Ofensywa hipermarketów

Kraj | Gospodarka

Imperialistyczne plany na 2011 r. ogłosili najwięksi gracze handlu detalicznego w Polsce – brytyjskie Tesco, francuski Carrefour, niemiecki Lidl i portugalska Biedronka. Krajowi handlowcy już szacują straty.

Tesco planuje w tym roku podwoić liczbę otwarć sklepów, a w przyszłości stać się największą siecią handlową pod względem wartości obrotów ze sprzedaży w naszym kraju. Kluczem do sukcesu ma być poszerzenie asortymentu, jednak nie o produkty regionalne czy żywność ekologiczną, a o większą liczbę tanich, wyprodukowanych w Chinach artykułów przemysłowych i tekstylnych.

Biedronka, lider handlu detalicznego w Polsce (obsługujący ponad 2,5 mln klientów dziennie), tanio skóry nie sprzeda. Właściciel sieci, firma Jeronimo Martins, zamierza bowiem zakupić pociąg towarowy, wyposażony w komory chłodnicze, który będzie dostarczał zagraniczne produkty na lokalne półki sklepowe. Ma to pozwolić gigantowi zaoszczędzić sporo czasu i pieniędzy, dzięki czemu możliwa stanie się dalsza ofensywa na rynku. Do 2015 r. Biedronka planuje zwiększyć liczbę placówek z 1600 do 3000.

W sukurs Biedronce idzie Carrefour, który od 2011 r. dzięki wprowadzeniu ulepszonego modelu franczyzy zamierza otwierać w Polsce nawet 200 sklepów osiedlowych Carrefour Express rocznie. Podobne plany, choć o trochę mniejszej skali, ma również Lidl.

Wszystko wskazuje więc na to, że w 2011 r. sklepikarze z polskich miast i miasteczek, a nawet rodzime sieci handlowe będą miały jeszcze więcej powodów do zmartwień. Co roku z mapy Polski znika kilka tysięcy małych i średnich sklepów, a ten rok, m.in. z powodu ambitnych planów największych sieci handlowych, może się pod tym względem okazać jednym z najgorszych w dziejach.

Patrząc z perspektywy

Patrząc z perspektywy konsumenta to super, im więcej konkurencji to tym tańsze ceny lub więcej promocji, ja zamiast iść do osiedlowego do którego mam 3 min wole iść te 10 to oszołoma, kupie taniej i mam większy wybór a Ci którzy nie liczą mogą kupować w osiedlowym.
Pozdro

Każdy konsument jest też

Każdy konsument jest też pracownikiem i ekspansja supermarketów, likwidacja dziesiątek tysięcy miejsc pracy i zastąpienie ich śmieciową pracą czasową w supermarketach, też wpłynie na konsumenta.

Oczywiście, konsument nie myśli, tylko konsumuje. Więc tłumaczenie tego jest próżnym trudem.

Myśle jak się utrzymać

Myśle jak się utrzymać za 1300 miesięcznie:) Jeśli będziesz mi dawał na śniadanie to mogę nawet w Almie kupować.
Tak się składa że liczę każdy grosz i na razie nic nie przewiduje zmiany. Chyba nie oczekujesz ludzie będą kupować tam gdzie jest drożej? Logiczne że ludzie w dzisiejszych czasach liczą każdy grosz i kogo nie zapytasz to każdy Ci powie(nawet) pracownik biedronki, ze jest zadowolony z istnienia takich sklepów.

Na konsumenta za bardzo nie wpłynie bo pracodawca chęcią zmniejszenia cen szuka środków, min. umowa śmieciowa ale cen nie podwyższy bo na rynku jest spora konkurencja, stracą na tym tylko pracownicy takich sklepów. Ale ciężko wymagać aby szary obywatel mając utrzymaniu rodzinę martwił się czy jak kupi w biedronce to ktoś straci prace...

Pretensje powinniśmy mieć do tych na wiejskiej! Dlaczego nie wprowadzają większych podatków dla firm zagranicznym kapitałem, większe wsparcie dla krajowych producentów(ulgi podatkowe, mniejszy zus).

