Manu Chao zagrał we Wrocławiu
Ponad 8 tys. ludzi zgromadził na wrocławskiej Wyspie Piaskowej jedyny koncert Manu Chao w Polsce. Artysta wykonał wczorajszego wieczoru swoje największe przeboje, a rozgrzana publiczność bez końca klaskała na bisy.
Problemy zaczęły się już przed rozpoczęciem koncertu. Licznie zgromadzona publiczność miała kłopoty z wejściem na teren imprezy. Organizatorzy najwidoczniej nie przewidzieli takiej liczby fanów i ustawili trzy bramki, które stworzyły ogromny ścisk oraz spowodowały zdenerwowanie ludzi. W ogromnych i ciasnych kolejkach trzeba było stać około pół godziny. Kolejki nie ominęły także piwoszy, którzy musieli stać około godziny, aby napić się złotego trunku.
Już kilka dni przed koncertem, większość biletów została wyprzedana, a w dniu wydarzenia nabycie wejściówki graniczyło z cudem. Wielu fanów, którzy nie mieli szczęścia i nie nabyli biletów, kręciła się wokół terenu z kartkami “Kupię bilet”. Wejściówki takie były sprzedawane nawet po kilkakrotnie wyższej cenie. Nie zniechęciło to jednak zdesperowanych fanów Manu Chao.
Koncert wypadł rewelacyjnie. Artyści dali z siebie wszystko, grając największe przeboje. Wielokrotnie pod naporem rozentuzjazmowanej publiczności bisowali. Manu Chao jako jeden z nielicznych muzyków związanych ze światową lewicą, przyciąga tłumy na swoje występy. Pokazał to koncert we Wrocławiu, gdzie ludzie słuchali tekstów kontestujących światową niesprawiedliwość globalizacji oraz świata polityki. Artysta solidaryzując się chociażby z Zapatystowską Armią Wyzwolenia Narodowego w stanie Chiapas (Meksyk) pokazuje, że inny świat jest możliwy, a słowa w jego utworach nie są jedynie młodzieńczym buntem.
Po zakończeniu koncertu zadowolona publiczność bez większych problemów opuściła teren koncertu. Czekamy z niecierpliwością na kolejny występ Manu Chao w Polsce.
Więcej zdjęć w galerii.