Lewicowa homofobia?

Publicystyka

Jakub Marmurek:

Nie wiem, czy się zgodzisz, ale moim zdaniem w Polsce mamy do czynienia z zaskakująco silnym zjawiskiem lewicowej homofobii. Przyjmuje ona różne formy. Jedną z nich są rytualne narzekania na każdą akcję na rzecz praw mniejszości seksualnych, jako na zajmowanie się „problemami zastępczymi”. Towarzyszy temu obsesyjne zapewnianie, że mniejszości seksualne w Polsce nie są prześladowane, że maja takie same prawa (a nawet, że są grupą uprzywilejowaną!) jak osoby hetereseksualne i że lewica nie powinna się nimi zajmować, tylko biednymi, robotnikami, włókniarkami, lokatorami, którzy są jej prawdziwym elektoratem. Co więcej, według lewicowych homofobów, lewica właśnie dlatego jest słaba, że odwróciła się od „prostego człowieka”, by „bronić rozhisteryzowanych mniejszości”, i gdyby powróciła do obyczajowego konserwatyzmu, to lud wróciłby pod jej sztandary. Gej pełni w tym myśleniu taką samą funkcję, co Żyd w dyskursie antysemickim. Tak jak według antysemitów, naród polski cierpi, bo osłabiają go od wewnątrz Żydzi., tak homofobia lewicowa podsuwa lewicy łatwą odpowiedź; odpowiedzialność za jej dzisiejszą słabość ponoszą mniejszości seksualne, które zawłaszczyły „nasze sztandary” i zniszczyły lewicę od środka, oddzielając ją od, prostych, konserwatywnych ludzi. Całe to myślenie, powielające najbardziej prymitywne kalki populistycznego konserwatyzmu, nie byłoby warte uwagi, gdyby nie jego skala. Ja się trochę przestraszyłem, kiedy przeczytałem na forum naszego portalu dyskusję pod informacją o Marszu Równości.

Katarzyna Szumlewicz:

Zgadzam się z Tobą, z jednym zastrzeżeniem, mianowicie iż nie wszyscy nasi forumowi komentatorzy są osobami lewicowymi. Mamy w końcu do czynienia z desantem redaktorów i współpracowników pisma zaprzyjaźnionego z "Frondą", który właśnie nasze forum obrali na głoszenie swojej "konserwatywnej wrażliwości społecznej" i zwalczanie lewicowej "konkurencji". Faktem jest jednak, że ich demagogia pada na podatny grunt, że lewicowa homofobia istnieje. Może nie w tak jaskrawej formie, jak w przytoczonych przez Ciebie opiniach, ale w przeświadczeniu, że "lewica powinna znać proporcje". Jakie są te proporcje? Otóż o sprawach związanych z biedą (wyabstrahowanych od refleksji chociażby na temat tego, jak wiąże się z nią płeć czy kształt rodziny) ma traktować 100 % przekazu tak pojmowanej "lewicy". O "obyczajówce" natomiast ma być zero procent, ani pozytywnie ani negatywnie, co wygląda, owszem, na kompromis, ale pomiędzy postawą LPR a mainstreamem, wyrażanym w Polsce przez Gazetę Wyborczej (tu zaś zwanym oczywiście „przesadą” czy „promocją homoseksualizmu”). Stad każde poruszenie tematyki LGBT wywołuje szereg ataków na to, że "znooowuuuu" lewica podejmuje tematy nie najważniejsze. Tymczasem chodzi o to, że postulowane w tym podejściu metody są zupełnie anachroniczne także jeśli chodzi o mówienie o biedzie, wykluczeniu ekonomicznym. Oczywiście kulturalistyczny dyskurs broniący prawa do tożsamości seksualnej nie zastąpi takiej refleksji i nawet do tego nie aspiruje. Lewica nie jest jednak "albo" kulturalistyczna, "albo" konserwatywna. Jej zadaniem jest bronić ludzi przed wykluczeniem na sposób lewicowy. To znaczy ani konserwatywny, ani sprowadzający do tożsamości (co skądinąd na jedno wychodzi).

