Sąd, konfidenci, psy to jedna banda
By mieć święty spokój chodzą za statystykami. Posiłkują się kłamstwami, są sędziami i katami.
- tytuł i motto pochodzą z piosenki Po tej samej stronie zespołu Firma.
Często słyszymy skargi, że policja nic nie robi tylko zdobywa punkty. Punkty za spisanie, za przeszukanie, za zatrzymanie itp. Wszyscy to wiedzą, ale zwykle poprzestają na tej smutnej obserwacji i zadowalają się stwierdzeniem, że to wina chorego systemu. Problem polega tylko na tym, że ten system jest zdrowy jak koń. Wiadomo skąd się biorą gliniarze i jak działają. Dla wielu ludzi praca w policji to po prostu jedyny sposób na stabilną (i ponoć prestiżową) pracę. Podczas krótkiego wzrostu gospodarczego 2005-2008 policja miała poważne problemy z obsadzaniem etatów. Zawsze gdy rynek pracy dołuje znajdują się kandydaci do noszenia pałki. Gdy młody człowiek zdecyduje się już na taką karierę, by zarabiać i awansować musi wyrabiać określone limity punktowe. Wiadomo, że robi to najprostszymi sposobami czyli nękając młodzież w kapturkach (bo mogą mieć trawkę, a to wykrycie przestępstwa) albo rowerzystów (mogą być pijani – również punkty za przestępstwo). Policja to nie gang zwyrodnialców tylko racjonalnie działający ludzie pełniący określoną funkcję w systemie. Jeśli jednak liczymy na to, że system tak wygląda w wyniku jakiegoś błędu to się mylimy.
Mniej więcej od lat 80. na świecie wyraźna jest tendencja by do problemu przestępczości podchodzić „statystycznie”. Co ciekawe jej pionierami nie są tzw. reżimy policyjne jak Syria, Iran czy Turcja, ale „demokratyczne kraje Zachodu.” Zwłaszcza Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i dalej inne kraje UE w tym Polska. Słynna koncepcja „Zero tolerancji” wprowadzona w Nowym Jorku, skąd rozprzestrzeniła się na świat, zakłada właśnie decentralizacje odpowiedzialności w policji, obarczenie każdego komendanta dzielnicowego, a w konsekwencji każdego szeregowego policjanta wykazywaniem ciągłych sukcesów w „walce z przestępczością” czyli po prostu w wyrabianiu jak najlepszych statystyk, niezależnie od rzeczywistego poziomu problemów społecznych i zagrożenia (było to odejście od wcześniej stosowanej w USA i UK idei policji zintegrowanej ze społecznością lokalną i lepiej bądź gorzej reagującej na potrzeby mieszkańców). Praktyka „Zero tolerancji” nie przyniosła spadku przestępczości, a mimo to stawała się coraz i coraz bardziej popularna. Dlaczego?
Nadzorować i karać
Lata 80. przyniosły koniec idei pełnego zatrudnienia. Masowe bezrobocie stało się faktem w całym świecie, a zjawiskiem mu towarzyszącym było „elastyczne” zatrudnienie, które spowodowało, że dziesiątki milionów ludzi w Pierwszym Świecie żyje w ekstremalnej niepewności jutra, czasami ma pracę czasami nie ma. Czasami wałęsa się bez celu, czasami pracuje ponad siły. Jednocześnie zrezygnowano z idei pomocy państwa dla każdego (ograniczono darmowe świadczenia zdrowotne, darmową edukację, stałe zasiłki itp.). Zamiast tego powstał zbiurokratyzowany system „pomocy społecznej”, która charakteryzuje się wszechwładzą, wszechwiedzą i arbitralnością. Jej „klienci” żyją w ciągłym strachu przed odebraniem świadczeń, które zależą dosłownie od decyzji pojedynczego urzędnika. Co więcej „pomoc” taka może zadecydować również o odbiorze dzieci, przymusowych terapiach i wielu innych sankcjach. Pokazał to najwyraźniej radykalny przypadek Wioletty Woźnej, którą lekarze pozbawili płodności, a „pomoc społeczna” odebrała dziecko. (Pseudodebata, która wybuchła potem w mediach pokazuje jak słaby jest poziom intelektualny naszych komentatorów, w tym ekspertów od biedy i feministek, mało kto zauważył oczywisty fakt, że instytucje powołane by pomagać zadziałały tu w myśl zasady „nadzorować i karać”. Nie chodziło tu o jakieś „poniżenie biedy”. Celem było biologiczne zarządzanie biedą – ale to temat na inny artykuł).
Praca na pełen etat połączona z zakładaniem rodziny i pracą domową kobiet była doskonałym systemem kontroli społecznej. Pracownicy znajdowali się pod pełną kontrolą pracodawców, a kobiety pod kontrolą mężów. Przestępstwa wewnątrz rodziny, a więc pobicia i gwałty na żonach, bądź na dzieciach nie były wówczas uznawane za zakłócenia porządku i nie stanowiły zainteresowania organów ścigania, zwłaszcza jeśli miały miejsce w „dobrych domach”. Jakiekolwiek poważne działania wywrotowe kończyły się utratą pracy i\lub rozbiciem rodziny, były więc nieopłacalne. Sytuacja taka zmieniła się gdy praca w systemie 8-godzinnych zmian odeszła do lamusa.
