Przekroczmy liberalizm (rec. Samir Amin "Wirus liberalizmu")

Kraj | Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny | Ubóstwo | Wybory

Kolejna pozycja z serii biblioteki Le Monde diplomatique jest drugą książką Samir`a Amin`a na rynku polskim. Przy czym produkt ten nie jest neutralny, nie roztapia się w masowej produkcji tresująco-rozrywkowej, jak również nie zajmuje szlachetnego miejsca na próchniejącej i zakurzonej półce z towarami luksusowymi. Nie jest to książka wyniośle usprawiedliwiająca statut quo, czy nawet poddająca stabilizującej krytyce jak wytwory J. E. Stiglitz`a. Nie, jest to książka stająca w zróżnicowanym szeregu bezwzględnych kontestatorów, w szeregu rewolucyjnych intelektualistów. Jest jednym z partyzantów na ideologicznym froncie walki z hegemonią liberalizmu.

S. Amin należy do kręgu myślicieli, którzy za Marksem, uważają, że gospodarka kapitalistyczna nacechowana jest wewnętrznymi sprzecznościami, które doprowadzają do cyklicznych kryzysów. Kryzysy te nie są niczym zewnętrznym, przypadkowym, błędem administracji, czy pomyłką w liczeniu, toteż zapobiec im można tylko w jeden sposób: znosząc kapitalizm.

Kryzys jest zmierzchem. Zmierzch oznacza noc, ale też niesie nadzieję nowego dnia. Taka jest i postawa S. Amin`a. Nic nie gwarantuje, że kryzys kapitalizmu wprowadzi nas w raj socjalizmu. Nie istnieją żadne prawa, według których koniec gospodarki towarowo - pieniężnej ma doprowadzić do nastania sprawiedliwego porządku społecznego. Jest tylko nadzieja. I możliwość. Wciąż ta sama, chciałoby się powiedzieć. Socjalizm albo barbarzyństwo.

Nie przypadkowo zacząłem tą krótką recenzję od poruszenia problemu kryzysu. Kryzys jest perspektywą w jakiej przyszło nam żyć, i w której pisana jest omawiana książka. Autor stwierdza wprost, że koniec kapitalizmu, z którego to początkiem mamy obecnie do czynienia, może okazać się końcem cywilizacji, a może i nawet gatunku ludzkiego. W tej sytuacji należy uczynić wszystko co możliwe, by zapobiec wojnie i hegemoni USA. Wirus liberalizmu ma nam w tym pomóc. Ma pomóc przekroczyć perspektywę samozniszczenia.

Omawiana produkcja jest zbiorem wniosków do jakich doszedł S. Amin w czasie swojej pracy teoretycznej. Nie znajdziemy tam zbyt wnikliwych analiz. Miejscami możemy odnieść wrażenie powierzchowności. Zbyt wielkich skrótów, "żołnierskości" w rozprawianiu się z wrogiem. Po części jest to uzasadnione - wszak książka skierowana jest do szerokiego grona, jest popularnonaukowa, i nie wszyscy mogą chcieć nurzać się w subtelnościach.

Liberalizm w wizji S. Amin`a jest w gruncie rzeczy neoliberalizmem. Ideologią legitymizującą wyzysk kapitalistyczny. Zamknięci w perspektywie liberalnej nie jesteśmy w stanie stworzyć realnej krytyki gospodarki towarowo - pieniężnej. Wykreować rzeczywistej praktyki przekraczającej statut quo. Dobrym przykładem jałowości działań pod panowaniem ideologii wolności gospodarczych jednostek jest problem ubóstwa. Mielizny i ideologiczny wymiar tak zwanego filantropijnego dyskursu ujawnia się w "milczeniu", w tym o co taki dyskurs nie pyta, co pozostawia zasłonięte, co maskuje. Tym co ukryte pozostają mechanizmy gospodarcze i społeczne będące przyczyną ubóstwa.

Realna analiza musi być globalna. S. Amin należy tutaj, podobnie jak I. Wallerstein, do teoretyków systemu-świata. Dopiero całościowe spojrzenie może nas wyzwolić z tyranii nagich faktów i mistyki niewidzialnej ręki rynku. Dopiero przekroczenie granic państw rdzenia umożliwia odpowiedź na pytanie o istotę kapitalizmu, mechanizmy jego rozwoju. Spojrzenie całościowe przekracza zarówno liberalizm, jak i socjaldemokrację. Państwo dobrobytu okazuje się ufundowane na wyzysku klasy robotniczej, tyle że zagranicznej. Podobnie sukcesy kapitalistycznej gospodarki w postaci niskich cen w Tesco opierają się na wyzysku krajów peryferyjnych.

