Południowa Afryka szykuje się do Mistrzostw Świata piłki nożnej
Z wielką pompą ogłoszono wygranie przez Republikę Południowej Afryki organizacji Pucharu Świata piłki nożnej w 2010 r. Puchar Świata jest drugim co do wielkości wydarzeniem sportowym na świecie, po Igrzyskach Olimpijskich.
Co dobrego może z tego wyniknąć?
* Piłka nożna, to zasadniczo sport klasy pracującej, tak w RPA jak i w innych krajach. Jeśli bilety będą dostępne po przystępnych cenach, lokalni fani będą mogli się cieszyć ciekawymi meczami.
* Rząd obiecał stworzenie pewnej ilości miejsc pracy – i w pewnym stopniu może to być prawdą
* Podczas przygotowań do roku 2010, rząd wyda miliardy Randów na ulepszenie infrastruktury transportowej i służby zdrowia. Będzie też poprawa w budownictwie mieszkaniowym, choć głównie w dzielnicach położonych nieopodal stadionów sportowych. No i oczywiście będą zbudowane nowe stadiony, a na ulepszenie już istniejących zostaną wydane duże sumy.
* Po raz pierwszy w historii, Mistrzostwa Świata odbędą się w Afryce
* Nie zgadzamy się z poglądem niektórych warstw społeczeństwa, że władze nie zdążą przygotować kraju na czas. Prawdopodobnie uda im się to. Warto zwrócić uwagę na to, że w ostatnich latach wiele pół-uprzemysłowionych krajów zorganizowało lub zamierza zorganizować poważne imprezy sportowe (w Malezji w 1998 r., w Chinach w 2008 r., w Indiach w 2010 r., itd.)
Częścią projektu 2010 będzie zmodernizowanie lub zbudowanie stadionów w miastach, gdzie będą odbywały się imprezy: w Bloemfontein, Kapsztadzie, Durbanie, Johannesburgu, Nelspruit, Polokwane, Port Elizabeth, Pretorii i Rustenburgu. Władze wydadzą też dużo pieniędzy na modernizację transportu publicznego – dworców, lotnisk i taboru kolejowego i autobusowego. Obszary położone w pobliżu głównych wydarzeń będą musiały być atrakcyjne dla turystów z zagranicy. Według szacunków rządu będzie to kosztować 16 miliardów randów. Jednak szacunkowe liczby wciąż rosą i spodziewamy się, że końcowa suma będzie znacznie wyższa.
WIELKIE PYTANIE
Warto zadać ważne pytanie: dlaczego władzom tak bardzo zależało na zorganizowaniu Mistrzostw Świata w 2010? Dlaczego postanowiono wydać pieniądze na taką imprezę, gdy tak wiele jest innych poważnych problemów w Afryce?
Niestety trzeba powiedzieć, że powody z których państwo angażuje się w ten projekt budzą poważne wątpliwości co do tego, kto tak naprawdę skorzysta z tego procesu.
Żyjemy w społeczeństwie zdominowanym przez klasowość i kapitalizm. W tym społeczeństwie istnieje klasa rządząca, która kontroluje państwo i ekonomię, ziemię uprawną, fabryki, budynki, sklepy, kopalnie itd. Państwo i gospodarka są wykorzystywane do tego, by promować władzę i bogactwo klasy rządzącej. Klasa pracująca i biedota dostarczają siły roboczej, która to umożliwia. Jest ona wyzyskiwana przez klasę pracującą tworząc bogactwo, którym cieszy się klasa rządząca, a sama nie mogąc zaspokoić swoich potrzeb. Z bogactwa i władzy korzystają nieliczni, większość żyje w biedzie i nędzy. Gdy tylko biedni próbują zaprotestować, każe im się siedzieć cicho.
Czy mówimy o firmie prywatnej, takiej jak Anglo American lub o firmie państwowej, jak Eskom, w zasadzie chodzi o jedno: o zysk. Zysk jest wyciskany z klasy pracującej za pomocą niskich płac i wysokich cen. Ten zysk idzie w ręce prezesów, menadżerów i właścicieli, których stać na prywatne odrzutowce, wielkie posiadłości, wakacje w Europie i którzy zarabiają miliony randów miesięcznie. Whitey Basson, prezes firmy Shoprite zarabia 67 milionów randów rocznie, a pracownicy w jego sklepie około 24 tys. randów rocznie.
