Zeznania żony zamordowanego Nigeryjczyka
Żona Nigeryjczyka zamordowanego wczoraj przez policję w okolicach "Stadionu" skontaktowała się z mediami w celu przedstawienia swojej wersji wydarzeń, która dotychczas była ignorowana.
Oto jej relacja:
"Ludzie może byście mnie zapytali co się stało. Może byście ludzi ze stadionu zapytali co się stało. Mój mąż zginął, bo zabiła go policja (...) On leżał na chodniku i się wykrwawiał. Nikt mu nie pomógł. Po prostu zostawili go tak." Do zdarzenia doszło gdy mąż pani Moniki podszedł do policjantów zatrzymujących jego kolegę: "Poszedł się zapytać dlaczego trzymają go na ziemi. Tamten policjant go po prostu odepchnął. Zaczęła się szarpanina, wymiana słów. No i strzelił. Przecież on nawet nie miał pistoletu, nie miał noża, nie miał nic".
Maciej Karczyński z Komendy Stołecznej Policji przekonuje, że "mężczyzna, który został śmiertelnie ranny prawdopodobnie stawiał czynny opór".
Oświadczenie w sprawie zajścia wystosowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Nigerii. Czytamy w nim, że zabójstwo "bez stwierdzenia winy demonstruje arbitralność polskiej policji".