Psychiatria a prawa człowieka

Publicystyka

„Leczenie” pod przymusem, psychotropy na siłȩ, elektrowstrząsy, przywiązywanie do łóżka... Czy powinniśmy wyrażać zgodȩ na taką literȩ prawa? Niemiecki ruch „Ofensywa Szalonych e.V.” rośnie w siłȩ i mówi kategorycznie: NIE!

Publikowanie treści, szerzących myśl antypsychiatryczną, jest w Polsce (ale nie tylko) wciąż nielada problemem. Silne lobby przemysłu farmakologicznego, jak i dobrze zakorzeniona w społeczeństwie świadomość psychiatrycznej „nieomylności”, przypominają mi czasy Polski peerelowskiej, kiedy jedni próbowali wykrzyczeć, że komunizm to terror, uprawiany na społeczeństwie i trzeba działać w ruchu antykomunistycznym, a inni, że antykomuniści to jacyś wariaci, którzy nie wiedzą, co mówią i na pewno są na usługach wrogich NAM sił. Wiadomo było, że antykomuniści zwalczani byli przez komunistów i że pojȩcia takie, jak „wolność słowa” w ustach tych drugich brzmiały co najmniej śmiesznie, nie mając odniesienia do medialnej rzeczywistości. W miȩdzyczasie śmiem twierdzić, że dzisiaj mamy do czynienia z podobną sytuacją w odniesieniu do inicjatyw antypsychiatrycznych, gdzie każda aktywność opluwana jest przez pro-psychaitrów nie tylko, jako idiotyzm, ale tez (o ironio!)... sekciarstwo.

Na szczȩście doświadczenie tamtych czasów pozwala domniemać, że tak, jak wtedy pojawiali siȩ jednak „anty-komuniści” i wciąż ich przybywało, a komunizm wreszcie upadł, jako wielkie oszustwo i manipulacja (choć wielu mówiło, że siȩ nie da), tak i teraz przybywać bȩdzie „anty-psychiatrów”, co doprowadzi nie tylko do wielu ujawnień terroru, jaki w tej dziedzinie „medycyny” jest stosowany na „pacjentach”, ale też do jej upadku w formie, w jakiej dzisiaj wciąż pozwala siȩ jej funkcjonować. Dla prof. Thomasa Szasz’a, światowej sławy krytyka psychiatrii, jest ona pseudonauką, która uskutecznia swoją działalność poprzez wystawianie diagnoz psychiatrycznych indywiduom, protestującym w sprawach społecznych...

W niniejszej publikacji o jednym z niemieckich ruchów obywatelskich o odważnej nazwie „Irren Offensive” („Ofensywa Szalonych”), który również posługuje siȩ przydomkiem „antypsychiatryczny”. Kilka dni temu udało mi siȩ przeprowadzić wywiad z kierownikiem tej organizacji, panem Rene Talbotem i niech posłuży on, jako kontrargument, że trzeba siȩ upominać i że jednak „siȩ da!”, a „Irren Offensive” od 1980 roku, pomimo jej wzlotów i upadków, urosła do siły poważnej organizacji miȩdzynarodowej, zrzeszającej w swoich szeregach przede wszystkim byłych pacjentów, ofiary psychiatrii.

Andrzej Skulski: - Wasza organizacja jest w Polsce zupełnie nieznana. Po prawie 30 latach działalności można powiedzieć, że ze skromnej inicjatywy kilku osób ekspandowaliście do rozmiarów poważnej siły społecznopolitycznej w Niemczech, ale też poza granicami Waszego państwa. Jakie były Twoim zdaniem najważniejsze przystanki w rozwoju organizacji?

Rene Talbot: - Po fazie przebudzenia, którą mieliśmy w nielegalnie zajętym przez nas domu, w tej naszej – jak to nazwaliśmy – „Twierdzy Szalonych“ („Verrücktenburg“), potrzebowaliśmy ok. 10 lat na skonsolidowanie grupy. W tym czasie mogliśmy już dzięki pieniądzom państwowym wynająć mieszkanie, sfinansować parȩ etatów i postawić w ten sposób fundament pod naszą działalność na zewnątrz, a przede wszystkim pod wydawanie w wysokim nakładzie naszej gazety Irren-Offensive („Ofensywa Szalonych“), która umożliwiła nam zwrócenie na siebie uwagi w całych Niemczech. W tym czasie nawiązaliśmy nie tylko ścisłą współpracȩ z ruchem studenckim Wolnego Uniwersytetu Berlin, ale również z Partią Zielonych, która wtedy rozumiała siȩ jeszcze, jako ruch pozaparlamentarny.

