Nie chcę się wyprowadzać - czekam na strajk czynszowy

Lokatorzy | Publicystyka

„Od dwóch lat i 5 miesięcy biore udział w strajku czynszowym i zaoszczędziłam w ten sposób sporo pieniędzy. Czuje się zdrowsza. Mam wystarczająco pieniędzy aby móc zapewnić większość swoich potrzeb, jak również dzielić się z tymi, którzy tego faktycznie potrzebują. Od kiedy trwa strajk wspieram finansowo z własnej inicjatywy kilkoro rencistów z mojej okolicy.

Nie mówie o tym aby ktokolwiek mnie za to cenił, chwalił czy obdażał specjalnym szacunkiem. Chodzi o coś innego. Zastanówcie się tylko przez chwile. Zamiast oddawać zapracowane przez was pieniądze tym co i tak je posiadają, trzymajcie je dla siebie. Dajcie je swoim dzieciom. Dajcie potrzebującym. Dajcie pracownikom wyrzuconym za stawianie się pracodawcom...”

- fragment wypowiedzi uczestniczki strajku czynszowego we Włoszech

NIE CHCĘ SIĘ WYPROWADZAĆ, NIE CHCĘ ŻYĆ NA ŁAŃCUCHU KREDYTÓW
I NIE CHCE ABY MOJE ŻYCIE BYŁO PASMEM WYRZECZEŃ.

CZEKAM NA STRAJK CZYNSZOWY

Veronika

***

1. REAGUJĄC NA ZACHODZĄCE ZMIANY

PAŃSTWO OPIEKUJE SIĘ BANKAMI – MY MUSIMY POMÓC SOBIE SAMI

Mieszkam na mojej dzielnicy juz od ponad 10 lat, 5 rok w tym samym mieszkaniu. Od lat płace regularnie czynsz. Siadając do pisania tego tekstu myślami jestem przy moich sąsiadach, zarówno znajomych jak i tych nieznajomych. Moje refleksje i przemyślenia przelewam na papier kierując je przedewszystkim do ludzi mieszkających na mojej ulicy, w mojej okolicy, ale także do wszystkich tych, którzy niezależnie od tego gdzie mieszkaja, w której dzielnicy, mieście czy kraju, odczuwają poczucie systemowej niesprawiedliwości społecznej, czują się jej ofiarami i pragną to zmienić.

Motywacje, które skłoniły mnie do napisania tego tekstu zamierzałam przybliżyć opisując stosunki czynszowo-mieszkaniowe w jakich zmuszeni jesteśmy funkcjonować. Zadanie to ułatwił mi jednak pewnien plakat, który w miedzyczasie pojawił się na ulicach mojej dzielnicy. Plakat przygotowany przez osoby z mojego sąsiedztwa. Plakat wzywający lokatorów do organizowania strajków czynszowych w związku z sytuacją w jakiej się znajdujemy. Posłuże się więc tekstem umieszczonym na tym plakacie gdyż oddaje on świetnie mój punkt widzenia wobec kwestii czynszowych i w związku z tym jest doskonałym wstępem do tego o czym zamierzam dalej pisać:

„Czynsze stają się coraz wyższe, podczas gdy nasze kieszenie coraz bardziej puste. To co udaje nam się wydrzeć w naszych miejscach pracy poprzez konfrontacje z pracodawcami jest nam chwile później odbierane przez włascicieli kamienic. Jedni próbują wycisnąć z nas jak najwięcej poprzez zaostrzanie warunków pracy i płacy, podczas gdy drudzy poprzez podnoszenie czynszów. Równocześnie rosną też inne koszty utrzymania. Jesteśmy zmuszani albo do uiszczania coraz większych opłat (i mamy w związku z tym coraz mniej pieniędzy na nabycie przyzwoitych produktów użytku codziennego) albo do przeprowadzania się do coraz to skromniejszych warunków. I koniec końcem, jedno albo drugie czynimy wszyscy! Dodatkowo, w obliczu kryzysu oczekiwane są od nas jeszcze większe wyrzeczenia.

To jest jednak nie do zaakceptowania. Nie akceptujemy ani dalszych wyrzeczeń ani wypierania nas z naszych dzisiejszych mieszkań. MIESZKANIE nie jest towarem, nie jest przywilejem, ani też żadnym luksusem. Mieszkanie to esencjalna, nie poddawalna dyskusji, naturalna potrzeba. KAŻDEMU człowiekowi należy się bezwarunkowo wygodne mieszkanie. Jednak nasi „czynszowi dobroczyńcy”, którzy wynajmują nam „swoje” lokale, podnoszą czynsze bez baczenia na nasze problemy. W ten sposób naszym kosztem nieliczni mogą się bogacić bez zbędnego wysiłku. Chcemy pozwolić na to aby działo się to przez całe nasze życie? Chcemy się skazać na dożywotnie pasmo wyrzeczeń?!

Spotkajmy się i porozmawiajmy jak możemy sobie sami najlepiej pomóc. Rozpocznijmy ustalanie naszych kosztów utrzymania w CAŁKIEM NOWY sposób, np. poprzez wspólne oddolne redukowanie opłat czynszowych, opłat za gaz i prąd. Zdobądźmy się na bojkot opłat czynszowych...

Państwo opiekuje się bankami – my musimy pomóc sobie sami!
Strajk czynszowy to nasza odpowiedź na kryzys oraz na dyktat wlaścicieli kamienic!

Anarchiści w twojej okolicy”

MOJE ESENCJALNE POTRZEBY ZAMIENIANE SĄ W LUKSUSY

Powyżej cytowany plakat, jak również moja indywidualna inicjatywa w postaci tej skromnej publikacji to nic innego jak reakcje na postępującą udrękę, którą mogę obserwować na codzień z mojego okna. To rodziny, które nie będąc już w stanie płacić rosnących czynszów zmuszone są do niechcianej wyprowadzki. To coraz większa liczba sąsiadów wiążących ledwie koniec z końcem, którzy opierają sią „wysiedleniu” poprzez dalsze płacenie czynszu kosztem ciągłego zaciskania pasa na każdym kroku. To nowe osoby z wyższych klas wprowadzające się na miejsce tych „wysiedlonych”, osoby z wyższych warstw społecznych, które w znacznej większości i wbrew temu co sami o sobie twierdzą nie wnoszą do społeczności niczego co by faktycznie służyło ogółowi, a jedynie swoja pychę, arogancje i egoistyczne postawy. To powstające w naszej okolicy luksusowe mieszkania dla nowobogackich, apartamenty naszpikowane kamerami monitorujacymi cały budynek i jego okolice, ze strażnikami pilnującymi aby ktoś z niższej warstwy społecznej nie ważył się przekroczyć tych elitarnych progów. Kto wie czy ta kolejna rozpoczęta budowa na rogu mojej ulicy to już nie car-loft dla bogatych ekscentryków, którzy mają kaprys wjeżdżania do swoich mieszkań samochodem przy pomocy windy...

To wszystko obserwuje na codzień podczas spacerów z psem, robienia zakupów w hurtowniach z preparatami dla ubogich (supermarketach), podczas spotkań w parkach, rozmów i dyskusji na rogu ulicy z mniej lub bardziej znanymi sasiadami, podczas oczekiwania na metro jadąc do pracy... pytając sie jednocześnie dlaczego tyle ze stojących na peronie osób rozgląda się tak nerwowo... i odgadując, że zachowują się tak gdyż po raz kolejny w tym miesiącu podejmują właśnie próbę przemycenia się z punktu A do punktu B bez biletu gdyż nie stać ich już na wszystkie miejskie „luksusy”: na w miare zjadliwą żywność, na opłaty czynszowe, na opłaty za prąd i gaz, opłaty za leki, opłaty za komunikacje, opłaty za minimalną dawke kultury i rozrywki, koszta urlopu i wakacji, itd.

Obserwując to wszystko od lat, zawsze intrygowała mnie myśl o możliwościach odmiany tego stanu rzeczy. Tym bardziej iż wszystkie te problemy dotyczą także mnie samej... Ja także rozglądam się nerwowo na stacjach metra gdyż mnie rownież od dawna nie stać już na wszystkie te „luksusy”. Jednocześnie, od lat nie mam już złudzeń co do sensu oddelegowywania tych problemów w ręce polityków, partii politycznych i administracji państwowej. Dlatego też zaczęłam interesować się historią ruchów społecznych i możliwościami odmiany z perspektywy bezpośredniej inicjatywy i auto-organizacji ze strony samych zainteresowanych... czyli ludzi takich jak ja i moi sąsiedzi na przykład.

W ten sposób dotarłam do różnych interesujących doświadczeń i koncepcji oddolnej i bezpośredniej transformacji stosunków czynszowych. Wśród tych doświadczeń najbardziej zainteresowały mnie dwie ich formy: bezpośrednia autoredukcja kosztów utrzymania oraz koncepcja strajków czynszowych. Informacjom i refleksjom na ten temat poświęcam więc ten tekst żywiąc zarazem nadzieję, iż refleksje te znajdą jakiś oddźwięk pośród lokatorów... czy to na mojej ulicy czy gdziekolwiek indziej.

PORADNICTWO JEST POTRZEBNE, BEZPOŚREDNIA INTERWENCJA KONIECZNA!

Tradycja oporu i organizowania się lokatorów objawiła się w miare jej studiowania być długą, bogatą i różnorodną. Niemal zawsze pierwszymi aktami takiej samopomocy stawały się punkty poradnicze dla lokatorów wspierające ich poradą w kwestiach administracyjnych i prawnych. Także formy legalnego publicznego protestu mają na tym terenie długą i barwną tradycję: pikiety pod gmachami rad dzielnicy i miasta, manifestacje lokatorskie, obwieszczenia, plakaty i spotkania informacyjne.