W osiedlowych sklepach wcale

W osiedlowych sklepach wcale nie ma lepszych warunkow pracy... tez sa umowy smieciowe, jesli juz jakies sa. Tak naprawde wyzysk jest wiekszy niz w supermarkecie a to wszytko pod oslona "rodzinnej atmosfery". Za pracownikami supermarketu ktos sie jeszcze wstawi, pomoze wlaczyc a dwojgu pracownikow w samie "u Zbyszka" pozstaje tylko zaciskanie zebow. Wbrew pozora najwiecej przekretow z nadgodzinami nie jest w ogromnym sklepie ale wlasnie w malym, gdzie szef "poprosi" aby zostac chwile, albo co sie coraz czesciej zdarza kaze zabrac przeterminowane produkty do domu jako premia (wyplata!). No ale tutaj nikt nie broni pracownika bo to rodzimy maly "wyzyskiwacz", a nie wredna korporacja gdzie mozna pokrzyczec przy wejsciu...
Z tej perspektywu wlasnie ogromne sieci o dziwo daja jakas gwarancje poprawy warunkow. Pracownicy Sieci Biedronka zbuntowali sie bo bylo ich duzo, media sie zainteresowaly. Gdyby ta sytacja miala miejsce w pojedynczym samie "u Zbyszka", tam jest identyczny wysysk i identyczne smieciowe umowy, to nawet pies z kulawa noga na problem by nie spojrzal. Z dwoja zlego juz lepsza siec, bo obrona pracownikow prostrza niz w przypadku rodzimego kapitalisty/wyzyskiwacza...

Zgadzam się, w sklepach

Zgadzam się, w sklepach osiedlowych panuje czasem większy wyzysk niż w hipermarketach i ciężej z tym walczyć. Często występuje też zjawisko "samowyzysku", np. w ramach rodzinnego biznesu, z którym w ogóle już chyba prawie nie da się walczyć w ramach tego systemu.

Nie neguję wyzysku w

Nie neguję wyzysku w małych sklepach. Ale markety z całą pewnością tworzą pewną normę zatrudnienia i normę wyzysku dostawców i to się odbija na konsumentach.

Na wyzysk w marketach też mało ludzi reaguje. A wystarczą akcje po kilka-kilkanaście osób, żeby zrobić wrażenie. Ale takimi samymi siłami można zrobić jeszcze większe wrażenie na małym sklepikarzu.

Tak naprawde supermarket

Tak naprawde supermarket cisnancy na dostawcow jest przykladem jak kapitalista wlaczy z kapitalista... co odbija sie na spadku cen (o pracownikach dostawcow poznej)... to sie klienta podoba, w Polsce nie udal sie do tej pory zaden bojkot konsumencki, ludzie nie sa zaintersowani etyka biznesu, liczy sie dla nich tylko cena... zwiazane jest to z tym ile przecietnie zarabiaja.

To ze duze sieci tworza normy zatrunienia mozna uzyc na nasza kozysc. To wlasnie duze sieci moga wymusic poprawe warunkow pracownikow w malych przedsiebirstwach. Pewnym przykladem jest McDonald na wyspach. Praca tam, McJob, jest synonimem smieciowej umowy... Korporacja wlaczac z tym ugiela sie i proponuje pracownikom najlepsze warunki umowy w tym przedziale prac. Nie poprawil sie rodzaj wykonywanej pracy, dalej "smazenie kotletow", ale poprawily sie warunki pracy. Teraz McDonald wygrywa rankingi pod wzgledem dbania o pracownika. Jesli podobny mechanizm zastosowac w stosunku do supermarketu, to poprawa warunkow pracy w najwiekszej sieci wymusza poprawe warunkow pracy w calej okolicy supermarketu... poprostu pracownicy maja miejsce, gdzie mozna uciec na troche lepsza umowe, od lokalnego wyzyskiwacza... Co wiecej walka o poprawe warunkow pracy jak pisane wyzej jest prostsza z wielka siecia niz z kazdym osiedlowym sklepem osobno.