Marzenie o stworzeniu legalnej „Twierdzy Szalonych“ okazało siȩ jednak problemem wtedy, kiedy jego realizacjȩ przybliżyła nam darowizna, jaką dostaliśmy od ojca jednego z chłopców, który po przymusowym zamknięciu w psychiatrii popełnił samobójstwo. I tak dom, który nam ten rodzic podarował w roku 1990, a który miał być miejscem ucieczki dla ofiar psychiatrii, stał siȩ przyczyną podziału grupy, kiedy jej cześć - o orientacji socjalno-pedagogicznej - podjȩła jego okupacjȩ. Preferowała ona niestety stworzenie tam „Domu Ucieczki“ („Weglaufhaus“), który miał być finansowany z funduszy państwowych, a tym samym podłączony do struktur psychiatrycznych, a środki mogły płynąć tylko pod warunkiem przyjmowania osób zdiagnozowanych psychiatrycznie. Na to nie mogliśmy siȩ zgodzić, bo przecież miał tam znaleźć schronienie każdy, kto chce wyrwać siȩ z przymusu leczenia. Nasza czȩść grupy, dzisiejsza „Irren Offensive e.V.“ (e.V.= zrzeszenie zarejestrowane), zradykalizowała siȩ wtedy w tym procesie i upolityczniła, podejmując dalszą działalność już tylko na bazie darowizn. W 1994 roku, po wyjeździe do Ameryki i spotkaniu z amerykańskimi aktywistami, zmienił siȩ tor naszego działania, a jego koncentracjȩ przestawiliśmy właśnie z krytyki na temat metod medycznych na uwarunkowania prawne i na to, jak można te problemy rozwiązać politycznie oraz ideologicznie.

- I jakie były następstwa tych przemian?

- Dziȩki tej nowej orientacji organizowaliśmy od roku 1995 coroczne pochody protestacyjne i w roku 1996 znowu – tym razem legalnie - mogliśmy wprowadzić siȩ do mieszkania w domu, który kiedyś zajmowaliśmy bezprawnie. Od tego czasu co ok. 2 lata ponownie wydawaliśmy naszą gazetȩ. Małym nakładem finansowym mogliśmy już od 1996 roku osiągnąć dużą ilość czytelników za pomocą internetu, co też było ogromną pomocą, ponieważ inne media niechȩtnie lub wcale nie informują o takich działaniach, powielając jedynie kłamstwa lekarzy.

W roku 1997 na bazie naszej ścisłej współpracy z profesorami socjologi, politologii i filozofii Wolnego Uniwersytetu Berlin mogliśmy odnotować trzy sukcesy:
- Organizacjȩ sympozjum „Okrutne Współczucie“ (Symposium "Grausames Mitleid") z udziałem prof. Thomasa Szasz’a;
- pierwsze seminaria „Katedry na rzecz Szaleństwa“ ("Lehrstuhl FÜR Wahnsinn" )
- powołanie i zapoczątkowanie przygotowań dla „Trybunał Foucualt odnośnie sytuacji w psychiatrii“ ("Foucualt Tribanul zur Lage der Psychiatrie")

„Trybunał Foucaulta“ (30.04.-03.05.1998), który odbył siȩ u w najwiȩkszym teatrze w Berlinie, „Die Volks-bühne“, stał siȩ impre-zą miȩdzynarodową z udziałem ponad 1000 uczestników i wspie-rany był przez Wolny Uniwersytet Berlin, Teatr „Die Volksbüh-ne“ i „Irren Offensive e.V.“

Wyrok tego Trybunału osądza systematyczne przestȩpstwa psychiatrii, jako zbrodnie przeciwko prawom człowieka; został przetłumaczony na 20 języków, również na jȩz. polski, a w internecie można obejrzeć film na ten temat. Poza tym opublikowaliśmy w internecie listȩ podpisów, na której znalazły siȩ 1773 nazwiska osób, popierających wyrok Trybunału.

- I jakie były efekty?

