Pożyteczni idioci
Środowiska prawicowe wyczuły szansę, dla siebie, stąd też dziennikarz z Nowego Ekranu obecny na konferencji od razu zadał pytanie czy „można napisać, że zamachu dokonali anarchiści”. I tu pech – okazało, się że jednak nie anarchiści ale właśnie ludzie którzy podzielają poglądy Nowego Ekranu (w tym samym portalu pracuje Robert Winnicki, nasz blady, czasami jąkający się fuhrerek Młodzieży Wszechpolskiej, jak donoszą media: 27 letni student trzeciego roku politologii, który całe życie poświęca idei zaszczepionej mu przez Radio Maryja i nie ma nawet czasu na dziewczyny).
Dowiedzieliśmy się, że Brunonem K. miały kierować motywy o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim. Coś wam to przypomina?
To w zasadzie wszystko co charakteryzuje ONR, według wywiadu jaki dał sam prezes Holocher we Frondzie. No może z wyjątkiem antysemityzmu – teraz mamy na niego nowy termin ukuty na potrzeby mediów przez twórców „Ruchu Narodowego” czyli „judeosceptycyzm”. Wiadomo też, że Brunon K. planował, oraz zachęcał do tego swoich studentów, wybrać się na się na Marsz Niepodległości do Warszawy, na którym to miano „odzyskać Polskę.”
Do zamachu nie doszło, Polski 11.11 w Warszawie chyba nie udało się „odzyskać” pomimo oderwanych od rzeczywistości deklaracji, że systemowi jakoby złamano kark ale powołany został nowy ruch – Ruch Narodowy. Na razie nie wiadomo kto dokładnie w tym ruchu jest oprócz organizatorów Marszu Niepodległości czyli Młodzieży Wszechpolskiej, ONRu i byłego posła Artura Zawiszy. Wiadomo natomiast kto przeszkadza odzyskać Polskę – są to lewaki, pedały i liberałowie.
Wróćmy jednak do naszego niedoszłego zamachowca – nie udało się go przypisać anarchistom i lewicy, całą sytuację skrajne środowiska prawicowe zatem opisały jako prowokację służb. Te mniej radykalne, ale sprzyjające skrajnym wolą raczej mówić o szaleńcu czy socjopacie, nie zapominając wskazać, że prawdziwi terroryści są przecież zawsze lewicowi . Przy okazji wypłynęła też na wierzch mityczna już niemiecka antifa. Jak widać na prawicy oplucie munduru rekonstruktora z epoki napoleońskiej można porównać do planowania ataku bombowego.
Co jednak z tego wynika dla nas bojowych, radykalnych antyfaszystów?
Wynika z tego, że naszą lekcję historii odrobiliśmy bardzo dobrze. Wolnościowy, radykalny ruch antyfaszystowski dawno już doszedł do wniosku, że faszyści którzy pojawiają się na naszych ulicach są tak naprawdę efektem działań systemu, jego zbrojnym ramieniem . Tak było w latach 30-tych, kiedy to Hitler doszedł do władzy dzięki pomocy burżuazji bojącej się zrewolucjonizowanych mas społecznych. To wówczas zasadniczym celem obranym przez faszystów stało się zwalczanie ruchów działających na rzecz oddolnej społeczno-ekonomicznej emancypacji, by na jego trupie zdobyć władzę. Tak było w PRL-u kiedy władze wśród narodowców znalazły sobie wspaniałych partnerów do antysemickiej nagonki, tak było też u jego schyłku kiedy do rozbijania solidarnościowych manifestacji używano nazi-skinów podwożonych na miejsce milicyjnymi Nysami. I tak jest też i dzisiaj, kiedy w Europie szaleje kryzys wywołany przez międzynarodowe korporacje i prywatne banki.
Świetnym przykładem jest tu Grecja i neonaziści ze Złotego Świtu. Ramię w ramię z policją biorą udział w atakach na ruch wolnościowy i antykapitalistyczny. Co więcej to właśnie policjanci są główną grupą popierającą partię Złoty Świt. Nie dziwi więc, że za kozła ofiarnego i łatwy cel do szczucia upatrzyli sobie oni imigrantów. Polscy faszyści pieją z zachwytu gdy patrzą na Złoty Świt i jak policja bije „lewaków”. Ich marzeniem jest powtórka w kraju sytuacji z Węgier, gdzie nacjonaliści z Jobbiku (licznie zaproszeni na Marsz Niepodległości) są w parlamencie ale także na ulicach gdzie urządzają anty romskie pogromy.
