Protest przeciwko drożyźnie w Poznaniu
Liberałowie znowu w ofensywie - ceny biletów MKP wzrosną o 25%. 20 grudnia odbyła się pikieta pod Urzędem Miasta Poznania w której wzięło udział 25 uczestników i uczestniczek Federacji Anarchistycznej s. Poznań oraz związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Protest odbył się pod hasłami walki z planami drastycznych podwyżek cen usług komunalnych, w tym przede wszystkim cen biletów komunikacji miejskiej.
Dziś rada miasta miała zadecydować, czy akceptuje 45 procentowy wzrost cen biletów miesięcznych. Dodatkowo miano dokonać cięć budżetowych na dodatki mieszkaniowe i rodzinne. Akcja najpierw odbyła się pod Urzędem Miasta, a potem pikieta przeniosła się pod Salę Sesyjną Rady Miasta. Wszystkim radnym wręczono ulotki.
Przedstawiciele Inicjatywy Pracowniczej i Federacji Anarchistycznej wręczyli także Prezydentowi Poznania blisko 3000 podpisów zebranych w ciągu ostatniego tygodnia pod petycją domagającą się odstąpienia od podwyżek cen usług komunalnych, w tym biletów MPK. Przeciwko podwyżkom biletów MPK wypowiedziały się także inne związki zawodowe.
Pomimo tego, i sprzeciwu PiS i LiD, głosami radnych PO, rada miasta uchwaliła, że najpopularniejsza sieciówka będzie teraz kosztować 81 zł (do tej pory 65 zł). Bilet jednorazowy 2 zł., ale będzie obowiązywać na 15 minut (do tej pory 1,30 zł za 10 minut). Generalnie zatem podwyżki wyniosą o ok. 25 proc.
Prezydent Ryszard Grobelny nie przedstawił żadnych sensowych argumentów dotyczących wprowadzenia tak drastycznych podwyżek. Na pytania radnych twierdził m.in., że nie spowodują one np. utraty klientów i zwiększenia ruchu kołowego. Powtarzał w kółko, że konieczność podwyżek podyktowana jest względami prowadzonej "prorozwojowej polityki w mieście", nie precyzując co konkretnie ma na myśli.
Podawał też dane, że obecnie najpopularniejsze bilety sieciowe są najtańsze (obok Warszawy) w kraju, ignorując jednocześnie uwagi radnych, że koszty innych usług komunalnych są w Poznaniu - na tle innych miasta - bardzo wysokie (np. woda i kanalizacja) i że trzeba spojrzeć na wszystkie koszty obciążające budżety mieszkańców. Koszty utrzymania w Poznaniu są coraz wyższe, dowodzono, a podwyżki cen biletów MPK jeszcze ten proces pogłębią.
Najbardziej przekonywująco przeciwko podwyżkom wypowiedział się Tomasz Lewandowski (LiD). Stwierdził m.in. że nieprawdą jest, iż miasto musi wprowadzić podwyżki z uwagi na pogarszającą się sytuację finansową MPK. Roczny koszt funkcjonowania MPK jest dziś większy niż kilka lat temu o 25 mln. złotych - przekonywał Lewandowski - ale zapomina się jednocześnie dodać, że wpływy do kasy miasta są większe o ponad 600 mln. złotych. Zatem - konkludował - stać miasto na dopłacenie do MPK 25 mln. Jest to kwestia decyzji rady i obrania kierunków prospołecznej polityki miasta.
Odrzucił też argumentację PO, zaprezentowaną przez Wojciecha Kręglewskiego, który podwyżkę cen biletów uzasadniał tym, że na przestrzeni od 2004 roku średnia płaca wzrosła o ok. 27 proc., zatem podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej mogą mieć podobne rozmiary. Średnia płaca wzrosła - mówił Lewandowski - ale nie wszystkim w takim samym stopniu, na przykład w tym samym czasie pracownikom MPK płace wzrosły o 11 proc. Z komunikacji miejskiej korzystają przede wszystkim gorzej sytuowani i w nich podwyżki uderzą w pierwszym rzędzie, nie tylko komunikacji miejskiej, ale wody (o 7 proc.), czynszów (koszt wywozu śmieci wzrósł o 40 proc.) itd. - podsumował.
W związku z przegłosowaniem podwyżek o 25 proc. OZZ Inicjatywa Pracownicza i Federacja Anarchistyczna s. Poznań zapowiadają dalsze protesty, łącznie z wezwaniem mieszkańców Poznania do kampanii obywatelskiego nieposłuszeństwa.