Apel na rzecz ludzkiej solidarności – albo czy rowerzyści poprą lokatorów?

Publicystyka

W stolicy, tak jak w innych miastach, rosną protesty lokatorskie, szczególnie po wprowadzeniu podwyżek czynszów. Sytuacja jest dramatyczna i dotyczy nawet 100 tys. warszawskich rodzin, więc jeśli mowa o ważnych problemach społecznych, ten musi być jednym z najważniejszych. Każdy musi gdzieś mieszkać, a prawo do mieszkania powinno być traktowane jako jedno z podstawowych praw człowieka.

W stolicy jest wiele do zrobienia i brakuje aktywistów. Przy obecnym poziomie aktywizacji społeczeństwa, trudno zmobilizować ludzi, więc może więcej wymagajmy od wąskiego grona aktywistów. I choć to jest prawda, nadal mam nadzieję, że szersze grono aktywistów zrozumie, że ten problem jest tak ważny, że ich zaangażowanie miałoby sens.

Ludzka solidarność oznacza, że ludzie, którzy są oburzeni niesprawiedliwością wobec innych powinni stawać w ich obronie. Są ludzie, którzy nie są obojętni - dlatego chodzą na protesty przeciwko łamaniu praw człowieka w Rosji, czy są działaczami na rzecz Wolnego Tybetu, noszą koszulki przeciw rasizmowi i zbierają pieniądze dla WOŚP. Widzę takie osoby niemal codziennie gdzieś w Warszawie. Natomiast nie widzę nikogo z tych młodych aktywistów np. na ostatnich protestach lokatorskich.

Podejrzewam, że to jest problem klasowy. Inaczej nie można zrozumieć dlaczego młodzi aktywiści nie identyfikują się z lokatorami. Wiadomo, że lokatorzy, to nie jest temat sexy. O tym nie piszą zbyt dobrze w Gazecie Wyborczej, nie jest to jakaś egzotyczna ciekawostka, którą można zwrócić uwagę młodych i atrakcyjnych japiszonów przy kawie.

Ludzie bardziej rozwinięci pod względem świadomości klasowej przyznają, że to jest ważny temat, ale jednak nie znajdują na niego czasu. Ale jednocześnie znajdują czas na politykę niszową - czyli na imprezy, dyskusje i inne działania polityczne, które nie wychodzą z dość zamkniętego kręgu aktywistycznego.

To jest fakt, o którym wszyscy wiedzą, jednak jest to tabu, o którym nie można otwarcie rozmawiać. Przy ostatniej takiej próbie (moim zdaniem nieudanej) na jakiejś liście mailingowej, ktoś wyraził swoje oburzenie tym, jakie są priorytety aktywistów i rozumiem o co mu chodziło. Jednak po to, by nie chcieli tworzyć "niepotrzebnych podziałów", zasadnicze pytanie nie zostało nawet ruszone. A brzmi ono: czy naprawdę ruch okazuje swoją ludzką solidarność tu i teraz, gdzie jest najbardziej potrzebna - czy omija każdą okazję, gdzie temat nie wpisuje się w spektakularny świat alterglobalisty?

Jutro odbędzie się kolejny protest lokatorów. Oczywiście, nie wszyscy mogą przyjść - niektórzy ludzie pracują. A studenci warszawscy, to przede wszystkim degeneraci, którzy starają się uczyć i jednocześnie robić karierę. Ale są także ludzie, którzy są społecznie zaangażowani i mogą ten protest wspierać.

Jutro także odbędzie się inny protest. Jest bardziej sexy ponieważ pisze o nim Gazeta Wyborcza. Gazeta ma duży wpływ na to, jakimi problemami ludzie będą się zajmować. Gdy o czymś napisze, ludzie czuja, że ich polityczne i aktywistyczne wybory są legitymizowane i to ich zachęca do działania. Tysiące ludzie ruszyło w obronie bagna w Rospudzie, bo Gazeta sprawiła, że temat stał się ważny. Inne protesty nie mogą liczyć na taką pomoc.