Spojrzenie całościowe jest obecne nieustannie podczas lektury. Wyznacza poziom teoretyczny refleksji, stanowi punkt wypadowy dla lewicowych terrorystów podkładających bomby pod złudzenia.

Refleksja S. Amin`a snuta w cieniu Imperium Strachu ogniskuje się wokół problemu Stanów Zjednoczonych, demokracji oraz wyzwań przed jakimi stanie kapitalizm, a które nazywa nową kwestią rolną i nową kwestią robotniczą. Pokrótce omówimy każdy z problemów.

S. Amin rozróżnia rolnictwo wiejskie (tradycyjne) i rolnictwo kapitalistyczne, którym rządzą zasady rynku. WTO postanowiło zlikwidować rolnictwo tradycyjne, małe gospodarstwa, na ich miejsce tworząc wielkie, nowoczesne fabryki żywności. Spowoduje to powstanie olbrzymiej ilości wolnej siły roboczej, której nie będzie wstanie wchłonąć przemysł. Tym samym kwestia rolna, według S. Amin`a, ukazuje wewnętrzne ograniczenia kapitalizmu. Jest problemem, który w pełni ujawnia sprzeczności logiki zysku. I to problemem z jakim nie potrafi sobie poradzić. No chyba, że eksterminując część ludzkości. Znaczną część.

Analiza ta różni się zdecydowanie o koncepcji I. Wallersteina, który uważał, że przekształcanie ludności wiejskiej w miejską, rolników w pracowników, przebiegać będzie bez większych zakłóceń. Problemem dla kapitalizmu byłaby w teorii I. Wallerstenia nie tyle wielka ilość zbędnych ludzi, bez pracy, na marginesie, ale brak takich ludzi. Wszędzie spotykałby kapitalista zorganizowaną, świadomą klasę robotniczą. I nie miałby gdzie znaleźć łamistrajków. W obliczu faktów przedstawionych przez S. Amin`a trzeba przyznać, że raczej będziemy mieli powtórkę z Gron Gniewu.

Nie tylko rolników czekają niemiłe czasy, jeśli rozwojowi neoliberalizmu nikt nie postawi tamy. Również robotnicy będą spychani w coraz większą nędzę. S. Amin ukazując podział klasowy społeczeństwa globalnego wprowadza rozróżnienie w samej klasie pracującej. Wyróżnia mianowicie: ustabilizowaną klasę robotniczą i klasę robotniczą o niepewnym statusie. Pierwsza, to grupa o wysokich kwalifikacjach, zrzeszona w związkach zawodowych i posiadająca pewne zatrudnienie. Druga, to grupa "pracowników o niskim potencjale negocjacyjnym (…) oraz niezatrudnieni".

Ciekawe są rozważania S. Amin`a odnośnie demokracji. Krytykuje on demokrację burżuazyjną, demokracje o niskiej intensywności, która jest jedynie szopką. Przedstawieniem, spektaklem, reklamą, defiladą, a nie partycypacją obywateli w rządzeniu. To nie jest nawet ścieranie się programów partii w walce o władzę, a ścieranie wizerunków. Jaka jest różnica między PiS a PO, ba! Między PO a LiD? Czysto werbalna, estetyczna. Tak naprawdę, nikt nie atakuje konsensusu liberalnego.

Demokracja o niskiej intensywności jest kpiną z demokracji. Zasłoną dymną dla prokapitalistycznych poczynań władzy. Zamiast przeciwdziałać ułatwia uspołecznienie przez rynek. Tymczasem prawdziwa demokracja jest w stanie przeciwstawić się działaniom kapitału. Ograniczyć destrukcję i ustanowić socjalistyczny porządek. "Demokracja, która w tych warunkach [kapitalistycznych] nie potrafi wyjść poza stadium embrionalne, może i powinna stanowić podstawę zupełnie innej formy uspołecznienia. Uspołecznienia, które przywróci istocie ludzkiej w pełni odpowiedzialną rolę w zarządzaniu wszystkimi aspektami jej życia społecznego, ekonomicznego i politycznego" (S. Amin, Wirus…, s.58-59).

