Porażka policji. Reportaż z pierwszego dnia blokady Heiligendamm

Protesty | Publicystyka

Wyobraźmy sobie sytuację wyjściową. Po jednej stronie profesjonalnie uzbrojona policja, 16000 osób, prawdziwa armia. Każdy z każdym może się komunikować, dysponują transportem i wyjątkowymi uprawnieniami. Po drugiej stronie ludzie, którzy nie mają praktycznie niczego poza wolą. Mówią w różnych językach, nie mają struktury dowodzenia, pokonują piechotą całe kilometry. Jest to najbardziej ekstremalna forma asymetrycznej "wojny" i w tej walce Dawida z Goliatem to oni byli dziś zwycięzcami. Jak do tego doszło? Sprawozdanie z sytuacji...

[Patrzmy realistycznie i spróbujmy wszystkiego, co możliwe]

Blokada już stoi. Przed ogrodzeniem są już tysiące. Na drodze z Bad Doberan niekończąca się fala demonstrantów. Siedzą na ulicy i stwarzają sobie miłą atmosferę. Droga przejazdu akredytowanych dziennikarzy do centrum konferencji jest zablokowana. Kocioł starej kolejki wąskotorowej "Molly", która dowozi turystów do kurortu Heiligendamm, musi dziś pozostać zimny. Komercyjni komentatorzy przywożeni są statkiem. Również dostęp po stronie zachodniej, jedno z niewielu miejsc dostępu do antyglobalistycznego wału ochronnego, jest zablokowany. Oznacza to jednak, że przynajmniej jedna z dróg jest wciąż otwarta. Od południowej strony ogrodzenia nie ma jeszcze żadnej blokady. Ludzie zbierają się, sto, może sto pięćdziesiąt osób. "Spróbujmy!". Pochód rusza. Na torach wszystko wygląda jasno. Jest nas może 450 osób, które przyłączają się do marszu na polach. Helikoptery krążą nad nami. Dla policji nie jest już tajemnicą, że ruszyliśmy w tę stronę. Ludzie brną polnymi drogami albo tworzą sobie własne ścieżki, wydeptane w kwitnącej właśnie kukurydzy. Grupy przemieszczają się początkowo na południe.

Okrążamy punkt Górnego Bollhagen, a przez pole zbliżają się do nas rozproszone małe grupki. Kolumna, która zbliża się nieubłaganie w stronę Dolnego Bollhagen liczy sobie 800 osób. Helikoptery widzieliśmy w międzyczasie tylko z daleka. Stoją pojedyncze transportery policji. Kiedy słyszą hałas zespołu muzycznego towarzyszącego maszerującym, z daleka daje się zaobserwować nerwowe ożywienie. Gdy rozpoznają rozmiar zbliżającej się do nich grupy, zaczynają uciekać. Już prawie dwie godziny wędrujemy pośród meklemburskego krajobrazu. Ogrodzenie rysuje się na horyzoncie, nie jest już daleko do punktu kontrolnego, który pozostaje wciąż otwarty. "Demonstranci. Zamknąć bramę". Myślę o muzyce Raagona i widzę, podczas wieczornego oglądania ARD, dziennikarzy w wywiadach, którym przypomina się mur między wschodem a zachodem.

Z daleka dostrzegamy policję. Jesteśmy może pięćset metrów od ogrodzenia. Funkcjonariusze natychmiast nerwowo ruszają. Ich liczbę można oszacować na około stu, idą równolegle z pochodem. Jest też dziesięciu kawalerzystów. Są niezdecydowani. Przypuszczalnie obawiają się, że w jednej chwili rozpoczniemy szturm ogrodzenia. Ale jest ich zbyt mało. Biegniemy w kierunku ostatniej otwartej bramy. Około 300 osób dociera ostatecznie do Dolnego Bolhagen, zanim policji udaje się ostatecznie odciąć resztę. Udało się. Rozmowa przez telefon informacyjny. To prawda, Heiligendamm został odcięty przez demonstrantów. Jednak jest mało czasu na radość. Zbliża się wóz z armatka wodną: "Tu mówi policja. Do demonstrantów. Żądamy, abyście natychmiast opuścili teren. W przeciwnym wypadku użyjemy armatki wodnej". Ponawiają żądania. Grożą użyciem pałek. Za naszymi plecami kolejna armatka wodna. Pierwsza już jest w użyciu, ale ludzie wytrzymują. Rozprzestrzenia się gaz pieprzowy skierowany przeciwko grupom na przedzie. Ludzi wyciąga się za włosy, są już kawalerzyści. Pojawia się coraz więcej policji. Ludzie siedzą zachowując stoicki spokój. Policja staje się bardziej agresywna. Stają się brutalni. Wreszcie musimy opuścić teren. N-TV komentuje. Jest nas coraz mniej.