- Ku naszemu zdziwieniu już na początku roku 1999 uchwalono ustawȩ, która - gdzieś tam w zdaniu podrzȩdnym - zawierała wzmiankȩ, że jest możliwość wystawienia „Upoważnienia“, które mogła podpisać każda osoba (tak zwane „Zabezpieczenie na wypadek choroby“ - Vorsorgevollmacht), które bȩdzie uznane ponad prawem kurateli psychiatrycznej (oszukańczo nazywanej „opieką“ /Betreuung,/, która upoważniała psychiatriȩ do przymusowego zamykania i leczenia „pacjentów“). Wtedy właśnie, z pomocą grupy adwokatów, których znaleźliśmy dziȩki ogłoszeniu prasowemu, mogliśmy wykorzystać tą szansȩ i rozprowa-dziliśmy takie „Upo-ważnienia“ pomiȩdzy sobą. W „Upoważnie-niu“ było zawarte zapewnienie, że wyko-rzystane ono może być ZAWSZE wtedy, kiedy podjȩte bȩdzie wobec nas przymusowe leczenie psychiatryczne. Adwokaci konsekwentnie wykorzystywali każdą szansȩ, którą to nowe prawo dawało i odwoływali siȩ nawet do najwyższych instancji sądowych, aby w ten sposób zapobiegać przymusowemu leczeniu. „Upoważnienie“ było wiȩc pierwszym prawnym klinem, który mogliśmy wepchnąć pomiȩdzy „pacjenta“, a ukrȩconą plecionkȩ sȩdziów z lekarzami.

„5. Miȩdzynarodowy Trybunał Russell“ który odbył siȩ w roku 2005, umocnił wyrok Trybunału Foucualta, jak też naszą orientacjȩ na dopominanie siȩ w psychiatrii o prawa człowieka. Najwiȩkszym sukcesem, jakiego oczekujemy i mamy nadziejȩ, że dojdzie do regulacji prawnej w czerwcu tego roku, ma być przegłosowanie ustawy na temat psychiatrycznej „dyspozycji pacjenta“ (Patientenverfügung). Wtedy bȩdziemy mogli obronić siȩ przed przymusowym leczeniem właśnie poprzez takie „Upoważnienie“, podpisane po prostu osobiście przez każdego zainteresowanego. W ten sposób zostanie zrealizowane prawne przeforsowanie ustawy, która skutecznie pozwoli nam powiedzieć „NIE“ wobec tego jednoznacznego łamania prawa.

Kto chciałby dokładniej przejrzeć zakres naszej aktywności, może przeczytać 13 wydań naszej gazety „Irren Ofensive“. W internecie są one wolnodostȩpne , niestety do tej pory tyko po niemiecku.

- Czyli jako pierwsi macie szansȩ obalić pogląd, że przeciwko psychiatrii nie da siȩ prawnie nic wskórać, a cel, który wpisaliście sobie na sztandary: zniesienie internacji przymusowych, przymusowego leczenia oraz zakaz używania elektrowstrząsów, pojawił siȩ w zasiȩgu rȩki?

- Tak. Myślȩ, że w porównaniu ze wszystkimi krajami o orientacji zachodniej doszliśmy najdalej, jeżeli chodzi o zniesienie leczenia przymusowego, jako tego elementu - jednego z ważniejszych – który wciąż podtrzymuje psychiatriȩ konwencjonalną przy życiu. Jeżeli w lecie pojawi siȩ ustawa o „dyspozycji pacjenta“ w tej formie, jaką my sobie życzymy, to rzeczywiście jako pierwsi na świecie bȩdziemy mogli powiedzieć, że udało nam siȩ przez to przebić i w ten sposób odebrać sądom, jako organom pomocniczym lekarzy i samym lekarzom prawo do traktowania nas inaczej.

- Działanie godne naśladowania, na co wskazuje też Wasza ekspansja międzynarodowa. Jak intensywne są w miȩdzyczasie powiązania z podobnymi inicjatywami poza granicami Niemiec?

- Właściwie już od dawna jesteśmy związani z członkami innych grup, przede wszystkim w USA, ale związki te są tylko nieformalne choć w roku 1994 mogliśmy zorganizować wspaniały wyjazd grupowy na wschodnie wybrzeże Ameryki, do czego otworzyła nam drzwi Kate Millett. Dziȩki Trybunałowi Foucualta rozwinął siȩ też bardzo dobry kontakt z naszą izraelską organizacją partnerską oraz z naszymi przyjaciółmi w Kanadzie, Szwajcarii i Austrii. W roku 2002 kontakty te doprowadziły do założenia International Association Against Psychiatric Assault w Basel, w którym bardzo aktywnie uczestniczyliśmy. IAAPA jest zrzeszeniem miȩdzynarodowym, ale z pewnym utrudnieniem, ponieważ nasi członkowie są zazwyczaj relatywnie biednymi ludźmi i nie stać ich na podróże. Z problemem tym poradziliśmy sobie jednak w ten sposób, że zebrania członków Zrzeszenia odbywają siȩ w internecie, za pomocą czata. W ten sposób rozwinął się po czȩści bardzo dobry kontakt z członkami organizacji w Rosji.

