TK: Strajk to nie "sytuacja kryzysowa"
Ustawa, która pozwala rządowi zastosowanie nadzwyczajnych środków podczas strajku jest sprzeczna z konstytucją - orzekł wczoraj Trybunał Konstytucyjny.
Ustawę o zarządzaniu kryzysowym zaskarżył SLD. Chodziło o niezwykle szeroką definicję "sytuacji kryzysowej": to sytuacja będąca "następstwem zagrożenia" (definicja nie precyzuje, jakiego rodzaju może być to zagrożenie) "prowadząca do zerwania lub znacznego naruszenia więzów społecznych przy równoczesnym poważnym zakłóceniu w funkcjonowaniu instytucji publicznych (...)".
Autor skargi to Ryszard Kalisz b. szefa MSWiA kiedy tłumiono m.in. protest pielęgniarek. Zdaniem Kalisza, ta definicja pozwoli na stosowanie środków nadzwyczajnych - w tym sięgania do pomocy wojska - np. "w sytuacji strajku w szpitalu".
Za "sytuację kryzysową" można też uznać np. 100-tysięczną demonstrację. Ustawa pozwala monitorować przy użyciu służb sytuację, która może doprowadzić do takiego zagrożenia - dodaje Kalisz.
Trybunał podzielił opinię, że definicja "sytuacji kryzysowej" jest tak niedookreślona, że łamie zasadę demokratycznego państwa prawa, z której wynika obowiązek stanowienia przepisów jasnych i jednoznacznych. Dał parlamentowi rok na uzupełnienie ustawy.
- Trzeba doprecyzować, o jaki rodzaj "zagrożenia" chodzi. Tak by wykluczyć sytuacje natury społecznej czy politycznej - mówi Kalisz.