Rządzący w Polsce też odrobili lekcję i wiedzą, że jak grunt pali się pod nogami, trzeba zagłuszyć jakąś aferę, dobić jakiegoś interesu, odwrócić uwagę ludzi od antyspołecznej polityki, zawsze może liczyć na pewne łatwo sterowalne grupy.
Już rok temu mieliśmy przykład tego jak sprawnie burdy, wywołane przez nacjonalistów 11.11 zostały wykorzystane przez rządzących do zmian prawnych dotyczących zgromadzeń. Co prawda samym organizatorom się upiekło i udało uniknąć konsekwencji - zadbali o to prawicowi publicyści, którzy murem stanęli za wersją, że zamieszki organizowali mityczni kibole. Rządzący zaspokoili swój polityczny apetyt na ograniczenie naszych podstawowych praw obywatelskich i politycznych a istniejący już dziś formalnie „Ruch Narodowy” dostarczył im wspaniałych argumentów. Wymiernie pomogły im w tym wspomniane wcześniej prawicowe massmedia które podkręcały histerię. Na ostatnim marszu w Warszawie nacjonaliści znowu jak na zamówienie pokazali, opinii publicznej, że faktycznie zmiany w ustawie były konieczne.
O tym, że można zawsze liczyć na pożytecznych idiotów wiedzą także służby specjalne. Historia zna na pęczki takich nawiedzonych ludzi którzy sami siebie uznają za mężów opatrzności, twierdzą, że posiadają jakąś dziejową misję. Uważają, że każdy kto myśli inaczej od nich jest spiskowcem, sabotażystą, wrogiem i podkłada im kłody pod nogi. Do tego dochodzi cała ksenofobiczna otoczka. Wypisz wymaluj „Ruch Narodowy”. No bo gdzie, jak nie wśród rozemocjonowanych nacjonalistów którzy nadal powtarzają, że Lwów i Wilno są Polskimi miastami które trzeba odzyskać, znaleźć kogoś kto świetnie będzie nadawał się do załatwienia pewnych interesów? To przecież w tym środowisku istnieje mit o rządzących krajem obcych – nie obcych dla ludzi politykach i kapitalistach którzy faktycznie pociągają za sznurki ale o „obcych” czyli Żydach i wszystkich innych „nieprawdziwych Polakach”.
Podobną sytuację mieliśmy już w II RP. Skończyło się to tym , że Gabriela Narutowicza zastrzelił Eligiusz Niewiadomski. Niewiadomski nadal jest wzorem dla wszelkiej maści faszystów i narodowców. Narutowicz także zginął za to, że nie był wystarczająco polski i co najważniejsze wybrany przez tych „innych”, „obcych”. Pomimo upływu 90 lat podobnie uważał Brunon K. głównym celem miała być Rada Ministrów i Prezydent. Mieli oni zginąć, ponieważ też są tymi „obcymi”.
Z takim podejściem do rzeczywistości, nie ma się co dziwić, że dla radykalnej prawicy, zamachy stanu i zamachy terrorystyczne stają się coraz sensowniejszą perspektywą. Im przecież nie chodzi o obalenie systemu (sami ten system ochoczo budowali jak np. Artur Zawisza i czerpali z niego niezłe profity) – chodzi o przejęcie władzy dla siebie. Wielokrotnie przecież spółka Winnicki, Holocher i Zawisza mówili, że do zaoferowania mają silne państwo. Silne państwo to silna policja i służby specjalne. To silne państwo narodowe (po oczyszczeniu z „nieprawdziwych polaków” i tych mitycznych pedałów, lewaków i liberałów) ma być według nich odpowiedzią na kryzys. To posiadanie własności przez Polaków w swoich rękach a nie „obcych” ma być receptą. Dlatego też, logiczne z ich perspektywy wydaje się zlikwidowanie tych „niepożądanych” jednostek. Bo według prawicy to one są przeszkodą, do „odzyskania Polski”.
ABW wiedziało po prostu gdzie szukać i znalazło. Niedoszły zamachowiec, posłuchał Winnickiego który twierdzi, że jesteśmy na wojnie i trzeba działać. To właśnie dzięki takim personom jak np. Artur Zawisza który sam ochrzcił się na „Rycerza Niepodległości”, które od jakiegoś czasu coraz bardziej podniecają swoich wyznawców i zachęcają ich do „wyjścia z lasu”, ABW mogło ogłosić swój sukces. Służby tylko skorzystały z nadarzającej się sytuacji, przy okazji próbując załatwić swoje interesy – przeciwstawić się likwidacji pionu śledczego i planowanemu włączeniu ABW pod nadzór resortu spraw wewnętrznych. Jeszcze raz nacjonaliści pomogli państwu i jego służbom, jeszcze raz stali się pożytecznymi idiotami dla rządzących!