- Psychiatria wszȩdzie jest rygorystyczna wobec ludzi internowanych za jej murami. W Polsce po dziś dzień jest ona zupełnie poza kontrolą społeczną, a organizacji podobnych do Waszej niestety nie ma. Czy nawiązując kontakty miȩdzynarodowe próbowaliście też rozejrzeć siȩ za chȩtnymi do współpracy w naszym kraju?

- Tak, ale niestety nasze spotkania z grupami w Gdyni i Warszawie, do których doszło w roku 2000 nie doprowadziły do długodystansowej współpracy, a to prawdopodobnie dlatego, że my, jako niezależni od systemu, staliśmy siȩ - że tak powiem - ciȩżko strawni dla tych, którzy raczej preferują „przyznanie siȩ do choroby“, dostosowując tym samym do linni psychiatrycznej. Chȩtnie nawiązalibyśmy wiȩcej intensywniejszych kontaktów. Mam nadziejȩ, że tym razem siȩ to uda.

- Też mam taką nadziejȩ; skorzystam wiȩc z okazji i poproszȩ Ciȩ o radȩ: co my, Polacy powinniśmy sobie wziąć do serca w tym okresie stawiania fundamentów pod intensywną działalność antypsychiatryczną? W Polsce pojawia siȩ coraz wiȩcej publikacji demaskujących prawdziwe oblicze psychiatrii, tworzenie siȩ ruchu wsparcia dla osób prześladowanych w niej jest wiȩc kwestią czasu.

- Moją radą jest, żeby od początku mieć jasno określoną liniȩ działania, aby nie popełnić żadnego kategorycznego błędu: głównym punktem jest ekstralegalna przemoc, na którą zezwala siȩ w psychiatrii, co pozwala na zamykanie ludzi i leczenie ich pod przymusem. Takie akty przemocy muszą być karane przez państwo tak samo, jak inne pozbawianie wolności pod przymusem, ale też ranienie ciała. Zamiast tego takie działanie psychiatrii nie tylko, że jest tolerowane przez państwo, ale wrȩcz wspierane. W ten sposób jest jasne, że nie ma tu problemu medycznego, socjalnego czy ekonomicznego w ukierunkowanym na profity przemyśle farmakologicznym, a że jest to problemem politycznym, który jest zakamuflowany prawnie i upiȩkszony ideologicznie. Problem polityczny może być rozwiązany tylko politycznie: tak wiȩc ludzie muszą siȩ łączyć w organizacje, stawiać żądania, odwoływać siȩ publicznie poprzez media, gazety, internet, radio itd., jak też budować kontakty z dziennikarzami. Próbujcie szukać sprzymierzeńców na uniwersytetach, tylko nie na fakultetach medycznych, a na politycznych, dziennikarskich i socjologicznych. Wtedy, kiedy grupa bȩdzie wystarczająco silna i mogąca już wykroczyć poza indywidualną pomoc pomiȩdzy sobą, bȩdzie można zacząć bezpośrednią pracȩ w celu szukania lobby wśród parlamentarzystów. Nam np. już wiele razy udało siȩ wpłynąć na przepisy prawne w ten sposób, że przed odczytywaniem projektów ustaw wysyłaliśmy listy kierowane osobiście do wszystkich parlamentarzystów, co można zorganizować bezpłatnie, oddając je bezpośrednio w dziale dystrybującym korespondencjȩ w parlamencie.

- Dziȩkujȩ za rozmowȩ i życzȩ dalszych sukcesów.

Tekst pochodzi z blogu: www.antypsychiatria.blogspot.com

PRL miał tyle wspólnego z

PRL miał tyle wspólnego z komunizmem co ja z Chuckiem Norrisem i ruchem płaskiej ziemi.

Chucku Norrisie a był

Chucku Norrisie a był jakiś inny komunizm? Mozę chiński?