Jutro, będzie miał miejsce protest w obronie Pól Mokotowskich przed deweloperami. Na jutrzejszej Radzie Warszawy, oprócz protestów lokatorskich i omówieniu kilku punktów o polityce mieszkaniowej, ma zostać omówiony plan zagospodarowania parku.

Jestem przeciwnikiem budowy ekskluzywnych domów w parku i to z wielu przyczyn. Bogaci mogą budować swoje mieszkania poza Warszawą i żyć tam w zamkniętych gettach. Niech ten park będzie dla ludzi, dla wszystkich mieszkańców Warszawy. Popieram protest. Ale czy obrońcy Pola Mokotowskiego poprą protest lokatorów?

Ich protest nie odbędzie się na Radzie, ale pod Ratuszem, prawie w tym samym czasie, co wystąpienie lokatorów na Radzie. Wygląda na to, że protest organizują mili i młodzi warszawscy przyszli japiszoni. Wspiera ten protest warszawska Masa Krytyczna.

Oczywiście, zwolennikiem parku może być każdy, więc nie można oczekiwać, że każdy zwolennik parku będzie zainteresowany losem mieszkańców domów komunalnych. Jednak wydaje mi się ważne, że tak naprawdę, oni walczą z takim samym zjawiskiem jak lokatorzy: ze spekulacją nieruchomościami i z ideologią, która mówi, że każde miejsce w Warszawie powinno być wykorzystane, by przynosić zysk bogatym. Tutaj przeciętny obywatel się nie liczy, a sfera publiczna jest zagrożona, ponieważ nie przynosi bogatym zysku- a w ideologii rządzących neoliberałów, to jest czymś w rodzaju przestępstwa. Chyba że z parku korzystają przede wszystkim ludzie uprzywilejowani, bo wtedy może ma inna wartość dla rządzących.

Czy rowerzyści zatem poprą jutro lokatorów? Zawsze możemy mieć taką nadzieję. Jednak przy realistycznej ocenie warszawskiego środowiska aktywistycznego, wątpię że tak się stanie. Ostatnio obserwowałam, jak wiele osób angażuje się przede wszystkim w politykę, która dotyczy ich styl życia i niewiele poza tym. Chyba największą demonstracją tego roku był Marsz Wyzwolenia Konopi. Popieram dekryminalizację konopii, tak jak popieram zachowanie Pola Mokotowskiego jako parku publicznego. Nie potępiam tej demonstracji. Jednak po demonstracji, spotkałam kilku aktywistów, których narzekali, że na taką demonstrację przychodzą tysiące osób, a na demonstracje w bardziej ważnych sprawach, czasami kilka lub kilkanaście. Ironia polega na tym, że nie widziałam ani jednego z tych aktywistów na wielu takich "ważnych " demonstracjach, ale wiem, że mają ochotę pójść jako gapie na MWK.

Nic dodac, nic ujac, dobry

Nic dodac, nic ujac, dobry tekst.

Konkluzja jest prosta.

Konkluzja jest prosta. "Anarchista" wywodzący się z klasy średniej to ktoś o zupełnie innej mentalności niż "anarchista" z klasy niższej. A że współczesny anarchizm funkcjonuje jako ideologia "oczytanych",siłą rzeczy "anarchistów" z klasy średniej jest więcej i to oni tworzą priorytety. Rozłam klasowy dotyczy także środowisk kontestacyjnych i nijak nie można się go pozbyć. Anarchizm jako elitarny klub buntowników-narcyzów. Ot ironia życia.

No jak ty się spodziewasz

No jak ty się spodziewasz że jakies typy z Zielonych 2004 i okoliczne środowiska to są anarchiści (choćby i "anarchiści z klasy średniej") to chyba masz coś nie tak z głową...