JM:

Zwłaszcza że obie formy wykluczenia często nakładają się na siebie. Lewicowej homofobii często towarzyszy jakaś stalinowska w zasadzie kalka myślowa, w myśl której praktyki homoseksualne, to fababerie zdemoralizowanych elit, które od nadmiaru pieniędzy i czasu wolnego nie wiedzą co ze sobą zrobić i oddają się „perwersji”. We wspomnianej przeze mnie dyskusji ciągle przewijało się pytanie „czy ktoś widział robotnika geja”? Tymczasem osoby biedne tak samo jak inne grupy społeczne wykazują homoseksualne skłonności, co w Polsce oznacza dla nich bardzo ciężką sytuację. Wiadomo, że homofobia najbardziej uderza w ludzi w małych miejscowościach, miejscach o szczególnie silnych wpływach kościoła. To, przeczące empirycznym badaniom, przekonanie, że „nie ma homoseksualnych robotników” ujawnia jeszcze jedną funkcję, jaką gej pełni w tym dyskursie. Mianowicie, gej „kradnie radość” z bycia lewicowcem. Dla lewicowych homofobów lewica wydaje się być męską, rewolucyjną, homospełoczną wspólnotą, udział w której generuje nadmiarową rozkosz. Ale gdy w tej wspólnocie pojawia się gej, „kradnie radość” z przeżywania zaangażowania w tak rozumianą lewicowość. Na tej samej zasadzie, przed przyjęciem osób homoseksualnych (a wcześniej kobiet) długo wzbraniała się armia w wielu państwach świata.

KSz:

Lewica jako armia - brrrr! Ale masz rację, o czym świadczą militarystyczne, "braterskie" kalki w myśleniu uchodzącym za lewicowe. Tymczasem dzisiaj czymś naprawdę lewicowym jest chociażby przebadać sytuację osób homoseksualnych pochodzących z biednych rodzin, tworzyć na ten temat analizy, dzieła artystyczne. Podobnie zresztą jak badać genderowe uwarunkowania biedy, oczywiście nie ograniczając się do jednego czynnika opisu. Takie pluralistyczne podejście jest koniecznością, a nie możliwością gdzieś na marginesie „prawdziwego” lewicowego dyskursu. Istnieje ogromnie wiele obszarów nieopisanych a możliwych do opisania tylko w ten sposób. Geje są dziś ogromnie ważni dla prawicy. Przy czym zajmują oni niemal całą przestrzeń rozumienia homoseksualności. Lesbijki są w ich cieniu. W dużej mierze funkcjonują jako pornograficzny fantazmat heteroseksualnych mężczyzn. Fantazmat, którego obecność jakoś nie przeszkadza "obrońcom rodziny", ufundowanej wszak na podporządkowaniu kobiety mężczyźnie. "Prawdziwa" lesbijka to zaś Obcy. Uosabia seksualną niezależność kobiet od mężczyzn, a to już doprawdy przesada, a wręcz groźba! „Normalność” to bowiem dominacja heteroseksualnych mężczyzn na wszystkich polach społecznej aktywności. Sfera seksualna i ekonomiczna idealnie się tu dopełniają.

JM:

