Wsparcie dla społeczności Romów rumuńskich we Wrocławiu - podpisz petycję
Wrocław, „miasto spotkań”, szczyci się wydarzeniami takimi jak Brave, festiwal „przeciw wypędzeniom z kultury”, podczas którego pod opieką wolontariuszy i tłumaczy, można na biletowanych imprezach popatrzeć na „egzotyczne” tradycje innych kultur. Kiedy jednak na terenie Wrocławia osiedlają się ostatni europejscy koczownicy, jedyną odpowiedzią Urzędu Miasta jest odesłanie ich „z powrotem”. W przypadku Romów nie ma żadnego konkretnego kraju, do którego mogliby „wrócić”. W wypadku Romów rumuńskich z koczowiska przy ul. Kamieńskiego powrót „do domu” często nie oznacza już rumuńskich wiosek i miast. Część mieszkańców koczowiska większość życia spędziła na terenie Polski. Urodziły się tu dzieci. Stanowią one trzy czwarte społeczności romskiej osiadłej na wrocławskich koczowiskach. Większość posługuje się dwoma językami – romani i polskim. Nie potrafią jednak czytać i pisać. Bez uznania ich praw nie są w stanie podjąć edukacji, a w przyszłości także pracy, co doprowadziłoby do osiągnięcia pełnej niezależności.
Podpisz petycję: http://www.petycjeonline.com/apel_o_wsparcie_spolecznosci_wroclawskich_r...
Włodarze szczycącego się wielokulturowością miasta powinni zdawać sobie sprawę z migracji motywowanej ekonomicznie. Ich reakcją powinno być podjęcie dialogu a nie odgradzanie się murem od biednych, dla których Polska jest „zieloną wyspą”. Od 2007 roku kiedy Rumunia stała się państwem członkowskim Unii Europejskiej, każdy jej obywatel zyskał prawa należne członkom Wspólnoty. Dodatkowym bodźcem do pomocy wykluczonym ekonomicznie powinien być fakt masowej emigracji Polaków, np. na Wyspy Brytyjskie, spowodowanej – tak jak emigracja Romów – trudną sytuacją finansową. Tymczasem władze rozpoczęły procedurę wydalenia. Ich działania zostały dostrzeżone przez m. in. Amnesty International, Polskie Towarzystwo Antydyskryminacyjne i Związek Romów Polskich. Pierwszy raz od 1989 roku Amnesty International ogłosiło tzw. akcję pilną na terenie Polski. Londyński oddział Amnesty International zapoczątkował globalną akcję informacyjną zachęcającą do wnoszenia protestów do władz Wrocławia.
Wywarcie wpływu na władze Wrocławia jest tym istotniejsze, że mieszkańcy i mieszkanki miasta w ciągu ostatnich lat byli świadkami rosnącej liczby motywowanych ksenofobiczną nienawiścią ataków. Członkowie NOP, we współpracy z kibicami Śląska Wrocław, napadli 11 listopada 2012 na skłot Wagenburg, co skończyło się ciężkim pobiciem jednego z mieszkańców i zdemolowaniem zabudowań. Tymczasem przewodniczący NOP, Dawid Gaszyński, wypowiadał się w materiale TVN o wrocławskim koczowisku z pozycji „zatroskanego obywatela”, który musi „wziąć sprawy w swoje ręce”. Budzą nasze obawy metody człowieka przewodniczącego organizacji, której członkowie regularnie stosują mowę nienawiści. Zapowiadali „ostateczne rozwiązanie problemu cygańskich koczowisk” w urodziny Hitlera. Po ataku na Wagenburg wiemy już, że nie są to słowa rzucane na wiatr. Fakt, że jeden z przywódców faszystowskich wystąpień, Roman Zieliński, administrator portalu fanslask.fuckpc.pl, jest jednocześnie autorem książki „Jak pokochałem Adolfa Hitlera”, aż nadto dosadnie pokazuje, w jakiej sytuacji znaleźli się wrocławscy Romowie rumuńscy.
Martwi nas, że jedynym, na co stać prezydenta Rafała Dutkiewicza, jest zwrócenie się do policji o wzmożoną czujność, kiedy eskalacja agresji osiąga poziom grożący trwałym uszkodzeniem ciała. Utrzymywanie napięcia między nacjonalistami i imigrantami na granicy wybuchu, który, jak wskazują nam wspomniane niedawne wydarzenia, może być tragiczny w skutkach, nie wystarcza. Apelujemy do władz miasta Wrocławia do podjęcia rozmów z Romami, innymi mieszkańcami miasta i przedstawicielami niezależnych instytucji. Wydalenie Romów oznaczałoby, ze to faszyści i ksenofobi dyktują w mieście warunki. Oznaczałoby to, że władze miasta bardziej boją się faszystów, niż chcą uczynić prawdziwym masywnie promowany wizerunek Wrocławia otwartego, wielokulturowego. Że jedynym multi-kulti na jakie je stać, jest filantropijna odmiana wystaw światowych. Nie godzimy się na to, by Wrocław stał się „miastem nacjonalizmu”, jak głoszą plakaty, rozklejane po nocach przez NOP. Mamy do czynienia nie z agresywnymi wybrykami a z ciągiem zdarzeń, który należy przerwać. Apelujemy o wsparcie idei równości i wspólnoty. Prosimy władze miasta Wrocławia o podjęcie rozmów ze wszystkimi zainteresowanymi losem Romów rumuńskich stronami, w poszukiwaniu godnego wyjścia z sytuacji.
Podpisz petycję:
http://www.petycjeonline.com/apel_o_wsparcie_spolecznosci_wroclawskich_r...