Milczenie przed Pałacem Prezydenckim

Blog

W stolicy przed Pałacem Prezydenckim około 200 osób w milczącym proteście - z powodu tzw. "Wielkiego Piątku". Protestujący trzymali w rękach transparenty z napisami "Polska Tybet Solidarni", "Milczenie = śmierć", "Łatwiejsze jest milczenie". (Chyba nie kumali jak wygląda takie hasło podczas milczącego protestu.)

Wśród uczestników manifestacji dominowała barwa pomarańczowa - kolor tybetańskich mnichów i pomarańczowych rewolucji. Protestujący mieli pomarańczowe parasolki, rękawiczki, szaliki. Rozdawano także pomarańcze, a niektórzy nałożyli na usta maseczki. Wśród tłumu widoczny był mnich trzymający w rękach portret agenta CIA i ikony starego feudalizmu - Dalajlama.

Precz z buddyjskim

Precz z buddyjskim faszyzmem!!!

O Kosowie milczenie o tybecie głośno

Fala protestów jaka przeszła przez polskie miasta w obronie SERBSKIEGO KOSOWA została zignorowana,akcja liberalnych tzw."wolnościowych" grup wsparta została przez korporacyjne media min TVN oraz polityków PIS i PO

Czyli mam rozumieć Chiny

Czyli mam rozumieć Chiny są wg anarchistów jak najbardziej w porządku???

przesadzacie troche z tym

przesadzacie troche z tym agentem cia.

widać

niektórym nie przeszkadza, że mordowani są ludzie, lepiej siedzieć przed monitorem i się rozpisywać o tym jakim chujem jest dalejlama czy inny pajac, co z tego, że w tym czasie chińskie państwo ładniutko rozprawia się ze swoimi przeciwnikami, niech zdychają, przecież popiera ich wyborcza, CIA i USA więc mają pecha i na portalu anarchistycznym, tak jak na portalu bolszewików z LBC bedzie się z tego szydzić

Chyba nie wiesz co gadasz

Chyba nie wiesz co gadasz człowieku. Braliśmy udział w wielu protestach przeciwko polityce Chin, Akai była represjonowana przez władze chinskie ponieważ pomogła dysydentom.

to straszne doprawdy

chyba jednak widzisz po wpisach tutaj jak odbierane są jej posty. Najwyraźniej nie potrafi przeprowadzić krytyki takich osóbek jak Dalajlama w sensowny sposób, bo zwyczajnie brakuje tu mocnego potępienia chińskich władz, jest tylko wszędzie jątrzenie, doszukiwanie się jakiegoś spisku i tyle, więc akurat wiem co gadam. Prócz tego nie pisałem tylko i konkretnie o Akai(sorka wcześniej zapomniałem się podpisać), wiec zdaje się że zadziałało "Uderz w stół a ..." no choć konkretnie ona sama się nie odezwała, więc może jednak moja uwaga jest zwyczajnie zgodna z prawdą. I tak o to kończy się na tym, że portalowi anarchistycznemu bardziej zależy na doszukiwaniu się współpracy jakiegoś duchownego, (który nie przebywa w Tybecie, nie ma wpływu na przebieg działań co sam przyznaje, posuwając się nawet do szantażu że jak jego obywatele nie będą go słuchać to ustąpi [no ale nic niektórzy nadal twierdzą że zakończenie chińskiej okupacji doprowadzi do odtworzenia poprzednich stosunków społecznych]) z USA/CIA, i nie specjalnie przejmuje się popełnianymi tam zbrodniami (a na tym przykładzie można też przypomnieć o innych zbrodniach dokonywanych w Chinach, o łamaniu praw pracowniczych itp no i o tym jak bogaty świat z tego korzysta (bo na ten temat Wyborcza nie wiele wspomina).