"Gdy o czymś napisze,

"Gdy o czymś napisze, ludzie czuja, że ich polityczne i aktywistyczne wybory są legitymizowane i to ich zachęca do działania"- i to jest odpowiedź na wiele pytań, która była zawarta w tekscie

Chyba przesada z tymi

Chyba przesada z tymi "narcyzami". Problem klasizmu nie jest taki prosty. Bo on działa w dwie strony. To nie jest tak że tzw.klasa wyższa olewa niższą. To działa też w drugą stronę. To jest wzajemna wojna kompleksów.

Problemy klas "wyższych"

Problemy klas "wyższych" (cokolwiek to określenia ma oznaczać), szczególnie te przedstawione w tym tekście, mają jednak obiektywnie "trochę" mniejsze znaczenie niż np. wywalenie kogoś na bruk, czy represje za działalność związkową. O ile więc można zrozumieć osobę która, martwi się jak związać koniec z końcem i zapewnić obiad dla swoich dzieci, że niezbyt ją interesują problemy "odjechanej młodzieży" ze zdobyciem narkotyków na imprezę, to w drugą stronę jest trochę gorzej to zrozumieć.

zrozumieć jest akurat

zrozumieć jest akurat łatwo ale trudniej usprawiedliwić od aktywistów i inteligencji trzeba po prostu więcej wymagać.
a nie starać się ich namówić do działania tym że jest ono fajne bo może być całkiem nie fajne jak w przypadku Piotrka Krzyżaniaka

no to ważne, żeby się

no to ważne, żeby się razem spotykać, zobaczyć co u tych drugich słychać, w końcu, póki co, to jeszcze dość wąskie grono aktywistów.
tym bardziej ważny to tekst.

Estetyka rządzi, przekłada się na marketingową skuteczność wezwań na dema. Widać w PL baaardzo potrzebujemy... (również) estetycznego przewrotu

Ale lokatorzy to ludzie a

Ale lokatorzy to ludzie a nie sztuka. A my jesteśmy działacze społecznie a nie PRowcy.

badzmy nadal

badzmy nadal dzialaczami/dzialaczkami, ale robmy to lepiej!!!

Zieloni 2004, dupek Frydrych

Zieloni 2004, dupek Frydrych i inni przyszli na radę, ale nie poparli protestujących lokatorów. http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,6732440,Bronia_Pola___Deweloper...

No przecież ich czołowy

No przecież ich czołowy członek Legierski sam chciał kupić kamienice na Pradze, wiec o czym my rozmawiamy.

tekst jest bardzo trafny,

tekst jest bardzo trafny, ale to nie zmienia faktu, ze majace na wspomnianej liscie pietnowanie ludzi z innymi niz 'ogolnoanarchistyczne' priorytetami jest karygodne. po to promujemy niesystem bezpartyjny ze sie tak wyraze, zeby kazdy mogl realizowac sie w czym potrzebuje. to ze dla mnie anarchoprymitywizm czy walka o wyzwolenie ziemi(ktore moga byc arbitralnymi sprawami dla innych) jest wazniejsze niz sprawy lokatorskie czy inne nie powinno i nie moze byc wytykane wysmiewane i ponizane. kazdy ma swoje motywacje i wiele osob ciagnac zaczety powyzej przyklad nie widzi wiekszego sensu w rozciaganiu spolecznego piekla jakim jest wlasnie obecne spoleczenstwo. niektorzy wola wyjebac cegle w bank czy podpalic komisariat i malymi kroczkami rozpierdalac cokolwiek co inni chca zbudowac, bo uwazaja ze spoleczenstwo nie ma juz nastepnej szansy. i co z tego? to juz nie sa anarchisci tylko chuligani? byla o tym ostatnio mowa przy okazji podsumowywania marszu queerowego bashback, ktory mial miejsce w stanach. wnioski sa dwa
1. diversity of tactics - to jest nasza zaleta nie wada, nie trzeba nic dodawac
2.solidarity-bez solidarnosci punkt pierwszy sie wali
a co do burzuazyjnosci i zamknietej trendowosci czy chcialoby sie powiedziec tredowatosci wielu osob ze srodowiska @ lub psuedo@ w wwie czy gdziekolwiek indziej tak jak pisalem-pomimo ze bycie zwolennikiem idei wolnosciowych czy autonomicznych niesie ze soba pewne zobowiazania i naprawde do pewnych zachowan kurwa zobowiazuje, to nikt nikogo nie bedzie rozliczac co jest anarchistyczne i wolnosciowe a co nie. jako przyklad moge podac strasznie glupiego bankiera anarchiste fernanda pessoa, ktory to utwor choc wg mnie naprawde glupi, to jednak jakas sile argumentacji w sobie zawiera.
wydaje mi sie, ze sytuacja wewnatrz ruchu mimo wszystko jest juz tak skrajna, ze gorzej nie moze juz byc, za to robi sie bardzo refleksyjnie. i jesli ktoras z wielkich glow_teoretycznych_ktore_w_anarchizmie_siedza_od_zawsze chce mi powiedziec ze nic z tej sytuacji konfliktowej nie wyniosla bo przeciez miala racje od poczatku, to niech spierdala bo to jest zwykle puste dumne klamstwo.