Wszystkie te "antynauki" to

Wszystkie te "antynauki" to stąpanie po cienkim lodzie. Nic tu nie ma o samych chorobach psychicznych i ich przyczynach. Sam przymus leczenia, elektrowstrząsy, podawanie ogłupiaczy to nieludzkie i to jest jasne.
Niewolno jednak zapominać ze choroba psychiczna to choroba nerwicowa a nie "ducha". Czyli po prostu choroba która się leczy, a psychiatra to nie egzorcysta. Leczy się sposobami jakie zna nauka na dzień dzisiejszy.
Inna sprawa ze psychiatria obierała kierunek prymitywny i mało rozwojowy i stawała się często raczej śmietnikiem diagnoz i niedbałych eksperymentów.
Porównanie Anty-komunizmu z anty-psychiatrią jest śmieszne. Komunizm to ideologia, a psychiatria to dziedzina nauki w medycynie. Rozumiem ze ktoś odrzuca jakąś ideologię i jest antykomunistą, ale antynaukowiec to kto to taki?

Pytanie Punktor, na ile się

Pytanie Punktor, na ile się znasz na temacie w jakim się wypowiadasz? Czy wiesz ile w Polsce jest przymusowo leczonych osób? Z jakich powodów?
Zapewne nie, podobnie jak przytłaczająca większość społeczeństwa. Czy cię to nie niepokoi? Czy wiesz jakimi kryteriami kierują się komisje kierujące ludzi do zakładów zamkniętych, czy sądy które ubezwłasnowolniają ludzi? Jakie warunki tam panują, jakie prawa mają uwięzieni, jakie możliwości obrony? Tak bezwarunkowo ufasz temu systemowi? Czy w końcu samo pojęcie choroby psychicznej - czy ono jest tak jednoznaczne jak ci się zdaje? Na takie jednoznaczne choroby, w stylu holywood cierpi niewielka liczba "pacjentów", a reszta? Nawet w fizyce, która jest nauką o wiele bardziej ścisła, zmiany paradygmatu następują dosyć często. Natomiast jakby ci się chciało przejrzeć historię psychiatrii zauwazyłbyś, ze pojęcie tego co jest normą, a co nie jest, zmieniało się bardzo często i miało bardzo duży związek z obowiązującą ideologią. Dziś np. w USA liczba zamknietych zakładów psychiatrycznych rośnie szybciej nawet niż więzień. Moze więc psychiatria jest o wiele bardziej związana z ideologią niż ci się zdaje...