Co charakteryzuje sferę poradniczą, poza dzieleniem się pożyteczną wiedzą w tej materii, to niestety indywidualistyczny i konsumpcyjny charakter relacji jakie ona powiela. Każdy lokator idzie do ekspertów po porade, robi to przeważnie we własnym interesie i interesie własnej rodziny, konsumuje na swój osobisty pożytek dane mu porady i po ich uzyskaniu dalej zmaga się z problemem sam. I nawet jeżeli uda mu się postawić na swoim to niewiele to zmienia z perspektywy problemu jako takiego. Moje krytyczne postrzeganie poradnictwa sprowadza się więc do refleksji iż ograniczaniu się wyłącznie do organozowania punktów poradniczych towarzyszy moim zdaniem brak budowania pokładów solidalności i kolektywności pomiędzy lokatorami.

Wystąpienia publiczne mają natomiast silny charakter informacyjny i mobilizujący. Jednak i tę formę działania należy poddać krytycznemu oszacowaniu. Mimo iż wysąpienia publiczne są dużym krokiem do przodu w porównaniu z poziomem poradniczym i niesą ze sobą obiecujący potencjał kolektywnego działania, to warto zauważyć iż akty te mają najczęściej charakter rozczeniowy. Odnoszą się niemal zawsze do świata polityki z prośbami lub żądaniami o interweniowanie w interesie poszkodowanych. Nie podejmowane są w związku z tym działania zmieniające bezpośrednio sytuację poszkodowanych, nie dotykana sama logika ustalania wysokości czynszów, pomijana kwestia samej istoty stosunków czynszowych. Kwestie te nie są konfrontowane z żadną konkretną oddolną społeczną interwencją (czy alternatywą).

Właśnie z powodu tych słabości działalności poradniczej i roszczeniowych wystąpień publicznych, koncepcje autoredukcji kosztów utrzymania i strajku czynszowego zainteresowaly mnie o wiele bardziej: ich bezpośredni, kolektywny, solidarnościowy charakter, a zarazem ich sprawdzona wielokrotnie w przeszłości skuteczność. Dlatego w tych właśnie formach działania pokładam największe nadzieje na konkretne zmiany na tym odcinku nierówności społecznych. I oto jest ostateczny powód dla którego zdecydowałam się opublikować swoje refleksje na ten temat.

***

„Zamiast płacić więcej, gnieść się coraz bardziej w coraz mniejszych pomieszczeniach, wyprowadzać się czy oszczędzać do granicy obłędu... zredukujmy opłaty czynszowe!”

2. STRAJK CZYNSZOWY – WSTĘPNE ROZWAŻANIA

W podniższym tekście kluczowymi terminami będzie szereg zbliżonych do siebie pojęć: strajk czynszowy (centralne pojęcie dla tego tekstu), bojkot opłat czynszowych, oddolna dystrybucja dóbr wytworzonych przez społeczeństwo, bezpośrednia autoredukcja kosztów utrzymania, akty kolektywnego zaspokajania potrzeb życiowych w sposób inny niż oferowany przez państwo, itp. Aby nie komplikować sprawy nie będe skrupulatnie definiowała różnic pomiędzy wszystkimi tymi pojęciami. Podczas gdy jedne z nich są bardziej precyzyjne albo radykalne od drugich, wyrażają one ten sam kąt podejścia do kwestii czynszowych. Zasadniczo opisują one różne warianty procesów kolektywnego obniżania opłat czynszowych przez lokatorów w celu podniesienia swojej stopy życiowej. Jak nie trudno jest się domyślić są to akty wyzwalajace się z ram demokratycznego prawa będącego gwarantem niesprawiedliwych stosunków własnościowych i czynszowych. Stosunków, jak uważam, błędnie zaakceptowanych przez społeczeństwo, konsekwencją czego jest błędne podtrzymywanie autorytetu państwa i jego prawa stojących na straży tych stosunków... To klasyczne błędne koło, z którego musimy się wydostać podejmując wspólnie działania poza tymi schematami jeżeli chcemy poprawić swój los.

Jedyną istotną różnicą, której warto się bliżej przyjżeć jest wynikająca z porównania idei strajku czynszowego i autoredukcji kosztow utrzymania.

STRAJK CZYNSZOWY A BEZPOŚREDNIA AUTOREDUKCJA KOSZTÓW UTRZYMANIA

Strajk czynszowy, choć w pewnej formie może być również prowadzony w sposób nie podlegający kontroli instytucji państwa, koncentruje się, i to leży w samej w naturze idei strajku, na formułowaniu, a następnie forsowaniu konkretnych żądań dotyczących odniżki czynszów. W związku z tym, że opiera się na żądaniach, charakteryzuje go procedura negocjowania i związanego z tym końcowego kompromisu pomiędzy negocjującymi stronami (strajkującymi lokatorami i właścicielem nieruchomości/władzami). Strajk czynszowy jest więc środkiem pośrednim: pomiędzy samym działaniem (podjęciem strajku), a celem do którego ono zmierza (obniżka czynszów) znajduje się akceptowana przez podejmujących się tej formy konfrontacji mozolna do przebycia droga: żądania... negocjacje... kompromisy... . Na przebyciu tej drogi koncentruje się cała energia, determinacja i inwencja prowadzącej strajk społeczności.

Autoredukcja kosztów utrzymania, czyli kolektywne podjęcie się ich obniżenia, jest formą działania bezpośredniego. Społeczność lokatorska ustala iż od danego momentu poprostu redukuje wysokość opłat o konkretną sumę i wprowadza te decyzje bezpośrednio w życie czyniąc z tej idei fakt dokonany. Tak więc pomiędzy działaniem (obniżeniem opłat), a celem (... obniżeniem opłat) ... nie leży nic. Cała energia organizacyjna, determinacja i inwencja społeczności koncentruje wówczas na odpowiedzi na reakcję ze strony „rządzących i posiadających”, a nie na dyskutowaniu żądań, prowadzeniu negocjacji i sporach wokół ceny kompromisu.

Jak łatwo się domyślić zachodzi też możliwość, że strajk czynszowy przekształci się w bezpośrednią autoredukcie w wypadku gdy negocjacje skończą się fiaskiem, a lokatorzy okażą się wystarczająco zdeterminowani i konsekwentni aby ustalić w odpowiednim momencie iż pomimo braku kompromisu obstają przy swoim i wprowadzają swoje postanowienia w sposób bezpośredni (samoredukując).

Logiczne pytanie, które nasuwa się w tym miejscu jest następujące: Jaki jest w takim razie sens podejmowania się strajku czynszowego? Czy o wiele sensowniejsze nie jest pominięcie tego żmudnego i często prowadzącego do wewnętrznych konfliktów procesu, ogłaszając od razu bezpośrednią autoredukcje kosztów (rzecz jasna uzasadniając przyczyny tej decyzji). Intuicyjnie odpowiadam: tak, jeżeli jesteśmy przekonani, że nam się ta redukcja należy, oszczędźmy sobie tej żmudnej drogi!

A jednak, na dzień dzisiejszy biorąc pod uwage poważny zanik jakichkolwiek form oddolnego kolektywnego działania, forma strajku wydaje się również warta propagowania, czy też po prostu realniejsza do upowszechnienia. Dlatego tekst ten poświęce głównie tej formie działania. Mimo to, śledząc moje dalsze rozważania dotyczące właśnie strajku czynszowego, proponuje pamiętać o formie autoredukcji jako bezpośredniejszej do strajku alternatywie. Dylemat „strajkować czy bezpośrednio autoredukować” powróci w tym tekście przynajmniej raz jeszcze we fragmencie dotyczącym ustalania przez strajkujących żądań.

KOMPLEKSOWOŚĆ MOTYWACJI LEŻĄCYCH U PODSTAW DECYZJI O PODJĘCIU STRAJKU

Strajki czynszowe są elementarną częścią historii stosunków czynszowych. Przyjżyjmy się zatem jakie procesy były tradycyjnyjnie impulsami leżącymi u podstaw decyzji o zorganizowaniu strajku. Były nimi z pewnością wzrosty opłat czynszowych przy jednoczesnej stagnacji płac czyli dokładnie to z czym mamy do czynienia dziś od Moskwy po Edynburg. Ale także niepokojący stan mieszkań będący nieadekwatnym do czynszów jakie płacono, czy tez wygórowane i bezpodstawne wymagania właścicieli i wynajemców lokali czy budynków odnośnie lokatorów. W specyficznych momentach dochodziło również do bojkotu czynszów jako reakcji na szersze wydarzenia społeczne czy polityczne.

Opisywany na wstępie plakat grupy anarchistycznej okazuje się ponownie pomocny. Odwołuje się do paru motywów naraz. Z jednej strony strajk czynszowy proponowany jest jako reakcja na umotywowane wyłącznie chęciami zysku i stosowane bezrefleksyjnie podnoszenie wysokości opłat czynszowych i na wynikające z tego problemy obniżenia standartu życia wielu rodzin, a także wymuszonych przeprowadzek. Jednocześnie, „anarchiści z twojej okolicy” deklarują tę formę kolektywnego działania jako właściwą reakcje na zrzucanie na nasze barki rezultatów kryzysu „finansowego”, wyrażając się bardzo jasno: „Państwo opiekuje się bankami, my musimy pomóc sobie sami”. To o wiele szerzej rozumiany i wymagający od adresata głębszej refleksji motyw działania. To motywacja wypływająca z poczucia konieczności podjęcia konfrontacji z klasą rządzących i posiadających, forma oddolnej odpowiedzi na atak z góry. Mamy więc do czynienia z kumulacją obu motywów, która czyni moment i kontekst wezwania do strajku czynszowego bardzo adekwatnymi i mającymi szanse znaleźć oddźwięk i poparcie wśród dużej liczby mieszkańców naszej dzielnicy. Ma w każdym bądź razie moje poparcie, a także niektórych z sąsiadów z którymi miałam już okazje na ten temat rozmawiać.

Analizując pobódki prowadzenia strajków czynszowych odkrywamy więc iż ta forma oddolnej interwencji daje nam nie tylko możliwość punktualnego regowania na naszą osobistą sytuacje i niesprawiedliwość stosunków czynszowych, ale także na agresywne odgórne procesy ekonomiczno-polityczne (choć tak na prawde to właśnie one leżą u podłoża naszej sytuacji). Strajk czynszowy jest więc bardzo silną i dalekosiężną bronią w naszych rękach, w rękach lokatorów.

