Stadion Narodowego Wyzysku

Kraj | Prawa pracownika

Na budowie Stadionu Narodowego, nie wszyscy pracownicy dostają pensje i nie wszyscy pracują w legalnych i bezpiecznych warunkach. Budowlańcy pracują dla firm podwykonawców - które z kolei mają innych podwykonawców. Czasami łańcuch podwykonawców jest tak długi, że pracownicy nawet nie wiedza dla kogo pracują.

Czasami zapłata jest spóźniona nawet o 3 miesiące, ponieważ pensje przechodzą przez wszystkich podwykonawców. Także zdarza się, że pracownicy są zatrudnieni bez szkoleń i nie mając żadnego doświadczenia do pracy w dość niebezpiecznych warunkach. Zarobki są kiepskie. Wielu pracuje ponad 40 godzin tygodniowo bez dodatkowego wynagrodzenia za nadgodziny, co - dzięki ustawie antykryzysowej - jest nawet legalne.

Na budowie Stadionu coraz więcej osób zwalnia się z pracy. Doszło także do dzikich strajków. Miesiąc temu zastrajkowali zbrojarze i cieśle. Od czasu do czasu są postoje w pracy z powodu niezadowolonych pracowników. Niestety nie ma koordynowanych akcji.

Wykonawcą Stadionu Narodowego jest konsorcjum Alpine-PBG S.A.-Hydrobudowa Polska SA. Budowa podzielona jest na 12 sekcji. Każda z nich ma swojego wykonawcę, którym z reguły jest konsorcjum kilku firm. To ono zleca prace kolejnym podwykonawcom, a ci - jeszcze następnym. Tak tworzą się łańcuszki nawet sześciu, siedmiu spółek, a każda z nich na wysłanie pieniędzy następnej ma 14 dni. Pracownicy nie chcą czekać tak długo i często po prostu rezygnują z pracy.

31 października odbyła się akcja informacyjna "Stadion Narodowego Wyzysku". Podczas akcje spotkaliśmy dwie osoby, które pracowały na budowie, nie dostały pensji i rezygnowały. Wygląda na to, że firmy podwykonawcy zatrudnili wielu lokalnych ludzi bez doświadczenia do pracy mniej kwalifikowanej i ich nie płacili. Natomiast także widzieliśmy jak pracują austriaccy na budowie - i pewnie muszą coś zarabiać bo nie przyjechaliby do Polski za kiepskie zarobki.

Budowa stadionu ma kosztować ponad 1,5 mld zł. To są ogromne pieniądze, które nie idą na szpitale, mieszkalnictwo, komunikację czy inne niezbędne inwestycje. Stadion jest budowany za publiczne pieniądze więc powinniśmy żądać, aby co najmniej gwarancja legalnego i bezpiecznego zatrudnienia była warunkiem przetargu.

Zablokować budowę

Mnie gówno obchodzą jakieś zapierdziane rozgrywki,ale skoro już wydawane są pieniądze na igrzyska dla motłochu,to trzeba godziwie płacić robotnikowi,który buduje to współczesne koloseum.Niewolnictwo się skończyło.A jak nie to podburzyć ludzi i zablokować wykonywanie prac.Przydał by się ,właśnie tam ,radykalny związek zawodowy.Sierpień80 niby taki bojowy...

Właśnie taki związek nie

Właśnie taki związek nie jest radykalny i nie zajmuje się takimi sprawami. Żaden związek nie pomaga pracowników kontraktowych - bo nie mają interesu finansowego w tym i nie działają oni dla zasad. Lepiej żeby pracownicy sami zastrajkowali i organizowali się bez biurokratów.

Sądzę, że

nie znasz ustawy o związkach zawodowych.Dziki strajk to przechodził na poc.lat 90-tych.Teraz masz jak w banku:karne zwolnienie(nigdzie potem na legalu),sprawę karną,sprawę cywilną o straty.Na CIA były przecież takie wątki.Jest możliwość organizacji ziązku,ale trzeba 10 odważnych założycieli,czy się tacy znajdą?Ja tam bym ludzi na siłę nie podpuszczał;chyba,że są na umowie lipnej o tzw. dzieło,wtedy można podymić solowo i bezkarnie.Ale tak czy siak - syf,najlepiej jebnąć to w cholerę...

