Mentalność managerów w środowisku pracowniczym – droga donikąd

Prawa pracownika | Publicystyka

W wielu nowoczesnych przedsiębiorstwach mamy do czynienia ze zjawiskiem polegającym na coraz szerszym delegowaniu uprawnień kadry zarządzającej „w dół” hierarchii przedsiębiorstwa. Wyalienowani pracownicy zyskują dzięki temu pozory integracji w strukturze przedsiębiorstwa i są zachęcani do aktywnego udziału w życiu firmy. Trudno jednak powiedzieć, żeby pracownicy jednoznacznie zyskiwali na takim zaangażowaniu.

Podział pracy w nowoczesnych korporacjach charakteryzuje się między innymi tym, że zanikają jasne i czytelne podziały pomiędzy kadrą managerską a pozostałymi pracownikami. Liczne obowiązki w zakresie planowania zasobów, rozliczania finansów, a także zatrudniania kolejnych pracowników zostały oddelegowane w dół firmowej hierarchii. Dzieje się tak zwłaszcza w przemyśle informacyjnym, gdzie większość produkcji wykonywana jest przy biurku na komputerze. Taki charakter pracy ułatwia podział odpowiedzialności organizacyjnej i finansowej ze względu na płynność granic pomiędzy czynnością produkcyjną, a koordynacyjną. Wiele czynności zarezerwowanych do tej pory dla kadry kierowniczej zostaje przeniesionych na niższy szczebel, jednak w takim stopniu rozbicia, że kadra kierownicza nadal zachowuje przywilej pełnej orientacji we wszystkich istotnych dziedzinach.

Delegowanie obowiązków nie wiąże się z większym upodmiotowieniem pracowników. Podział pracy ma bowiem to do siebie, że każdy pracownik ma dostęp tylko do bardzo małego skrawka informacji, które nie pozwalają mu objąć całości procesu w którym uczestniczy. Delegowaniu odpowiedzialności nie towarzyszy większy wpływ na sposób funkcjonowania miejsca pracy. Pracownik może podejmować jedynie drobne decyzje, które muszą się wpisać w z góry narzuconą racjonalność i hierarchię celów. Przekazane uprawnienia nie tylko nie przyczyniają się do zwiększenia autonomii pracowników i do rozwinięcia przez nich szerszego spojrzenia na ich własną kondycję, ale wręcz sprawiają, że staje się to bardzo trudne. Pracownikom po prostu brak narzędzi pojęciowych koniecznych do uchwycenia zachodzących wokół nich procesów.

Jedną z przyczyn jest przejmowanie kultury managerskiej przez pracowników niższego szczebla. Dominacja kultury, w której zysk i wydajność są ważniejsze od wszystkich innych kwestii jest jednym z powodów, który sprawia, że przyjęcie systemu wartości managementu następuje gładko, pomimo tego, że ten system wartości ze swej natury nie jest nastawiony na zaspokajanie potrzeb pracowników. Często zdarza się, że pracownicy sami narzucają sobie reżim nadgodzin pomimo tego, że nikt formalnie nie wydał im takiego polecenia. Etyka pracy w korporacyjnym molochu i towarzyszący jej kult produktywności utrzymują większą dyscyplinę, niż niejeden autorytarny pracodawca.

Przejmując sposób myślenia swoich pracodawców i cząstki ich zadań, pracownicy nie zyskują żadnego wpływu na wykonywaną przez siebie pracę, a za to zostają obciążeni dodatkową odpowiedzialnością. Aby przeciwdziałać postępującemu uprzedmiotowieniu pracowników, konieczne jest wytworzenie ich własnej, oddolnej kultury, z własnym systemem wartości nie nakierowanym na zysk pracodawcy (z czego pracownicy mają mierne korzyści), ale na polepszanie realnych warunków codziennej pracy.

och.. tak mi rób

Otóż sprawa jest bardzo prosta drogi Sherlocku: pracownik dostając specjalne zadania zyskuje dodatkowe doświadczenie. Nie często łatwiejsze, ale wymagające mniej wysiłku zadania są niejednokrotnie ciekawą odskocznią od przyjętych zadań i obowiązków.