Zero tolerancji w polskiej praktyce
Poniżej przedstawię znane wszystkim sceny, które każdy mieszkaniec tego kraju może odtworzyć z pamięci. Do grupy młodzieży (zwłaszcza chłopców) ubranej w luźne spodnie, dresy, bądź bluzy z kapturami, siedzącej, stojącej, bądź idącej podjeżdża policyjna suka, wszyscy są legitymowani a następnie po kolei wchodzą do suki, gdzie policja mniej lub bardziej ich rozbiera. Poszukuje narkotyków. Tu odkrywamy prawdziwy sens ustawy antynarkotykowej, to jest jej prawdziwe znaczenie. Studenci jak wiadomo palą trawkę i piją wódkę. Bywalcy dyskotek gustują w kwasie, różnych pigułkach i amfetaminie. Bogaci miłośnicy dobrej zabawy wciągają koks, a wytrawni koneserzy, zwłaszcza artyści palą crack i brown sugar. Kompot zarezerwowany jest dla tych, którzy przećpali całe pieniądze. Ale gliniarze z uporem maniaków przeszukują chłopców w kapturkach. Gdyby nie ustawa antynarkotykowa nie mieliby podstaw by to robić, wciąż musieliby wymyślać nowe powody.
Ustawa antynarkotykowa jest najlepszym narzędziem nękania i dyscyplinowania nadwyżki siły roboczej. Ludzi bez szkoły, pracy i przyszłości. Dzięki niej ludzie tacy żyją z ciągłą świadomością, że są śledzeni, sprawdzani, a nawet odwiedzani przez policje. Wreszcie ona prowadzi ich do więzień. Wiadomo, że studenci, mieszczaństwo i artyści nie siedzą za narkotyki. Po pierwsze dlatego, że nie są przeszukiwani, po drugie dlatego, że nie są skazywani na bezwzględne więzienie za takie błahostki (np. w wypadku posiadania niewielkiej ilości marihuany studenci dostają zawiasy zwykle na podstawie ugody z prokuratorem, inni nie mają tego przywileju). Natomiast siedzą owszem dresiarze. Ważny jest fakt, że na stronie policja.pl pośród „wybranych statystyk” dotyczących policji nie ma ani słowa o jakże ciekawym temacie „przestępczości narkotykowej”.
Inny przykład, który znamy aż za dobrze to policja nękająca bezdomnych i tych, którzy w domu przebywać nie chcą, bądź nie mogą. Również śpiących, ale przede wszystkim pijących alkohol, bądź pijanych. Ta obława na „meneli” ma na celu nie tylko ukrycie nieszczęścia przed oczami ogółu, co często przychodzi nam pierwsze na myśl, gdy przy nas wyrzuca się bezdomnych bądź pianych ze sklepów, rynków czy dworców. Ma ona na celu poddanie ich życia reżimowej kontroli w przytułku bądź więzieniu, a w ekstremalnych przypadkach fizyczną eliminację (np. przez zamarznięcie).
Innym sposobem obławy na ubogich są kontrole trzeźwości podczas jazdy na rowerze. Dotykają one przede wszystkim tzw. „pijaczków”, czyli biednych żyjących ze złomu, puszek bądź prac dorywczych, którzy wolą pić niż jeść (jest tanio i weselej). Oni faktycznie często jeżdżą rowerami, a zwykle mają coś w wydychanym powietrzu. Oni też właśnie stanowią najniższą kastę w polskich kryminałach. To opluwani i poniżani przez współwięźniów i gadów „kolarze”. Spotyka ich taki los ponieważ zgodnie z tytułem artykułu sądy oraz gady podzielają rozumowanie gliniarzy i uważają, że najlepiej im zrobi półroczna lub roczna izolacja połączona z „odwszeniem” i odwykiem.
Ty też będziesz siedzieć (jeśli jesteś biedny)
Wszyscy popełniamy wykroczenia, występki i przestępstwa. Zwłaszcza w tzw. „młodości”. Naruszenie nietykalności cielesnej, udział w bójce, zniszczenie mienia, posiadanie narkotyków, jazda na rowerze pod wpływem alkoholu, udział w bójce z niebezpiecznym narzędziem, udział w zgromadzeniu z niebezpiecznym narzędziem, czy wreszcie napaść na policjanta, a nawet handel narkotykami i paserstwo to zarzut z jakim może się spotkać każdy. Pod warunkiem oczywiście, że z jakichś powodów zostanie poddany policyjnym procedurom przeszukań, zatrzymań, przesłuchań. Czyli pod warunkiem, że ubiera się nieodpowiednio i\lub mieszka w nieodpowiedniej dzielnicy i\lub porusza się po nieodpowiednim fragmencie miasta w nieodpowiedniej porze. To oczywiście argument za niszczeniem kamer CCTV, gdy tylko jest taka okazja. One również wyłuskują z tłumu przechodniów tych nieodpowiednio ubranych.