KOLEKTYWNY I INDYWIDUALNY CHARAKTER STRAJKU

W zależności od motywacji wariować może też skala wielkości strajku czynszowego. Strajk może przybrać formę indywidualego bojkotu czynszu przez zdesperowanych pojedyńczych lokatorów gdy stają oni w konflikcie z kamienicznikiem (aczkolwiek warto pamiętać, że relacja czynszowa jeżeli się jej dokładniej przyjżeć jest konfliktowa sama w sobie!). Może być również działaniem prowadzonym kolektywnie, gdy w strajku bierze udział cała kamienica lub jej część, będąc jednak działaniem wciąż rozumianym w partykularnym interesie zamkniętej grupy lokatorów. Wreszcie, mamy do czynienia z masowymi strajkami czynszowymi, podczas których lokatorzy różnych domow, ulic, a czasem nawet różnych części miasta, wspólnie i solidarnie przystepują do akcji występując w kolektywnym interesie czynszowników, budując tym samym swoistą tożsamość społeczności znajdującej się po konkretnej stronie relacji czynszowej. W największych strajkach czynszowych brało udział powyżej 100 000 osób! Tu odsyłam wszystkich zainteresowanych do innego tekstu, w którym to przytaczam konkretne przykłady i efekty masowych strajków czynszowych – tekst nosi tytuł „Okradani trzy razy dziennie. Anarchiści, a ruch lokatorski”.

Nie trzeba chyba specjalnie wyjaśniać ani udowadniać, iż nim większa partycypacja tym większa siła tkwiąca w strajku. A jednak, większość masowych strajków czynszowych w przeszłości inicjowana była przez male grupy i stowarzyszenia lokatorskie. Dzięki konsekwentnej postawie, nieuległości i wzajemnej solidarności tych małych inicjatyw, z biegiem czasu przyłączały się do nich kolejne grupy lokatorów, czy też całe społeczności, aż liczba strajkujących osób sięgała kilkadziesięciu tysięcy. Władze państwowe i kamienicznicy byli wielokrotnie zmuszani do uległości pod ciężarem kolektywnych wystąpień na taką skalę i rezygnowały tak z forsowania swoich rabunkowych planów wobec lokatorów, jak i z represji wobec uczestników i inicjatorów strajków. To ważna informacja dla aktualnie działających inicjatyw lokatorskich, które odrzucają dyskusję o podjęciu strajku z obawy przed represjami i odwetem ze strony państwa i kapitalistów.

Aczkolwiek również bojkoty prowadzone od początku do końca z udziałem „jedynie” kilkudziesięciu osób, gdy dobrze zorganizowane, także przynosiły daleko idące zmiany w ogólnych kwestiach mieszkaniowych i przedewszystkim w losie samych zainteresowanych. W efekcie także pojedyńczy akt bojkotu czynszu ze strony zdesperowanego lokatora jest w stanie doprowadzić do oczekiwanych rezultatów. Aczkolwiek słabym punktem tego typu indywidualnych konfrontacji z całą maszyną administracyjną i kapitalistycznym walcem jest jednak towarzysząca mu najczęściej anonimowość.

Taka indywidualna interwencja pozostaje daleka od esencjalnej, z mojego punktu widzenia, potrzeby radykalnej transformacji stosunków mieszkaniowych jako takich. Do jej przeprowadzenia indywidualny akt bojkotu jest niestety daleki od skutecznego...

OCZEKIWANE KOŻYŚCI ZE STRAJKU CZYNSZOWEGO

Wbrew pozorom, paleta celów uzyskaniu których służyć mają akty bojkotu czynszów objawia się bardziej szeroka niż mogłaby się wydawać. W najbardziej banalnych przypadkach może chodzić o wymuszenie na wynajemcach/zarządcach kamienic zdeklarowanych przez nich napraw czy remontów, o egzekwowanie konkretnych kwestii umożliwiających bezpieczne i zdrowe mieszkanie. W kontekście bardziej ogólnym, i przeze mnie tu przedewszystkim omawianym, chodzi o aktywne i oddolne regulowanie kosztów mieszkaniowych m.in. poprzez używanie metody faktów dokonanych. Warto w tym miejscu podkreślić, że sama metoda regulowania wysokości czyszów metodą faktów dokonanych stosowana jest przez drugą strone (kamieniczników i struktury państwowe) na każdym kroku.

Pojmując kwestie jeszcze bardziej społecznie, praktykowanie strajków czynszowych ma na celu uczynić oddolne redukowanie wysokości kosztów utrzymania (a więc nie tylko czynszu, ale także koszta energii, koszta transportu komunalnego, żywności, produktów pierwszej potrzeby...) powszechnie akceptowaną formą działania w jak najbliższej przyszłości i na tak długo dopóki musimy funkcjonować w ramach tego niesprawiedliwego systemu społecznego. Forma ta zarazem wzmacnia poczucie więzów społecznych, solidarności oraz konieczności przejmowania spraw w nasze ręce we wszelkich obszarach społecznych.

Ważnym podkreślenia w tym miejscu jest fakt, iż problem mieszkaniowy jako taki nigdy nie będzie mógł zostać rozwiązany sam w sobie. Wynika to z faktu, iż tak centralne dla niego kwestie jak czynsz, własność prywatna, zarobki, dostęp do mieszkań, stan i liczba lokali mieszkaniowych w danym regionie... zazębiają się z całą gamą innych trybów, które są kontrolowane i opierają się na logikach państwowej i kapitalistycznej. Dlatego doświadczenia wynikające ze strajku czynszowego, tak samo jak doświadczenia wynikające ze strajku w miejscu pracy, mają dodatkową wartość. Polega ona na inicjowaniu oddolnych procesów dystrybucji dóbr wytworzonych przez społeczeństwo w dalszych obszarach społecznych czyli generownia całkiem nowego procesu rozbijającego dominującą logikę dystrybucji.

Koniec końcem chiałabym podkreślić iż strajk czynszowy w przeciwieństwie do wielu innych form reakcji na niesprawiedliwość społeczną nie pozostaje jedynie symbolicznym aktem protestu tak jak większość manifestacji, pikiet czy nawet śmiałych akcji sabotażowych. Strajk czynszowy to kolektywne wprowadzanie zmiany tu i teraz. To wygenerowanie z wielu odizolowanych ludzkich trosk, problemow i dramatow kolektywnego aktu polepszenia jakości swojego życia i życia innych potrzebujących tej zmiany. To koncepcja pokonywania problemu niesprawiedliwości, którą można przenieść na inne obszary społeczne.

RÓŻNORODNE FORMY UCZESTNICZENIA

Centralną i zarazem najprostrzą formą uczestniczenia w strajku czynszowym jest po prostu ustalone wspólnie z innymi lokatorami nie wpłacanie czynszu na konto wynajemcy (bądź też nie płacenie go w narzucanej formie). I do tego aktu niejako sprowadza się cała siła tej formy konfrontacji. Jednak przygotowując strajk czynszowy musimy zdać sobie sprawę iż tak naprawde jest o wiele więcej form w nim uczestniczenia. Ten fakt otwiera możliwość aktywnego w nim udziału również tych osób czy społeczności, które z różnych powodów nie należą bezpośrednio do grona bojkotujących opłaty.

Do takich form uczestniczenia należy na przykład rozpowszechnianie samego strajku na różne sposoby, np. przygotowywanie i rozwieszanie obwieszczeń i plakatów informujących jak największą ilość ludzi o motywach, zamiarach, ideach i celach związanych ze strajkiem. Także pisanie tekstów wspierających merytorycznie pozycje strajkujących oraz rozpowszechnianie takich materiałów. To istotny element zasilający siłę strajku, tymbardziej w obliczu oczekiwanego ataku za strony mediów i lokalnych polityków stojących niemal zawsze po stronie posiadających (kamieniczników). Do dalszych form solidarnego współudziału w konfrontacji należy umieszczanie wszelkiego rodzaju transparentów w miejscach publicznych, a także branie udziału w otwartych zgromadzeniach towarzyszących strajkowi...

Każda forma działania, która trwa dłużej niż parenaście minut i w której biorą udział więcej niż 2 osoby potrzebuje spotkań aby móc w ramach wspólnych dyskusji podejmować decyzje i korygować przebieg akcji. Organizowanie takich regularnych zgromadzeń (w trakcie trwania strajku) w taki sposób aby jak największa ilość osób mogła brać w nich udział to także ważne zadanie do przejęcia przez strajkujących lokatorów i społeczność ich wspierającą.

Reakcje na lokatorski bojkot opłat czynszowych ze strony rządzących i posiadających charakteryzuje zazwyczaj agresywność. Groźby wypowiedzenia lokalu, próby eksmisji czy terror psychiczny przy użyciu przychylnych im ustaleń prawnych to tylko część z możliwych reakcji. Tak więc przeciwdziałanie i reagowanie na wszelkiego rodzaju ataki to kolejny obszar uczestniczenia czy też aktywnego opowiedzenia się po stronie strajku. Pozyskanie wsparcia rozumiejących naszą walkę prawników to tylko jedna możliwość. Zbiorowe blokowanie prób eksmisji strajkujących lokatorów to forma wymagająca zaangażowania większej ilości osób. Poszukiwanie zrozumienia i wsparcia dla strajku wśród załóg lokalnych zakładów pracy i innych inicjatyw społecznych to kolejne istotne zadanie.

Jak widzimy strajk czynszowy wymaga o wiele więcej zaangażowania niż jedynie wstrzymanie płatności.

Gdy dochodzi do strajku czynszowego wszyscy mogą mieć ręce pełne solidarnego działania jeżeli tylko uznają słuszność tej drogi. Jak ktoś już kiedyś napisał: “Autoredukcja oznacza jednostronną redukcję czynszów przeprowadzoną przez lokatorów w formie strajku czynszowego. Polecam, pod warunkiem jednak, że jesteście w miare dobrze zorganizowani!”

