Nowa inicjatywa ministerstwa pracy

Kraj | Prawa pracownika | Publicystyka

Interesująca informacja, która jakoś przeszła bez większego szumu, choć jak sądzę dotyczy tych wszystkich którzy znajdują się na pozycji pracownika (nie dotyczy samo zatrudnionych, bezrobotnych potencjalnie może).

Jak podał we wtorek (5 czerwca) za PAP portal praca.wp.pl na wniosek wiceministra pracy Radosława Mleczki rozpoczęto pracę Komisji Trójstronnej nad zmianami w kodeksie pracy. Zmiany te miałyby skutkować przeniesieniem decyzji w kwestiach wymiaru czasu pracy z gestii państwa na konto pracodawcy.

W skład komisji wchodzą: przedstawiciele rządu, związków zawodowych oraz przedsiębiorców.
Związki zawodowe proponują przeniesienie tej decyzji na poziom branż, oczywiście przedsiębiorcy i rząd z nimi wraz stoją w opozycji i propagują wstąpienie na nowy poziom samowoli biznesowej przy którym notoryczne outsorcingi zaczynają brzmieć niemal jak stare dobre czasy.

(Tu kończy się część informacyjna, a zaczyna wyrażanie opinii)

Wygląda na to, że ministerstwo ponownie próbuje zrzucić z siebie część odpowiedzialności za ochronę interesu obywateli w imię zwabienia większej ilości „inwestorów”. Zdaniem państwa inwestorzy są fajni bo dają kasę i miejsca pracy. Kasy dla państwa i miejsc pracy dla ludu nigdy za dużo, a kogo obchodzą warunki jakie się pracownikom narzuca – zgodzili się przecież: pod karabinem nikt ich nie trzyma (na razie). Taka jest prawda Państwa.

Jaka jest „prawda ludzi” wie większość z nas: zmuszani jesteśmy okolicznościami życiowymi (dzieci, rodzice, szkoła, zdrowie, opłaty, czynsz podatki), zmuszani jesteśmy presją nakładaną przez społeczeństwo i media (bezrobotni to samo zło – nieroby, pijaki i złodzieje, ” wybrzydzać im się zachciało” na warunki kiedy dobry kapitalista im pracę zapewnia za całą minimalną krajową, ale nie wolą się lenieć nie za swoje pieniądze), zmuszani jesteśmy beztroską urzędników (chyba nawet nie muszę opisywać), bezwładem rządowej machiny (ile czasu czekają na rozpatrzenie procesy o nadużycia, łamanie kodeksu pracy, molestowanie itp. wiemy wszyscy – za długo, przy optymistycznym założeniu że w ogóle trafią do sądu).

Z obserwacji osoby z rządem niezwiązanej wynika zaś, że inwestorzy nie są fajni. Inwestorzy od czasu do czasu rzucą rządowi jakiś ochłap w ramach PR: zasponsorują prorządową akcję społeczną, wykażą się mecenatem nad tym czy innym prorządowym artystą, pokażą się od najlepszej strony.
Nikt nie dba o PR w stosunkach z własnym pracownikiem – zwłaszcza gdy każdego dnia prasa trąbi o milionach bezrobotnych z dyplomem, a pracownik ma do spłacenia kredyt i rodzinę na utrzymaniu. Czy taki pracownik ośmieli się protestować jeżeli każe się mu pracować 12 godzin dziennie, albo być „pod telefonem” o każdej porze dnia i nocy? Czy zacznie się stawiać jeśli szef oznajmi że cofa mu premię? Czy nie zrezygnuje z urlopu jeżeli dostanie informację, że inaczej trzeba będzie poszukać zastępstwa? Jeżeli pośle się go na dodatkowe szkolenie (odpłatne oczywiście) doskonalące zawodowe czy nie rzuci się na okazję jak szalony z nadzieją, że trudniej go będzie zwolnić a dostanie podwyżkę (o naiwny – jedyne co zyska to większy domiar pracy, bo już się nie wyłga, że nie umie)?

A jeżeli taki pracownik w końcu się odszczeknie i wyzwie od krwiopijców? Ba! A czy on sam jest lepszy? Nie ma czasu sprzątać ani zajmować się dziećmi czy rodzicami: wynajmuje więc do tego Panią Ukrainkę czy Białorusinkę za psie pieniądze (w końcu na lepsze pensje go nie stać) i za te nieco lepsze studenta do korków, kupuje w dyskontach… Sam stawia swoje potrzeby ponad te sprzątaczki/niani/opiekunki, studenta czy innych potrzebujących (być może bardziej niż on) osób którym swoim zakupem w dyskoncie uniemożliwił nabycie niezbędnych produktów. Jak więc śmie mieć pretensje o to że jest traktowany nierówno? Przedsiębiorstwo przynajmniej robi coś dla społeczeństwa (patrz prorządowy PR) a oni co? Zajmują się rodzicami? Wychowują dzieci? Też mi coś… A w telewizji o tym trąbiono? Co niby takiego pożytecznego robią ci altruiści?

