Ponaddwutysięczna spontaniczna demonstracja bezrobotnych w Maroku

Korespondencja z Maroka.

Wczoraj, po przedpołudniowej pikiecie 30 bezrobotnych pod parlamentem w Rabat, odbyła się oddolnie zorganizowana ponad 2-tysięczna demonstracja bezrobotnych oraz solidaryzujących się z nimi mieszkańców stolicy Maroka.

Po rozmowie z wieloma uczestnikami wynika, że jest to oddolny ruch społeczny bezrobotnych. Praktycznie codziennie odbywają się protesty, wcześniej zostało zaatakowane i okupowane Ministerstwa Edukacji, policja brutalnie pobiła uczestników, łamiąc im ręce.

We wczorajszej demonstracji o godz. 6 zgromadziło się kilkaset osób, by przejść przez centrum głównymi ulicami stolicy Maroka. Po rozpoczęciu przemarszu jedną z większych ulic, kolejne setki osób spontanicznie dołączyły w ciągu kilku następnych minut. Po chwili było już ponad 2 tysiące uczestników demonstracji, która dotarła pod parlament, gdzie część została, a większość przeszła pod główny gmach państwowej telewizji, która nie wyrażała zainteresowania masowym ruchem bezrobotnych.

Następnie wracające stamtąd osoby, a chcące dołączyć do demonstrantów pod parlamentem, zostały otoczone przez policję i wojsko, które podjęły próbę rozgonienia manifestantów używając siły, w wyniku czego jedna niewidoma osoba została powalona na ziemię i pobita. Reszta ludzi, która zdołała się rozproszyć, ponownie się tam zgromadziła i udzieliła pomocy poszkodowanej osobie, która była jedną z wielu reprezentantów niepełnosprawnych fizycznie bezrobotnych na demonstracji.

Widać było, że siły nieporządku ochłonęły widząc europejsko wyglądającą osobę z rowerem. Powstrzymali się od używania siły, poprzestając na rozganianiu. Prawda jest taka, że wyglądającym europejsko osobom nie przeszkadza się w życiu, choćby łamali prawo i mają duże przywileje żyjąc tam, a innym ludziom zamieszkałym w Maroko: Arabom, czy Berberom władze utrudniają życie w nieskończoność. Więc moja obecność zapewne ocaliła wiele osób od aresztowania i pobicia, jak to się działo podczas wcześniejszych protestów bezrobotnych.

Podszedłem do niewidomego pobitego mężczyzny i powiedziałem, że już wszystko w porządku wyrażając wyrazy solidarności. Bardzo ten gest otaczającym nas osobom się spodobał i uścisnęli moje ręce. Byłem jedyną osobą spoza Maroka i różniłem się od turystów mijających wydarzenie z daleka. Nie spodziewałem się takiej oddolnej organizacji protestu o wielkiej odwadze. Gdy wojsko i policja rozgoniła w jednym miejscu protestujących, zaraz pojawiali się w innym rogu ulicy czy wzdłuż innych ulic. I tak przez 2 godziny było blokowane główne rondo i ulice w centrum Rabatu przy parlamencie. Część osób śpiewała solidarnościowe pieśni w stylu "idąc ręka w rękę jesteśmy silniejsi".

Udało mi się nagrać kilka filmów oraz porobić fotografie. Nie widziałem i nie zaobserwowałem żadnych liderów czy przywódców politycznych lub religijnych, a wręcz przeciwnie, przedstawicieli młodszego i starszego pokolenia kobiet i mężczyzn, bez podziału na płeć czy kolor skóry, Berberów i Arabów. Demonstranci wyszli poza mury otaczające centrum, by przedyskutować przebieg manifestacji i zaplanować kolejne demonstracje na następne dni.

Nawiązane zostały kontakty z aktywistami, co zaowocowało wywiadami na temat sytuacji ekonomicznej kraju oraz sytuacji zamieszkujących w nim bezrobotnych.
Większość, w tym osoba polskojęzyczna, która mieszkała kilkanaście lat w Polsce, byli doktorantami, magistrami, mającymi zawody, lecz bezskutecznie poszukują pracy w kraju, gdzie król Mohamed VI ma pobudowane ogromne pałace, domy, mieszkania i hotele, które nie są zamieszkałe przez nikogo.

Relacja bezpośrednia Vegana - uczestnika ostatnich demonstracji, który będzie na następnych manifestacjach uczestniczył w tym społecznym ruchu robiąc wywiady, zdjęcia oraz filmy. Jak już wspomniałem ruch nie ma ten atmosfery organizowanych przez aparatczyków państwowych czy religijnych protestów.

Wielu osobom podałem strony CIA oraz Indymedia, by tam po francusku pisali sami na bieżąco relacje.