***

„Strajki są zorganizowane kamienica po kamienicy, klatka schodowa po klatce schodowej, z regularnymi spotkaniami, info-biuletynami, gazetami ściennymi, obwieszczeniami, publikacjami i demonstracjami. W podczas trwania strajku coraz więcej ludzi zaczyna kontrolować kamienice w których mieszkają pytając się siebie samych ile powinni właściwie płacić za czynsz, ile są w stanie i ile chcą płacić, dlaczego wogóle płacą czynsze i na co innego mogły by te pieniądze iść. W tym samym czasie kolektywnie pilnują aby zarówno komornik jak i policja nie były w stanie egzekwować swoich wrogich działań wobec społeczności”

3. ORGANIZUJEMY STRAJK CZYNSZOWY

POTRZEBA ZMIANY WŁASNEGO PODEJŚCIA I PODEJŚCIA NASZYCH SĄSIADÓW

Jak już wcześniej zaznaczyłam, nim większa partycypacja tym większa siła strajku. Niby prosty wniosek, ale jak się to ma do realnych uwarunkowań? Jak się to ma do zatomizowanego przez kapitalizm społeczeństwa, odizolowanych od siebie społeczności, do nas, którzy zatraciliśmy zdolność samoorganizowania się gdyż przyzwyczailiśmy się do tego, że to państwo (jego struktury i instytucje) nas organizuje, do wszędzie wyczuwalnego indywidualizmu, egoizmu, współzawodnictwa i postaw konsumpcyjnych... jak to się ma do tego realnego rozkładu solidarnej tkanki społecznej?
Właśnie przełamanie tych systemowo narzuconych, sztucznie podsycanych i dzielących nas postaw wydaje się być fundamentem dla organizowania akcji kolektywnej autoredukcji kosztów utrzymania. Przygotowaniom do strajku czynszowego muszą towarzyszyć więc różnorodne działania pobudzające wzajemne relacje i między-lokatorską, miedzyludzką, solidarność. Działania pobudzające świadomość siły leżącej w naszych rękach. Siły, dzięki której, jeżeli zaczniemy reagować kolektywnie i konsekwentnie, możemy przejść do ofensywy w walce o godne życie,.
Obudzić musi się pośród nas także nowa perspektywa, nowe podejście, nowy kąt pojmowania i spojrzenia na takie kwestie nak „własność” czy „prawo/legalność”. Zasadniczo, niepodważalny kult „prawa własności” musi zostać odczarowany, zdemaskowany, przedefiniowany i uznany jako elementarna przyczyna niesprawiedliwości społecznej, podczas gdy pojęcie „prawa” („legalności”) musi transformować od rozumianego przez pryzmat doktryny demokracji państwowej czyli gwaranta ładu i porządku na użytek podtrzymania relacji kapitalistycznych, do prawa rozumianego jako uniwersalnej i niepodważalnej możliwości samostanowienia i życia w godności.
Jak może taka transformacja jednak następować realnie? Przyglądając się doświadczeniom z przeszłości, zauważam iż kluczowym dla takiego procesu jest tworzenie sposobności i pobudzania społecznej kultury spotykania się i rozmawiania w wiekszym gronie o naszych problemach i potrzebach. Mam na myśli przedewszystkim publiczne spotkania, w miejscach pracy, zamieszkania, w parkach i skwerach miejskich. W ramach takich publicznych spotkań, czy to osiedlowych czy w zakresie domu/kamienicy powinna rozwijać się kolektywna odwaga wyrażania swoich prawdziwych potrzeb i pragnień - często głęboko skrytych pod warstwą poczucia niemocy i zastąpionych przyzwyczajeniem do panujących stosunków. Powinno rozwijać się poczucie wiary w to, że wszystko jesteśmy w stanie zmienić i pobudzając kolektywną odwagę nieodzowną aby przystąpić do realizowania naszych pragnień, egzekwowania naszych potrzeb.

Takie ożywienie kultury spotkań i zgromadzeń wydaje się mieć większe szanse realizacji na bazie istniejących już teraz sieci społecznych, grup sąsiedzkich, klubów osiedlowych... Abyśmy mogli zacząć myśleć o strajku czynszowym, wszędzie tam gdzie żyją bezpośrednio dotknięci problemem niedostatku, dojść musi do wzrostu poziomu wzajemnej komunikacji, do zintensyfikowania ogólnej kolektywnej aktywności. Co ciekawe, samo dyskutowanie i przygotowywanie strajku czynszowego jest procesem wspierającym te tendencje.

A więc ... nie warto czekać. Jeśli jest nas już garść osób, ktore chcą coś zmienić, zacznijmy od siebie samych i motywujmy innych... najlepiej własnym przykładem. Weźmy idee strajku czynszowego na usta. Rozmawiajmy, dyskutujmy o nim jak o realnym akcie. Weźmy się za konkretne przygotowania. Inni dotknięci problemem z pewnością wyrażą zainteresowanie. Niektórzy się do nas przylączą, a wielu zapewne nas wesprze!

KONKRETNE PRZYGOTOWANIA

Załóżmy więc, że jest nas grono osób... rodzin... sąsiadów... które gotowe jest podjąć decyzje o rozpoczęciu kolektywnej autoredukcji kosztów utrzymania... Załóżmy, że mamy już za sobą kilka luźnych spotkań, na których wymieniliśmy się naszymi wyobrażeniami i oczekiwaniami dotyczącymi tego wyzwania. Wyłonioną z tych dyskusji ogólną koncepcją strajku powinniśmy podzielić się następnie z dużą ilością osób, których ten problem też dotyczy. W pierwszej linii z naszymi sąsiadami, ale także ze zorganizowanymi inicjatywami społecznymi działającymi w naszej okolicy, które mogłyby nas wesprzeć. Nie mam tu na myśli w żadnym wypadku kontaktowania się z partiami politycznymi czy innymi lokalnymi strukturami administracji państwowej takimi jak na przykład „zarządy osiedlowe” (tzw. „zarządy osiedlowe” to coraz bardziej promowane przez państwo struktury kontroli społecznej; do tego dlaczego ufanie tym strukturom uważam za błąd powróce we fragmencie „Odrzucając leżące po drodze kłody”)

Jeżeli z ideą strajku skonfrontowana została wystarczająca ilość osób to następnym krokiem wydaje się zebranie wszystkich zainteresowanych do kupy i wspólne oszacowanie własnego potencjału, przydyskutowanie celów strajku, przyjęcia strategii dalszej mobilizacji, i przedewszystkim... wprowadzanie strajku w życie!
Z całą pewnością nie będzie nas opuszczało wrażenie, że jest nas wciąż za mało na tak daleko idącą konfrontację z „posiadającymi”. Dlatego warto zorganizować w międzyczasie serię spotkań informacyjnych w dzielnicy (w mieście), aby uczynić naszą interwencję, nasz plan, „publiczną tajemnicą”. Równocześnie warto propagować przyczyny strajku i samo zbliżające się jego nadejście innymi sposobami i kanałami (tymi, do których mamy zaufanie). To mogą być zarówno ulotki, plakaty czy napisy na murach kamienic jak i oświadczenia wysłane do oficjalnych mediów.

Kolejny krok to zwołanie publicznych zgromadzeń przygotowujących strajk. Z doświadczeń z przeszłości wynika, że zgromadzenia te powinny odbywać się regularnie, tendencyjnie coraz częsciej z czasem zbliżania się strajku, jak również rozprzestrzeniać się na dalsze okolice i dzielnice miasta. To nie tylko kwestia samego popularyzowania idei, ale również strategicznego utrudniania „posiadającym” uderzenia w konkretne ogniwo zapalne strajku w celu stłumienia konfrontacji w zarodku. Jeśli powiodło by się przyłączenie do strajku kolejnych społeczności to nie istnieje już coś takiego jak centrum czy zarodek akcji. Takich centrów jest wówczas wiele. Nie jest ważne, które ze zgromadzeń lokatorskich, która kamienica czy okolica jako pierwsza ogłosi strajk czynszowy... zanim społeczność inicjatorska będzie mogła zostać usankcjonowana przez „posiadających” wiele innych zdąrzy się przyłączyć! Istotnym wydaje się aby zanim wybuchnie strajk, poszczególne zgromadzenia lokatorskie miały możliwość przedyskutowania we własnych ramach kwestie oczekiwań i sposobów prowadzania strajku.

To chyba tyle z grubsza o procesie przygotowań. Moment zamykający naszą akceptację pasma wyrzeczeń to moment rozpoczęcia strajku...

CZEGO ŻĄDAĆ?

Najlepiej niczego.

Ze stawianiem żądań łączy się zawsze jeden zasadniczy problem. Każde żądanie jest zarazem samo-narzuceniem sobie ograniczenia w związku z tym, że jest odwoływaniem się do dobrej woli tych którzy siedzą przy sterze. Jest w związku z tym samo-ograniczeniem chociażby własnych pragnień i potrzeb. Przy dyskutowaniu żądań silimy się przeważnie na to aby były one „realne”, aby niosły ze sobą wysokie szanse realizacji, mając na myśli ni mniej ni więcej jak to na ile strona przeciwna przychyli się do naszych roszczeń. Oszacowując realność żądań odnosimy się zarazem do własnej niemocy, do wiążącego nas strachu przed sankcjami, przewidywanym oporem i stanowczością ze strony „posiadających”. Ustalamy więc ostatecznie tyw. żądania realne, żądamy minimalnie, aby tylko cokolwiek osiągnać.

Do czego prowadzi więc formulowanie żądań w perspektywie przygotowań do strajku czynszowego? W wypadku gdy strajk okazuje się efektywnym aktem, daje on nam minimalną poprawę naszego losu podczas gdy ilość energii włożonej w jego przeprowadzenie jest stosunkowo duża. Prawda jest więc taka, że to my sami stajemy sobie dodatkowo na drodze w walce o wymierną poprawe naszej sytuacji.

Tak więc wartym rozpatrzenia na samym wstępie jest opcja prowadzenia akcji anty-czynszowej bez wikłania się i ograniczania żądaniami; zastanowienia się czy sprawniejszym rozwiązaniem od frustrującego procesu ustalania i negocjowania żądań, nie jest po prostu ogłoszenie i wprowadzenie w życie bezdyskusyjnej i bezroszczeniowej autoredukcji opłat czynszowych i tym samym skoncentrowanie się od razu na obronie sprowokowanej tym posunięciem reakcji ze strony „posiadających”.
W wypadku jednak gdybyśmy mieli zdecydować się na wypracowywanie żądań, warto czynić to tak aby nie stały się one dla nas kulą u nogi...

