Pedagogika a terror
Absolwentki i absolwenci pedagogiki mogą pracować w przeróżnych miejscach. Oprócz posady szkolnego pedagoga od niegrzecznych dzieci, więziennego cenzora listów czy biurokraty pomocy społecznej, dobrze płatna jest praca windykatora. Ale nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że pedagogów potrzeba w kontrwywiadzie! Nie trafiłem wprawdzie na ogłoszenie o pracę, ale na taką malutką wzmiankę (Copenhagen Post, 17.3.2008) o tym, że PET (Politiets Efterretningstjeneste) czyli duński kontrwywiad z sukcesami stosuje teraz miękkie metody przeciwdziałania ekstremizmowi i terroryzmowi. Dla swoich „grup docelowych” organizują spotkania i dyskusje. Ot, pomagają sfrustrowanym młodym ludziom poukładać sobie życie. Inaczej gotowi oni przystąpić do organizacji terrorystycznych. Kontrwywiad ma co robić, bo jak twierdzi jego szef, rośnie ilość młodych ludzi zainteresowanych ekstremizmem. Ale wywiadowcy - w przeciwieństwie do pedagogów cywilnych - mogą śmiać się, gdy ktoś pyta o efektywność ichniej pracy pedagogicznej. Oni nawet nie powinni mówić, gdzie i z kim pracują.
Utarło się myślenie, że nowinki technologiczne przychodzą do cywila z armii, choć Japonia nie może być tego przykładem. Ale obecnie, gdy uwagę skupiają konflikty asymetryczne, armia ssie tzw. humanistykę jak może. Po „nomadach” patrolujących palestyńskie getta, komputerowych grach promujących obalanie niechcianych rządów ("A Force More Powerful"), następnym krokiem będą już chyba tylko wojskowe eksperymenty z samoorganizacją. Aż w końcu zobaczymy grupy „doskonałych” anarchistów ze służb specjalnych.
Ale powstaje pytanie: czy użycie narzędzia w celach policyjnych czy wojskowych nie redefiniuje jego znaczenia w pozostałych obszarach? To znaczy, czy możemy być ślepi na cele jakim służą pedagogiczne metody pracy? Czy pedagogika jest rzeczywiście nauką o opiece, nauczaniu i wychowywaniu, skoro absolwenci pedagogiki nie mają na te obszary żadnego w Polsce wpływu? A może po prostu, pedagogika jest nauką o pozawojskowych metodach przełamywania indywidualnego oporu "w czasie wojny i pokoju"* ? W jakże świeżym świetle stawia to wszystkie dotychczasowe dokonania myśli pedagogicznej!
A kiedy opór przestaje być indywidualny, a zaczyna być zorganizowany - wkraczają... ekonomiści! Ich wkładu w rozumienie wojny nie sposób przecenić. Jeżeli głównodowodzący siłami koalicyjnymi (Gen. Petraeus) sytuację w Iraku określa mianem "etniczno-religijna rywalizacja", to wiemy że należy spodziewać się wzrostu popytu na życie w regionie "ceteris paribus"**. Czymże jest więc dzisiaj ekonomia?
* „w czasie wojny i pokoju” - fraza kluczowa dla wszystkich wojskowych taksonomii.
** „ceteris paribus” - zwrot, którym kończyć powinna się każda prognoza ekonomisty. Złośliwie tłumaczony oznacza: „tylko pod warunkiem, że nie istnieje coś, czego nie wzięliśmy pod uwagę”.
Artykuł ukazał się w zerowym numerze czasopisma !reVOLT link