Zapobieganie ciąży tylko "po Bożemu"

No tak, widzisz Xavier jest tylko jedno ale - w zasadzie odkąd do szkoły został wprowadzony(1997rok) przedmiot "Nauczanie o życiu w rodzinie", w Polsce świadomość seksualna cofnęła się co najmniej o kilkadziesiąt lat.
Już wtedy, mimo "postępowych" rządów AWS - promowano głównie naturalne metody antykoncepcji, oczywiście zarówno politykierom z AWS, SLD a już tym bardziej z PIS/LPR nie przeszkadza fakt, że coraz więcej młodych ludzi, przez tę promocję i nieuświadomienie zaraża się chorobami wenerycznymi i zakaźnymi (od trypla zaczynając kończąc na zarażeniu wirusem żółtaczki czy HIV)

Problem polega na tym, że tak naprawdę, to nic nowego, tylko że wcześniej było to robione niezgodnie z przepisami, a teraz chcą dać im pełne prawo do propagowania naturalnych metod. Słyszałam o przypadkach, gdzie na kursie dla nauczycieli pierwsze pytanie jakie padało to: "czy używją i akceptują państwo antykoncepcję?" odpowiedź twierdząca była równoznaczna z wykluczeniem z kursu.
Poza tym jest kwestia podręczników, które tak czy inaczej opierając się na jakichś absurdalnych danych podają że tabletki antykoncepcyjne i prezerwatywy są przyczyną ciężkich chorób itp.
Tak więc rzetelnych informacji na temat antykoncepcji w szkołach nie ma i prawdopodobnie nie będzie, niestety, nie zależy to tylko od rządu, ale tez od samych nauczycieli, chociaż na pewno działają oni pod naciskiem rządu. Generalnie, w ministerstwie edukacji krążą nieoficjalne plotki że wychowanie do życia w rodzinie ma byc całkiem zlikwidowane... może to i lepiej jeżlei ma być takie jak jest... chociaż oczywiście powinno iść to w drugą stronę. No ale nic... trzeba walczyć albo będziemy mieć patriotyzm i prezerwatywy na receptę

zgadzam się, że powinno się mówić o każdym typie antykoncepcji, jednak zdecydowanie popieram inicjatywę mówienia o naturalnych metodach. Bo lepiej mówić pół, niż w ogóle. A przedmiot któym jest WDŻR to kpina i nmormalnie żewne jaja. Uczyliśmy się jeszcze nie tak dawno, że "Tatuś tak mocno przytulił mamusię, że będę miał braciszka"

Ten artykył był tu miesiąc temu:
https://cia.media.pl/zrob_kaczorkinder

Hanna Wujkowska twierdziła wiele raz ze jednym ze skutków stosowania środków hormonalnych jest niepłodność. Niestety, to jest zwykłe kłamstwo - nie ma dowodów że środki hormonalne mają wpływ na płodność. To jest sprzeczna z aktualnym stanem wiedzy medycznej.

Nie jestem fanem leków, ale pewnie więcej ludzi są niepłodni z powodu stresa i ciężkiej pracy w noeliberalnej Polsce.

Więc możemy powiedzieć ze jednym ze skutków kapitalizmu jest niepłodność.

środki homonalne po ich odrzuceniu, na pewien czas zwiększają płodność kobiety ;)
Więc gadania prawicowców z PiS i LPR są nawet sprzeczne z dzisiejszą nauką.

Myślę, że można to hasło wykorzystać: Kapitalizm to bezpłodność :-)

No nie wiem jak Wy, ale ja w szkole średniej miałem zajęcia o których mowa i mowa była o wielu różnych środkach. Zresztą, oto wypowiedź premiera (z gazeta.pl)

Z kolei premier Kazimierz Marcinkiewicz o pomyśle resortu zdrowia mówił wczoraj tak: - Polska jest wolnym i demokratycznym krajem, istnieje możliwość informowania o wszystkich sprawach dozwolonych przez prawo, także dotyczących antykoncepcji.

Dziennikarze: - O wszystkich metodach antykoncepcji czy tylko o tych naturalnych?

Marcinkiewicz: - Powiedziałem, że o wszystkich.

Pamiętajcie też, że propagować można naturalne metody nie tylko dlatego, że jest się z RCC, ale też dlatego, że nie każdy chce podczas stosunku używać sztucznych produktów międzynarodowych korporacji.

ja tam MArcinkiewiczowi nie wierze - tak jak podporzadkowanie edukacji katolicyzmowi dla nich tez bywa wolnosciowe, dopuszczajace kazdego do głosznia pogladow.
ja tez miałem o wszystkich - rok po mnie nie miał o żadnych chyba. potem zmieniono godzine wychowania seksualnego w lekcje jak zachowywać sie przed pracodawca
to jest perwersja