Można powiedzieć, że zasoby społeczeństwa są wykorzystywane, by zapewnić korzyść klasie pracującej. Ani pracownicy, ani biedni nie mają nic do powiedzenia. Potrzeby i żądania klasy pracującej nie odgrywają istotnej roli w społeczeństwie: musimy walczyć o wszystko, czego potrzebujemy, ponieważ społeczeństwo jest tak zorganizowane, by korzyści odnosiła tylko klasa rządząca. Często mówimy o redystrybucji, ale w naszym społeczeństwie już istnieje redystrybucja: tylko, że jest ona jednokierunkowa: od klasy pracującej do klasy rządzącej. Nigdy na odwrót.
Nasza wielorasowa klasa rządząca – szefowie (kapitaliści), politycy, Mbeki, Sexwale i Oppenheimerowie, którzy rządzą tym krajem – ma własne plany względem roku 2010. To ważne, by dokładnie się przyjrzeć tym planom.
MARKETING I INWESTYCJE
Klasa rządząca wierzy, że projekt roku 2010 przyciągnie inwestycje przedsiębiorców krajowych i zagranicznych do Południowej Afryki. Jak to będzie możliwe? Przez stworzenie niewielkiej garstce ludzi możliwości kolosalnych zarobków. Wykorzystanie globalnych mistrzostw do reklamy i marketingu kraju jest głównym powodem, dla którego rządy pół-uprzemysłowionych krajów dążą do ich organizowania. Dla naszej klasy rządzącej, rok 2010 będzie okazją, by przystroić RPA i pokazać ją światu. Kraj ma być przedstawiony jako niezwykle atrakcyjne miejsce dla inwestycji. Opiera się to na idei, że jeżeli wielkie zagraniczne firmy zaczną inwestować w RPA, ekonomia będzie rosnąć. Otworzy to też klasie rządzącej z RPA możliwość nawiązania ściślejszych kontaktów z klasami rządzącymi w innych krajach. Wedle tej idei, ma to też stworzyć miejsca pracy dla pracowników i ubogich, którzy w końcu muszą dostarczyć pracę, która pozwoli krajowym i zagranicznym firmom na wygenerowanie bogactwa dla ich właścicieli.
Pogląd, że rok 2010 pozwoli przyciągnąć zagraniczne inwestycje jest zgodny z neoliberalną polityką państwa opartego na prywatyzacji. Opiera się to na idei, że jedynym sposobem, by poradzić sobie z bolączkami społeczeństwa – biedą, przestępczością, prostytucją, bezrobociem, które są udziałem wielu milionów ludzi jest stworzenie możliwości, by bogaci stali się jeszcze bogatsi. Ta idea sprowadza się do tego: jeśli biznes południowoafrykański lub zagraniczny uzna, że może dużo zarobić w RPA, otworzy fabryki i inne miejsca pracy. A to ma stworzyć miejsca pracy. A klasa pracująca skorzysta na miejscach pracy – nawet jeśli te miejsca pracy są tak zorganizowane, żeby dostarczać bogactwa tylko bogatym.
Jedynym sposobem na przyciągnięcie inwestorów ma być zapewnienie zysków przedsiębiorcom. Innymi słowy, zapewnienie, że bogaci będą się mogli dalej bogacić. Według rządu, bogaci i wpływowi nie powinni być zmuszani do tworzenia miejsc pracy, a bogactwo społeczeństwa, które znajduje się pod ich kontrolą nie powinno znaleźć się pod kontrolą mas. Nie! Zamiast tego ci, którzy już kontrolują bogactwo i władzę będą dalej decydować gdzie i kiedy zechcą inwestować i czy miliony ludzi dostaną pracę, a jeśli tak, to ile będą zarabiać. Miejsca pracy są tworzone tylko na tyle, na ile są korzystne dla klasy rządzącej. Ponieważ klasa pracująca nie posiada niczego, musi się zadowolić sytuacją taką, jaka jest.
