Niemieccy neonaziści wzmacniają się
Choć neonazistowska NPD jest od lat pod pręgierzem, to jednak się rozwija i zapowiada ofensywę na niemiecką klasę średnią. W wyborach regionalnych w Saksonii Anhalt, jednym z najuboższych landów wschodnich Niemiec, brunatni zdobyli 13 foteli w radach 21 powiatów.
Silni w byłym NRD brunatni zapowiadali, że podczas mundialu będą organizować demonstracje i głośno solidaryzować się z irańskim prezydentem Ahmadineżadem mówiącym bez ogródek o konieczności wymazania Izraela z mapy. Latem neonaziści w anhalckim Pretzien spalili egzemplarz "Dzienników" Anny Frank. Gdy jesienią zeszłego roku NPD udało się po raz pierwszy w historii wprowadzić do landtagu w Meklemburgii sześciu deputowanych, Niemcy były w szoku. Oburzenie wywołał też ich ogólnoniemiecki zjazd w Berlinie.
Według policyjnych statystyk w Niemczech rośnie liczba przestępstw popełnianych przez prawicowych ekstremistów - w 2006 r. było ich 14 proc. więcej niż rok wcześniej, a w tym roku ma być jeszcze gorzej. NPD, choć w poważnych tarapatach finansowych, ciągle się umacnia. Ma już ponad 7 tys. członków, a ich liczba rośnie, bo wokół NPD konsoliduje się prawicowa ekstrema. To zarówno członkowie tzw. Kameradenschaftów, lokalnych, mniej lub bardziej agresywnych bojówek, i działacze innych radykalnych partii.
Dlaczego NPD jest na fali? - Propaganda nie skutkuje, bo nie rozwiązuje żadnego problemu wschodnich Niemiec. Ciągle jest tam wielkie bezrobocie, bieda, brak perspektyw. A na tym właśnie żeruje skrajna prawica - mówi Gero Neugebauer, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Choć działacze NPD m.in. kwestionowali Holocaust, a kilku podważało granice na Odrze i Nysie, to o wyborców partia walczy argumentami ekonomicznymi. Straszy imigrantami (w tym Polakami) zalewającymi rynek pracy. Hasło "Ausländer raus", czyli "Obcokrajowcy precz!", pada podczas każdej kampanii.
Nie chodzi tylko o ubóstwo materialne, ale i o duchowe. Mieszkańcy byłego NRD są sfrustrowani realiami zjednoczonych Niemiec. O dziwo szeregi wyborców NPD zasilają dzieci dawnych socjalistycznych prominentów. Poszukują dobrobytu i autorytetu, które utracili ich rodzice.
NPD zapowiada ekspansję w klasie średniej. Jeśli uda się jej zdobyć szersze poparcie, to cel Udo Voigta, czyli wejście do Bundestagu w 2009 r., stanie się realny. Potencjał, jaki może zagospodarować prawicowa ekstrema, to nawet 10 proc. głosów. A część mieszczaństwa jest podatna na prawicowy populizm.