Powtórzę jeszcze raz, ruch wolnościowy odrobił lekcję historii i dobrze wie, że takie ataki mogą mieć co najwyżej symboliczny efekt. Z doświadczenia wiemy, że w rzeczywistości służą jednak samemu systemowi. Służą rządzącym do zaostrzania prawa, przekazywaniu pieniędzy na rozbudowywanie aparatu represji, dokręcaniu śruby i zwiększaniu uprawnień dla funkcjonariuszy.
Co ta próba zamachu oznacza jednak dla nas?
W zasadzie nie wiele, bo my od lat wiemy na czym polega faszystowski terror i jaka jest jego skala. To my od lat, spotykamy się z jednej strony z inwigilacją służb a z drugiej z przemocą skrajnej prawicy a nie siedzący w Sejmie politycy. Powszechnie znana jest lista ofiar faszystowskiego terroru w Polsce, prowadzona od początku lat 90-tych. Na tej liście jest kilkadziesiąt nazwisk ludzi zamordowanych dlatego, że według prawicowców nie przystawali do wymyślonego przez nich wzoru „prawdziwego Polaka”. To nasze twarze widnieją na stronie Redwatch, to my jesteśmy atakowani z tego powodu nożami. To polska policja przy aplauzie hitlerowców z Combat18 morduje czarnoskórych handlarzy i uchodzi im to płazem. My wiemy, że nie możemy liczyć na policję i musimy bronić się sami, nie szukamy tam zatem pomocy. To nasze manifestacje przeciwko faszystowskiej przemocy rozbija policja używając neonazistów z Blood&Honour jako prowokatorów, to nas zatrzymuje kiedy w efekcie ich działań musimy w końcu jechać na manifestację przeciwko nazistowskim mordercom w Białymstoku. To nie my, ale Artur Zawisza wysyłał listy do Zbigniewa Ziobry (wtedy ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego) w których namawia do ścigania „zorganizowanej grupy przestępczej o orientacji lewicowej” po wydarzeniach 21 marca 2007 we Wrocławiu. Przypomnijmy, że to wtedy aktywiści NOP i Zadrugi krzyczeli na rynku: "Polska cała tylko biała", "Wolna Polska bez Murzynów", a antyfaszyści próbowali zakłócić wiec. To ci sami ludzie, których bronił wtedy Zawisza prowokują i odpowiadają za ostatnie pobicia po „Marszu Patriotów” we Wrocławiu na skłocie Wagenburg.
Dla nas antyfaszyzm nie jest odskocznią do zdobywania punktów w sondażach, jest on świadomą postawą społeczną wynikającą z doświadczeń historii. To nie my, ale „Ruch Narodowy” puszcza oko do partii politycznych jak PiS . To nie my jak SLD czy Ruch Palikota próbujemy zbijać na antyfaszyzmie kapitał polityczny.
To my, radykalni antyfaszyści jesteśmy antysystemowi w pełnym tego słowa znaczeniu. Nasz antyfaszyzm posiada wszystkie konteksty: polityczny, społeczny, ekonomiczny czy kulturowy. To my odrzucamy jakąkolwiek współpracę z policją, czy służbami specjalnymi – bo wiemy, że gdyby do niej doszło, prędzej czy później obróciłoby się to na naszą niekorzyść. To nie my jak ONR w Poznaniu wzywamy na odsiecz z pomocą funkcjonariuszy podczas swoich manifestacji. Nie jesteśmy jak Młodzież Wszechpolska która nasyła policję nawet na swoich konkurentów na scenie nacjonalistycznej. To nie my mamy swoich działaczy i sympatyków w policji, straży granicznej czy wojsku.
To my jesteśmy radykalni w naszych działaniach, kiedy trzeba stanowimy odpór dla faszystowskich bojówek na ulicach, ale to także my blokujemy eksmisje czy działamy w związkach zawodowych. To do nas przychodzą ludzie po pomoc w walce z kamienicznikami, to my pomagamy wykorzystywanym przez pracodawców pracownikom. To w końcu od naszych skutecznych działań, zależy czy uniemożliwimy marginalnym w istocie grupom skrajnej prawicy nadawanie tonu debacie publicznej i to nasze działania są najlepszą odpowiedzią na próby ubierania się faszystów w „antysystemowe” szatki.
MOMOS 161
http://antifa.bzzz.net/artykuly/publicystyka/item/386-pozyteczni-idioci