Bez przesady! Akai dużo

Bez przesady! Akai dużo pisała o prawach pracowniczych w Chinach, widziałem ją rok temu na pikiecie przed ambasadą Chin. Ona po prostu nie lubi liberałów. Szczerze mówiąc mi się nie podobała ta akcja, była po prostu żałosna.

chodzi mi o pisanie

teraz a nie kiedyś tam i w kontekście prowadzonej przez nią krytyki

Walka narodowo-wyzwoleńcza a anarchizm

Chociaż anarchiści są przeciwnikami nacjonalizmu, nie oznacza to, iż pozostają oni obojętni wobec walk narodowowyzwoleńczych. Wprost przeciwnie. Wedle słów Bakunina: "Czuję się patriotą wszystkich uciskanych ojczyzn. (...) Narodowość (...) to lokalny fakt historyczny, który, podobnie jak wszystkie rzeczywiste fakty nie czyniące nikomu krzywdy, ma prawo domagać się powszechnego uznania (...) Każdy lud, podobnie jak każda osoba, jest tym, czym jest nie z własnego wyboru i dlatego ma prawo być sobą (...) Tożsamość narodowa nie jest zasadą; jest to prawowity fakt, tak samo jak czyjaś indywidualność. Każda narodowość, wielka czy mała, ma niezaprzeczalne prawo do bycia sobą, do życia według swojej własnej natury. Prawo to jest po prostu następstwem powszechnej zasady wolności"

[cytat podany przez Alfredo M. Bonanno w książce Anarchism and the National Liberation Struggle (Anarchizm a walka narodowowyzwoleńcza), s. 19-20]. W bliższych nam czasach Murray Bookchin wyraził podobne odczucia: "Żaden lewicowy wolnościowiec (...) nie może przeciwstawiać się prawu ujarzmionego ludu do ustanowienia siebie odrębnym podmiotem politycznym -- czy to w postaci [wolnościowej] konfederacji (...) czy też państwa narodowego opartego na hierarchicznych i klasowych niesprawiedliwościach", ["Nationalism and the 'National Question'", Society and Nature, pp. 8-36, No. 5, p. 31]. Ale nawet pomimo tego anarchiści nie wynoszą idei wyzwolenia narodowego do rangi bezmyślnego dogmatu wiary, jak to czyniło w minionym stuleciu wielu lewicowców znajdujących się pod wpływem leninizmu, nawołujących do popierania uciskanego narodu bez uprzedniego zbadania "jakiego rodzaju społeczeństwo dany ruch 'narodowowyzwoleńczy' prawdopodobnie by wykształcił". Takie postępowanie, jak dowodzi Bookchin, byłoby "popieraniem walk narodowowyzwoleńczych w celach instrumentalnych, po prostu jako środka 'osłabiania' imperializmu", co prowadzi do "sytuacji moralnego bankructwa", gdyż socjalistyczne idee zaczynają być kojarzone z autorytarnymi i etatystycznymi celami "antyimperialistycznych" dyktatur w krajach "wyzwolonych" [Ibid., s. 25-31]. "Ale przeciwstawianie się ciemięzcom nie jest równoznaczne z nawoływaniem do popierania wszystkiego, co czynią do niedawna skolonizowane państwa narodowe" [Ibid., s. 31].

Zatem anarchiści zwalczają obcy ucisk i zazwyczaj sympatyzują z próbami tych, którzy go cierpią, aby z nim skończyć. Nie znaczy to, że koniecznie musimy popierać ruchy narodowowyzwoleńcze jako takie (w końcu pragną one zwykle stworzenia nowego państwa), ale nie możemy też siedzieć z założonymi rękami i patrzeć, jak jeden naród uciska inny - a więc działamy na rzecz powstrzymania tego ucisku (na przykład protestując przeciw narodowi uciskającemu i próbując spowodować, aby zmienił swoją politykę i wycofał się z mieszania się do spraw narodów uciskanych).