Cóż na przykład (w przeciwieństwie do przedsiębiorstwa które przy pomocy księgowych kreatywnych, ministra niesprawiedliwości i temu podobnych zawsze się jakoś wykpi) płacą podatki mniej czy bardziej chętnie.
Podatki przeznaczone na utrzymanie państwa, które to państwo nie ma nic przeciwko temu że jego obywateli traktuje się jak niewolników (bądźmy szczerzy: inwestorzy przenoszą się do Polski ponieważ siła robocza jest tu tańsza i prościej kontrolowalna niż na zachodzie, a nie dlatego że łąk naszych łany są tak zielone, a nasze brzozy tak wysmukłe czy jak to tam szło), nie zapewnia opieki medycznej (do której się zobowiązuje), nie zapewnia poczucia bezpieczeństwa (wręcz przeciwnie), a dzieciom którym rzekomo zapewnia solidną edukację funduje potężne kuku na móniu, zarazem umożliwiając przedsiębiorcom uniemożliwianie ich rodzicom naprostowania sytuacji. Które zamiast zająć się niwelacją długu którego samo narobiło, pogłębia go organizując bezsensowne imprezy? Quousque tandem?

Wszystko to brzmi tym bardziej groteskowo, że na tej samej stronie znajdujemy link do artykułu z poradami jak nie stracić pracy w czasach kryzysu. Oczywiście na pierwszych miejscach znajdują się punkty „bądź elastyczny w pracy” (np. dostępny pod telefonem 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, a na miejscu przez godzin minimum 12, pozwalaj sobie w nieskończoność dokładać nowe obowiązki do wykonania których nie zapewnią ci pomocy ani warunków), oraz zmniejsz roszczenia płacowe (w końcu co z tego że masz do wyżywienia czworo (starczy nawet dwoje) dzieci, obłożnie chorą matkę której nie starcza emerytury na życie (o lekach nie wspominając), do zapłacenia czynsz i rachunki, a to wszystko za najniższą krajową - przecież szef musi mieć na sezonową podwyżkę dla menagera, który jest pracownikiem kluczowym i bez niego wszystko się zawali).

Źródła:
http://praca.wp.pl/title,To-firma-zorganizuje-czas-pracy-a-nie-kodeks,wi...)

http://praca.wp.pl/title,Co-zrobic-zeby-nie-stracic-pracy-Oto-10-porad,w...

PS. W artykule użyte zostały formy męskosobowe ponieważ tak było mi prościej pisać, dwójforemność do mnie nie przemawia, a zmienianie płci domniemywanych postaci wprowadziłoby (lub też zwiększyło) zamęt. Zdaję sobie sprawy że w opisanch sytuacjach mogą się znaleźć również Kobiety i osoby Transseksualne.

Mnie to info również

Mnie to info również przeraziło. Nie sprzeciwiam się samej idei przeniesienia decyzji dot. czasu pracy na poziom zakładów. Przecież często jest tak, że jednego dnia mamy więcej pracy, innego mniej. Sztywny czas pracy rzadko ma sens. Zostawanie po godzinach to idiotyzm, bo przecież nikt nam straconego czasu nie odda. Sama idea nie jest zła, tylko diabeł tkwi w szczegółach. Wiadomo, jak to się skończy: pracownik będzie miał jedynie minimalny (albo żaden) wpływ na swój czas pracy. "Solidarność" po raz kolejny nas sprzedaje, bo wchodzenie w dyskusję na temat "przeniesienia decyzji w kwestiach wymiaru czasu pracy z gestii państwa na konto pracodawcy" to hańba i kogoś powinno się za to zlinczować.

Jest jeszcze jeden problem. "S" chce, żeby takie ustalanie odbywało się przy udziale zakładowego związku. I bardzo fajnie, tylko co z firmami, w których związku zawodowego nie ma i nie będzie? Kto stanie po stronie pracownika? W małych i średnich firmach będziemy mieli konfrontację pracodawca-indywidualny pracownik i ten ostatni nie będzie miał nic do powiedzenia.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.