Zbuntowali się na kursie Della
Polscy pracownicy firmy Dell w Irlandii protestują przeciw warunkom pracy. Kilkudziesięciu pracowników rozpoczęło dziki strajk.
Przedstawiciele koncernu komputerowego Dell pojawili się w Łodzi rok temu. Podczas "dnia otwartego" firmy drzwi łódzkiej filharmonii szturmowało w nadziei na zatrudnienie ponad 7 tys. osób. Angaże ma dostać tysiąc. Pracę mają rozpocząć w listopadzie, gdy ruszy łódzki zakład Della. Czterysta osób, którzy podpisali umowy, w sierpniu poleciało na "szkolenie" do Irlandii. Tam menedżerowie od trzech tygodni zmuszają pracowników do pracy po 12 godzin dziennie.
Okazuje się, że będą za to zarabiać około 1100 zł na rękę.
Polscy pracownicy Della zostali w większości zakwaterowani w małych wioskach, daleko od Limerick. Do pracy i z pracy wożą ich autobusy, podstawiane przez firmę. Dla tych, którzy się buntują i zamierzają wracać do domu po ośmiu godzinach, nikt nie zamawia transportu.
Po trzech tygodniach harówki część pracowników zdecydowała się na strajk. W ostatnią sobotę Polacy zostali poproszeni, by po godzinach pakowali laptopy do wysyłki. Nie wykonali polecenia. Wyszli z zakładu. W proteście udział wzięło - według różnych relacji - od 30 nawet do 100 osób.