Głównym problemem z walkami narodowowyzwoleńczymi jest to, że zazwyczaj przeciwstawiają one wspólne interesy "narodu" interesom ciemiężycieli, ale zakładają, że interesy klasowe są bez znaczenia. Chociaż ruchy nacjonalistyczne często przecinają linie podziałów klasowych, to jednak wciąż dążą do zwiększenia autonomii pewnych części społeczeństwa, pomijając zarazem interesy innych jego części. Zdaniem anarchistów, nowe państwo narodowe nie wniesie żadnej zasadniczej zmiany do życia większości ludzi, którzy dalej pozostaną bezsilni zarówno pod względem ekonomicznym, jak i społecznym. Rozglądając się po świecie i patrząc na wiele istniejących państw narodowych, widzimy tak samo ogromne jak wcześniej kontrasty pod względem władzy, wpływów i bogactwa, ograniczające samookreślenie się ludzi z klas pracujących, nawet jeśli są oni wolni pod względem "narodowym". Mówienie o wyzwalaniu swojego własnego narodu od imperializmu wydaje się hipokryzją ze strony nacjonalistycznych przywódców, gdy jednocześnie popierają oni tworzenie kapitalistycznego państwa narodowego, które będzie uciskało swą własną ludność, i, być może, samo w końcu stanie sie imperialistyczne, gdy osiągnie pewne stadium rozwoju i będzie musiało szukać zagranicznych rynków zbytu dla swoich wyrobów i kapitału w celu kontynuowania rozwoju gospodarczego i urzeczywistnienia odpowiednich poziomów zysków (co się dzieje na przykład z Koreą Południową).

W odpowiedzi na walki narodowowyzwoleńcze anarchiści podkreślają znaczenie samowyzwolenia klasy pracującej, które może zostać osiągniete jedynie na drodze samodzielnego wysiłku jej członków, tworzących swoje własne organizacje i wykorzystujących je. W tych działaniach nie może być oddzielenia celów politycznych, społecznych i ekonomicznych. Walka przeciwko imperializmowi nie może zostać oddzielona od walki przeciw kapitalizmowi. Takie było i jest stanowisko większości ruchów anarchistycznych stojących w obliczu zagranicznej dominacji -- połączenie walki przeciwko obcemu panowaniu z walką klasową przeciwko rodzimemu uciskowi. W wielu innych krajach (między innymi w Bułgarii, Meksyku, na Kubie i w Korei) anarchiści próbowali, przy pomocy swojej "propagandy, a przede wszystkim czynów zachęcać masy do przekształcenia walki o niezawisłość polityczną w walkę o rewolucję społeczną" [Sam Dolgoff, The Cuban Revolution - A critical perspective, s. 41 - Dolgoff odnosi się do ruchu kubańskiego, ale jego komentarze dadzą się zastosować do większości hitorycznych -- i obecnych -- sytuacji].

Powinniśmy jeszcze przypomnieć, że anarchiści w krajach imperialistycznych także zwalczali ucisk na tle narodowym, zarówno słowami, jak i czynami. Na przykład czołowy japoński anarchista Kotoku Shusi został fałszywie oskarżony i stracony w 1910 roku, po tym, jak prowadził kampanię przeciwko japońskiej ekspansji. We Włoszech ruch anarchistyczny zwalczał ekspansję tego kraju ku Erytrei i Etiopii w latach osiemdziesiatych i dziewięćdziesiątych XIX wieku, i zorganizował masowy ruch antywojenny przeciwko inwazji na Libię w 1911 roku. W r. 1909 hiszpańscy anarchiści zorganizowali masowy strajk przeciw interwencji zbrojnej w Maroku. W nowszych czasach anarchiści we Francji walczyli przeciwko dwu wojnom kolonialnym (w Indochinach i Algierii) w latach pięćdziesiątych i wczesnych sześćdziesiątych, anarchiści całego świata zwalczali agresję Stanów Zjednoczonych w Ameryce Łacińskiej i Wietnamie (ale musimy odnotować, że bez popierania stalinowskich reżimów na Kubie i w Wietnamie), przeciwstawiali się wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 r. (podczas której większość anarchistów ogłosiła wezwanie "Żadnej wojny prócz wojny klas"), jak również zwalczali sowiecki imperializm.