Uważam, że filozofia,

Uważam, że filozofia, która uważa, że drzewo ma więcej wartości od człowieka jest bardziej "karogodna" niż refleksje na ww. liście, które miał anarchista. Ja zupełnie nie zgadzam się z wycinaniem drzew z warszawskich parków i ulic, chyba, że jest to koniecznie dla budowy nowych mieszkań komunalnych. Ten tekst był apelem dla solidarności ludzkiej, która jawnie brakuje. Przykładem tego był ten dupek na Radzie Warszawy (który występuje na filmie z GW, ten kto pisze grant), który powiedział do lokatorów, że powinni "zamknąć się bo i tak płacą mało za mieszkania".

W tej sytuacji gdzie władzom Warszawy bardziej interesują się parki czy jak na Pradze dąb Jana Pawła II niż gdzie ludzie mają mieszkać, uważam, że Pole Mokotowskie powinni być skłotowane przez bezdomnych.

zgadzam sie z toba

zgadzam sie z toba generalnie i zgadzam sie z tym ze to jest palacy problem. ale wlasnie filozifie spod znaku 'zgadzam sie z czyms jesli jest dobre dla czlowieka' juz dawno pokazaly swoja druga twarz. czlowiek nie byl i nie bedzie nigdy wartoscia bezwzgledna sam w sobie, a poglady przeciwstawne stoja w glebokiej sprzecznosci z impretatywami autonomicznymi czy antyhierarchicznymi.

wypisujesz takie bzdety że

wypisujesz takie bzdety że głowa boli

??? Jaka druga

??? Jaka druga twarz???

Wiadomo, że to co jest dobre dla środowiska naturalnego jest także dobre dla człowieka. Dla wszystkich nas, jest ważne, aby w Warszawie jest dużo zielonych miejsc, mniej samochodów itd. W zasadzie także uważam, że nie warto ciągle budować takich dużych aglomeracji miejskich - jednak ekonomia jest taka, że jest duży popyt i potrzeby na mieszkania w Warszawie. Wielu osób mieszka poniżej standardu - jak np pani, która była na dyżurze Komitetu Obrony Lokatorów. Ma 7 osób w mieszkanie o ok. 40 m., i to tego warunki tam są gorzej niż w skłocie. Problem polega na niekorzystaniu z miejsc komunalnych, ale nawet gdyby wszystko byłoby korzystano, trzeba budować trochę więcej mieszkań.

Podejrzewam, że autor komentarza mieszka w Warszawie, a nie w pustynie, a nie w domu na drzewach, więc kiedyś gdzie ty mieszkasz też kiedyś było drzewo a nie twój dom/budynek. Jeśli nie zgadasz się, że trzeba budować trochę domów dla ludzi w Warszawie, sam możesz wyprowadzić się do lasu i niech ktoś zajmuje się twoim domem, mieszkaniem czy skłotem. Ale pewnie uważasz (słusznie), że masz prawo mieszkać gdzie chcesz - ale także inni mają prawa. Oczywiście chcę aby budowa nowych mieszkań odbyła się bez wielkiej szkody dla środowiska, aby było dużo zieleń wokół itd. Chyba każdy normalny człowiek woli drzewa od betonu.