Rzecz jasna najistotniejszym aspektem wydaje się dopasowanie żądań do specyficznej sytuacji naszej społeczności – społeczności zamierzającej podjąć walkę: jak definiujemy nasze potrzeby i pragnienia?... jak odnosimy się do faktu znajdowania sie na łaskach „posiadających”? ... jak oceniamy na konkretną chwilę siłę naszej społeczności? ... ile samozaparcia i solidarności jest ona w stanie wygenerować dodatkowo w trakcie wejścia w otwarty konflikt z „posiadającymi”? Odpowiedzi na te pytania powinny być przedmiotami kolektywnej dyskusji.

Kolejną rzeczą jest przyjrzenie się temu jakie żądania stawiały inne strajkujące w przeszłości społeczności i ich krytyczna ocena z perspektywy tego jak pomogły lub przeszkodziły one efektywnej autoredukcji czynszów. W efekcie, wybranie z owych doświadczeń żądań najodważniejszych, czyli takich przy stawianiu których nie stajemy sobie samych na drodze do zmian.

Przyjrzyjmy się więc palecie żądań stawianych podczas strajków czynszowych i za jednym zamachem także różnicą w ich radykalności. Dla ułatwienia sprawy zostawmy z boku żądania związane ze stanem budynków, zaległymi naprawami i dopełnieniem deklarowanych przez wynajemców świadczeń. Zasadniczo, najczęściej stawianymi żądaniami są żądania dotyczące zaniechania podwyżek czynszów. Takie żądanie dobrze jest poprzeć dokumentacją. Takową może być z jednej strony przedstawienie przerośniętych relacji pomiędzy naszymi dochodami a wydatkami na czynsz, i dla kontrastu, udokumentowany i ciężki do uzasadnienia wzrost dochodów właścicieli i zarządców kamienic.

Innym popularnym, a zarazem znacznie radykalniejszym żądaniem jest obniżenie aktualnej wysokości czynszów. W wypadku tego typu żądań proponowane od dołu wysokości mogą być różnie ustalane. Inspirującym źródłem doświadczeń w kwestiach autoredukcji kosztów utrzymania są konfrontacje, które miały miejsce we Włoszech w latach 70-ych. Podczas strajków czynszowych w Mediolanie wysunięto żądanie obniżenia czynszów nie przekraczających 10% dochodu czynszownika. To mocno solidarne podejście i radykalne postawienie sprawy wymaga jednak bliższego przyjrzenia się pewnemu aspektowi, a mianowicie temu w jaki sposób i z jakim nakładem energii osiągany jest miesięczny dochód przez różne osoby oraz jakie standarty/potrzeby zgłaszają poszczególne osoby. Wprawdzie rzadko zdarza się aby ludzie bogaci płacili wogóle czynsze, ale już ich dorośli potomkowie, żyjący z odstetek i nie muszący parać sie pracą zarobkową, czasami należą do grupy czynszowników, a nie są przecież koniecznie grupą lokatorów, na której „obdarowywaniu” efektami strajku zależałoby nam w pierwszej kolejności...

Prowadzi to do refleksji, iż niezależnie od żądań ważne jest aby społeczność wchodząca w strajk czynszowy była świadoma w czyim interesie wywołuje konflikt i stawia żądania - czy w interesie ludzi pracujących czyli w interesie wszystkich pokrzywdzonych przez sfery posiadających, czy też w interesie wszystkich płacących czynsz?

Ten dylemat rozwiązuje się dosyć szybko sam w momencie gdy żądania stajku czynszowego idą ramie w ramie z innymi żądaniami ludzi wyzyskiwanych w systemie kapitalistycznym. Tak zwani yuppies będą stronić od tego typu kampanii i akcji dążących do szerszych przemian społecznych ze względu na obawe przed utratą własnych przywilejów i wpływów.

Z drugiej strony, jak juz jesteśmy przy „obdarowywaniu” efektami strajku, istotną kwestią jest formułowanie żądań (i prowadzenie konfrontacji) nie tylko w interesie lokatorów bezpośrednio biorących udział w strajku, ale rownież w interesie wszystkich tych których dotyczą problemy leżące u przyczyn strajku. To nie tylko kwestia wynikająca z zawsze wartej pobudzania oddolnej solidarności, ale też strategiczna siła takiego formułowania żądan (i prowadzenia walki) otwierająca możliwość przyłączenia się do strajku w dowolnym momencie dalszym kręgom dotniętych problemem osób.

Stawiając żądania wobec „posiadających” musimy zacząć, bądź przed samym przystąpieniem do strajku bądź też w jego trakcie, od żądania udostępnienia szczegółowego budżetu dotyczącego administrowania lokalami przez konkretnego zarządcę. W wypadku większego koncernu lub społdzielni należy przyjżeć się przedewszystkim kosztom chłoniętym przez sztab menadżerów, konsultantów i administracji i żądać redukcji tej sfery zażądzania co prowadziłoby do obniżenia całościowych kosztów związanych z administracją kamienic, a więc automatycznie z obniżeniem płatności za użytkowanie lokali. Najczęściej jest tak iż lokatorzy nie mają żadnej kontroli nad kosztami administracji i wydatkami zarządców, opłacając w ten sposób nieświadomie grupę darmozjadów.

Żądania strajku czynszowego powinny poruszać także kwestie mieszkaniowe osób bezrobotnych i korzystających z łaskawego państwowego wsparcia. W związku z tym żądania dotyczyć mogą przykładowo udostępnienia wolno stojących mieszkań osobom o najniższych dochodach po bardzo kożystnej opłacie lub wręcz udostępnienia ich tym osobom bezpłatnie.

W związku ze świadomością iż czynsz jest systemowo podyktowanym oddawaniem naszych ciężko zapracowanych dochodów na konta darmozjadów, żądanie większej kontroli i przejrzystości sfery administracyjno-zarządzeniowej, powinniśmy konsekwentnie rozszerzyć radykalniejszym żądaniem całkowitej zmiany kontroli nad procesami administrowania kamienicami, w sensie oddania tych kompetencji w ręce samych lokatorów. To wymagałoby stworzenia odpowiedniej oddolnej lokatorkiej struktury. Taka zmiana zredukowałaby koszta administacyjne do minimum. Tym samym, im więcej lokatorów byłoby zaangażowanych w zadania administracyjne tym mniej obciążały by one poszczególne osoby i zadanie to stawałoby się mniej czasochłonne.
Warto zauważyć, że tego typu żądanie, czy też praktyczne przejęcie administracyjnej kontroli przez samych mieszkanców, jest głęboko sięgającą pozytywną zmianą relacji społecznych wybiegającą daleko poza samą problematykę czynszowo-mieszkaniową. To przykład na to jak istotne społecznie mogą być konfrontacje na tej płaszczyźnie.

MOMENT, MIEJSCE I OKOLICZNOŚCI OGŁOSZENIA STRAJKU

Nie bez znaczenia dla konfrontacji czynszowej wydaje się być moment, miejsce i sposób ogłoszenia strajku. Jeżeli uznamy omawianą już wcześniej ilość osób biorących udział w strajku oraz fakt opublicznienia strajku za elementy sprzyjające jego efektywności, to kolejnymi strategicznie ważnymi krokami wydają się odpowiednie dobranie miejsca i momentu jego ogłoszenia.

Ustalając moment wydaje się iż warto odnieść się do lokalnych tradycji. Są miasta w których trudno jest sobie wyobrazić lepszy moment do ogloszenia ostrajkowania (bądź bezpośredniej autoredukcji) opłat czynszowych niż dzień 1 maja. To moment, który tradycyjnie mobilizuje (w różnorodny sposob) wszyskich dotkniętych i wrażliwych na niesprawiedliwość społeczną. To dzień, w którym wszelkie oddolne ruchy społeczne akcentują swoją obecność. To chwila, w której nadzieja na to iż wydaży się coś co da początek zmianą na lepsze, jest przenoszona na ulice. Właśnie w takich okolicznościach, w obecności tysięcy naelektryzowanych pragnieniem radykalnym zmian ludzi, ogłoszenie strajku czynszowego wydaje się strategicznie najodpowiedniejsze; rzecz jasna poprzedzone wcześniejszymi przygotowaniami, kampanią mobilizującą i informacyjną.

Pierwszy maja jest oczywiście tylko przykładem praktycznego i strategicznego rozwiązania tego dylematu. W efekcie chodzi o ogłoszenie strajku w sposób jak najbardziej publiczny aby uniknąć anonimowości w tej konfrontacji z bardzo wpływowymi przeciwnikami/instytucjami. Chodzi więc w efekcie także o specyficzne miejsce ogłoszenia strajku aby uzyskać od początku szeroki rozgłos społeczny i niezależnie od ilości bezpośrednich uczestników strajku stworzyć możliwie szeroką bazę różnorakiego poparcia. Takim odpowiednim miejscem wydaje się być masowy wiec społeczny. Wiecu pierwszo-majowego nie trzeba specjalnie organizować bo odbywają się one siłą własnej dynamiki co roku. W wypadku wątpliwości co do tej idei zostaje albo wybrać inny lokalnie adekwatny moment albo taki wiec sprowokowac (zorganizować).