Intresuję się

Intresuję się psychologią, psychiatrią, pedagogiką(studiowałem), nowym oświeceniem, politycznym dyskursem(obu stronami tej zakłamanej sfery życia) i poniekąd(w mniejszym stopniu)filozofią, religią oraz ogólnie można by rzec - naukami humanistycznymi.
Byłem badany przez psychologów i psychiatrę(niestety jednego więc nie mogę powiedzieć nic o tzw. statystycznym psychiatrze, ale krzywdy nie zaznałem, choć zdarzyła się pomyłka w diagnozie mojej osoby. Przyczyną pomyłki był jednak nieprofesjonalizm asystentki która pomyliła zaświadczenia. Na szczęście się wyjaśniło:-))
Czy ja ufam bezgranicznie temu systemowi? Żartujesz?
Ja mówię o zapędach wszystkich krytycznych uwagach na temat psychiatrii, która jest częścią nauki. Ideologia ma ten problem, że wszystko nagina do swoich doktryn choćby było sprzeczne ze zdrowym rozumowaniem i tylko o to mi chodzi.
Podam przykład. Teoretyczny.
Telewizyjna debata. Dyskusja na temat homoseksualizmu. Z jednej strony siedzi polityczny autorytet prawicy, a wokół niego jego młodzieżówka polityczna. Z drugiej strony lewicowy autorytet i jego młodzieżówka. Zasiada także bezstronny psychiatra oraz najbardziej zainteresowany tej dyskusji – homoseksualista(przyjmijmy, że to mężczyzna).
Temat dyskusji: Homoseksualizm – leczyć czy nie.
Prawicowy członek młodzieżówki mówi: „homoseksualistę trzeba leczyć, to problem psychiczny, choroba! Powinien się nim zająć psychiatra!”(może coś też dodać o homoseksualnym lobby, szatanie i lewackim zamachu na wartości i obyczaje)
Lewicowy członek młodzieżówki odpowie: „ to takich homofobów jak ty trzeba leczyć! Homofobia to choroba! Powinien się tym zająć psychiatra!”(może dodać coś o faszyzmie, nazistach i obozach koncentracyjnych).
Jeśli psychiatra jest wolny od tych żenujących dyskursów polityczno-ideologicznych odpowie jak rozsądny człowiek:
„Nie powinien być leczony ani homoseksualista, ani homofob. To nie jest problem psychiatrii! Homoseksualista to nie jest kategoria choroby psychicznej, jak to się przyjęło w dyskursie prawicowym, a coś takiego jak homofob to pseudo psychologiczny termin, który przyjął się w politycznym dyskursie lewicy.
Tzw. przeciętny Kowalski widzący dwóch całujących się mężczyzn i patrzący na nich z miną obrzydzonego to nie homofob. Fobia to mocno zakorzeniony lęk. Tymczasem obrzydzenie na widok całującej się pary homo to kwestia nie lęku tylko najczęściej poczucia estetyki. Dorosły Kowalski jest uwarunkowany przez lata nauki i kultury w ten sposób, a nie inny i takie ma poczucie estetyki, a nie inne. Kobieta to dla niego płeć piękna, a mężczyzna płeć brzydka. Dwóch całujących się mężczyzn kojarzy się z czymś brzydkim, nieestetycznym. Przyjęty dualizm każe mu postrzegać wszystko w kategoriach naturalnych przeciwności i równowagi miedzy nimi. Więc związek dwóch mężczyzn traktuje jako nienaturalny. Nie trzeba go leczyć i nie trzeba będzie dopóki do mojego gabinetu nie wtargnie ideologia lewicy. Dopóki system jaki stworzą nie każe mi go leczyć. Zawsze można nauczyć Kowalskiego tolerancji i przy odpowiednim podejściu zaakceptuje on ideę tolerancji. Nie uleczymy go jednak z poczucia estetyki jaką ma zakorzenioną od narodzin. Będzie dalej patrzył z dozą obrzydzenia, ale będzie tolerował odmienność kiedy zrozumie, że świat nie jest tylko czarno-biały. Ale nie każcie mi go leczyć!
Kiedy polityczny dyskurs opanuje prawica, obrzydzenie Kowalskiego nabierze cech „zdrowej reakcji normalnego człowieka na nienormalnych homoseksualistów.” Kowalski uwierzy w te słowa i każe mi leczyć homoseksualistów. Mogę homoseksualiście wytłumaczyć reakcje niektórych ludzi na jego zachowania oraz przyczyny tych zachowań. Ale nie każcie mi go leczyć!”
Jeśli homoseksualista nie jest polityczny(oczywiście zdają sobie sprawę że wielu homoseksualistów będzie po lewej stronie co w ich sytuacji w tej chwili jest uzasadnione) to zgodzi się z psychiatrą. Obaj są rozsądnymi ludźmi. Jeden jest naukowcem i powinien walczyć o niezależność osądu, drugi jest zwykłym człowiekiem o takiej a nie innej orientacji seksualnej i chce żyć jak człowiek. Jeśli walczy o prawo do normalnego życia dla homo to walczy po stronie wszystkich homo a nie po stronie jakiejś doktryny którą tworzy ideologia.
Wniosek:
Polityka to łajno.

Oraz: Jestem tak bezczelny ,że uważam się za anarchistę, czy to się komuś podoba czy nie.

Estetyka?

Rozumiem, że ten sam przeciętny Kowalski, któremu poczucie estetyki karze z obrzydzeniem patrzeć na całujących się gejów będzie z zachwytem przypatrywał się parze lesbijek - w końcu to sama płeć piękna. Niestety, to samo poczucie estetyki karze mu z obrzydzeniem patrzeć na osoby brzydkie, kalekie, nieuczesane, otyłe, itd...

"Rozumiem, że ten sam

"Rozumiem, że ten sam przeciętny Kowalski, któremu poczucie estetyki karze z obrzydzeniem patrzeć na całujących się gejów będzie z zachwytem przypatrywał się parze lesbijek - w końcu to sama płeć piękna" - tak, bo tak jest uwarunkowane jego poczucie. Będzie się nawet podniecał niemiłosiernie.
To wyrzut do mnie?
Czy to moja wina? To ja jestem sprawcą kilku tysięcy lat tworzącej się kultury i myśli filozoficznej?
Ja tylko mówię jak jest.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.