Korea Płd: Protesty przeciw szczytowi G20
Około 40 tys. demonstrantów uczestniczących w marszu związkowym przeciwko Szczytowi G20 w Seulu próbowało dotrzeć do sztucznej wyspy, która została skonstruowana specjalnie na szczyt na rzece Han.
Władze Korei Południowej zmobilizowały do pilnowania szczytu 50 tys. policjantów i uchwaliły specjalne prawo zabraniające protestów w okolicach, gdzie przebywają światowi przywódcy podczas. Ta specustawa wprowadza swego rodzaju stan wojenny w niektórych strefach, które są z góry znane jedynie władzom.
Miejsce spotkania liderów państw G20 w Seulu zostało otoczone wysokimi, dwumetrowymi płotami z plastiku. W czwartek, około 10 tys. demonstrantów starało się dotrzeć jak najbliżej Muzeum Narodowego, gdzie odbywało się wieczorne przyjęcie przywódców państw G20. Kobieta w średnim wieku starała się podpalić przed głównym wejściem oblewając się rozpuszczalnikiem. Policja jednak nie pozwoliła jej się podpalić.
Aby zmniejszyć liczbę protestujących na ulicach, specjalnie wzbogacono program telewizyjny, a uczniom w liceach przydzielono dodatkowe zadania w ramach prac domowych o tematyce związanej ze szczytem. Urzędników państwowych wysłano, by sprzątać ulice i propagować rządową wizję szczytu G20. Graficiarze są traktowani jak terroryści, bezdomni są usuwani z centrum miasta, a „nielegalni” imigranci są deportowani.
Na ulicach widoczne były pojazdy opancerzone, psy wyspecjalizowane w wyszukiwaniu ładunków wybuchowych. Wszyscy wchodzący do budynków, gdzie odbywał się szczyt, byli prześwietlani skanerami. Do pilnowania przyjaznego dla władz "porządku", zmobilizowano wojsko.
Mimo to, dwóm Kanadyjczykom mieszkającym w Korei udało się przez chwilę rozwinąć w środku budynku transparent przeciw wykupywaniu długów prywatnych banków przez państwo.