Oczywiście omawiane tu optymalne okoliczności rozpoczęcia strajku należy potraktować przykładowo, a nie uniwersalnie. Czas, miejsce i okoliczności ogłoszenia strajku zależą od lokalnych i punktualnych uwarunkowań. Potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której przystąpienie do strajku może zostać podjęte bez długotrwałych mobilizacji i przygotowań, w sposób spontaniczny, w miejscu i momencie wynikającym z potrzeb chwili, a nie z wypracowanej dokładnie strategii. Szczerze mówiąc, sercem i emocjami jestem wręcz bliższa takiemu własnie dynamicznemu przebiegowi zdarzeń, tym bardziej iż element zaskoczenia drugiej strony też nie jest bez znaczenia w tego typu konfrontacjach. Jednak obserwując faktyczny potencjał jaki drzemie w społecznościach z którymi mam na codzień do czynienia (w moim miejscu zamieszkania; w miejscu pracy; oraz w miejscu zamieszkania mojej rodziny), dochodzę do wniosku, że oczekiwanie na zaskakujący i spontaniczny zwrot prowadzący do wybuchu zbiorowych akcji anty-czynszowych może się okazać wielce frustrujące, podczas gdy każda jedna opłata czynszowa przekłada się na kolejne dni w których zaciskamy pasa. Dodatkowym aspektem jest fakt iż spontaniczne przystąpienie do strajku wydaje się również nieść ze sobą o wiele wiecęj ryzyka.

Na dzień dzisiejszy, poruszone tu strategiczne przygotowywanie i konsekwentne dyskutowanie momentu, miejsca i okoliczności przystapienia do strajku wydaje mi się zatem optymalniejszym rozwiązaniem.

***

„Lokatorzy, którzy przecież w dużej mierze tak czy siak nie ufają władzą i nie są kompletnie uzależnieni od administracyjnej bezczynnosci, są w posiadaniu bezwzględnej broni – w każdej chwili mogą zatrzymać czynsze we własnych rękach!”

4. ODRZUCAJĄC LEŻĄCE PO DRODZE KŁODY

KŁODY KTÓRE SĄ NAM POD NOGI RZUCANE ORAZ TE, KTÓRE RZUCAMY SOBIE SAMI...

Jak nie trudno jest się domyslić lista przeszkód blokujących wprowadzenie strajku, jak również lista przewidywanych niebezpieczeństw mogących wystąpić w trakcie jego trwania, są tak długie jak różnorodne.

Odniosłam się już nieco wcześniej co do największych problemów towarzyszących rozważaniom o podjęciu strajku, problemów poczucia strachu i niemożności: strachu przed srogimi konsekwencjami ze strony kamienicznikow i ich poplecznikow oraz niemożności podpowiadajacej nam iż „nie jesteśmy w stanie i tak nic zmienić”. Tymi to nastawieniami skutecznie sami blokujemy jakakolwiek możliwość idącą w tę strone.
Do dalszych przeszkód, w pewnym sensie zakorzenionych w nas samych, nazwijmy je więc przeszkodami tkwiącymi wewnątrz społeczności, należą wspomniane także już wcześniej zróżnicowana sytuacja materialna i przynależność klasowa. A także nasze słabości jak paranoiczne poczucie potrzeby rywalizacji czy wręcz, wzajemna zazdrość wobec innych, mimo iż ich sytuacja jest analogiczna do naszej...

Kwestią utrudniającą podjęcie wspólnych aktów strajkowych leżącą zasadniczo poza obrębem naszych bezpośrednich wpływów jest zróżnicowana/przemieszana struktura własności domów – prywatna, państwowa, państwowo-społdzielcza, prywatno-spółdzielcza, kościelna, a także fakt iż ze względu na dzisiejszą strukturę kontroli czynszów (w przeważającej części prywatną, a tylko do pewnego stopnia państwową) większość osób jest atakowana na tej płaszczyźnie indywidualnie co utrudnia przeciwdziałanie i utworzenie oddolnego frontu przeciwko temu atakowi.

Przy głębszym spojrzeniu daje się zauważyć jednak, iż większość przeszkód uznawanych za „tkwiące wewnątrz społecznosci” jest tak naprawdę niczym innym jak długoterminowymi efektami czynników zewnetrznych, a mianowicie przesiąkniętego kapitalistycznymi i zdominowango państwowymi relacjami dnia codziennego. Do takich zwyrodnień naszych relacji należą właśnie m.in. wzajemna rywalizacja, poczucie zazdrości, różnice w sytuacji materialnej spowodowanej różnicami w dochodach, zróżnicowany status społeczny czy indywidualizm i ogólna atomizacja społeczności.
Poza przeszkodami blokującymi nasze zdolności do podjęcia decyzji o rozpoczęciu oraz charakterze i celach strajku, pomocnym wydaje się też przyjżenie się problemom i niebezpieczeństwom, których należy oczekiwać w trakcie jego trwania. Podzieliłabym je na te wynikające z błędów w strategii prowadzenia strajku oraz na te oczekujące nas ze strony kamieniczników i ich popleczników czyli rządzących i posiadających.

Do niebezpieczeństw mogących wyniknąć z błędnych metod i strategii działania może okazać się zbyt nawykowe opieranie się i odwoływanie do samego prawa.

Za podstawowe niebezpieczeństwo oczekujące nas ze strony rządzących i posiadających należy uznać próby ingerowania lokalnych polityków i lokalnych struktur państwowych w te, słusznie omijające ich instytucje (partie polityczne, urzędy administracyjne, rady miasta i dzielnicy, ministerstwa, etc) kolektywne i bezpośrednie działania.

STRAJK CZYNSZOWY I UWARUNKOWANIA PRAWNE

Odwoływanie się czy wręcz opierania na prawnych i instytucjonalnych uwarunkowaniach przy przystepowaniu do strajku czynszowego to bardzo kontrowersyjna i delikatna kwestia będąca zarazem elementarną przy ustalaniu strategii strajku. Zasadniczo wyobrażalne są w tej materii trzy możliwe podejścia do sprawy: prowadzenie strajku w oparciu i w ramach regulacji prawnych; przyjęcie strategii aktów bezpośrednich zakładającej przekraczanie prawa jako taktycznie i etycznie uzasadnione i konieczne; taktyczne i elastyczne używanie obu wariantów.

Jeżeli chodzi o prowadzenie protestu czynszowego w oparciu o regulacje prawne, co w efekcie sprowadzać się będzie najczęściej do konfrontacji na sali sądowej to doświadczenia z przeszłości nakazują poważny sceptycyzm odnośnie tej formy działania. Legalne procedury odwracają się w większości wcześniej lub później przeciwko lokatorom. A to przedewszystkim z tego powodu, że strona przeciwna jest o wiele bardziej profesjonalna w tej materii, ma większe środki do pokrycia kosztów prowadzenia tego typu konfrontacji, a organy sprawiedliwości zasadniczo sprzyjają czy też wręcz, działaja w imieniu podmiotów gospodarczych (czyli właścicieli, pośredników i zarządców nieruchomości). Konfrontacja na salach sądowych daje klasie rządzących i posiadających także dalsze kożyści. Po pierwsze jest to zawsze gra na zwłokę przeciągająca w czasie ewentualne zdobycze po naszej stronie, a pamiętajmy, że każdy miesiąc w którym płacimy im czynsz to kolejny miesiąc nie tylko naszych wyrzeczeń, ale również kolejny miesiąc ich życia z niezasłużonych dochodów. Tak więc każda gra na zwłoke, czy to z naszej strony czy też z powodu przeciągającego się procesu sądowego działa na ich kożyść.

Poprzez granie na zwłokę przy użyciu legalistycznych procedur, rządzący i posiadający zyskuja czas na stworzenie podziału w naszych szeregach i skorumpowanie naszych liderów (a gdy takich de facto nie ma, to są oni sztucznie stworzeni aby było kogo przechabacić na swoją stronę...). To znana i sprawdzona po tysiąc razy metoda: im dłużej nasza walka, nasz strajk, nie przynosi oczekiwanych efektów tym bardziej zaczynamy się niecierpliwić, pojawiają się wątpliwości i różnice w naszych szeregach, aż wreszcie, gdy już nastąpi podział na tych którzy chcą doprowawadzić strajk do końca tak jak zaplanowano i na tych którzy gotowi są na kompromisy aby tylko zakończyć jak najszybciej konfrontację, rządzący i posiadający wyciągają rękę do najbardziej reformistycznej frakcji i dokonują z nią ustaleń. Tę stosowaną w zwalczaniu wszelkich walk o godność i sprawiedliwość strategię znamy doskonale przedewszystkim z doświadczeń strajków i walk pracowniczych. Ale również z historii strajków czynszowych i walk lokatorskich.

Legalistyczna konfrontacja transformuje również samą walkę społeczną, której podstawową siłą jest fakt iż jest ona kontrolowana przez samych jej animatorów (inicjatywy, grupy i organizacje lokatorskie), w kontrolowany przez władze legalistyczny proces, co ostatecznie staje się śmiertelne dla tego co należy uznać za najcenniejsze: niezależną od państwowych instytucji inicjatywę i interwencję społeczną. Faktem jest, że nawet jeżeli sam strajk miałby doprowadzić do rozgrywki w sali sądowej to jej wynik nie bedzie zależeć od takich pojęć jak „sprawiedliwość”, „słuszność” czy”prawda”, a o wiele bardziej od siły która stoi za oboma stronami, od wystawionych argumentów które osiągną szersze rzesze społeczństwa i od zastraszenia drugiej strony. Nie zapominajmy, że to w rękach lokatorów leży najsilniejszy argument przetargowy i zarazem narzędzie walki: to w rękach lokatorów leży władza nad płaceniem bądź też wstrzymaniem płacenia czynszu (na podejmowaniu którego tak bardzo zależy drugiej stronie!).

Dlatego też istotą przygotowań do strajku czynszowego i ogólnie rzecz biorąc organizowania ruchu lokatorskiego jest upowszechnianie świadomości posiadania tej bezwzględnej groni przez lokatorów, uznania jej za własną siłe, i w efekcie, używania jej w niesustannej walce o godne życie.