Przecież na takich budowach

Przecież na takich budowach wystarczy pisnąć coś o związku zawodowym, lub proteście by wylecieć na zbity pysk pod byle pretekstem(niby wszędzie tak jest, ale co jak co - obecna branża budownicza w Polsce i związki zawodowe to raczej fantastyka naukowa, może się mylę)... zresztą - ten stadion to świętość narodowa i strajki przy jego budowie będą zapewne odebrane jako działalność "antypolska"... już media to odpowiednio zabarwią - sami z doświadczenie wiecie jak...

a mnie bardziej

zastanawia czy na tej akcji byłe tylko 3 osoby? Bo ze zdjęcia to można wnioskować, że nawet były tylko dwie + przypadkowy przechodzień do pstryknięcia zdjęcia i drugi do trzymania transparentu:-) Wydaje się więc że na dziś prócz nagminnego łamania praw pracowniczych problemem dla środowisk wolnościowych jest współdziałanie. Zamiast niego jest za to tylko ciągła walka w internecie, ploteczki i picie piwa. Kończy się tak, że dla politycznych przeciwników internetowe harce to doskonałe źródło informacji jak skłócić środowisko jeszcze bardziej, a dla osób "nowych" doskonały straszak i sygnał by się nie angażować

Na pikiecie było w sumie 7

Na pikiecie było w sumie 7 osób. Druga osoba, która trzyma transparent jest działaczem KOL, który zainteresował się akcją pracowniczą.

Nie widzę do końca problemu w robieniu kameralnych akcji - od czasu Seattle i Pragi w 2001 r. pokutuje przekonanie, że każda akcja musi być duża, co działa destrukcyjnie na morale. Gdyby ludzie mniej się przejmowali czy akcja będzie duża czy mała, paradoksalnie akcje byłyby większe. To moje zdanie.

Mówiąc o walce w internecie, nie wiem co akurat masz na myśli, jeśli kontrowersje wokół ujawniania łamania praw pracowniczych w "zaprzyjaźnionych" firmach to trochę jest dziwne. Przecież CIA od początku pisało o takich sprawach i nigdy nikomu to nie przeszkadzało (oprócz szefów). Dlaczego tym razem jest inaczej?

chodzi raczej

o to ile energii ludzie ładują w internetowe przepychanki (niezależnie od sprawy) a nie potrafią spotkać się po za internetem. A co do taktyki to przepraszam ale jakiego pracodawcę zainteresuje 7 osobowa pikieta (o przestraszeniu nie ma mowy), ile pracowników poczuje się na tyle mocnych by postawić się szefowi gdy widzi akcje 7 osób (zakładając że te 7 osób zobaczy). Jasne, że nie można się stale demobilizować biorąc sobie za przykład masowe protesty bo żeby osiągnąć ich wymiar potrzeba sporo wysiłku. Jednak robione dla samego robienia akcje również stanowią doskonały sposób na demobilizacje, bo jak człowiek widzi lub uczestniczy w takim "wydarzeniu" którego skutek jest jedynie we wpisie na internetowej stronie, to też mu się odechciewa. Warszawa to chyba duże miasto? 7 osób naprawdę wmawiasz sobie że to nie jest porażka, jeśli tak to gratuluje dobrego samopoczucia.

Porażka jest wtedy, gdy

Porażka jest wtedy, gdy się włoży dużo wysiłku i jest mały efekt. W tym przypadku efekt był taki sam jak poziom wysiłku. Moim zdaniem dotarcie do kilkudziesięciu ludzi z ulotkami jest lepsze, niż siedzenie w domu, lub pójście do kina. W każdym razie mi sprawia więcej przyjemności.

Nic na to nie poradzę, że ludzi jest więcej w internecie, niż na ulicy. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z nas miał na to jakiś wpływ.

z mojego doświadczenia

z mojego doświadczenia wynika, że z takich właśnie małych akcji, jeśli są systematycznie przeprowadzane, rodzi się duży ruch. Z dużych akcji "na hura" robionych, zostają głównie długi.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.