W praktyce ruchy narodowowyzwoleńcze są pełne sprzeczności między tym, jak szeregowi działacze widzą dokonywanie się postępu (i ich marzeniami i nadziejami) a życzeniami ich przywódców i przedstawicieli ich klasy rządzącej. Przywództwo zawsze będzie rozwiązywać ten konflikt na korzyść przyszłej klasy rządzącej. Najczęściej aż do tego stopnia, że umożliwia to pojedynczym uczestnikom tychże walk zdać sobie sprawę z tego rozłamu i zerwać z tą opcją polityczną, przybliżając się do anarchizmu. Ale w czasach silnego konfliktu sprzeczność ta staje się bardzo oczywista i na tym etapie jest możliwe, by znaczna liczba bojowników zerwała z nacjonalizmem, o ile istnieje jakaś alternatywa, która uwzględnia ich rozterki. Zważywszy, że anarchista nie idzie na kompromis w sprawie swoich ideałów, takie ruchy społeczne przeciwko obcemu panowaniu mogą stanowić cudowną okazję do rozpowszechniania naszych poglądów politycznych, ideałów i pomysłów -- i do wykazania ograniczeń i zagrożeń nacjonalizmu jako takiego oraz przedstawienia sensownej alternatywy wobec niego.

Dla anarchistów kluczową kwestią jest to, czy wolność ma być wolnością dla abstrakcyjnych pojęć, takich jak "naród", czy też dla jednostek, z których składa się dana narodowość i które dają jej życie. Ucisk musi być zwalczany na wszystkich frontach, w obrębie narodów i między narodami, ażeby ludzie z klas pracujących zdobyli owoce wolności. Każdy ruch narodowowyzwoleńczy, opierający się na nacjonalizmie, jest skazany na fiasko jako ruch na rzecz rozszerzania ludzkich swobód. Dlatego anarchiści "odmawiają uczestnictwa w walkach na froncie narodowowyzwoleńczym; uczestniczą za to w walkach na frontach klasowych, które mogą wchodzić albo nie wchodzić w zakres walk narodowowyzwoleńczych. Walka musi się rozszerzać aż do ustanowienia na wyzwolonych terytoriach struktur gospodarczych, politycznych i społecznych, opartych na organizacjach federalistycznych i wolnościowych" [Alfredo M. Bonanno, Anarchism and the National Liberation Struggle (Anarchizm a walka narodowowyzwoleńcza), s. 12].

Więc chociaż anarchiści demaskują prawdziwe oblicze nacjonalizmu, nie pogardzamy stanowiącą jego podstawę walką o tożsamość i samostanowienie narodowe. Nacjonalizm tylko wypacza tę walkę. Dodajemy odwagi akcjom bezpośrednim i duchowi buntu przeciwko wszystkim formom ucisku -- społecznym, ekonomicznym, politycznym, rasowym, płciowym, religijnym i narodowym. W ten sposób dążymy do przekształcenia walk narodowowyzwoleńczych w walki o wyzwolenie człowieka. A walcząc przeciwko uciskowi, walczymy o anarchię, wolną konfederację komun opierających się na zgromadzeniach w miejscu pracy i w lokalnej społeczności - konfederację, która wyrzuci państwo narodowe, wszystkie państwa narodowe, na śmietnik historii, gdzie się znajduje ich miejsce.

A jeśli chodzi o tożsamość "narodową" w obrębie społeczeństwa anarchistycznego, nasze stanowisko jest jasne i proste. Bakunin przedstawił je w odniesieniu do niepodległościowych walk Polaków w dziewiętnastym wieku - anarchiści, jako "wrogowie wszystkich państw (...) odrzucają prawa i granice zwane historycznymi. Dla nas Polska zaczyna się dopiero tam, i naprawdę istnieje tylko tam, gdzie masy pracujące chcą być Polakami, a kończy się tam, gdzie, odrzuciwszy wszystkie poszczególne więzi z Polską, masy pragną ustanowić inne więzi narodowe" [cytat z pracy "Bakunin", Jean Caroline Cahm, w: Socialism and Nationalism (Socjalizm a nacjonalizm), tom 1, s. 22-49, 43].

Światem rządzi kapitał

Światem rządzi kapitał czyli pieniądz a nie ideały sprawiedliwości.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.