Niestety nie wiadomo dokładnie jak powinna wyglądać instytucjonalnie demokracja z prawdziwego zdarzenia. Po części niemożliwość opisania takiej utopii wiąże się z samym charakterem systemu, który jest dynamiczny, rozwija się poprzez tworzące go jednostki, instytucje… Niemniej, czytając S. Amin`a można odnieść wrażenie, że akceptuje on formę burżuazyjną. Nie wspomina o zmianach w samych instytucjach.

Pozostało omówienie problemu hegemoni USA i Unii Europejskiej jako alternatywy.

Wielu intelektualistów o sympatiach lewicowych zachwyciło się "projektem UE" jako antyamerykańskiego modelu cywilizacyjnego. Z. Bauman, J. Kochan, J. Rifkin… Europa z innymi tradycjami, wartościami, Europa socjalistyczna, z rozwiniętymi związkami zawodowymi i laicka, otwarta, tolerancyjna… Stawiająca na jakość życia a nie zysk… To marzenie europejskie wydające bój amerykańskiemu marzeniu.

S. Amin podchodzi do tych, często literacko pięknie napisanych koncepcji, z dużą dozą sceptycyzmu. Wykazuje, że UE jest częścią TRIADY w skład której wchodzi, oprócz Unii, Japonia i USA - i którzy między siebie dzielą świat. Oczywiście, dochodzi do tarć między towarzyszami, ale politykę mają wspólną - liberalną. Cel też - podporządkować resztę świata.

Nie istnieje nic takiego jak projekt Unii Europejskiej. Coś takiego trzeba byłoby dopiero stworzyć. Wymagałoby to innego spojrzenia na samą Unię, przekroczenia jej granic. Potrzeba między innymi zjednoczenia z krajami do dziś eksploatowanymi.

S. Amin nie przeczy, że historia kontynentu i świadomości Europejczyków jest inna od amerykańskiej. Dlatego też wiąże nadzieję ze starym kontynentem. Tutaj może dojść do odnowienia lewicy i napisania projektu światowego.

"Wirus liberalizmu" jest ciekawą pozycją. Wiele spostrzeżeń S. Amina jest godna uwagi. Część tez jest dyskusyjna, ale sama książka jest otwarta. Autor stawia w niej więcej pytań niż daje odpowiedzi. Znajdziemy wiele hipotez, problemów nierozwiązanych… Jedno co mnie niepokoiło podczas lektury "Wirusa…" jest zbyt wielkie przykładanie istniejących, kapitalistycznych instytucji do innego świata. Nie do końca wiadomo też, kto ma być podmiotem rewolucyjnym: partie, narody, klasa robotnicza, ruchy społeczne? Często analiza S. Amin`a porusza się w obszarze międzynarodowym, gdzie aktorami są rządy krajów. Nie ma za bardzo miejsca na ruchy społeczne.

Taki zarzut nie jest jedynie zarzutem braku czegoś. Ot, zapomniał napisać jeszcze o nich. Wydaje się, że brak ten nie jest przypadkowy. Uwzględnienie ruchów społecznych, klasy robotniczej poza partią i związkiem zawodowym, wymogłoby trochę inną analizę problemów. Poszukiwanie innych dróg, postawienie innych pytań. Innych hipotez.

To oczywiście nie umniejsza ważności S. Amin`a. Jest on jedną z osób myślących w dany sposób. Dialog z nim staje się koniecznością w drodze do wolnościowego socjalizmu w przestrzeni globalnej. Dialog na lewicy…

Wydaje się, że przezwyciężenie liberalizmu, wymaga też przezwyciężenia miejscami S. Amin`a.

Samir Amin, Wirus liberalizmu, tłum A.łukowska i K.Bielińska, Warszawa 2007, ss.150.

hm

Wykazuje, że UE jest częścią TRIADY w skład której wchodzi, oprócz Unii, Japonia i USA - i którzy między siebie dzielą świat. ----oprócz unii??

Unia + USA i Japonia - to

Unia + USA i Japonia - to jest TRIADA
nie wiem o co chodzi

:-|

Pozycja pewnie dobra, ale recenzja fatalna. Autor popelnia tyle bledow stylistycznych i ortograficznych, uzywa banalow, tworzy toporne zdania - ze odechciewa sie czytac. Nie kazdy posiada lekkie pioro, kazdy ma jednak mozliwosc pracy nad wlasnym stylem i zasiegniecia krytycznej opinii z zewnatrz. Lepiej wiec zaznajomic sie z sama ksiazka.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.