INFRASTRUKTURA I NEOLIBERALIZM
Jednym z głównych celów 2010 jest stworzenie możliwości wielkich zysków. To będzie miało wpływ na tworzenie miejsc pracy. Wydatki na przygotowania są głównie zaplanowane na umożliwienie zysku. Nie chodzi o korzyści dla klasy pracującej, choć w jakiejś części skorzysta ona z miejsc pracy, które zostaną stworzone. Inwestycje w infrastrukturę transportową, służbę zdrowia i stadiony kierują się tą samą logiką: stworzyć okazję do wielkich zysków. Mistrzostwa Świata mają pokazać biznesowi, że RPA jest wspaniałym miejscem do zarabiania pieniędzy.
Państwo pełni rolę dostarczyciela infrastruktury. To coś, czego rynek nie jest w stanie zrobić (bo zbudowanie autostrady nie jest zbyt zyskowne), ale jednocześnie jest to element, którego potrzebują kapitaliści żeby otrzymać zysk (nie da się prowadzić firmy jeśli nie ma dróg). Mówiąc krótko, nie chodzi o infrastrukturę dla mas, ale o infrastrukturę dla klasy rządzącej. Począwszy od Adama Smitha, teoria wolnorynkowa – ekonomiczny liberalizm, który dziś nazywamy neoliberalizmem - podkreślała, że państwo odgrywa ważną rolę w dostarczaniu dóbr, których wymaga rynek, żeby generować zysk, ale których nie może w sposób zyskowny wytworzyć (infrastruktura, obronność) lub udostępnić w sposób bezstronny (praworządność, waluta).
Na tym właśnie opiera się polityka rządu. Prywatyzacja ma mieć na celu stworzenie nowych obszarów, z których można czerpać zyski. Obcina się wydatki z budżetu, żeby ograniczyć podatki dla bogatych i dla przedsiębiorstw. Tak dalece, jak to jest możliwe, wykorzystuje się rząd i podległe mu sektory do generowania zysku. Usuwa się ochroną lokalnych przedsiębiorstw po to, by stały się bardziej konkurencyjne i żeby zmniejszyć koszt towarów importowanych. Doprowadza się do powstania taniej siły roboczej, tak aby łatwiej można było do woli zatrudniać i zwalniać pracowników. Rząd nie bierze na siebie odpowiedzialności za tworzenie miejsc pracy, zostawiając to prywatnym biznesmenom. W tym samym czasie wydatki rządów skoncentrowane są na tworzeniu warunków do osiągania zysków, np. za pomocą inwestycji porty (które ułatwiają handel), a nie w potrzeby społeczne klasy pracującej (np. budownictwo).
LUKRATYWNY BIZNES
Oczywiście organizacja mistrzostw w 2010 niesie ze sobą wiele innych korzyści dla klasy rządzącej. Da im to okazję pokazania, jak dobrze rządzą RPA – pomimo wszechobecnej biedy i nierówności społecznych! Politycy i kluby sportowe będą mieli szansę zarobić dużo pieniędzy dzięki różnym partnerstwom biznesowym i lewym umowom. Ta współpraca już teraz się rozwija i niedługo będziemy mogli się dowiedzieć o szczegółach umów pomiędzy politykami, a firmami budowlanymi i łapówkami za przyznawanie kontraktów przyjaciołom. Można być pewnym, że to bogaci i wpływowi wygrają w przetargach. Ludzie śnią, że stworzą swoje małe firmy i staną się bogaci, ale zapomina się, że tylko ci, którzy już mają dużo pieniędzy dostaną jeszcze więcej. System jest nastawiony przeciwko przeciętnej osobie z ulicy. Tylko jeden na 100 wyrwie się z klasy pracującej dzięki edukacji lub biznesowi. Czternastu ministrów i wiceministrów zostało wyznaczonych do monitorowania budowy i rozbudowy 10 stadionów. Ci politycy pierwsi upomną się o działkę przyszłych zysków.