KOMBINAT PAŃSTWOWY NIE ODPUŚCI – STRAJKI CZYNSZOWE A OSIEDLOWY MANAGEMENT

Ostatnimi czasy coraz częściej rolę uwiązywania lokalnych walk lokatorskich przejmują instalowane nagminnie przez państwo instytucje „zarządów osiedlowych” („Quartiersmanagement” - nagminne zjawisko w zachodnio-europejskich miastach). Te wysunięte w stronę mieszkańców konkretnych dzielnic ramiona państwowego kombinatu, w objęciach których lokalne inicjatywy m.in. grupy lokatorów miałyby rozwiązywać swoje problemy, mienią mi się jako mechanizmy o kompletnie odwrotnej funkcji. Na pierwszy rzut oka są one otwarte na tematyzowanie wszelkich problemów społecznych o lokalnym charakterze, a nawet mają do dyspozycji fundusze na takowe cele. Jednak ich faktyczną rolą jest wprowadzenie klimatu delikatnego obchodzenia się z symptomami niesprawiedliwej polityki mieszkaniowej, czyli z ubożejacymi lokatorami. Z lokalnie występującymi problemami oraz stojącymi za nimi społecznościami obchodzą się celowo w taki sposób aby za wszelką cenę zapobiec ich wymknięciu się poza ramy systemu przez, który owe zarządy osiedlowe zostały stworzone. Poza ramy ograniczajace społeczne procesy i formy działania. Ramy zdeterminowane przez dogmę kapitalistycznego prawa własności i stojącego na jej straży ustroju demokracji państwowej. W ten sposób, przy użyciu pozornie pro-społecznych instytucji, wszystkie poruszane w tym materiale przeze mnie autonomiczne idee mają być tłumione w zarodku. Każda oddolna inicjatywa wymykająca się z pod kontroli (i działająca wbrew interesom) rządzących i posiadających ma być przejmowana przez zarządy osiedlowe i w ten sposób rozbrajana z ładunku drzemiacej w niej dynamiki społecznej napędzanej poczuciem konieczności reagowania na niesprawiedliwość...

... tu i teraz,

... w pierwszj osobie, bezpośrednio,

... kolektywnie i radykalnie,

... bez mediatorów i bez kompromisów.

PARĘ SŁÓW O METODACH STRONY PRZECIWNEJ

Jednym z klasycznych problemów, na które napotykają wszelkie ofensywne ruchy społeczne, nie tylko więc lokatorski, jest ich instrumentalizowanie przez partie polityczne do własnych politycznych celów. Jeżeli tylko okazuje się, że jakaś oddolna inicjatywa społeczna zaczyna się cieszyć popularnościa, poszczególne partie polityczne zaczynają ją wspierać i identyfikować z jej postulatami. W zależności od koloru partii która akurat ma coś do powiedzenia w naszej okolicy, różne mogą być oblicza takich ingerencji. Podczas gdy partie bardziej czerwone (socjaliści i socjaldemokraci), brunatne (narodowo/konserwatywne) i zielone, będą próbowały ingerowania w nasze działania w roli „pomocnych” patronów naszego strajku, partie liberalne mogą próbować zbliżenia się w roli „bezinteresownego” pośrednika między czynszownikami i kamienicznikami. I w jednym i drugim wypadku prowadzi to do zatracenia autonomii działania przez społeczność lokatorską.

Szybko okaże się po raz setny, że za przykrywką „pomocy” i „bezinteresowności”, kryje się intencja wyciągnięcia z tego „sojuszu” w odpowiednim momencie swoich własnych politycznych kożyści; intencja przeciągnięcia aktywistów ruchu, walczącego w imię godnego życia, w szeregi którejś partii ...walczącej w imię uzyskania władzy politycznej! Intencja użycia siły strajku do zaatakowania przeciwników politycznych. Wydaje się być więc niesamowicie ważnym aby społeczności lokatorskie, tak te przystępujące do strajku czynszowego jak również te nie przystępujące, zdawały sobie z tego sprawe i trzymały osoby i struktury występujące w imieniu partii (jakiejkolwiek!!!) z daleka od struktur lokatorskich, zachowując w ten sposób daleko idącą autonomię.

Oddzielną historią z kategorii „przeszkód i niebezpieczeństw”, której należałoby się bliżej przyjżeć, jest walka „rządzących i posiadających” ze strajkiem czynszowym. Znamy doskonale różne oblicza tego systemu i wiemy na jak wiele sposobów potrafi on stososowac instytucjonalną przemoc wobec ruchów i aktów społecznych które podważają jego status quo. Niektóre z tych wrogich lokatorom taktyk poruszyłam w powyższych podrozdziałach. Jednak w związku z oczywistą złożonością możliwych form reakcji i metod zdławienia strajku nie jestem w stanie podjąć się tutaj ich pełnej prezentacji gdyż wymagało by to bardzo wszechstronnej i wielostronicowej analizy. Zarazem mam świadomość, że takowy tekst analizujący strategie instytucjonalnej przemocy ze strony panstwa i kamieniczników wobec ruchów lokatorskich i strajków czynszowych, tekst opierający się na dotychczasowych doświadczeniach oporu lokatorskiego, powinien również powstać jeżeli chcemy być coraz bardziej efektywni i silni w prowadzonych przez nas konfrontacjach.

W POSZUKIWANIU NOWEJ TOŻSAMOŚCI I GRUNTU POD SOLIDARNĄ ŚWIADOMOŚĆ LOKATORÓW

Przyglądając sie wszystkim wymienionym tu problemom i niebezpieczeństwom (zatomizowanie i odosobnienie w obliczu problemów czynszowych; poczucie strachu i niemożności; wewnętrzne podziały; zazdrości i rywalizacje bazujące m.in. na różnicach w dochodach, etc) wyciągnąć można wniosek iż sprowadzają się one do niemożności wystąpienia przez czynszowników jako jednej siły, jednego ruchu. Elementy, które zespajały ludzi w przeszłości, jak poczucie przynależności do jednej klasy społecznej czy jednolity przeciwnik kontrolujący czynsze (państwo), nie są już czynnikami jednoczącymi lokatorów i pozwalającymi im w ten sposób działać kolektywnie jako jeden ruch. Ta obserwacja nasuwa pytanie o to, co może być w dzisiejszej sytuacji gruntem pod takową kolektywną i solidarną tożsamość dla zatomizowanej masy lokatorów oraz wyzwanie dotyczące budowania takowej tożsamości.
Jeżeli zastanowimy się przez chwilę, kto w dzisiejszych czasach płaci czynsze to konkretnej warstwie społecznej, nie mającej jednak strukturalnej postaci. Moim skromnym zdaniem, warstwa ta, w postaci lokatorów, powinna odbudować swoją kolektywną solidarność opierając się na prostej i uniwersalnej idei życia w godności i wynikanącej z niej kolektywnej radykalnej negacji wszelkich nadużyć i poniżeń ze strony ze strony rządzących i posiadających czyli w tym wypadku kamieniczników i ich popleczników. Zarazem, w związku ze sprzecznościami wynikającymi z różnic majątkowych, elementarna dla tej tożsamości powinna być kwestia świadomości w czyim interesie wywołujemy konflikt i stawiamy żądania (poruszona przeze mnie już wcześniej w podrozdziale „Strajk czynszowy – czego żądać?”).

***

5. UNIWERSALNOŚĆ EFEKTÓW STRAJKU CZYNSZOWEGO

Na wstępie tego tekstu poświęciłam sporo miejsca najczęstrzym powodom i motywom dla których lokatorzy podejmowali się, i mam nadzieję że będą wkrótce ponownie podejmowali, strajki czynszowe. Doświadczenie pokazuje jednak również, że efektywny strajk czynszowy, poza realizacją pierwotnich pobudek do podjęcia tego aktu, generuje dalsze pozytywne efekty, pozytywne zarówno dla samych biorących bezpośredni udzial jednostek, jak i dla szerzej pojmowanych i długoterminowych procesów społecznych.

Otóż okazuje się, iż efektywny strajk czynszowy, który rozbudził w społecznościach poczucia solidarności, świadomości siły oddolnych procesów społecznych, chęci dalszego samo-organizowania się oraz ducha walki o godne życie, jest fundamentem pod podobne procesy na innych obszarach społecznych objętych niesprawiedliwością, chociażby w środowiskach pracowniczych i bezrobotnych. Tak było między innymi w przypadku jednego z najsłynniejszych strajków czynszowych który przeszedł do historii, w Barcelonie roku 1931. Struktury, doświadczenia i więzy między mieszkańcami poszczególnych dzielnic Barcelony, które ugruntowały się podczas długotrwałego i masowego strajku, procentowały na przestrzeni kolejnych lat podczas różnych innych konfrontacji społeczeństwa ze sferami posiadającymi i rządzącymi, prowadząc w efekcie do poprawy sytuacji tysięcy ludzi w tym regionie.

Musimy sobie zdać również sprawe z faktu, że w czasach w których z tak wielu powodów ludzie rzadko powstają aby podjąć walkę o godne życie w pierwszej osobie (zamiast zdawać się na łaskę systemu partii politycznych), większość z nas uczestniczących w takim strajku wzięłaby po raz pierwszy udział w tego typu bezpośredniej kampanii na większą skale. Tak więc, dla każdego uczestnika z osobna jest to interesujące i wnoszące do jego życia wiele wartości doświadczenie.

Świetnym przykładem uniwersalności efektów walki lokatorskiej były Włochy lat 70-tych. Wówczas to walka lokatorów zainspirowała czy wręcz przeniosła się na inne obszary społecznej konfrontacji, takie jak: walkę o tani trasport publiczny, tanią służbę zdrowia i o obniżki cen wielu podstawowych produktów. A fala tych walk wezbrała własnie dzięki radykalnej walce lokatorów wielu miast włoskich o niższe czynsze...

Zastanawiając się dokładniej nad istotą problemów związanych z kwestiami czynszowymi, dochodzę za każdym razem do konkluzji iż są one wrośnięte głęboko w system kapitalistycznych paradygmatów, które dominują obecnie nasze codzienne relacje. Oznacza to, iż kwestie czynszowo-mieszkaniowe na dłuższą metę nie dadzą się nigdy rozwiązać same w sobie, traktowane jak odizolowany problem społeczny. W związku z tym, to właśnie wspomniana codzienność kapitalistycznych paradygmatów stać się musi kompleksowym celem społecznych interwencji... chciałoby się wręcz rzec: ataku.

