Spekulacje podbijają ceny żywności
Główną przyczyną wzrostu cen żywności w ostatnich miesiącach na świecie są spekulacje na rynkach rolnych - twierdzi dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej prof. Andrzej Kowalski.
Obecny kryzys finansowo-gospodarczy przebiega dość nietypowo. Analitycy nie są jeszcze pewni, czy zastój gospodarczy już się kończy, czy będzie jakieś kolejne załamanie. Oznacza to, że inwestorzy nie wiedzą, w co lokować pieniądze - wyjaśnia Kowalski. Dodał, że tylko 20-30 proc. światowych zasobów finansowych pracuje w tzw. sferze realnej, czyli finansuje gospodarkę, resztę można zaliczyć do kapitału spekulacyjnego.
Na kryzys finansowy nałożyły się także klęski żywiołowe w Polsce i na świecie. Miniona zima była długa i mroźna, potem nastąpiły katastrofalne opady w całej Europie i wystąpiła susza w krajach Europy Wschodniej (Rosja, Ukraina) - wylicza Kowalski. Oznaczało to niższe i gorsze jakościowo zbiory na naszym kontynencie. Do tego doszły mniejsze zbiory z powodu suszy w Australii i w Argentynie. Jednak obniżenie zbiorów zbóż na półkuli południowej nie uzasadniało takiej zwyżki cen - stwierdził.
Kowalski twierdzi, że do wzrostu cen zbóż przyczyniła się Rosja, która zachowała się jak spekulant, bo już na przełomie 2009 i 2010 r. ograniczała sprzedaż ziarna, twierdząc, że ceny na światowym rynku są za niskie, a eksport - nieopłacalny. Dodatkowo, gdy zbiory ziarna w ubiegłym roku spadły o 30 proc., Rosja wstrzymała całkowicie jego eksport, mimo że miała zapasy. W ślad za Rosją ograniczenie sprzedaży zapowiedziała Ukraina, w ten sposób wywołany został efekt psychologiczny, że zbóż może brakować.
Zdaniem Kowalskiego na rynku powstała nerwowość, która zachęciła do uzupełnienia zapasów, ale także do spekulacji na giełdach rolnych. Kowalski twierdzi, że lokowanie kapitału w surowcach rolnych podczas ostatniego kryzysu miało znacznie większy wpływ na windowanie cen niż było to w 2007 r. Dodał, że nigdy jednak nie ma twardych dowodów, że zakupy robione są w celach spekulacyjnych.