Ale jest jeszcze ważniejsza kwestia. Na całym świecie piłka nożna jest sportem klasy pracującej. Wielkie kluby angielskie, jak Manchester United i Arsenal pochodzą z wielkich miast przemysłowych i rozpoczęły swoją działalność jako kluby robotnicze. Tak samo jest w RPA. Wystarczy wspomnieć kluby takie, jak Kaizer Chiefs, czy Orlando Pirates, które pojawiły się w miasteczkach czarnej klasy pracującej. Ale wszędzie klasa rządząca przejmowała kluby, wykorzystując je jako jeszcze jeden sposób zarabiania pieniędzy. A można zarobić bardzo dużo, jeśli się jest właścicielem stadionów sportowych, sprzedaje się bilety, prawa do transmisji w TV i powiązane towary takie, jak flagi, koszulki, nalepki… Symbole wielkich zespołów należą do kapitalistów, którzy na nich zbijają fortunę. Jeżeli ktoś zacznie sprzedawać bez pozwolenia przedmioty z logo własnej drużyny, okaże się, że jest piratem. Zostanie aresztowany, a jego towar zostanie zniszczony.
Jeżeli kupuje się oficjalne towary, rzekomo wspiera się drużynę, ale przecież pieniądze pochodzące ze sprzedaży idą do kieszeni przedsiębiorców takich, jak Irvin Khoza (właściciel Orlando Pirates), Kaizer Motaung i Primedia (właściciele Kaier Chiefs) i Patrice Motsepe (właściciel Mamelodi Sundowns). Tak jak fabryki, zespoły „należą” do szefów. Nic więc dziwnego, że niektórzy piłkarze zakładają związki zawodowe.
KLASA CZY NARÓD?
Innym problemem jest to, że w mistrzostwach świata drużyny są zorganizowane według krajów. To umożliwia klasie rządzącej promowanie podziałów pomiędzy pracownikami na świecie. Niemiecki pracownik będzie zachęcany do wspierania niemieckiej drużyny i do identyfikowania się z Niemcami, a nie po prostu z pracownikami. To smutne, że sport, który miał jednoczyć klasę pracującą staje się narzędziem do jej dzielenia.
Nie miejmy żadnych złudzeń: zyski będą ogromne i wyniosą przynajmniej 16 miliardów randów. Pieniądze będą w większości pochodzić z pieniędzy podatników i zostaną wręczone krajowym i zagranicznym biznesmenom, aby zapewnić gotowość kraju do 2010 r. To mnóstwo pieniędzy – równowartość 8 milionów miesięcznych pensji po 2000 randów. Jak zostaną zgromadzone te środki? Z dwóch głównych źródeł: z budżetu centralnego (czyli z podatków od firm, od pensji, z VAT, akcyzy, itp.) i budżetu gmin. Skąd się bierze budżet gmin? Częściowo z podatków od działalności gospodarczej, ale też z opłat za własność gruntów i nieruchomości, elektryczność, wodę, odprowadzani ścieków i inne usługi.
BĘDZIE TO MIAŁO WIELE WAŻNYCH SKUTKÓW:
1. Po pierwsze, pieniądze wydane na projekt 2010 r. nie zostaną wydane na inne cele. W 2005 r. rząd przeznaczył 48 miliardów randów na służbę zdrowia. Te fundusze mają zapewnić finansowanie całego systemu ochrony zdrowia: 400 szpitali i 43 miliony ludzi. Z tej kwoty, 1,5 miliarda randów rocznie jest przeznaczone na remonty i rewitalizację szpitali. Rząd wyda więc około 6 miliardów randów na remonty szpitali do 2010 r. To mniej niż połowa kwoty, którą rząd zamierza przeznaczyć w tym samym okresie na budowanie stadionów piłki nożnej na jednorazową imprezę! Ujmując to inaczej: jeżeli pieniądze na Mistrzostwa Świata w 2010 r. wydano by na szpitale, można by uczynić cztery razy więcej w celu naprawy szpitali. Oczywiście wiadomo, w jakim stanie znajduje się obecnie publiczna służba zdrowia. Ale klasy rządzące i klasa średnia mają dostęp do wysokiej jakości prywatnej służby zdrowia. Ale to tylko kilka milionów ludzi.