To błędne koło: im

To błędne koło: im bardziej doświadczony i wydajny pracownik, tym więcej musi pracować. To jest spirala narastającego wyzysku. Co gorsza, napędzana przez samych pracowników - a więc to spirala samowyzysku.

Nie wiem jak Ty Yak, ale ja

Nie wiem jak Ty Yak, ale ja czerpie przyjemnosc z nowych doswiadczen. Rozumiem ze lepsza sytuacja jest zasuwanie przy tasmie produkcyjnej robiac 8 godzin dziennie to samo?

Artykul bardzo interesujacy i daje do myslenia, natomiast zdaje mi sie ze ludzie przychodza do pracy jednak pracowac, a nie "polepszac realne warunki codziennej pracy". Chyba ze ktos jest zwiazkowcem-darmozjadem ktory dostaje forse za pozorowanie "polepszania realnych warunkow codziennej pracy" wlasnie, ktora to praca rak sobie zreszta nie brudzi.

Fenris, chodzi o to, że

Fenris, chodzi o to, że praktyka jest taka, że nie jest tak, że przez przejmowanie nowych obowiązków, masz ileś zadań mniej w ciągu tych 8 godzin. To są zadania DODATKOWE, które do tej pory wykonywało HR, księgowość, analityk, czy nawet sales (w przypadku osób pracujących w kontakcie z klientem - często zdarza się, że mają "przy okazji" jeszcze coś sprzedać). Nikogo nie interesuje, że tego wszystkiego nie da się zrobić w 8 godzin. Formalnie, nikt nie zmusza Cię do zostania dłużej. Ale wiadomo, że jak się ze wszystkim nie wyrobisz, to masz minusa.

Co do "darmozjadów związkowych", chyba przyznasz, że w przypadku korporacji i w ogóle prywatnych firm, to raczej możliwość, niż rzeczywistość.

W wątku o pracownikach

W wątku o pracownikach poczty pojawił się komentarz, który zdaje się potwierdzać istnienie zjawiska o którym piszę: https://cia.media.pl/poczta_polska_wciaz_wyzyskuje_i_dyskryminuje_nie_rea...

"Jestem kierownikiem w jednym z urzędów powiatowych /urząd II klasy/, i nie jest tak, że są tylko wykorzystywani listonosze, asystenci czy ekspedienci.W Poczcie Polskiej pracuję ponad 30 lat i to co się obecnie dzieje w tym p-stwie to jeden wielki skandal.

Sprawa druga w 2000r. zlikwidowano w naszym urzędzie kmórki funkcjonalne, gdyz zlikwidowano tzw. obwód,, więc zabrano kadry, księgowość itp. zabrano również etaty. gdyż "góra" musi mieć zatrudnienie / córki, synowie zięcie, synowe itp./ jednak stopniowo wszystkie sprawy związane z kadrami, księgowością, administracjno-gospodarcze itp. zaczęły wracać ponownie na dół tylko bez etatów, jak myślici kto to robi. Kiedyś pracowałam zgodnie z umową 8 godz. teraz 10, 12."

Jakiś zorganizowany duuzy

Jakiś zorganizowany duuzy protest by sie przydał tylko taki naprawde duuzy ale mam wrażenie,że nasze społeczeństwo wcale nie chce walczyć o lepsze jutro. Brak przekonania o tym, że jeśli w każdym większym mieście o tej samej porze przed urzędem miasta zgromadził by się kilkutysięczny tłum to tym Baranom na górze może by sie rozjasniło jak tragiczne w skutkach są ich działania, z co raz większym uszczerbkiem dla Kraju POLSKIEGO

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.