„Lewicowcy” zaślepieni przez homofonię nie widzą też na ogół tego, że bieda i wykluczenie są płciowo uwarunkowane, tego, w jaki sposób dotykają głównie kobiety. Dla dużej części lewicy w Polsce jedynym.„prawdziwie lewicowym” podmiotem emancypacji może być tylko i wyłącznie robotnik. Taka lewica nie potrafi sobie wyobrazić, że osobą głęboko wykluczoną będzie też gej nauczyciel z małego miasteczka, któremu zresztą ekonomicznie nie powodzi się lepiej, niż przeciętnemu robotnikowi (jeśli nie gorzej). Lewica ma przed sobą dużo do zrobienia, dużo do przemyślenia. Siła lewicowej homofobii pokazuje moc populistycznego języka prawicy, który spora część polskiej lewicy przyjęła za swój. I z tego braku własnego języka, z braku przemyślenia pewnych spraw, bierze się też słabość lewicy w ogóle. Błażej Warkocki celnie zauważył, że homofobia blokuje także postęp w sprawach socjalnych. Karta Praw Podstawowych, która jest jednak krokiem w przód, jeśli chodzi o prawa socjalne wobec tego, co jest w Polsce dziś, jest zwalczana przy pomocy homofobicznych argumentów (słynny spot prezydenta Kaczyńskiego). Homofobia, bez wątpienia będąca problemem wielu osób z klas pracujących, pozwala prawicy na „sprzedanie” tej grupie społecznej rozwiązań ekonomicznych uderzających w jej własne interesy. Dokładnie ten sam mechanizm działa od lat w Stanach. Dopóki polska lewica go nie przemyśli, ciągle będzie przegrywać z populistyczną prawicą.

KSz:

Proces liberalizacji jeśli chodzi o życie erotyczne postępuje na całym świecie, co wpływa także na Polskę. Na szczęście nie da się go powstrzymać. Nie wystarczy jednak mu biernie kibicować, można tej emancypacji nadawać różne odcienie. Transformacja przyzwyczaiła nas do myślenia w kategoriach przeciwstawianych sobie grup interesu. Nauczyciele albo górnicy, kobiety w ciąży kontra te nie chcące mieć dzieci. Nie tylko u lewicowców, także w mainstereamowym dyskursie broniącym mniejszości seksualnych widać pokłosie tego typu myślenia. Prymitywny, antysemicki lud kontra neoliberalna inteligencja - czyż taka kalka nie pojawia się nader często na łamach Gazety Wyborczej... Tymczasem takie dzielenie na dobrych i złych lub przeciwstawianie ich sobie nawet w najlepszych intencjach jest właśnie dziecinne, niedialektyczne, nielewicowe....

JM:

Jest oczywiste, że homofobia, tak jak rasizm czy antysemityzm, nie biorą się stąd, że ludzie są po prostu źli i pełni przesądów i trzeba ich potępić moralnie, a wówczas się staną lepsi. Lewica musi wskazywać skąd się biorą takie postawy, na ich społeczne tło. Nie chodzi o to, by usprawiedliwiać czyjeś uprzedzenia, ale by pokazać, że społeczeństwo głęboko nierówne, pełne wzajemnej nieufności, strachu i wzajemnej pogardy (a w takie społeczeństwo zmieniła nas transformacja) nie będzie otwarte wobec jakichkolwiek mniejszości. Pojawia się tu też pytanie o to, czy środowiska homoseksualne rozsądnie postępują, budując wizję geja czy lesbijki jako normalnych mieszczuchów z klasy średniej, który tym się tylko różnią od heteroseksualistów, że żyją z partnerami tej samej płci. Czy taki homomainstreaming nie wzmacnia tego fantazmatu „normalności”, o którym pisałaś i czy na dłuższą metę nie szkodzi emancypacji w ogóle? Czy nie wzmacnia konserwatywnego modelu organizacji seksualności opartego o rodzinę, tyle że dopuszcza do niego także rodziny jednopłciowe? To są pytania, na które lewica i LGBT czeka poważna dyskusja. Na zachodzie toczy się ona wokół takich pytań jak: związki partnerskie dla osób homoseksualnych czy dysocjacja praw, jakie mają małżeństwa (co proponuje Judith Butler), czy walka o uznanie społeczne gejów i lesbijek jako jasno określonych tożsamości, czy o społeczne uznanie prawomocności homoerotycznego popędu, niezależnie od tego, czy osoba go odczuwająca definiuje się jako gej lub lesbijka, czy nie. Tu widzę możliwość bardzo ciekawego, twórczego sporu. Tylko najpierw musimy przejść etap „kto widział robotnika geja?”.

