Spontaniczna manifestacja w Warszawie oraz nadużycia policjii
Dziś w Warszawie pod budynkiem sejmu odbyła się spontaniczna manifestacja w sprawie związków partnerskich. W bardzo miłym klimacie i towarzystwie ludzie zebrali się pod wjazdem do sejmu, od czasu do czasu skandując hasła, na przykład: "Kto nie skacze, ten homofob!" czy "Stop homofobi w polskim sejmie!".
Policja niestety nie zezwoliła nam na spacer po sejmie oraz uważała całe to zajście za złamanie prawa mówiącego o wolności zgromadzeń, jednak nie naprzykrzała się specjalnie. Sprowadziła ona jedynie więcej jednostek, na wypadek gdyby grupka około 50 siejących się oraz rozmawiających osób okazała się grupką terrorystów chcących zaatakować sejm. Przez długi czas nic ciekawego się nie działo, do momentu w którym pewna dziewczyna zawiesiła, z pomocą dwóch znajomych, tęczową flagę na latarni.
Akt ten, przyjęty bardzo pozytywnie przez ludzi zebranych przed sejmem okazał się niesamowitą zbrodnią w oczach służby (nie)porządku. Choć w główne zgrupowanie ewidentnie bali się wejść (ludzie pod sejmem byli uzbrojeni w flagi (bez kijków czy pałek, były to po prostu tęczowe kawałki materiału), a wszyscy wiemy jak niesamowicie niebezpieczny jest ten rodzaj broni.
Pod koniec manifestacji okazało się, że zmierzam w tę samą stronę, co trzech "zbrodniarzy". Fakt, że za nami truchtały pieski w pełnych rynsztunkach zaniepokoił mnie. Moje podejrzenia okazały się prawdziwe, gdy "panowie" zaprosili panią od flagi na bok i stwierdzili, że jest ona oskarżona i jej sprawa będzie przekazana do sądu. Na pytanie za co i na podstawie jakiego paragrafu, reagowali niesłychanie agresywnie oraz opryskliwie, nie chcieli nic powiedzieć, a kiedy oskarżona poszła się skonsultować z znajomymi, oni cały czas kazali jej stać przy nich oraz ewidentnie próbowali nie zezwolić na to, by nawet na sekundę zniknęła im z oczu.
Takie oto są nasze prawa - zakaz wejścia do sejmu, budynku zbudowanego za nasze pieniądze, oraz niemożność uzyskania informacji za co i na podstawie jakiego paragrafu jesteśmy oskarżani. Witamy w Polsce XXI wieku, gdzie władza traktuje człowieka jak niewolnika.