Jak uniknąć wodzostwa – przyczynek do refleksji nad istotą organizacji. Część pierwsza: Zasada aktywizmu
Istnieje powszechnie znany zarzut wobec organizacji anarchistycznej, że wyłaniają one wodzowskie elity, gdyż ten kto więcej działa ma więcej do powiedzenia. Nie jest to błahy zarzut, tak jak i problem nie jest błahy.
Nie można zaprzeczyć, że jeżeli przyjmujemy zasadę, że stopień zaangażowania świadczy o wadze głosu danej osoby, tworzy się tym samym nieoficjalną - może i płynną, ale jednak – hierarchię. Na nie wiele się zda tutaj argument, wysuwany przez obrońców takiego kryterium dzielenia ludzi, że przecież wystarczy, iż dana osoba znacznie działać, a każdy będzie się liczył z jej zdaniem, tak jak liczą się ze zdaniem danego aktywisty. Argument ten zbyt przypomina argumenty kapitalistów i intelektualistów z którego kpił bezlitośnie Machajski. Nie ma przecież problemu byś był bogaty, wystarczy, że będziesz więcej pracował. Chcesz należeć do elity intelektualnej i czerpać przywileje państwowego intelektualisty – to mniej pij, a więcej się ucz. Nawet gdy rodzice twoi nie mają kasy na szkołę. To abstrahowanie od konkretu materialnego cechuje powyższe perspektywy – legitymizują jedynie istniejącą nierówność, a nie starają się ją znieść.
Poprawne rozstrzygnięcie kwestii dominacji ideologicznej musi brać pod uwagę strukturę istniejącego społeczeństwa, a jest ona do bólu hierarchiczna. Jedni pracują po 12h, inni po 8h, inni jeszcze po 6h, a inni nie pracują w ogóle, czy to dlatego, że urodzili się w bogatej rodzinie, czy to też dlatego, że żaden kapitalista nie chce kupić jego czasu i zdolności. Różne są też zawody, które ludzie wykonują. Jedni znają tylko pracę fizyczną, inni pracę umysłową, niektórzy kopią rowy, inni wykładają na uniwersytetach. Istnieją też różnice w wykształceniu, jakie odebrały poszczególne grupy społeczne, jak też nie bez znaczenia jest położenie geograficzne i ogólny klimat danego rejonu.
Systemowe nierówności powodują, że pewne jednostki mają więcej czasu na działalność, większe możliwości finansowe, wykształcenie zaś sprawia, że łatwiej pokonują oponentów i wytwarzają, dzięki „szamańskim” zabiegom, intelektualistów, czy też uruchamia się subiektywizowany kulturowy respekt dla myślicieli i specjalistów – autorytet. W ten sposób zdobywają oni przewagę w grupie i nadają jej ton, charakter, mimo iż struktura oficjalna jest niehierarhiczna.
Nierówności „naturalne” wskazują zaś na to, że zasada aktywizmu jest nie do przyjęcia w ogolę; że nawet po wyeliminowaniu przyczyn bezpośrednio społecznych, pozostają czynniki, które będą sprawiać, że dana hierarchia będzie nie sprawiedliwa.
Nie widzą związku z ilością rozdanych ulotek i zorganizowanych demonstracji z, na przykład, krytyką systemu kapitalistycznego. Nie wiadomo dlaczego osoba więcej "biegająca" miałaby mieć lepszą "orientację" w świecie. Spór teoretyczny rządzi się własnymi, wewnętrznymi prawami - zasada aktywizmu sprowadza wszelkie roztrzygniecia do jednej płaszczyzny. Wprowadza do dabaty zewnętrzny element. I tak po prawdzie przesądza długość członka, czy pochodzenie społeczne.
Zasada ta jest irracjonalna i absurdalna, i w gruncie rzeczy antydemokratyczna. Jako taka musi zostać świadomie odrzucona przez ruch anarchistyczny.