W tym kontekście doświadczenia kolektywnych kampanii autoredukcji kosztów utrzymania, czy też strajków czynszowych, nabierają szczególnej roli, z której ich aktorzy często nawet nie zdają sobie sami sprawy. A powinni! Gdyż walczą nie tylko o odcięcie się z łańcucha kredytów, o nadanie końca pasmu wyrzeczeń, czy oto aby uniknąć wymuszonej przeprowadzki, ale dają też przykład milionom innych aby wreszcie zaczęli brać sobie z powrotem wszystko to, co zostało im, i dalej jest im każdego dnia zabierane...

***

6. KONCEPCJE STRAJKU CZYNSZOWEGO W PIGUŁCE

Dochodzę więc do końca mojej wędrówki po rozmaitych aspektach związanych ze strajkiem czynszowym. Na zakończenie spróbuje przedstawić raz jeszcze w telegraficznym skrócie podstawowe etapy budowania strajku. Są one oczywiście jedynie wynikającą ze zgromadzonych doświadczeń koncepcją, której solidarna krytyka i modyfikowanie są jak najbardziej potrzebne. Myślę jednak, iż zarys tej koncepcji może być już w takiej wersji użytecznym narzędziem dla społeczności przygotowujących się właśnie do podjęcia interwencji.

Brytyjski autor, Colin Ward, poświęcający wiele uwagi analizowaniu anty-autorytarnych ruchów społecznych, podzielił przed laty procesy prowadzenia strajków czynszowych w tzw. nie-rewolucyjnym okresie, na cztery fazy:

1) Inicjowanie strajku – podczas której pojedyńcze osoby odgrywają rolę iskier potrzebnych do wzniecenia ognia społecznej interwencji;
2) Konsolidacje strajku – czyli fazę którą charakteryzuje rozprzestrzenianie się ruchu lokatorskiego i jego akcji, efektem czego staje się coraz głośniejsze i stanowcze stawianie pod znakiem zapytania logiki praw własności; innym charakterystycznym elementem tej fazy jest organizowanie się ruchu przeciwko mającym na celu jego rozbicie państwowym represjom;
3) Sukces strajku – w tej fazie władze i kamienicznicy/kapitaliści uginają się pod naciskiem ruchu i wychodzą na przeciw jego żądaniom;
4) Przejęcie strajku – w tej fazie następuje proces zintegrowania/wdrożenia ruchu lokatorskiego w panujące status-quo; jest to więc faza wzmożonej kontrofensywy ze strony rządzących i posiadających podczas której dochodzi do wprowadzenia ustaw i administracyjnych regulacji w odniesieniu do celów i struktur ruchu; pod koniec tej fazy ruch najczęściej zamiera, co oznacza, że za jakiś czas gdy stosunki mieszkaniowe ponownie się pogarszają musi on być budowany od podstaw...

Pomimo iż w przekroju całego tekstu odnosiłam się to wielu aspektów strajku pojawiających się we wszystkich czterech wypracowanych przez Colina fazach, mój zarys koncepcji, zaprezentowany poniżej, dotyczyć będzie wyłącznie etapu inicjowania strajku (u Colina jest to faza inicjacji i częsciowo konsolidacji). Proponowany przeze mnie zarys odnosi się też specyficznie do bardziej masowych akcji, w których bierze udział conajmniej kilkadziesiąt (czy wręcz kilkaset) osób/rodzin. W przyszłości, mam nadzieję że niedalekiej, gdy strajki czynszowe staną się ponownie stałym elementem społecznej postawy, warto będzie być może usiąść ponownie i dopisać dalsze części tej koncepcji, tak aby strajkujące grupy lokatorów mogły się uczyć nawzajem ze swoich doświadczeń.

Oto jednak pierwsze kroki...

Krok pierwszy – to luźne rozmowy i dyskusje z sąsiadami i inicjatywami lokatorskimi o wspólnych problemach, rozmowy poruszające temat strajku jako możliwej kolektywnej interwencji;

Krok drugi – to zorganizowanie pierwszego spotkania osób i grup zainteresowanych tematem; w ramach spotkania - dyskusja wokół konkretnych możliwości, celów i strategii prowadzenia strajku;

Krok trzeci – to upowszechnianie idei poprzez serie spotkań informacyjnych, tworzenie i rozprowadzenie plakatów i ulotek, publikowanie serii odpowiednich tekstów tak w oficjalnych jak niezależnych mediach;

Krok czwarty – to ogłoszenie i przeprowadzenie pierwszych publicznych zgromadzeń przed-strajkowych;

Krok piąty – to intensyfikacja częstotliwości zgromadzeń oraz ich multiplikacja poprzez tworzenie kolejnych w innych częściach miasta czy dzielnicy;

Krok szósty – to ostateczne ustalenie żądań (albo ich strategicznego braku... patrz odcinek „Czego żądać?”) i planu działania jak konkretnie rozpocząć strajk (moment, miejsce i okoliczności);

Krok siódmy – to wreszcie moment publicznego ogłoszenia strajku w ramach publicznego zgromadzenia, podczas którego równocześnie może dojść do rozdzielenia zadań, dopracowania struktury, środków bezpieczeństwa i cykliczności spotkań lokatorskich w trakcie trwania strajku...

Krok ósmy – to moment otwierzenia butelki nabytego za pierwsze zaoszczędzone na strajku pięniądze (a nie pitego już od miesięcy!) szampana i wzniesienie toastu za naszą odwagę i przejście tym samym do fazy oczekiwania na pierwsze reakcje, tak ze strony władz i grupy kamieniczników, jak i tysięcy sprzyjajacych nam lokatorów!

***

7. MODYFIKACJA TYTUŁU

Myślę, że moment w którym fala strajków czynszowych przeleje się przez wiele europejskich miast jest już bardzo blisko. Nie zdziwiła bym się wcale gdyby wśród pierwszych z nich były polskie miasta. Na to przynajmniej wskazywałaby obecna sytuacja. W wielu miastach istnieją i prężnie działają oddolne i autonomiczne inicjatywy lokatorskie. Wprawdzie koncentrują się one w tym momencie wciąż głównie na działaniach defensywnych (reagowaniu na odgórne procesy ze strony rządzących i posiadających) sprawiają jednak coraz bardziej wrażenie zainteresowanych przejściem do bardziej ofensywnych interwencji. W tym sensie, to własnie te społeczności są najbardziej prawdopodobnymi zarodkami przyszłych strajków czynszowych.

Mam nadzieję, że ta czy inna społeczność będzie miała jakiś pożytek z mojej skromnej inicjatywy w postaci tego tekstu. Sama przyłączyłam się już do zgromadzeń lokatorskich na naszej dzielnicy, w ramach których możliwość ogłoszenia strajku czynszowego jest już głośno i coraz odważniej dyskutowana.

W tym kontekście tytuł tego materiału powinien być nieco zmodyfikowany... ja nie tylko nie zamierzam dać się zmusić do wyprowadzenia z mojego mieszkania, i nie tylko czekam na strajk czynszowy, który mógłby temu zapobiec. Zamiast czekać, staram się być jedną z iskier pomagających wskrzesić ten akt walki o godne życie. Moje i innych czujących się w tym systemie podobnie jak ja... obektami przetargowymi na giełdzie towarów.

„Tylko tak gówniany system jak kapitalizm
może uczynić nasze domostwa produktami na rynku”

***

Veronika
2008

http://aleja-wolnosci.blogspot.com/2009/07/nie-chce-sie-wyprowadzac-czek...

Nie rozumiem

Nie chcecie zaciskac pasa, czyli chcecie zyc dostatnio. Ale kto wedlug was ma na to zapracowac? Chcecie mieszkac w mieszkaniu, ktore jest czyjas wlasnoscia, na ktore ktos musial zarobic pieniadze, wlasnie zaciskajac pasa. Dlaczego jego praca ma isc na marne tylko dlatego, ze wy nie jestescie w stanie zapewnic sobie "esencjalnych potrzeb"?
Serio, wszedlem na ta strone, bo sytuacja jaka widze w kraju i na swiecie jest zupelnie chora i uwazam, ze wine za to ponosi rzad, ktory swoja agresja zakloca lad spoleczny. Spodziewalem sie rozsadnych pogladow wolnosciowych, ale to co widze to zwyczajny belkot komunistow, ktorym sie wydaje, ze wszystko im sie nalezy.
Myslicie, ze bogaci nie wnosza nic do spoleczenstwa? A kto tworzy i organizuje miejsca pracy? Kto oferuje uslugi i produkty, ktore zaspokajaja nasze potrzeby? Twoje "esencjalne potrzeby" nie sa zaspokajane przez biednych, tylko przez ludzi przedsiebiorczych, z inicjatywa, ktorzy wnosza do spoleczenstwa swoj zmysl organizacyjny i instynkt pozwalajacy im identyfikowac sfery naszego zycia, w ktorych odczuwamy dyskomfort. Oczywiscie za te uslugi musimy im placic, ale jakie jest niby inne rozwiazanie? Mamy byc pasozytami na ich organizmie? Tylko dlatego, ze my jestesmy slabsi, a oni silniejsi? Czy nasza slabosc daje nam prawo do okradania i zerowania? Tak sobie wyobrazacie idealne spoleczenstwo? Mysle, ze jestescie w glebokim bledzie, swoje niepowodzenia probujecie zrzucic na kogos, kto tak naprawde daje wam wiecej, niz na to zasluzyliscie.

Niestety sam bełkoczesz.

Niestety sam bełkoczesz. Zanim zaczniesz pisać o mieszkaniach, które "właściciele wybudowali ciężką pracą" zapoznaj się z podstawowymi informacjami dotyczącymi oszukańczych sposobów, w jakie zdobywa się tą "własność":

http://www.spoleczni.info/content/raport-o-reprywatyzacji-warszawskiej-0

Co do "ludzi przedsiębiorczych" - to nie oni budują dobrobyt, tylko ludzie którzy u nich pracują. Ich "własność" jest tym, co ukradli pracownikom w postaci wartości dodanej.

O tym, jak działają przekręty z reprywatyzacją nieruchomości najlepiej poczytać tu:
http://www.spoleczni.info/sites/default/files/Raport%20o%20reprywatyzacj...

Fucking yeah dla tej pani,

Fucking yeah dla tej pani, Veroniki.
Bestial devastation for all rich bastards.

http://r-a-b-m.blogspot.com/

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.