Pytanie jest wtedy, czy ludzie wspierają innych ludzi w ich walce do godnych warunek mieszkaniowych? Czy ludzie wspierają innych ludzi, których domagają się od miasta, aby polityka mieszkaniowa miasta była prospołeczna, nie przeciw biednym, nie tylko dla zysku, dla inwestorów i spekulantów? Czy ludzie chcą aby lokatorzy mogli mieć coś do powiedzenia w sprawie swojego życia czy nie? Czy wolą nie myśleć o tym ponieważ to ich nie dotyczy i nie interesuje im to? Bo z praktyki wynika, że warszawskie środowisko aktywistyczne wygląda raczej obojętne.

"Uważam, że filozofia,

"Uważam, że filozofia, która uważa, że drzewo ma więcej wartości od człowieka jest bardziej "karogodna" niż refleksje na ww. liście, które miał anarchista."
taka druga twarz.
to co dobre dla srodowiska niekoniecznie musi byc dobre dla czlowieka, jak i na odwrot. dla srodowiska najkorzystniej byloby jakby ludzi wogle nie bylo.
nigdzie nie powiedzialem ze sie nie zgadzam, z tym zeby budowac, wrecz przeciwnie, powiedzialem ze ogolnie popieram to co mowisz i popieram cala lokatorska jazde. i od poczatku chodzilo mi o cos innego a mianowicie o zalosne wzajemne przejazdzki po ambicjach i wybujalych charakterach ludzi na awawie, ktore urosly dookola tego tematu, bo ten tekst dookola tej sprawy troszke sie tez kreci a na awawie szczerze mowiac szkoda juz slow zeby zabierac glos bo mozna sie gownem ubrudzic jak tylko otworzysz usta. dla mnie taka wymiana zdan jaka teraz ma miejsce poza kilkoma sensownymi mailami i glosami jest chuja warta bo kazdy mowi kazdemu co mozna co nie mozna co jest @ co jest be. i chuj kurwa rzygac sie chce po wszystko jest polane sosem z jakiegos zalosnego pseudozalu podszytego duma zawodowa.no ja pierdole!
i polecam nie zakladac co mysle, bo mozesz sie przejechac.
pozdro

To temat poboczny, ale

To temat poboczny, ale uważam, że dla "środowiska" jest całkowicie obojętne, czy są ludzie czy nie. To co ludzie nazywają "naturą", to taka natura, która jest przyjazna dla ssaków, a w szczególności naczelnych.

Dla natury jako takiej jest obojętne, czy będzie pustynią jak na Marsie, czy będzie rajem dla robaków i szczurów, itp... Tak więc zawsze, gdy mówisz o "dobru natury", mówisz tak naprawdę o "dobru natury, taką jaką lubią ją ludzie".

Według psa

na pewno nie jest obojętne czy będzie wychodził na spacer do parku czy do centrum handlowego. Zwierzęta w naturze też wybierają sobie najbardziej dogodne dla nich tereny. Między innymi dlatego ptaki odlatują do ciepłych krajów, a rośliny rosną najczęściej w stronę słońca... My ludzie przez zanieczyszczanie planety zawężamy im ten wybór do tego stopnia , że niektóre gatunki giną. Giną też ludzie, bo np. spowodowana efektem cieplarnianym susza zawęża warunki możliwe do życia np. w krajach równikowych.
To, że mieszkań dostępnych dla społeczeństwa (bo jeśli mowa o 100.000 rodzin to możemy już tu tego slowa użyć) brakuje jest winą głównie tego, że mieszkania komunalne pod pretekstem renowacji itp. przeobrażane są w drogie, nieosiągalne, apartamenty, na które już nie każdego stać.