Znaczna większość ludzi jest zmuszona do wykorzystywania przepełnionych, niewydolnych, brudnych i niedostatecznie obsadzonych szpitali, w których chronicznie brakuje leków. Na przykład w Gorge Hospital w Zachodnim Kapsztadzie jest tylko 265 łóżek, choć szpital obsługuje pół miliona ludzi w okolicy. Gdyby wydać pieniądze przeznaczone na stadiony piłki nożnej na bardziej pilne potrzeby – np. szpitale – korzyści dla klasy pracującej byłyby ogromne. Zresztą należy dodać, że pieniądze, które rząd przydzielił na remonty szpitali i tak są przeznaczone tylko dla wybranych szpitali: większość z nich nic nie dostanie i pozostawia się je własnemu losowi. [gdyż rzekomo „nie ma na to pieniędzy” – przyp. tłum]
Związane to jest również z odcięciem od usług osób, które nie są w stanie za nie płacić. Ponieważ pieniądze na 2010 r. będą częściowo zebrane przez gminy, a one żyją z usług i podatków, znajdą się one pod dużą presją, by podwyższyć ceny za wodę i prąd i – oczywiście – odciąć te osoby, których nie będzie stać na płacenie rachunków.
2. Transport. Jednym z głównych argumentów na rzecz 2010 r. jest – według rządu – poprawa infrastruktury transportowej. To oczywiście nic złego samo w sobie. Sieć kolejowa służy milionom pracowników, a połowa osób korzystających z pociągów zarabia mniej niż 1600 randów miesięcznie.
Pociągi są tańsze niż taksówki, odrobinę bardziej bezpieczne, a jeśli się mieszka na przedmieściach (gdzie mieszkania są tańsze), można oszczędzić dużo pieniędzy dzięki możliwości szybkiego dojazdu do pracy. Ale sieć kolejowa nigdy nie została właściwie rozwinięta. Linie kolejowe pokrywają tylko małą część miast i aglomeracji, a wiele regionów jest całkowicie pozbawionych linii kolejowych. Sieć kolejowa nie tylko nie rozwijała się w ciągu ostatnich 30 lat, pomimo znacznego wzrostu miast, ale nawet wiele odcinków tras kolejowych zostało zamkniętych w ciągu ostatnich 10 lat [brzmi znajomo? – przyp. tłum]
Sieć kolejowa jest własnością ogromnej firmy państwowej Spoornet. Spoornet systematycznie zmniejsza liczbę pociągów dziennych i zamyka mniejsze linie. Dzieje się tak dlatego, że rząd planuje częściową prywatyzację kolei, co wiąże się z zamykaniem linii, które prawdopodobnie nie będą zyskowne. Spoornet stara się osiągnąć zysk jeszcze przed prywatyzacją. Taniej jest puszczać kilka przepełnionych pociągów w godzinach szczytu, niż prowadzić regularne połączenia na rozbudowanej sieci. Można dzięki temu osiągnąć większy zysk. Innym celem Spoornetu było postawienie na transport towarów, a nie ludzi. Szybki i tani transport dóbr obniża koszty prowadzenia biznesu. Ale nawet szefowie skarżą się na brak wydajności i regularności pociągów, a także na wysoki koszt transportu.
Oczywiście skutki powyższych zmian są fatalne dla pracowników. Zlikwidowano około 20 tys. miejsc pracy, pociągi spóźniają się, a czasem nie przyjeżdżają w ogóle. System jest źle zarządzany, brakuje wagonów i pracowników. Jeśli motorniczy jest chory, lub silnik jest uszkodzony, pociąg po prostu nie przyjeżdża. W dodatku państwowe przedsiębiorstwo energetyczne ESKOM, choć państwowe, jak zarządzane jak przedsiębiorstwo prywatne: w celu maksymalizacji zysku. Przedsiębiorstwo w ostatnich latach bardzo zwiększyło swoje zyski, jednocześnie całkowicie zaniedbując sieć energetyczną, która jest w coraz gorszym stanie. Gdy ESKOM ma awarię (co zdarza się bardzo często) pociągi stają.
