[Wrocław] Stracili pracę za zapisanie się do związku zawodowego

Kraj | Prawa pracownika

Już ośmiu pracowników zwolnił podwrocławski Selgros za to, że zapisali się do związku zawodowego. W proteście krajowa "Solidarność" szykuje na 26 stycznia dużą pikietę pod centralą firmy w Poznaniu.

Zwolnienia zaczęły się w połowie grudnia. Krzysztof Kłak, przewodniczący selgrosowej "S", złożył wtedy w sekretariacie dyrektora dokumenty o powołaniu związku. Jeszcze tego samego dnia dostał wypowiedzenie datowane wstecz na 11 grudnia. Tak samo jak Małgorzata Teresiak i Małgorzata Wójcicka, dwójka innych jawnie działających związkowców (wszystkich było 14). Następnego dnia został wyprowadzony z pracy w asyście ochroniarzy.

W obronie zwolnionych stanęła dolnośląska "S", która dwa tygodnie temu urządziła pikietę pod Selgrosem. Bez skutku. Firma zwolniła kolejnych pięciu związkowców. - Selgros za wszelką cenę nie chce dopuścić do powstania organizacji zakładowej - komentuje Jarosław Krauze z dolnośląskiej "S".

Pomimo represji dziś w Selgrosie do "S" należy już czterdzieści osób. Działają w konspiracji, jak po wprowadzeniu stanu wojennego. Boją się, że stracą pracę. Jeden z członków selgrosowej "Solidarności" twierdzi, że firma szykuje kolejne zwolnienia: - Mamy przecieki z kierownictwa. Firma nie wie, kto jest członkiem związku, więc najpierw wypowiedzenia mają dostać ci, którzy pracują najdłużej. Władze firmy boją się, że zaczną domagać się poprawy warunków, większych pensji i lepszego traktowania. Zatrudnionej na zlecenie młodzieży będzie przecież wszystko jedno.

Kilkuset związkowców z całego kraju ma protestować 26 stycznia pod polską centralą firmy w Poznaniu przeciwko wyrzuceniu ich kolegów z pracy. Krauze zapowiada: - Jeśli to nie przyniesie skutku, znajdziemy inne formy protestu.

Selgros jest jedną ze 123 spółek należącej do niemieckiej grupy Otto, która działa w 19 krajach i zatrudnia ok. 55 tysięcy osób.

źródło: gazeta.pl

Komentuje Achim Neumann,

Komentuje Achim Neumann, przewodniczący branży handlowej związków zawodowych ver.di w Berlinie
Podobne sytuacje zdarzają się w Niemczech. Przy ośmiu milionach bezrobotnych spółki mogą dyktować swoje warunki, a ludzie przed obawą o zwolnienie nie będą protestować.

Znamy wiele przykładów łamania prawa do zrzeszania się, choćby w sieci Lidl. Coraz częściej pracownicy są zastraszani, wywiera się na nich nacisk, żeby nie zakładali związków. Przedstawiciele firm mówią wprost: nie podoba wam się, to droga wolna. Tak było w przypadku jednego z marketów pewnej sieci handlowej w Nadrenii-Wirtembergii. Większość pracowników należała do związku, ale gdy zaczęli negocjacje z dyrekcją o podwyżkach, sklep zamknięto rzekomo z powodów ekonomicznych. Właściciel tłumaczył, że nie opłaca mu się utrzymywać tej filii, ale szybko otworzył inną oddaloną o 300 metrów od zlikwidowanego marketu. Z nową załogą i bez związków.

e tam

mi nawet nie jest żal zwazywszy na fakt, że przedsiębiorstwo "produkuje" mięso

A mi jest zal bo los ludzi

A mi jest zal bo los ludzi jest dla mnie ważniejszy niz los zwierząt

Wyrzuceni nie mają prawa

Wyrzuceni nie mają prawa wstępu do marketu nawet jako klienci.

Rzecznik prasowy spółki Cezary Furmanowicz - "Proces zatrudniania i zwalniania (..) jest naturalną czynnością w podmiocie gospodarczym sprawnie funkcjonującym na rynku".

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.