantacji bananów pracujących dla United Fruit Company. Wtedy wojsko kolumbijskie zabiło nieznaną liczbę ludzi z karabinów maszynowych. Admirał Smedley Butler tak wspomina swoje działania w Hondurasie: „byłem mięśniakiem na usługach wielkiego biznesu, Wall Street i bankierów”.
Kolejną, wartą zapamiętania epoką w historii Hondurasu jest okres, w którym ambasadorem USA był John Negroponte: 1981-1985. Pod jego nadzorem zbudowano bazę sił powietrznych El Aguacate, w której hondurascy i argentyńscy absolwenci School of Americas ćwiczyli oddziały Contras w metodach tortur i innych środków przeciwpowstańczych, aby prowadzić nielegalną i niemoralną wojnę przeciw Nikaragui. Baza pełniła również rolę więzienia i centrum tortur. W 2001 r., przeprowadzono wykopaliska i odsłoniono szczątki 185 osób, w tym dwóch Amerykanów. John Negroponte współpracował z batalionem 316, honduraskim szwadronem śmierci odpowiedzialnym za „zniknięcia” i śmierć setek ludzi. John Negroponte został w 2004 r. ambasadorem w Iraku, by następnie za prezydentury George W. Busha stać się szefem wywiadu. Można jedynie podziwiać chaos, który Negroponte zdołał wywołać w Iraku! Tyle zabójczych mordów i przemocy pomiędzy Sunnitami, a Szyitami nosiło jego znaki rozpoznawcze. Dziel i rządź!
Nie wiem, jak obecny zamach stanu się zakończy. Stany Zjednoczone potępiły zamach, ale to jest rzecz jasna jedynie retoryka. Hugo Chavez i inni prezydenci Ameryki Łacińskiej, jak Evo Morales, również potępili zamach. Hugo Chavez nawet zagroził działaniami zbrojnymi, jeśli ambasada Wenezueli w Hondurasie będzie zagrożona. Jednak to też tylko retoryka, gdyż nie jest on w stanie sprostać konfrontacji z siłą militarną Stanów Zjednoczonych, która z pewnością stanęłaby po stronie wojskowej junty, która przejęła władzę.
W odróżnieniu od Iranu, z Hondurasu nie będą płynęły komunikaty na Twitterze. Nie będzie cogodzinnych aktualizacji w mediach o demonstracjach mieszkańców Hondurasu. Ponieważ Zelaya jest bezsprzecznie lewicowym prezydentem, USA faktycznie popierają zamach stanu, a media korporacyjne z wielką chęcią odesłały by zamach stanu w niepamięć, jednocześnie koncentrując się na demonstracjach w Iranie.