KSz

Oraz demagogii „Brońmy większości, nie mniejszości”. Powtórzę bowiem, „normalność” czy „naturalność” postawy większościowej jest społecznym mitem uzasadniającym panowanie i to bynajmniej nie panowanie większości. Heteroseksualne kobiety podporządkowane heteroseksualnym mężczyznom w domu i w przestrzeni publicznej nie mają żadnego interesu w podtrzymywaniu modelu rodziny opartego na heteroseksualnej męskiej dominacji. Także dla dzieci jest on niekorzystny, sztywne normy zakładają bowiem ojcowską przemoc i matczyne poświęcenie, w tym schemacie nie ma miejsca na wolność. Taka „rodzina” na pewno też nie jest antykapitalistyczna, zaś jej „naturalność” jest konstruowana społecznie. Już teraz istnieje szereg innych możliwości, o wiele bardziej otwartych alternatyw i to o nich warto dyskutować. Nie jest bowiem tak, że „elita” ma możliwości w tym względzie, natomiast klasy niższe to automaty realizujące sztywno narzucony konserwatywny program i niezdolne go odrzucić. Lewicowa homofobia zakłada nie tylko lekceważenie odmiennej seksualności, ale także pogardę dla tych, których rzekomo broni.

Lewica.pl (z bloga "Krytyka kultury")

tematy zastępcze szkodzą lewicy

Czy w polsce nie ma obszarów wykluczenia,prawdziwych a nie wydumanych w le madame-warszawka

kobiety wyjątkowo

kobiety wyjątkowo dotknięte biedą? ja czytałem, że to akurat mężczyźni na świecie są najbiedniejsi.

bo wiadomo, że czytasz

bo wiadomo, że czytasz prawicowo-libertariańskie gówno

Zobacz proporcje płci na

Zobacz proporcje płci na takim FNB, popatrz na ulice. Kto ciągnie wózki z nikomu nie potrzebnymi skarbami i kto się zalewa denaturatem? Kto wreszcie niżej upada? Kto zasługuje na litość? Gdy kobieta nie daje sobie rady w życiu to jest biedna i pokrzywdzona przez los. Kiedy facet to ...nie ważne Ma dać radę!!! Niech ukradnie, zabije, ale niech zarobi!!!

dzięki, że mi

dzięki, że mi powiedziałaś. nie wiedziałem, że Robert Anton Wilson to prawicowo-libertariańskie gówno. zapamiętam. http://www.backlash.com/content/gender/1996/6-jun96/wilson06.html . gdyby były wątpliwości.

umiesz nie być chamska, czy to wykracza poza umiejętności?

proszę odnieś się do tego co napisałem, a nie tego, co czytam, bo inaczej będziesz pisała nie na temat. napisz choćby, co przeczytać by wyjść z błędu, zakładając, że w ogóle w niego popadłem. z góry zastrzegam że nie przekonają mnie bardziej uwagi "spójrz co się dookoła Ciebie dzieje" bo akurat ja sytuacje widzę dość niejasno - dlatego akurat wspomniałem o innym poglądzie, nie moim zresztą.

zwłaszcza, że nawet w prawicowo-libertariańskim gównie mogą być zawarte prawdziwe informacje. nawet jak libertarianin np. napisze, że ziemia jest kula, to będzie prawda. nie twierdzę, że prawdą jest podany przeze mnie pogląd. twierdzę tylko, że raz, jesteś niegrzeczna dla mnie, gdy ja byłem, chyba, grzeczny dla Ciebie, a dwa - twoja uwaga jest bezwartościowa.

Bardzo twórcze tłumaczenie z angielskiego??

Z artykułu spod linka, który podałeś nijak nie da się wyczytać, "że to akurat mężczyźni na świecie są najbiedniejsi"

zgadza się, przepraszam,

zgadza się, przepraszam, źle to czytałem.