Tylna armatka wodna ostudziła przed chwilą rozpalone emocje pacyfikujących policjantów. Trafiła w dużą grupę funkcjonariuszy. Okrzyki uznania ze strony demonstrantów. Pierwszy raz w dzisiejszym dniu, gdy użycie armatki wodnej spotyka się z naszym uznaniem.

Z boku stoi grupa ubranych na czarno. Ściągają całkowicie przemoczone górne części ubrania. Ani razu nie dochodzi z naszej strony do użycia przemocy. Dwoje ludzi trzęsie się na całym ciele. Ich nagie górne części ciała są naznaczone przemocą policji, pokryte ranami. Jednemu łzawią oczy, ma trudności z widzeniem.

Gaz pieprzowy, dużo tego rozpuścili. Podchodzę do niego. "To jest nasz dzień" - Jego głos zacina się. - "Byliśmy szybsi niż oni. I teraz wszystko pójdzie do mediów!". Zaśmiewam się. "Heiligendam jest szczelnie zamknięte!" Mówi mi kolega przez telefon. Tak, tak. Kosztowało to dużo wysiłku tysięcy osób, ale udało się. Blokada G8 nie jest już tylko hasłem. Jest faktem. Kilometry policyjnych pojazdów stojących w korkach. Może pół tuzina armatek wodnych dotarło na miejsce. Widzę dwa wozy opancerzone. Jeden usiłuje zmienić kierunek jazdy na wąskiej drodze. Nie uda mu się. Robi się zamieszanie, dwie karetki na sygnale usiłują się przedostać. Blokada została dawno usunięta. Jednak przybywa coraz więcej policji. W cywilnych wozach siedzą ciasno ściśnięci policjanci w pełnym rynsztunku. Policji nic dziś nie chce się udać. Wraz ze swoimi pojazdami generują jeszcze większą blokadę, niż ta którą my już stworzyliśmy. "Nie byliśmy zaskoczeni" - powiadomi później policja. Dla mnie wyglądało to dziś inaczej.
Wszystko jedno co przyniosą następne dni. Nie możemy już przegrać. To policja przegrała. W niedzielę kłamała odnośnie liczny rannych po jej stronie. Kłamała stwierdzając dziś, że wszystko miała w garści. Wiem, że było inaczej. I wiem, że w ostatniej bitwie, tak czy inaczej zwyciężymy my.

Autor: ra0105
http://de.indymedia.org/2007/06/182469.shtml

i co usa i chiny zmniejsza

i co usa i chiny zmniejsza emisje dwutlenku wegla?

zapowiedzieli ze postaraja

zapowiedzieli ze postaraja sie zmniejszyc emisje gazów cieplarnianych do 2050r o 50%.
To wielka wygrana. W końcu po częsci o to walczyliśmy.. Pozostaje problem długu krajów afryki i reszty biednych krajów

Zapowiadają...

vara - oni tak pieprzą co roku. I wiesz co? Nic nie zmienią. Robią sobie reklamę przed kamerami, wygląda to jak wybory na miss świata: "zlikwidujemy głód w Afryce, naprawimy świat!" i uśmiech do fleszy.

a dla mnie to porażka

a dla mnie to porażka niestety, dolecieli śmigłowcami i tyle, jeżeli okazało by się że byłoby za gorąco to wsiedli by w helikoptery zpowrotem a w dalszej perspektywie tajne spotkania, videokonferencje. Jeżeliby zostali odcięci od świata i w potrzasku policja użyłaby kul gumowych w późniejszej perspektywie amunicji ostrej, mógłby też wkroczyć desant wojskowy który był w pogotowiu. Po co blokować cos czego nie da się zablokować? Takie rzeczy były możliwe na początku kiedy policja nie miała takiej wiedzy. Media znudzone już nawet nie relacjonują schematu który powtarza się od lat. Protesty stają się swoistą atrakcją dla delegatów. Czy warto to ciągnąć? Myślę że warto ale tylko pod jednym warunkiem że będzie się wyciągać wnioski i wdrażać je w życie tak jak czyni to druga strona z tą różnicą że że będzie się zawsze milowy krok do przodu. Jedynym krokiem do przodu to przyciągnięcie o wiele większej rzeszy uczestników i stały jej wzrost.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.