Sąd: Wierzejski nie naruszył prawa homoseksualistów
Warszawski sąd uznał, że Wojciech Wierzejski nie naruszył prawa, publikując w internecie listę gejów i lesbijek. Wojciech Wierzejski, b. wiceprezes LPR, w 2004 r. jako wicemarszałek województwa mazowieckiego podczas publicznej debaty odmówił podania ręki Niemcowi, jednemu z organizatorów Parady Równości w Warszawie. Powiedział: "Ręki nie podaję ze względów higienicznych. Uścisk dłoni może być formą przenoszenia chorób". Skrzynkę e-mailową Wierzejskiego zalały wówczas listy z protestami. Odpowiedział wówczas publikacją nazwisk, adresów i adresów e-mailowych nadawców. Nazwał ją "listą gejów i lesbijek atakujących marszałka Wierzejskiego".
Sprawą zainteresował się generalny inspektor danych osobowych. Wydał decyzję o usunięciu listy. Lista zniknęła, dopiero, gdy GIODO zawiadomił prokuraturę o "nielegalnym przetwarzaniu danych osobowych i ujawnienia danych o życiu seksualnym" 11 osób. Przez trzy lata prokuratura nic nie mogła zrobić. Wierzejskiego chronił przed odpowiedzialnością karną najpierw immunitet europarlamentarzysty, potem posła koalicji PiS-Samoobrona-LPR. Dopiero zimą 2008 r., gdy Wierzejski wypadł poza politykę, prokurator postawił mu zarzut i wysłał do sądu akt oskarżenia.
Wierzejski domagał się umorzenia sprawy. Wywodził np., że prokuratura nie przeprowadziła dowodu potwierdzającego orientację seksualną osób z listy! O umorzeniu zdecydowało to, że według sądu Wierzejski nie opublikował listy ani dla zarobku, ani w związku z wykonywanym zawodem czy ówczesną funkcją marszałka sejmiku. Tylko - jak napisał sędzia Michał Kowalski - ze "światopoglądem oskarżonego i jego zapatrywaniem na kwestię homoseksualizmu w ogóle".