Jedną dobrą stroną rządowych planów rozwoju jest to, że rząd wreszcie zdał sobie sprawę z faktu, że niektóre z tych problemów wymagają rozwiązania. Nie róbmy sobie złudzeń: rząd nie zmieni zdania co do tego, że celem Spoornetu i ESKOMU ma być przede wszystkim zysk. Oba przedsiębiorstwa mają zostać sprywatyzowane. Ale rząd zaczął sobie zdawać sprawę z faktu, że bardzo źle się dzieje z siecią transportową i energetyczną w RPA. Tak więc jedną z głównych obietnic na rok 2010 jest naprawa sieci transportowej, a konkretnie: a) rewitalizacja taboru, b) remont i rozszerzenie sieci kolejowej i c) nowe inicjatywy, takie jak Gautrain.
Ale są powody do niepokoju. Zwłaszcza projekt Gautrain wzbudza wątpliwości. Projekt ma przed wszystkim polepszyć połączenia pomiędzy przedmieściami Johannesburga i Pretorii i stanie się ekspresem dla klasy średniej kosztem miliardów randów. Zapowiedziana cena biletów jest dość wysoka, około 60 randów. Jednak poważniejszą kwestią jest to, że inwestowane pieniądze mogły być użyte o wiele bardziej efektywnie na naprawę i rozszerzenie sieci kolejowej obsługującej miasteczka na południu Johannesburga. Koszty wyniosłyby 40 miliardów randów mniej. To dobry przykład skrzywień kapitalizmu: miliony ludzi jeździ pociągami, żeby zarobić kromkę chleba, a buduje się Gautrain, który będzie służył bogatym, którzy i tak już mają samochody.
3. Miejsca pracy. Oczywiście, mistrzostwa z 2010 roku stworzą trochę miejsc pracy. Wielkie kontrakty budowlane będą wymagały wielu robotników, a kraj niczego nie potrzebuje tak bardzo jak miejsc pracy. Ale nawet w tej sprawie trzeba się chwilę zastanowić, zanim zaczniemy się ekscytować. Najpoważniejszym problemem jest kwestia jak długo będzie trwać zatrudnienie w tych nowych miejscach pracy? Budowa stadionu to nie jest praca na całe życie. Jest jakaś szansa, że inwestycje się zwiększą i że będą jakieś nowe miejsca pracy po zakończeniu 2010. Czy to będzie wystarczające dla 6 milionów bezrobotnych?
Nie wiadomo, co się stanie w przyszłości, ale kapitalizm w RPA ma dość okropną historię, jeśli chodzi o tworzenie miejsc pracy. Ekonomia RPA rośnie około 5% rocznie, co jest najlepszym wynikiem od lat 70tych. Ale na przestrzeni ostatnich 10 lat zlikwidowano przynajmniej milion miejsc pracy. Dopiero niedawno zaczęło się to zmieniać. W ciągu ostatnich 2 lat stworzono 100 tys. miejsc pracy. To kropla w morzu potrzeb. Jeżeli ludzie nie zmobilizują się, żeby domagać się miejsc pracy i inicjatywa pozostanie w rękach klasy rządzącej, która tworzy miejsca pracy w takim tempie, jakie jest dla niej wygodne, sytuacja nie zapowiada się dobrze. Innym powiązanym zjawiskiem jest to, że zmieniają się zasady zatrudnienia w wielu istniejących miejscach pracy. Umowy stają się tymczasowe i coraz częściej zatrudnia się zewnętrznych pracowników. Ponad połowa klasy pracującej jest zatrudniona na niestabilnych kontraktach. Czy miejsca pracy stworzone, żeby zbudować stadiony w 2010 r. będą stabilne i będą zapewniały stawkę, z której można przeżyć? Czy będą krótkoterminowe, nisko opłacane, niebezpieczne i pozbawione świadczeń takich, jak opieka zdrowotna?
KOŃCOWE UWAGI:
Mistrzostwa Świata w 2010 r. są projektem klasy rządzącej. Musimy mobilizować się w związku z tym projektem, a tam gdzie to konieczne – przeciwko niemu.