Oczywiscie mozemy tutaj zaczac dyskucje ze wielkie sieci nie sa Polskie a osiedlowe sklepy tak, wspieraja patryjotyzm itd. Z drugiej strony zaden kapitalizm, nawet ten najmnijeszy, nie ma narodowosci tylko chec zysku...

Mozna sie klucic o to jak zle maja dostawcy i ich proacownicy, ale oni maja przewage nad supermarketem nawet w tym, ze wszytkiego nie da sie sprowadzic z "Chin". Tak naprawde wielkie sieci w wiekszoci zaopatruja sie lokalnie w Polsce (to nie jest jeszcze model Wal-Mart'a, ktory tez odchodzi do historii z powody cen transportu). W Polsc ejuz kilka razy zdazylo sie, ze odstawcy solidarnie wywalczyli lepsze warunki dla dostaw do supermarketu. Problemem jest ilosc ktora zada supermarket a ktora zaden dostawca w Polsce nie jest w stanie zapewnic... potrzeba wspolpracy dostawcow, znow skala wymusza zmiany a nie pojedyncze jednostki...

kurwa ale jak pozwolimy

kurwa ale jak pozwolimy upasc malym sklepikom osiedlowym i zostana nam tylko hipermarkety to juz kurna nie bedziemy mieli wyboru , kierujac sie zasada ze oszczedzam - tak korzystam z lidla bo tanio a mnie sie nie przelewa ale nie kupie tam produktow dobrych , sa to srednie albo nawet sama chemia w nich ( sprawdzie sobie opakowania rzeczy ktore kupujecie ) male sklepiki raczej staraja sie zaoferowac nam lepsze bardziej naturalne zarcie co za tym idzie my mozemy byc zdrowsi.....i nie zawsze jest ono dwa lub wiecej razy droższe nic ich supermarketowe odpowiedniki...

na koniec np. KURWA w supermarketach nie kupie dobrego rodzimego alkoholu ( ciechan , komandos , wisienka ,etc )

Bzdura, wiele małych

wiele małych sklepików kupuje żarcie w hipermarketach a sprzedaje potem na "dzielni" drożej (zaobserwowałem już wiele takich przypadków).

A alternatywa jest zawsze - choćby zakładania kooperatyw spożywców.

W żadnym sklepiku

W żadnym sklepiku osiedlowym obok mojego domu nie ma innych produktów, niż te, które mogę kupić w carrefourze czy w tesco. Jest to uproszczenie. Jakość produktów to raczej kwestia obniżania kosztów produkcji na samym początku tego łańcucha. Poza tym jakość nie należy do tematów, które nas najbardziej interesują jako produkt wtórny. Ludzie woleliby kupować jedzenie lepszej jakości - to truizm.
Nas interesuje, dlaczego nie mogą go zdobyć na co dzień.

Nie mogą zdobyć na co dzień

bo ktoś zadbał, aby prawo na to pozwalało. Ktoś kto ma zbyt ciasny krawat i niedokońca dotleniony mózg. Przed oczami pojawiają się wtedy różne mroczki i lśniące kółka zasłaniające widok. Taka natura człowieka?

ofensywa supermarketów i dyskontow

Jeszcze daleko do nasycenia rynku dyskontami i supermarketami.
Oto przykład:
-centralna Polska:miasto Ozorków (łódzkie),ponad 20 tysięcy mieszkańców (+gmina prawie 8 tysięcy,w sezonie letnim zjeżdża się dodatkowe 10 tysięcy ludzi do miejscowości Sokolniki -Ogród- Las- 4 km od Ozorkowa) i w takim Ozorkowie znajduje się... tylko jeden malutki supermarket "Tesco"!!!(przejęty bo byłym "Leader Price").
Typowa ... pustynia handlowa w samym centrum Polski!!!
Do najbliższych dyskontów,supermarketów innych sieci mieszkańcy mają około 20 km.
Tak więc widać,że do nasycenia rynku jeszcze bardzo ale to bardzo długa droga!!!

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.