Na samym początku tekstu

Na samym początku tekstu można się dowiedzieć ze każdy kto uważa ze eksponowanie problemów mniejszości seksualnych jest problemem zastępczym jest lewicowym homofobem - dlaczego ? Po prostu jest !!! Nie ze ma inne zdanie. To fakt objawiony wszyscy oni to po prostu homofoby. Po takim nokaucie reszta artykułu to pestka. Gdyż problemom wykluczenia ekonomicznego poświęca się 100% a seksualnemu 0% Czyżby?

Dlaczego twierdzisz, że

Dlaczego twierdzisz, że jest problem "zastępczym"? Uważam, że mówisz do ludzi, że problemy, które ich dotyczą, są nie ważne, pokazujesz, że robisz z nich ludzi drugiej kategorii. Druga sprawa, że takie argumenty są typowe dla prawicowych i konserwatywnych populistów, a niektóre ruchy społeczne w Polsce mają skłonność do konserwatywnego populizmu.

rzecz w tym ze to właśnie

rzecz w tym ze to właśnie większość tego podmiotu lirycznego który bohaterka nazywa poetycko homofobiczną lewicą twierdzi ze ze to jest problem który ich nie dotyczy. nikt zaś nie zabrania zajmowania się powyższymi tematami. chodzi tyle by nie było takowego nakazu. Takiego który stara się sformułować. Kto się nie angażuje ten homofob i krypto prawicowy populista. Dziękuje za taki imperatyw.

Zastanówcie się z pozycji

Zastanówcie się z pozycji anarchistycznych jaki sens ma walka o "prawa homoseksualistów". Prawo do PAŃSTWOWEGO małżeństwa?! Prawo do DZIEDZICZENIA?! Co w tym anarchistycznego?! Rozumiem walkę o przemiany kulturowe ale nie o jakieś "prawa" w ramach państwa.
Wystarczy spojżeć na Holandię czy inne państwa zachodnie gdzie dokonano legalizacji takich związków i co??? System bynajmniejod tego nie upadł. Za anarchizmem w sposob naturalny idzie wolnośc obyczajowa więc wystarczy walczyć o cele anarchistyczne by tę wolnośc zapewnić. Natomiast stawianie jej na sztandary jest absurdem.

Lewica zamiast walki z kapitalizmem zajęła się walką o prawa mniejszości seksualnych co jest rzeczą nie lewicową lecz liberalną.

czyli bycie anarchistą

czyli bycie anarchistą wiąże się z byciem małostkowym? kto straci, poza radykalnymi przeciwnikami pedałów, na możliwości legalnego zawierania związków przez homoseksualistów?

Wykluczenie wykluczeniem wykluczenie pogania

Może i jestem dziś zbyt zmęczony, ale tak czytam czytam i tylko widzę wszędzie to "wykluczenie". A dalibyście już spokój z tym wykluczeniem. Z jednej strony jest to pojęcie czysto formalne - przeciwieństwo inkluzji czyli wkluczenia (wkluczenia w co? - przecież w jakimś sensie wszyscy są wykluczeni - nawet ci z forsą). Zarazem jest to poniekąd pojęcie "metafizyczne", tzn takie które pozwala łatwo sprowadzić rzeczywistość do różnych form jednego mechanizmu ("wykluczenia" płciowego, ekonomicznego etc.) i tym samym zamazać ją. Bo zwróćcie uwagę, na dziwną rzecz. To właśnie język liberalny w odniesieniu do rzeczywistości społecznych stosunków władzy nadużywa właśnie tej samej terminologii. W GW określa się np. ludzi wydymanych przez stosunki władzy ekonomicznej jako "wykluczonych". Jest to sprytny myk językowy, bo w ten sposób łatwo zamyka się te stosunki w formułce anonimowego fatum - które w podtekście ma status czysto kulturowy albo czysto cywilizacyjny (globalizacja/wykluczenie itp pierdoły). I nie bez przyczyny nad wykluczeniem można co najwyżej ubolewać, ewentualnie starać się je minimalizować na dłuższą metę, "edukując wykluczających", aby nie wykluczano... Słowem: na takiej podstawie projektu politycznego się raczej nie zbuduje. Można co najwyżej narzekać.