"W jedności siła więc łączmy się"

- Smar sw
Z jednej strony chcielibyśmy by inni dołączyli do nas, a z drugiej obrzucamy błotem.
Kiedyś nosiłem bardzo fajną naszywkę (zgubiłem),która na tle A w kółeczku mówiła"O ile świat byłby lepszy gdybyśmy w szkole uczyli się zamiast państwa kochać własnego sąsiada"
Czasem sobie myślę, że co niektórzy zamienili państwo na jakiś ruch i dalej się nie nauczyli szanować swych sąsiadów. ( Tworzycie nowy system" śpiewa Dezerter).
Wiecie dlaczego strajkujący prawie nigdy nie osiągają tego co chcą ? Bo zbyt często są sami. Oddzielnie strajkują kolejarze, odzielnie pielęgniarki, oddzielnie nauczyciele, studenci...
Gdyby jedni stanęli solidarnie obok drugich żadna siła by ich nie powstrzymała.
DLatego szukajmy w ludziach rzeczy co nas łączą, wspierajmy siebie nawzajem. Razem będziemy mocniejsi. Razem możemy więcej. Razem, nikt nas nie pokona. (motto naszego programu) Jeśli skupimy się na tym co nas lączy, różnice nie będą murem który nas dzieli, a wręcz tak jak ktoś wyżej napisał będą jedną z naszych największych zalet.
Na zakończenie chciałbym dodać, że fajny, ciekawy i potrzebny tekst, a do tego interesująca dyskusja.

Jak się lepiej organizować ???

Dlaczego ludzie angażują się w niektóre działania, a niektóre nie.Na pewno duży na to wpływ mają
psychologia tłumu, media, mody, bierzące wydarzenia itp. Jak wpłynąć by w aktywności w które się angażujemy zaangażowało się jak najwięcej ludzi ? Ciągle się nad tym zastanawiam i chciałbym znać na to odpowiedź. Nie jest ona jedna. O to niektóre, które mi się nasuwają:
1. Dobrze jest wspólnie ustalić osiągalne cele(nie jeden, bo gdy z jakiegoś powodu upadnie to "nie mamy wszystkich jabłek w jednym koszyku" )do których można byłoby dążyć.
2. Wywołać burzę mózgów na temat celów i metod ich osiągnięcia
3. Zastanowić się gdzie możemy znaleźć ludzi którzy się zaangażują w nasze działania, gdzie tych którzy by nas poparli gdzie i jak wciągnąć ludzi, którzy mogą być nam przychylni nawet jeśli nie interesuje ich akcja sama w sobie ( jeśli ich potrzebujemy )
4. Jeśli chcemy wzbudzić uwagę mediów w najbardziej przejrzysty sposób piszemy "list prasowy" czyli krótko Kto ? Co ?Gdzie ? Kiedy, ? Jak ?Dlaczego ? - Wiadomo, że media są żądne sensacji dlatego wskazane jest połączenie z jakimś działaniem, które ich zainteresuje
Takich rad można by mnożyć jednak jestem pewny, że ktoś to już napisał w mniej improwizowany sposób. Może znacie jakiś link albo macie jakieś inne pomysły
Aha By nie być zależnym od GW rozwijajmy nasze media, rozpowszechniajmy je na każdy możliwy sposób. Wspaniałym przykładem moim zdaniem była gazeta demonstracyjna - podróbka wyborczej na demo dla Rozbratu. Oczywiście cia, indymedia,alterkino, wolne media, neurokultura i inne też dają radę, rozwijają się i jest ich co raz więcej.

znam Fularza

Znam osobiscie A.Fularza od granta, i uwazam ze jest to osoba niezrownowazona, jest wyksztalcony itd...ale panuje w nim jakis dziwny kompleks, on chce byc niezrozumiany przez swiat, a za ten tekst w Warszawie powinien wylapac po ryju(ostro ale inaczej nie umiem opisac) jesli to czyta niech uwaza, dzialacz z niego jak z koziej dupy....pozdro

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.