Jaki ma sens polityka masowej represji? Po pierwsze więzienie zmniejsza bezrobocie. W Polsce, więziennym liderze Europy, to prawie 100 tysięcy osób mniej na rynku pracy, głównie mężczyzn w wieku produkcyjnym. To nadal niezbyt dużo, ale już światowy lider więziennictwa, czyli USA ma bezrobocie o około 2% mniejsze dzięki przepełnionym kryminałom. Ale są ważniejsze sprawy, ciągła groźba uwięzienia i policyjne represje zniechęcają najbiedniejszych do aktywnego protestu, a zwłaszcza czynią ich uległych jak trusie wobec posiadaczy i tych pracodawców, którzy zechcą ich (zwykle na czarno, bądź szaro) zatrudnić. Oprócz oczywistego zastraszenia jest też element brutalnej praktyki - bezrobocie to prosta droga do długiej odsiadki, bezrobotni dostają długie wyroki i odmawia im się zwolnień warunkowych, lepiej zatem dbaj o swoją pracę. Więzienie tworzy także rzeszę osób trwale niezdolną do wysokopłatnej pracy. Tworzy rezerwową armię pracy wykluczoną z gry o wysokie stanowiska, chętną do zatrudnienia się na czarno na budowie czy zmywaku, ale uległą, zagrożoną bowiem zawsze ponowną inkarceracją. Obok nielegalnych imigrantów byli więźniowie tworzą największy popyt na niskopłatną pracę bez osłon socjalnych. Sytuacja obu tych grup jest zresztą niemal identyczna.
Uwięzienie nędzy
Niestety więzienie samo w sobie również odtwarza strukturę klasową. Więzienie to wysypisko wyrzutków społecznych niestanowiących jednak jednolitej grupy. Jak już pisałem na samym dole hierarchii są biedacy, którzy nie dostają paczek od rodziny, nie mają znajomości, nie przemycają alkoholu, często niespecjalnie potrafią się wysłowić. Siedzą za jazdę rowerem pod wpływem, kradzież drewna z lasu, kradzież złomu z pustostanu, czy bardzo często kradzież alkoholu i niekiedy alimenty. Ich żywot w kryminale godny jest pożałowania pomiatają nimi gady, mimo iż współpraca z nimi jest dla tych nieszczęśników jedynym ratunkiem. Wyraźnie wyżej lokuje się drobnomieszczaństwo odsiadujące kary za niewielkie przekręty i fałszerstwa, bądź przestępstwa nieumyślne (wypadek po pianemu), wszyscy traktują ich tam z pobłażaniem, wiadome jest bowiem, że są w pierdlu przez przypadek i na chwilę. Szczyt hierarchii stanowią zawodowi przestępcy, w tym także nieliczne tuzy biznesu i polityki (np. Marek Dochnal), którzy posiadają pieniądze i znajomości zarówno wśród gadów jak i osadzonych, a także poza murami co pozwala im „pracować” nieprzerwanie w czasie odsiadki. Trudna do określenia jest pozycja najbardziej zmarginalizowanej, ale jednak bardzo zaradnej grupy „wiecznych skazanych” zwykle chłopców z małych miejscowości, którzy karierę więzienną zaczęli w poprawczaku, a potem z przerwami kontynuują w kolejnych typach zakładów, przechodząc różne kategorie „uprawnień” więziennych. To oni tworzą najczęściej osławioną grypserę, czyli podkulturę więzienną żyjącą w całkowitej opozycji do gadów, administracji i wychowawców. Utrwalają tym samym swe wykluczenie skazując się na trudne warunki odsiadki, niemożność pracy, przepustek i zwolnień warunkowych. Po wyjściu z więzienia zwykle kontynuują związki ze środowiskiem więziennym co szybko sprawia, że wracają.
JP2 i my
JP2 czyli „Jebać policję po dwakroć” to hasło „kultury dresiarskiej” rozwijającej się w blokowiskach na obrzeżach miast i w starych kwartałach kamienic w centrach. Krótki przegląd piosenek hip-hopowych, które stanowią wyraz tej kultury uświadomi nam, że rzeczeni dresiarze uświadamiają sobie problemy związane z przejściem od państwa opiekuńczego do państwa karnego dużo lepiej niż większość „aktywistów”, a niekiedy nawet lepiej niż zawodowi badacze więziennictwa. Właściwe nikt z nich nie musiałby czytać ani tego artykułu ani nawet Więzień nędzy Wacquanta*, które stanowiły do niego inspirację. Publikację Wacquanta można uznać po prostu za popularyzującą dresiarski punkt widzenia (i dlatego jest cenna). Być może zrozumienie dresiarstwa wyznaczy moment, w którym polski ruch radykalny zejdzie z księżyca na ziemię.
Autor: KoniecKapitalizmu
*- Ten artykuł jest zaledwie szkicem. Nie siliłem się tutaj na omówienie statystyk, co w kontekście USA i Francji zrobił Wacquant. Jego studium jednak też można potraktować co najwyżej jako zaproszenie do refleksji, która wciąż jeszcze nie została dokonana.