P.S.

Dziwnie nierówna ta dyskusja mi się wydaje. O ile np. takie spostrzeżenia można uznać za bardzo celne, choć może i przesadzone:

"Dla lewicowych homofobów lewica wydaje się być męską, rewolucyjną, homospełoczną wspólnotą, udział w której generuje nadmiarową rozkosz. Ale gdy w tej wspólnocie pojawia się gej, „kradnie radość” z przeżywania zaangażowania w tak rozumianą lewicowość."

O tyle takie sformułowanie wydaje się przeraźliwie naiwne:

"Siła lewicowej homofobii pokazuje moc populistycznego języka prawicy, który spora część polskiej lewicy przyjęła za swój. I z tego braku własnego języka, z braku przemyślenia pewnych spraw, bierze się też słabość lewicy w ogóle."

Albowiem "przemyślenie pewnych spraw" jest tu synonimem wyedukowania zacofanego lewicowca wobec istnienia innych form przemocy niż ekonomiczna. Rzecz we tym, że taki "młodoheglowski" model edukacji działacza przez inteligenta jest jedną z ostatnich przyczyn słabości lewicy. REALIZACJA ideałów wyzwolenia kulturowego nijak się ma do pomysłu ich PROMOWANIA na poziomie czysto intelektualnym, gazetowym.

Poza tym w tym ogólnym obrazie chyba za bardzo się przejęliście bandą z Obywatela na lewicy.pl. Przecież to "margines marginesu" a poza tym wymrą prędzej czy później.

Tak ale niestety 1. Banda z

Tak ale niestety
1. Banda z Obywatela mają różne osobowości internetowe, więc produkują w internecie nadmiar postów, w tym anonimowe, więc zmienają odebrane przekaz na portalach jak CIA (gdzie ludzie mogą myśleć, że mają większe poparcie niż mają)
2. Jest nie tylko banda z Obywatela - także są tacy jak Jaś czy inni konserwatywni libertarianie

Obywatel niestety jest margines w ruchu lewicowym, ale nie w społeczeństwie.

Mozę więc warto uszanować

Mozę więc warto uszanować trochę nie Obywatela (a pies ich trącał ) a społeczeństwo.

"uszanować" ??? :) jakieś

"uszanować" ??? :) jakieś autorytarne przesądy polegające właśnie na tym że się nie ma kompletnie szacunku dla innych mamy szanować? chyba żartujesz

no jakiś biały

no jakiś biały konserwatywny heteroseksualista pewnie nie ma dużo problemów z homofobami

bez empatii, bez pojęcia...

Ja mam prostą filozofię:

Ja mam prostą filozofię: Żeby być człowiekiem dla drugiego człowieka nie potrzebuję propagandy, nowomowy, rozważań na temat politycznego języka prawicy czy lewicy. Realizuję to na najniższym, prozaicznym szczebelku życia społecznego, od samego dołu. Życzę wszystkim tego samego. Szanujcie się wzajemnie.

Co więcej ta filozofia się

Co więcej ta filozofia się sprawdza i przynosi efekty. Tak ze i gej robotnik i hetero jest zadowolony. Problem jest z tymi którzy rzeczywistość znają jedynie z gazet i tv. Dla tych to tu zupełny ciemnogród.

Bardzo fajne podsumowanie.

Bardzo fajne podsumowanie.

Naturalne jest także że różni ludzie w obrębie lewicowych poglądów skupiają się na tych które uważają za "istotniejsze" w nich w pełni subiektywnym rozumowaniu.

W pełni zgadzam się że homoseksualiści powinni być traktowani identycznie jak heteroseksualiści bo orientacja seksualna nie ma dla mnie żadnego znaczenia.

Natomiast w swej aktywności skupiam się na kwestiach które budzą mój większy niepokój. I to nie dlatego że jestem hetero, tylko dlatego że sam wyznaczam sobie cele. Nie hamując tych którzy walczą o prawa homoseksualistów.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.