Oznacza to także walkę o większą część korzyści z Mistrzostw. Możemy domagać się, żeby ceny biletów były dostępne dla zwykłych ludzi, a nie tylko dla bogatych, nie tylko dla turystów. Co ważniejsze, musimy zmobilizować się, żeby wymusić takie zaplanowanie tras pociągów, żeby odniosła z tego korzyści klasa pracująca. Przypadek Gautrain jasno wskazuje, co może pójść nie tak. Rolą związków zawodowych i grup społeczności lokalnych jest wywieranie nacisków na tworzenie miejsc pracy, które będą zapewniały godne warunki pracy i stabilne zatrudnienie – co mogą zapewnić silne związki zawodowe. Musimy pamiętać, że piłka nożna, to nasz sport i że nie możemy pozwolić, żeby został sprywatyzowany dla zapewnienia zysków garstce kapitalistów.
Musimy walczyć z każdym elementem mistrzostw, który jest skierowany przeciwko klasie pracującej. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że z budową obiektów będą powiązane masowe wysiedlenia ludności. W Kapsztadzie już podejmowane są kroki, w celu usunięcia slumsów znajdujących się niedaleko lotniska, żeby miasto wyglądało „ładniej”. To spowoduje, że ludzie będą musieli dłużej jechać do pracy. Mieszkańcom slumsów obiecano mieszkania. Czy naprawdę je otrzymają? Musi trwać walka przeciwko odcięciom dostaw wody i prądu. Musimy też zacząć kwestionować podatki i VAT. Jeżeli rząd zamierza wydać 16 miliardów randów, niech opodatkują klasę rządzącą, a nie biedotę. Upewnijmy się, że pieniądze zostaną wydane na podstawowe potrzeby, a nie na budowę stadionów, które mogą nie mieć żadnej przyszłości po 2010 r. Życie nie kończy się w 2010 r. Potrzebujemy stabilnych miejsc pracy, rozwoju skierowanego na biednych i silnego ruchu masowego. Nic z tego nie dadzą nam Mistrzostwa Świata.
Gdy angażujemy się w walkę, musimy mieć jasną wizję CZEGO CHCEMY i JAK TO OSIĄGNĄĆ. Potrzebujemy silnej i rewolucyjnej klasy pracującej i chcemy to osiągnąć przez prowadzenie walki o prawa pracowników. Rok 2010 to tylko jedna z takich walk, którą możemy wykorzystać. Ale musimy to zrobić uważnie i z wyczuciem strategii. Oznacza to, że musimy być niezależni od projektu roku 2010. Kongres Południowo Afrykańskich Związków Zawodowych (COSATU) bezsensownie zaangażował się w inwestycje budowy stadionów. Ale w jaki sposób COSATU będzie się różniło od jakiegokolwiek innego inwestora? Rolą związku nie jest zatrudnianie pracowników i osiąganie zysków, ale ochrona pracowników przed wyzyskiwaczami, którzy kierują naszym społeczeństwem. Tą ideę należy stanowczo zwalczać, gdyż wiąże się z korupcją. Powinniśmy wykorzystać kampanię do podkreślenia ważnych dla nas kwestii, domagając się zmian, które polepszą sytuację pracowników i biednych. Powinniśmy wykorzystać okazję, jaką będzie globalna uwaga zwrócona na RPA i to co może dzięki temu stać się dobrego dla ruchów społecznych.
Musimy być też świadomi zagrożeń. Nie powinniśmy dać się wciągnąć w idiotyczną dumę z bycia Południowym Afrykańczykiem. Południowoafrykańscy pracownicy nie mają nic wspólnego z południowoafrykańskimi szefami i politykami. Nie zapominajmy o tym, bo damy się wciągnąć w nacjonalistyczne kampanie. Nacjonalizm jest trucizną dla pracowników i dla biednych. Jesteśmy klasą pracującą i jako tacy jesteśmy częścią światowej klasy pracującej. Tylko to się liczy. Nie powinniśmy współpracować z szefami i politykami, ale stawiać ciągły opór aż do momentu, w który uda nam się stworzyć nowe społeczeństwo bez szefów i polityków. Na tym właśnie polega anarchizm: na stworzeniu społeczeństwa, gdzie sami możemy kontrolować swoje miejsca pracy, gdzie każdy ma pracę, gdzie nikt nie jest głodny, gdzie nie ma przestępstw i nierówności i gdzie ekonomia jest nakierowana na zaspokajanie ludzkich potrzeb, a nie prywatnej chciwości.
Lucien van der Walt - Zabalaza Anarchist Communist Federation (ZACF)